Rozdział #20

Gdy wraz z grupą, byliśmy już w lesie to znaleźliśmy sobie dogodne miejsce i tam zaczęliśmy ćwiczenia. Musze przyznać, że szło im całkiem dobrze.

Na treningu minęły nam jeszcze dwie godziny. Nie wspomnę o tym jaką przyjemność sprawiło mi zmęczenie tych szczeniaków. Czy ze mną jest coś nie tak? Nie wiem i mam to w dupie. A przy okazji stwierdzam, że ta grupka ma już dość na dzisiaj.

Pokierowałem grupę z powrotem do domu. Oczywiście musiałem ich pomęczyć chociaż do momentu dotarcia do naszego celu. Pogoniłem ich trochę dzięki czemu szybciej znaleźliśmy się na miejscu docelowym. Wszyscy wyglądali jakby marzyli tylko o tym, aby znaleźć się w domu, cóż przyznam że sam marze o tym by położyć się w łóżku obok mojej kobiety.

- Dziękuję za cierpliwość na dzisiejszym treningu - zwróciłem się do grupy - jestem zmuszony przyznać że poradziliście sobie świetnie, a tym czasem wracajcie do domu i odpoczywajcie

Wszyscy tylko zgodnie skinęli głowami i zaczęli się oddalać w kierunku swoich domów. Odprowadziłem ich wzrokiem, a potem sam udałem się do domu.

Gdy w końcu przestąpiłem próg to skierowałem się na górę. Wszedłem po schodach i do sypialni. Kasja siedziała na łóżku z telefonem w rękach, zapewne czekała aż skończę trening z młodymi.

- Hej Alex - powiedziała a jej wzrok powędrował na mnie

- Hej kochanie - uśmiechnąłem się do niej - czekałaś na mnie?

- Możliwe - zaśmiała się - Jak tam trening ?

- Nawet dobrze. Ta grupa mi musze przyznać, zaimponowała - usiadłem na łóżku obok Kas

- To dobrze. Wole zapytać bo jutro mam trening z tą samą grupą - zablokowała telefon

- No to mogę Cię zapewnić że miło będzie ci się z nimi pracowało

- To świetnie, ale teraz chyba wole zająć się czymś innym

- Na przykład czym? - zapytałem

Dziewczyna uśmiechnęła się cwaniacko. Zaciekawiony wpatrywałem się w nią. Po kilku sekundach dostałem odpowiedź na pytanie co ona chce zrobić, ponieważ podeszła do mnie i pchnęła mnie na łóżko. Długo nie trwało a siedziała mi na nogach i opierała się rękami o moją klatkę piersiową. Uwielbiam kiedy mnie tak zaskakuje.

Zbliżyła się do mnie i pocałowała mnie. Ale kiedy myślałem że będzie z tego coś więcej, ktoś zapukał do drzwi. Kasja oderwała się od moich ust i oboje spojrzeliśmy w stronę drzwi.

- Obiecuje, że zabije osobę, która nam przerwała - powiedziała dziewczyna schodząc ze mnie

- Nie martw się. Znajdzie się okazja, aby to dokończyć - usiadłem

Krzyknąłem, że osoba za drzwiami może wejść. Drzwi otworzyły się, a w progu stanął Conor.

- Sorki, że przeszkadzam, ale mam kilka spraw do ciebie Alex

- Jakich spraw? - przewróciłem oczami

- Chodź, a się przekonasz - powiedział i wyszedł z pomieszczenia.

- Musze iść, ale nie martw się postaram się wrócić jak najszybciej - złożyłem na ustach wilczycy pocałunek i opuściłem sypialnie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top