Rozdział XLIV
*Miesiąc później*
Wsunąłem dłoń w miękką szarą sierść. Mirra leżał z głową opartą na moich kolanach. Trawa była już soczyście zielona, śniegu nie widziałem dłuższy czas i aż do zimy go zapewne nie zobaczę. Rozkoszowałem się ciepłem, słońcem i naturą, która przebudziła się do życia. Na drzewach kwitły pąki, a na ziemi pięknie pachnące kwiaty. Warzywa w moim ogrodzie rosły bez większych problemów a pielęgnowanie ich szło mi coraz lepiej. Nasir musiał tylko wybudować wokół niego płotek, bo kozy lubiły podgryzać co nieco.
Mój alfa zdecydowanie się nudził. Nie zostawiał mnie na długo i nie odchodził daleko, więc musiał znaleźć sobie jakieś zajęcie tutaj. Gromadził zapas drewna i coś tam majsterkował. To w sumie dobrze, że jest taki pracowity i... uzdolniony. Podejrzewam, że gdybym go poprosił, zacząłby budować nam większy dom. Hmmm... W sumie... Skoro nasza rodzina ma się powiększyć... może można by coś dobudować z lewej strony. Do sypialni zmieści się kołyska, ale gdy dziecko podrośnie... No i jeszcze pozostaje kwestia ubrań, mebli, zabawek... Chociaż to ostatnie nie będzie problemem. Nie przy takiej ilości towarzystwa do zabawy.
Ja nie miałem zbyt wielu zabawek w dzieciństwie. Pamiętam tylko drewnianego konia, który był pamiątką jeszcze z czasów, gdy żyliśmy na wschodzie. To chyba była najczęściej spotykana tam zabawka. Prosta. Wyrzeźbiona w drewnie, tak by z grubsza przypominać zwierzę, ale bez zbędnych szczegółów. Bogatsze dzieci miały piękne malowane konie.
Pamiętam... widziałem je na targu. Jedno z nielicznych wspomnień. A i tak było już mocno zatarte. Wyrzeźbione ze starannością i dbałością o szczegóły. Zrobione były z drogiego drewna i miały nawet metalowe elementy. Wschód słynie z pięknych koni. W końcu są w naszym godle...
Ciekawe, jakie zabawki daje się dzieciom na północy. Matka nigdy nie podarowała mi żadnej tutejszej zabawki. Nie było na to pieniędzy. Większość czasu spędzałem sam, bawiąc się moim drewnianym konikiem... matka rzadko była przy mnie. Pracowała.
Do tej pory zastanawiam się, dlaczego tu przybyliśmy. Dla lepszego życia? W takim razie jak źle musiało być na wschodzie? Nie pamiętam niczego złego. Tylko dobre rzeczy. Więc dlaczego przenieśliśmy się z wiecznie ciepłego wschodu w te mroźne tereny, gdzie zima zaczyna się wcześnie, a kończy niezwykle późno. Tutejsze lata ponoć przypominają wschodnie wiosny. Jednak... Te piękne niezbadane tundry mają swój urok, nawet gdy są pokryte śniegiem. Zapewne są piękniejsze niż pustynie wschodu. Poza tym... ta wilcza część mnie bardzo lubi to miejsce. Ta ludzka... chyba także.
Zauważyłem, że Nasir skończył właśnie zanosić drewno do szopy. Wstałem z ziemi, przerywając biednemu wilkowi drzemkę i zakradłem się do mojego alfy. Cóż... udawałem, że się zakradam. Może i podszedłem do niego od tyłu i starałem się być najciszej jak się da, ale gdy objąłem go w pasie, nawet nie drgnął. Wiedział, że do niego zmierzam najprawdopodobniej od chwili, gdy wstałem.
Zmysły Nasira są dosłownie zwierzęce. Na pewno mnie słyszał, mimo że starałem się być cicho. Podejrzewam także, że mnie wyczuł, gdyż wiatr wiał w moje plecy, a więc w jego kierunku. Nie zdziwię się, jeśli zadziałał też ten szósty zmysł czy raczej... więź. Też trochę ją czułem. Od momentu, gdy Nasir wgryzł się w mój kark. Cóż... To brzmi trochę źle, jak to tak ujmuje. Od momentu, gdy mnie naznaczył... Tak to brzmi zdecydowanie lepiej.
W każdym razie wiem, gdy jest blisko. Znacznie łatwiej jest mi odczytać jego uczucia. Tak więc... wiem, gdy coś ukrywa. Ha. Już mnie nigdy nie okłamie. Nie, żeby do tej pory mnie jakoś okłamywał.
Jednak... nie jestem jeszcze pewien, bo nie do końca rozpracowałem wszystkie jego zachowania i emocje... ale jestem prawie pewien, że coś przede mną ukrywa. Tak mi się wydaje. Jakby coś go... sam nie wiem, martwiło lub niepokoiło. Czasem przygląda mi się w taki dziwny sposób. Bardziej to czuje, niż przyłapuję go na gorącym uczynku, ale jestem pewien, że na mnie patrzy. Nie jestem w stanie rozszyfrować tego spojrzenia, bo po prostu jeszcze takiego u niego nie widziałem. Czuję się więc odrobinę... zdezorientowany. Bo nie wydaje mi się by Nasir się czegoś obawiał... po prostu z jakiegoś powodu czuje coś, czego nie mogę zdefiniować.
