Rozdział LXXVI

Tak jak weszliśmy do Trevtown pod osłoną nocy, tak je opuściliśmy. Wspólnie uzgodniliśmy, że lepiej będzie spędzić noc na jak największym oddaleniu się od wioski. Tak więc szliśmy długo pomimo zmęczenia. To była niemal dokładnie ta sama droga, którą przebyłem rok temu. Biegłem tędy, w panice uciekając przed swoimi oprawcami. Byłem pewien, że w oddali dostrzegam miejsce, w którym Nasir rozerwał gardło Grimma.

W końcu dotarliśmy do naszej starej kryjówki. Tej jaskini w której... dość dużo się wydarzyło. Tam porządnie odpoczęliśmy. Nasir rozpalił ognisko i zjedliśmy przy nim resztki naszych zapasów. Później położyliśmy się na futrach, które tu zostały. Mój alfa przytulił mnie mocno. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu na myśl o jego opiekuńczości. Było zimno, więc próbował dodatkowo ogrzać mnie swoim ciałem. Już jakiś czas temu zauważyłem, że Nasir ma raczej wysoką temperaturę ciała. Przyznam, że to raczej przyjemne zważywszy, że zimy są tu okropne a jesień i wiosna także nie należą do najprzyjemniejszych. Tak naprawdę jedynie przez cztery miesiące w roku nie marzniemy w nocy.

Wtuliłem się w pierś mojego alfy, rozkoszując się tym ciepłem. Kto by pomyślał, że niecały rok temu znajdowaliśmy się w tym samym miejscu... z tym że rozważałem zabicie go. Sporo się zmieniło. Teraz obaj jesteśmy innymi osobami. Tak jakbyśmy wówczas byli... niekompletni.

- Nasir?

- Tak?

- ... Jak myślisz, co by się stało, gdybyśmy nigdy się nie spotkali? Gdybym nie wybrał się tamtego dnia do lasu lub zwyczajnie zignorował wycie Mirry?

- Nie wiem. Ja... kręciłem się blisko ludzkich osad, by zachować jakieś resztki człowieczeństwa... jednak w końcu pewnie bym odpuścił. Bardzo możliwe, że w końcu kompletnie bym zdziczał.

- ... Hmm... Gdybyś wtedy nie kręcił się wokół mojego domu... Grimm nie miałby dowodów na to, że jestem wilkołakiem. Nie próbowaliby mnie zabić... ale pewnie też nie skończyłbym dobrze. W końcu zaczęłyby się ruje, a ja byłbym sam, nie wiedząc, co się dzieje. Grimm w końcu by mnie dopadł. Może właśnie podczas jednej z nich. Wtedy nie byłbym w stanie się bronić. Ja... w końcu coś poszłoby bardzo źle. Pewnie ostatecznie skończyłbym zastrzelony przez Grimma lub... kogoś innego. Prędzej czy później wydałoby się, kim naprawdę jestem... i nie byłoby nikogo, kto mógłby mi pomóc. Nikogo kto poprowadziłby mnie przez... przez to wszystko. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy byłbym wilkiem wśród stada owiec... Czy może wręcz przeciwnie owcą wśród stada wilków.

- Ja... wierzę, że to nie był przypadek. Jesteś moją drugą połową. Kiedyś... kiedyś musieliśmy się odnaleźć. Coś sprawiło, że ze wszystkich wiosek, przy których mógłbym się znaleźć, skończyłem przy tej, w której żyła moja omega. Mam wrażenie, że całe moje życie... było nakierowane na ten dzień. Gdyby nie wygnano mnie ze stada, pewnie w końcu uległym presji i związał się z jakąś omegą... a później przez resztę życia musiałbym żyć z tym poczuciem bycia...

Mężczyzna wydawał się mieć problemy ze znalezieniem odpowiedniego słowa. Jednak ja go rozumiałem. Dokładnie wiedziałem, co miał na myśli.

- Niekompletnym.

- ... Tak. Zawsze czegoś by mi brakowało. Mógłbym związać się z piękną, mądrą i dobrą omegą... Mógłbym założyć rodzinę i być szczęśliwym... ale nigdy w pełni. Nie wyobrażam sobie... jak mógłbym być w pełni szczęśliwy bez ciebie u mego boku.

- ... Gdyby moja matka nie wyemigrowała ze wschodu... nigdy byśmy się nie spotkali. Zastanawiam się... czy ona wiedziała. Myślę, że tak. Mogła zostać na wschodzie. A jeśli naprawdę chciała stamtąd odejść... mogła wybrać przyjaźniejsze obcym południe lub bogaty zachód. A ona wybrała północ... miejsce skąd wywodzą się legendy o ludziach zmieniających się w wilki... czy może raczej wilkach zmieniających się w ludzi. Tak was zawsze przedstawiają. Jako zwierzęta udające ludzi. Na wschodzie nie ma takich jak wy. Prawda?

- Nie... A przynajmniej nie takie jak nasze. Owszem zdarza się, że niektórzy z nas wybierają życie wśród ludzi, a później podróżują do odległych krain... Jednak to pojedyncze przypadki. Nie ma tam wielkich stad. Chociaż słyszałem o tym, że istnieją małe grupy. Bardzo rozproszone. Żyją w podróży. Jest ich też dość niewiele. Większość z nas obawia się oddalenia od naszych społeczności. Wszędzie czają się niebezpieczeństwa, a samotne wilki są... słabe. Kiedyś w naszym stadzie pojawił się wędrowny wilk. Byłem wtedy mały i bardzo chciałem posłuchać o ludziach... i o reszcie świata. W końcu całym moim światem był las. Nie znałem niczego poza nim. Ten mężczyzna... opowiadał o miastach na pustyniach, na szczytach gór i na wyspach. Najwięcej opowiadał o krajach, gdzie zawsze jest ciepło a niekiedy tak gorąco, że trudno jest tam żyć. Ponoć w tych krainach nie wiedzieli, czym jest śnieg.

