Rozdział XXXIX


[Zanim zacznie się rozdział, chciałabym podziękować za wszystkie miłe komentarze, które ostatnio dostałam. Nie spodziewałam się tak pozytywnego odzewu. Zwłaszcza że to pierwsze opowiadanie typu abo które piszę i nie byłam do końca pewna jak się za nie zabrać. 😅

W każdym razie jeszcze raz dziękuję i zachęcam do dawania gwiazdek, a zwłaszcza do komentowania, bo wszelką uzasadnioną krytykę staram się przyswajać i się poprawiać (na przykład błędy ortograficzne, które wciąż znajduję, nieważne ile razy nie sprawdzę przed publikacją 😣), miłe komentarze zdecydowanie poprawiają humor i zachęcają do dalszego tworzenia, ale lubię też sobie pożartować z czytelnikami w sekcji komentarzy 😉

No a teraz zapraszam do kolejnego rozdziału i miłego czytania. ^^]





Było mi przyjemnie ciepło. Wtuliłem się mocniej w śpiącego przy mnie mężczyznę, niemal znikając w jego objęciach. Było tu tak wygodnie... że byłbym w stanie spędzić tak wieczność.

Otworzyłem oczy i spojrzałem prosto w jego twarz. Nie spał. Nasze oczy się spotkały a ja... nie mogłem powstrzymać delikatnego uśmiechu. Nasir ucałował mnie w czoło i przesunął dłonią po moim boku. Zadrżałem, czując jego silną dłoń na mojej nagiej skórze.

- Dyara jest taki piękny.

- Doprawdy?

- Tak.

- Co jest we mnie takie piękne?

- Wszystko. Dyara ma piękne oczy, włosy... Ciało...

- Tylko to?

- Nie... Dyara ma piękny głos... a pod moim dotykiem wydaje... wspaniałe dźwięki.

Poczułem, jak na moją twarz występuje delikatny rumieniec, gdy przypomniałem sobie wczorajszą noc. O tak... Nasir sprawił, że wydawałem z siebie najróżniejsze dźwięki.

- Kontynuuj.

- Dyara pięknie pachnie. Jak konwalie... Jak wiosna.

- Hmm...

- Ale to, co najbardziej kocham to twoja piękna dusza. Silna... Czysta... Nieokiełznana...

- Czarujesz. Już chyba za późno na słodkie słówka przecież dostałeś, co chciałeś.

- Mówię prawdę. Dyara naprawdę jest najpiękniejszy.

- Cóż... Nasir natomiast jest nawet niczego sobie.

Wilkołak uśmiechnął się, słysząc ten skromny komplement i to jak naśladowałem jego sposób mówienia.

- Przyznam, że... myślałem, że wczoraj nie poprzestaniemy na jednym razie. Co się stało, że się powstrzymałeś?

Nasir spojrzał na mnie nieco poważniej, po czym chwycił mnie za rękę i splótł nasze palce.

- Dyara nigdy nie był z innym mężczyzną prawda?

- ... Nie.

- Więc to był pierwszy raz, gdy Dyara zaakceptował partnera i pozwolił sobie czuć przyjemność. Omegi są wyjątkowo wrażliwe więc... Za pierwszym razem lepiej poprzestać na jednym razie. Byś mógł... lepiej zrozumieć swoje nowe ciało. Zwłaszcza że dopiero od niedawna jesteś w pełni dorosłą omegą.

- ... Ale to nie był pierwszy raz, gdy my...

- Owszem. Jednak to co innego. Wcześniej... zmuszałem cię. Twoje ciało... zamknęło się. Czułeś ból, a nie przyjemność. Tym razem było inaczej... Prawda?

- ... Tak... Przyznam, że... wydawało mi się, że znam własne ciało na wylot, a jednak... wczoraj okazało się, że nie. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że z tego można w ogóle czuć taką przyjemność. W sensie... Słyszałem, że to przyjemne, ale... nie wiedziałem, że mężczyzna może czuć się tak dobrze.

- Omegi są inaczej zbudowane. Odczuwacie przyjemność inaczej. Następnym razem... spróbujemy jeszcze lepiej poznać twoje ciało.

- ... Następnym razem?

- Dzisiaj dam ci odpocząć. Ale jutro... Miałem nadzieję, że spędzimy pełnię razem.

- ... Pomyślę nad tym... A teraz wstawaj i rozpal w palenisku. Jestem głodny i mam ochotę na coś ciepłego do picia. Drapie mnie w gardle, a to twoja wina.

Nasir uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie tym razem w usta. To był krótki i delikatny pocałunek, ale moje serce i tak zabiło szybciej.

Wilkołak wstał i przeciągnął się, eksponując przy tym to, jak doskonale jest zbudowany. Jak ja był kompletnie nagi, więc miałem doskonały widok na każdą część jego ciała i zdecydowanie podobało mi się to, co widziałem. W końcu Nasir ubrał się i opuścił sypialnię, posyłając mi uprzednio zadowolony uśmiech.

