Część 15


Siedziałaś na kanapie z sansem i zastanawiałaś się czy czasem nie zaszłaś w ciąże? bo w końcu on tak dużo w ciebie tego nasienia wlał że aż szkoda gadać - sans... muszę do łazienki...- wyszłaś z salonu i po chwili byłaś w łazience - no dobra... trochę się boję co z tego wyjdzie...-powiedziałaś do siebie i wzięłaś test który dała ci kamila która mówiła że on może ci się przydać. No i miała rację gdy patrzyłaś na test byłaś w szoku był pozytywny! no ale jak ty to powiesz sansowi?! a jak cię zostawi?! nie nie panikuj nie zostawi przecież wczoraj się zaręczył może po prostu powiesz mu to delikatnie...

Wyszłaś z łazienki i stałaś w progu salonu - sans...- on odwrócił głowę do ciebie i od razu zauważył że coś jest nie tak - (T.I) co jest?- stał przed tobą i podniósł ręką twój podbródek żebyś na niego popatrzyła - no powiedz- uśmiechnął się czule a ty miałaś łzy w oczach. A co jeśli naprawdę cię odrzuci? no dobra weź się w garść dziewczyno i powiedz mu to prosto z mostu         - Sans... ja jestem w ciąży- popatrzyłaś na niego a on na chwilę zamarł i miał czarne oczy - ty jesteś...  będę tatą?!- wziął cię do góry i przytulił  a ty się martwiłaś no ale po co? jak on cię nie zostawi... czułaś to że on naprawdę ciebie kocha i że już zawsze będzie przy tobie.

~9 miesięcy później~

Leżałaś w szpitalu na łóżku, lekarze przewidywali że możesz urodzić wcześniej a sans się naprawdę o ciebie martwił i siedział cały czas przy tobie - no i jak kopie?- przystawił delikatnie rękę do twojego brzucha i poczuł jak mała nóżka zaczyna go delikatnie kopać - taka sama jak mama...- zaśmiał się i pocałował cię w brzuch - hej tu tatuś - zaczął mówić delikatnym i spokojnym głosem a ty się temu przyglądałaś. Po paru minutach poczułaś ból i jak twoje tętno wzrasta a do oczu zaczęły napływać łzy. Chwyciłaś się mocno materaca no dobra a więc to już? tak wcześnie? teraz się cholernie bałaś bo te wszystkie filmy jakie oglądałaś  i jak tam niektóre poroniły albo nawet umarły! ale nie ty nie możesz po prostu nie - AAAŁ CHOLERA NIECH TO KTOŚ WYJMIE!!- wydzierałaś się i płakałaś a sansa nie było no tak wyprosili go z sali a tobą zajęli się lekarze - proszę się zrelaksować- powiedziała jedna z pielęgniarek a ty ją zmierzyłaś wzrokiem. 

- KURWA BŁAGAM JA ZARAZ UMRĘ!!!- widziałaś że sans chce wejść ale nie wpuszczali go a ty jeszcze bardziej płakałaś z bólu aż po chwili... usłyszałaś czyjś płacz? nie... nie czyjś to twojego dziecka ale ty byłaś teraz za bardzo słaba żeby nawet na co kol wiek więc usnęłaś.

Otworzyłaś leniwie oczy a przy tobie siedział sans i trzymał wasze dziecko - mamusia się budziła- zaśmiał się i dał ci maluszka do rąk - to jest dziewczynka... jak ją nazwiemy?- sans się ci przyglądał z ciekawością - może... Eri?- popatrzyłaś na sansa a on chwilę myślał i przytaknął. Popatrzyłaś na małą Eri i się do niej uśmiechnęłaś - witaj w rodzinie... Eri- pocałowałaś ją w czoło a potem poszłaś z sansem aby cię wypisali z szpitala - to my dziękujemy- pożegnaliście ekspedientkę a potem sans użył skrótu i byliście już w domu a co najważniejsze... ten dom był wasz a wasza rodzina się powiększyła no i dobrze wiedziałaś że lepiej nie mogłaś trafić po prostu kochałaś sansa z całego serca i waszą małą córeczkę.


                                                                                      ~KONIEC~

---------------------------------------------------------------------

w komach postawcie znicz dla skończonej książki... [*]

no ale napisałam dwie nowe książki :') i mam nadzieje że je też tak polubicie

żegnam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top