- ... Wschód?

- Tak... dużo opowiadał o twojej ojczyźnie. Ponoć ludzie tam mają skórę ciemną jak ziemia... ale są i tacy o cerze jasnej jak śnieg.

- Ludność wschodu jest zróżnicowana. Wszystko zależy od regionu. Ponadto istnieje wiele wędrownych klanów, które znacząco się różnią. Wiele różnych kultur. Wchód to kraina setek bogów... bo każdy wyznaje innego.

- Gdy słuchałem tych opowieści, w mojej głowie pojawiła się myśl o tym, że chcę zobaczyć to na własne oczy. Chciałem zobaczyć te wielkie połacie złotego piasku. Gdy powiedziałem o tym temu mężczyźnie... zaczął snuć inne opowieści. O ludziach trzymanych w klatkach... traktowanych jak zwierzęta.

- ... Niewolnicy.

- Ten mężczyzna powiedział, że to niebezpieczne dla takich jak my... Że ludzie ze wschodu zrobiliby wszystko by nas zniewolić.

- To... możliwe. Niewolnictwo nadal jest praktykowane w niektórych regionach. Większość targów niewolników działa z ukrycia, na granicy prawa. Tacy jak my... na pewno byliby wartościowi. Jak... egzotyczne zwierzątko... Czy to dlatego? Czy to dlatego matka zabrała mnie stamtąd... Musiała wiedzieć. Na pewno wiedziała, kim jestem... Musiała wiedzieć, że mój ojciec jest wilkołakiem i ja też nim będę. Więc zabrała mnie do ojczyzny mojego ojca. Ciekawe... kim był.

- ... Białowłosy wilk... podróżujący na wschód...

Nasir wydawał się głęboko nad tym rozmyślać, a ja miałem wrażenie, że waha się przed czymś. Jakby nie był pewien czy powinien powiedzieć na głos to, co siedzi w jego głowie. W końcu jakby coś pchnęło go do podjęcia decyzji.

- Nie pamiętam tego zbyt dokładnie... Jednak... wydaje mi się, że mężczyzna, który odwiedził nasze stado... miał bardzo jasne włosy. Nie jestem pewien...

Dopiero po chwili dotarło do mnie, co miał na myśli. Poczułem... szok. Odsunąłem się od Nasira, by spojrzeć mu w oczy. Wydawały się lśnić delikatnie w ciemnościach. Jak oczy drapieżnika.

- ... Myślisz... że to on?

- Ja... nie wiem. To było... Prawie dwadzieścia lat temu.

- Ile dokładnie?

- Nie wiem. Naprawdę. Siedemnaście, osiemnaście... może dziewiętnaście. Później już się nie pojawił. Miałem wtedy z... sześć lat. Pamiętam to tylko dlatego, że uwielbiałem jego opowieści. Spędził z nami z miesiąc i codziennie zbieraliśmy się z innymi dzieciakami, by posłuchać o jego przygodach. Nawet niektórzy dorośli przychodzili posłuchać. To bardzo dobre wspomnienia. Nie mogę jednak przypomnieć sobie żadnych szczegółów. Był dość młody. Na pewno miał jasne włosy... mogły być białe. Przykro mi, że nie mogę... potwierdzić tego.

- ... To nie twoja wina. To było dawno temu. Zresztą... to nieistotne. Ten mężczyzna kimkolwiek był... zostawił moją matkę i mnie.

- Nie wiedział o tobie. Nie zostawiłby swojego potomstwa.

- Skąd taka pewność?

- Po prostu... czuję, że by tego nie zrobił.

- ... Jak mówiłem to nieistotne. Nigdy nie miałem ojca i nie pragnę go mieć. Nie warto o tym rozmyślać. W żaden sposób nie zmieni to mojego życia. Po prostu... teraz lepiej rozumiem moją matkę. Uświadomiłem sobie, że to wszystko... od samego początku było dla mnie. Spotkaliśmy się, bo pewnego dnia moja matka postanowiła zabrać mnie do miejsca, gdzie mógłbym spotkać takich jak ja. Wybrała jakąś podłą wioskę pośrodku niczego, bo wiedziała, że powinienem być blisko lasu. Od zawsze ciągnęło mnie do niego. Teraz wiem dlaczego.

- Twoja matka była dobrą kobietą. Silną. Ochroniła swoje dziecko. Sama przedostała was do obcego kraju. Zostawiła wszystko by zapewnić ci bezpieczeństwo. Twoja matka może była człowiekiem, ale miała ducha wilczycy. Tak jak ty. Myślę, że to nie po ojcu a po matce odziedziczyłeś tę wojowniczą naturę.

- ... Żałuję tego, że przez ostatnie lata traktowałem moją matkę z dystansem. Byłem niewdzięcznym dzieckiem.

- Byłeś zagubionym, samotnym dzieckiem. Twoja matka na pewno wiedziała, że ją kochasz. Rozumiała, że to tylko... sposób na radzenie sobie z trudnościami.

- Tak myślisz?

- Jestem pewien.

- ... Założymy szczęśliwą rodzinę. Będziesz doskonałym ojcem. Najlepszym.

Wtuliłem się w niego, czerpiąc siłę z tego dotyku. To mój alfa. Moja przyszłość.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top