Poleżałem jeszcze chwilę, nim podniosłem się z łóżka. Przeszły mnie dreszcze, gdy wystawiłem swoje nagie ciało na zimno. Miałem ochotę natychmiast wrócić pod kołdrę i koce. Zamiast tego ruszyłem w stronę szafy, by się w coś ubrać. Zatrzymałem się jednak po kilku krokach, gdy poczułem jak coś... Coś spływa w dół po moich udach.

Przełknąłem nerwowo ślinę i starałem się odrobinę uspokoić. Wiedziałem, co to jest i delikatnie mną to... wstrząsnęło. Nie dlatego że czułem się z tym jakoś źle... po prostu nagle dotarło do mnie znaczenie jego słów.

Moje ciało jest inne... Zadrżałem i chwyciłem się szafy, by zachować równowagę. Nie do końca rozumiałem własną reakcję, ale... Poczułem, jakbym zderzył się z rzeczywistością. Było mi tak dobrze w ramionach Nasira... Zupełnie jakbym był stworzony, by znaleźć się właśnie tam. A gdy we mnie doszedł, miałem wrażenie, że się rozpłynę. Nie chciałem go puścić. Nie chciałem, by nasze ciała się rozdzieliły. Ja... Jestem kimś innym, niż myślałem, że jestem. Nie jestem człowiekiem, tylko wilkołakiem... Omegą. Gdyby to nie była zwykła noc... Gdybym był w trakcie rui... czy wtedy... ja... czy mógłbym zajść w ciążę? Gdyby Nasir skończył we mnie czy...

Drzwi otworzyły się nagle, co wyrwało mnie z zamyślenia. Nasir wpatrywał się we mnie, a w rękach trzymał dużą miskę wypełnioną wodą.

- Dyara czy coś się stało?

- N-nie ja tylko... Nie. Nic się nie stało.

Mężczyzna nie był przekonany. Wręcz przeciwnie wydawał się jeszcze bardziej zaniepokojony. Wszedł do pomieszczenia i postawił miskę obok łóżka, po czym podszedł do mnie. Nagle poczułem się... Zawstydzony. To głupie, bo przecież tyle razy widział mnie nagim więc... dlaczego teraz...

- Przyniosłem wodę, byś mógł się umyć.

- Dzi-dziękuję.

- Dyara... czy na pewno wszytko w porządku.

Pokiwałem delikatnie głową, jednak brunet nie odpuścił. Podszedł do mnie i delikatnie złapał mnie za ręce.

- Dyara... Powiedz, proszę.

- ... Za dwa miesiące... Czy... Jeśli zrobimy to... Co będzie, jeśli... Jeśli zajdę w ciążę?

- Będę wył do księżyca z radości całą noc, dziękując Matce Naturze za ten dar.

- A-ale...

- Jeśli Dyara się boi i nie jest jeszcze gotowy na młode... postąpimy tak jak do tej pory. Spędzimy ruję oddzielnie by nie ryzykować.

- ... Naprawdę?

- Tak.

- ... Ja... Muszę nad tym pomyśleć.

- Dobrze. Dyara ma czas. Niech... zastanowi się. Ja... zrobię, co zechcesz.

- Dziękuję.

Nasir uśmiechnął się do mnie delikatnie, po czym ucałował w czoło. Czułem się... lepiej. Zupełnie spokojnie.

- A teraz... Dyara umyje się sam... czy może powinienem pomóc?

- Dam radę...

- Nie wątpię, ale... z chęcią pomogę.

- ... Więc... może skorzystam z oferty.

***

To była nasza pierwsza wspólnie spędzona pełnia. Nie byłem pewny czy ją przetrwam. Nasir był bowiem... nienasycony.

Uświadomiłem sobie, że całą energię, którą wcześniej wkładał w całonocne bieganie po lesie, teraz przeniósł na mnie i... niezwykle zdziwiło mnie to, że byłem w stanie dotrzymać mu tempa.

Było inaczej niż ostatnio. W pewnym sensie było szybciej, bardziej... dziko... brutalnie. Z drugiej strony było mi tak dobrze, że traciłem świadomość. To o czym fantazjowałem w te samotne pełnie, było niczym w porównaniu do tego, co dostałem. Pomyśleć, że kiedyś potępiałem się za to pożądanie... Teraz czerpałem z niego garściami.

Gdy znaleźliśmy chwilę na złapanie oddechu i zajęcie się codziennymi obowiązkami myślałem tylko o nim. Do tego stopnia, że gdy ponownie byliśmy wolni, to niekiedy ja inicjowałem zbliżenia. I nie czułem się z tym źle. Rozkoszowałem się każdą sekundą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top