Rozdział #14

  Nagle usłyszeliśmy wycie jednego z wilków z naszej watahy. Szybko zerwaliśmy się z miejsca i ruszyliśmy w kierunku domu. Po upływie kilku minut byliśmy na miejscu.

- Co tym razem?! - wrzasnął alfa

- Alex mamy problem... - powiedział  Conor

- Co się stało?

- Tym razem coś gorszego niż wtedy...

- A to jest możliwe?

- Sam zobacz. - powiedział beta Alexa i wskazał miejsce w niewielkim lasku.

Alex podszedł do miejsca, które wskazał Conor, po chwili jednak wycofał się od tego miejsca i spojrzał na mnie.

- Kas. Idź do domu. - powiedział głosem alfy.

- Ale... - próbowałam protestować

- Idź - rozkazał

  Wolałam z nim nie dyskutować, chociaż nie rozumiem, dlaczego kazał mi iść do domu. Wykonałam polecenie mojego przeznaczonego i weszłam do budynku. Udałam się na górę do naszego pokoju, tam uwaliłam się na łóżku i zaczęłam sobie grać na telefonie.

  W końcu po godzinie przyszedł mój książę i uwalił się obok mnie, tyle że twarzą w poduszkę.

- Co tam było? - zapytałam blokując telefon.

- Ciężko to określić. - powiedział, odwracając się tak, że teraz mogłam bez problemu spojrzeć mu w oczy.

- Co konkretnie tam było? - zapytałam

- Jakieś groźby i w ogóle dziwne to było... - w jego głosie można było wyczuć zmartwienie. 

- Damy radę.

- Teraz, jak wróciłaś to nie ma dla mnie rzeczy nie możliwej do wykonania. - powiedział, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.

  Przytulił mnie, a ja się w niego wtuliłam i nie miałam ochoty puszczać go za nic w świecie. On  chyba to wyczuł, bo przytulił mnie jeszcze mocniej.

- Jesteś tylko moja i nikomu cię nigdy nie oddam - wyszeptał mi do ucha. Nie do końca czaje co to miało znaczyć, ale ok... ważne że przy mnie był.

  W pewnym momencie Alex mnie puścił i wylądowaliśmy w takiej pozycji, że on teraz leży nade mną. Patrze mu głęboko w oczy i czuje się bezpiecznie, ale jednocześnie trochę nie zręcznie. Po chwili mnie pocałował, a ja oddałam pocałunek. Jedna jego ręka oparta była o materac, a druga zaczęła błądzić po moim ciele. Gdy to poczułam oderwałam się od jego ust, na co on zaprzestał tego co aktualnie robił i spojrzał na mnie.

- Wiesz, że nie możemy...

- Wiem... ale kto nam ma tego zabronić? - uśmiechnął się cwaniacko

- W sumie... Walić to. - powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie, po czym go pocałowałam.

  Chłopak szybko pozbył się bluzy i koszulki. Musze przyznać że ma cudownie wyrobione ciało. Znowu zaczęliśmy się całować, w trakcie czego alfa zdjął mi spodnie. Długo to nie trwało, kiedy leżeliśmy w samej bieliźnie, wciąż złączeni w namiętnym pocałunku. Ręka mojego przeznaczonego znowu zaczęła błądzić po moim pół nagim ciele.

  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top