Tak więc ta cała więź średnio pomaga. Wiem, że mój alfa coś czuje, ale nie mogę jednoznacznie stwierdzić co. W każdym razie teraz był ewidentnie szczęśliwy. Chciałbym kiedyś naprawdę go zaskoczyć... Niestety z jakiegoś powodu moje zmysły może i są lepsze od ludzkich, ale do wilkołaczych im daleko. Wyostrzają się tylko podczas pełni. Wtedy mam wrażenie, że świat staje się piękniejszy i bardziej wyrazisty.
Ciekawe czy Nasir widzi wszystko w ten sposób przez cały czas. Też bym tak chciał. Jednak wygląda na to, że jestem wybrakowanym wilkołakiem. Zaledwie połówką.
- O czym myślisz?
Zapomniałem, że więź działa w dwie strony. Niby wiem, że można jakoś odrobinę ją przytłumić, by druga połówka nie czytała z ciebie jak z otwartej księgi, ale to trudne i zazwyczaj o tym zapominam. Tak więc Nasir wiedział, że właśnie pomyślałem o czymś, co pogorszyło mój humor. Tylko na kilka sekund, ale pogorszyło.
- Myślę sobie, że nie jestem pełnoprawnym wilkołakiem. Nie mam wyostrzonych zmysłów. Nie zmieniam się.
- Możliwe, że możesz się zmieniać. Po prostu nie jest to dla ciebie naturalne. Wiesz... My... Rodzimy się w pośredniej formie.
- ... To znaczy?
Puściłem bruneta i stanąłem przed nim, by widzieć jego twarz. Ten natychmiast chwycił moją dłoń w swoją. Ten subtelny gest radował nas obu.
- W połowie przemiany. Dlatego nasze młode są mniejsze od ludzkich. Pierwsze kilka dni są w formie przejściowej i powoli przez ten czas coraz bardziej przechodzą w formę w pełni ludzką. Zazwyczaj po dwóch latach te bardziej uzdolnione są w stanie dowolnie zmieniać formy. Dzieci do pięciu lat są nawet w stanie przyjmować formy pośrednie. To zanika z wiekiem. Chociaż słyszałem o dorosłych wilkołakach, które to potrafią. Żadnego jednak nie widziałem na własne oczy. W każdym razie... nasze młode robią to jeszcze w łonie. Tkwią w tej pośredniej formie jeszcze zanim przyjdą na świat, bo obie formy są dla nich naturalne. Ty urodziłeś się jako człowiek i żyłeś tak przez prawie osiemnaście lat. To... mogło jakoś uwarunkować twoją dominującą formę, ale niekoniecznie odebrało ci możliwość przejęcia tej wilczej. Myślę, że musisz po prostu poczekać. Zbliżyć się do swojej wilczej natury. A cały czas to robisz. Małymi krokami. Zaakceptowałeś zew księżyca. Czujesz więź i z niej korzystasz. Wyostrzył ci się instynkt i dostrzegam u ciebie pewne charakterystyczne dla nas zachowania. Mam wrażenie, że z każdym dniem zbliżasz się do równowagi pomiędzy wilczą a ludzką częścią.
- Tak myślisz?
- Tak. Jestem niemal pewien. Jednak pamiętaj, by do niczego się nie zmuszać. Niech to dzieje się naturalnie.
- Dobrze... A tak właściwie, jeśli chodzi o zew księżyca...
- O co chodzi?
- Czy jutrzejsza pełnia będzie taka jak zwykle?
Zauważyłem to. Tę subtelną zmianę w nastroju. Nasir chyba chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział jak ubrać to w słowa. Lub nie chciał tego mówić. W końcu odpowiedział, ale byłem pewien, że było coś jeszcze. Ufałem mu jednak i wiedziałem, że powie mi, jeśli to coś ważnego. Może po prostu nie chce mnie bez potrzeby zamartwiać ze względu na ciążę.
- To... zależy. Zazwyczaj podczas ciąży jest trochę inaczej. Pragniesz bliskości partnera, ale nie w postaci pożądania a bardziej... po prostu bliskości. Jednak pierwsza pełnia lub w rzadkich przypadkach nawet druga mogą być takie jak zazwyczaj. To... raczej rzadko się zdarza, ale czasem... bywa tak. Więc... ta pełnia może być taka jak zwykle.
- Och... Rozumiem. Więc nic nie wiadomo.
- Nie na pewno.
- W takim razie jutro się przekonamy.
- Tak... Na to wygląda.
Nasir przyglądał mi się chwilę z uwagą, nim ponownie się odezwał.
- Jak się czujesz?
- Bardzo dobrze. Zaskakująco normalnie.
- To dobrze.
- Tak szczerze to... już nie mogę się doczekać, aż coś zacznie się dziać. Ciągle gapię się na swój brzuch, jakby miał mi nagle urosnąć.
- Nasze młode są mniejsze, więc ciąża zaczyna być wyraźnie widoczna zazwyczaj w trzecim... czasem nawet dopiero w czwartym miesiącu.
- To jeszcze trochę poczekamy.
Ułożyłem wolną dłoń na moim brzuchu i uśmiechnąłem się szeroko. Nasir odwzajemnił mój uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top