1.

Odkładam swoją torebkę na szafkę stojącą przy drzwiach, następnie zdejmuje płaszcz, który chowam do dużej białej szafy.

Idę prosto do łazienki, zamykam za sobą drzwi po czym podchodzę do kabiny prysznicowej i odkręcam gorącą wodę. Rozsuwam zamek przy sukience, zdejmuje szpilki i delikatnie zrzucam z siebie materiał. Wchodzę do kabiny pod strumień gorącej wody. Opieram dłonie o szybę i zaczynam krzyczeć ile mam tylko sił i powietrza w płucach. Próbuję za wszelką cenę ulżyć mojemu sercu, z którego ojciec zrobił tatar.

Po wyjściu spod prysznica osuszam swoje ciało a następnie zakładam czystą bieliznę i piżamę. Wychodzę. Moje kroki prosto z łazienki kieruję do kuchni, podchodzę do lodówki, z której wyciągam butelkę czerwonego słodkiego wina, zabieram również kieliszek z szafki. Dreptam do salonu w którym nalewam pół kieliszka czerwonego wina, włączam Netflixa na telewizorze, siadam i przykrywam się grubym białym kocem.

Gdy butelka wina jest już całkowicie pusta, sięgam po kolejną...

Następnego dnia:

Ze snu wyrywa mnie dzwonek do drzwi, z brakiem chęci do życia wstaję i idę otworzyć. Po drugiej stronie zastaje Marka, mojego asystenta.

- Co Ty tutaj robisz?- pytam siadając ponownie na kanapie.

- Dzwoniłem ale nieodbieralaś, postanowiłem przyjechać bo pomyślałem, że jesteś ciekawa kto wygrał przetarg.

- Przetarg? A ten przetarg, przepraszam nie myślę dziś.

- Wcale się nie dziwię- spogląda na puste butelki.

- Ty lepiej mów co z tym przetargiem, jak się zakończył?

- Nowym właścicielem został Nicolas Roy.

- Nie znam, kto to taki?

- Rekin biznesu, miliarder. Zgarnia każdą upadającą działalność.

- Jego słaby punkt?

- Brak.

- Na pewno ma do czegoś słabość, każdy ma słaby punkt. Nie wiem. Psy, koty? Drogie samochody?

- Nic z tego.

- A może ma jakiś słaby punkt tylko o tym nie wiemy.

- Co sugerujesz?

- Nic- odpowiadam wstając. Chodzę nerwowo po salonie, myśląc. - Masz do niego jakiś numer kontaktowy albo wiesz gdzie mogę go znaleźć?

- Co Ty kombinujesz?

- Masz czy nie masz?

- Nie mam, ale na dziesiątą twój ojciec zwołał zebranie, jest duże prawdopodobieństwo, że Roy się na nim pojawi.

- Świetnie. Daj mi chwilę- krzyczę biegnąc do swojej garderoby by wybrać odpowiednie ubranie na dziś.

Czarna z głębokim dekoltem w kształcie V? Idealna. Zakładam wybraną przed chwilą sukienkę, wykonuje makijaż oraz kręcę na lodówce włosy. Zakładam również płaszcz oraz szpilki.

- Jestem gotowa, chodźmy- mówię biorąc do ręki swoją torebkę. Mark nic nie mówi tylko w milczeniu wychodzi, zamykam mieszkanie po czym zajmuje miejsce pasażera.

Ruszamy w stronę firmy.

Do firmy docieramy kilkanaście minut później, opuszczam samochód asystenta i idę w strone obrotowych drzwi. Gdy wchodzę do środka zauważam stojących trzech mężczyzna w czarnych koszulach i garniturach przy gabinecie ojca. Ruszam w ich kierunku gdy moja droga zostaje zastawiona.

- Dalej nie wolno- odzywa się jeden.

- Jestem córką właściciela, jestem współudziałowcem- wyjaśniam.

- Współudziałowcem?- pyta zaskoczony. - Chwileczkę- obraca się i puka w drzwi gabinetu. - Szafie, znalazła się zguba- rzuca robiąc przejście.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top