I'm scared.

Wkładam ręce do kieszeni i czuję w nich dwa cukierki, które mama dała mi, bym mógł się podzielić z Lissy.

Uśmiecham się na myśl o niej i zastanawiam, gdzie jest teraz.

Nagle widzę, jak wychodzi zza rogu, a ja uśmiecham się jeszcze szerzej i macham w jej stronę.

Dziewczynka spogląda ku mnie i kiwa głową, obracając się zabawnie w swojej ulubionej, żółtej sukieneczce.

Naśladuje mechaniczne ruchy lalki, a ja wybucham śmiechem, rzucając w jej stronę jeden z cukierków. Lissy łapie go w locie i zaczyna śmiać się razem ze mną.

Podbiegam do niej i siadamy razem na krawężniku.

- Boję się - mówi w końcu, a ja jedynie kiwam głową.

- Każdy z nas się czegoś boi. Ja boję się pająków. - Patrzę na nią ze zrozumieniem, a ona jedynie zamyka oczy.

- Ale to nie tak, Ovi. Ja chyba... Ja chyba nie chcę tu być - szepcze, patrząc na czubki swoich białych bucików.

- Mama mówi, że jak mamy wszystkiego dość, to musimy pomyśleć o czymś przyjemnym - mówię cicho, chcąc ją jakoś pocieszyć.

- O czym na przykład? - pyta zaciekawiona, jednak widzę, jak z trudem powstrzymuje łzy, zagryzając wargi.

- Kto sprawił ci przykrość? - Dziewczyna przykłada głowę do kolan, patrząc wprost przed siebie. Otwiera jedynie usta, a ja chcę, by coś powiedziała.

Ale wiem, że już nie usłyszę jej słów, bo sen zawsze kończy się w tym momencie, a ja budzę się z krzykiem.

Tak, jak teraz.

Dokładnie w ten sposób.

Oddycham ciężko, przykładając głowę z powrotem do poduszki i mając świadomość, że tej nocy już nie zasnę, jak zwykle.

Czy kiedykolwiek przestanę o niej myśleć?

I czy kiedykolwiek zapomnę o tym, jak jej nie pomogłem, choć powinienem?

O tym, jak jej nie uratowałem?



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top