Rozdział #19
Papierkowa robota zajęła mi znacznie mniej czasu niż sądziłem. Już po godzinie miałem wszystko zrobione i mogłem spokojnie zająć się innymi sprawami. Nie myśląc dwa razy, podniosłem obolały od siedzenia tyłek i wyszedłem z gabinetu. Zszedłem na dół gdzie oczywiście coś się musiało dziać. Tym razem chłopaki coś odwalili i chyba sądzili iż się nie zorientuję ponieważ obaj stanęli prosto i zaczęli gwizdać jak gdyby nigdy nic.
- O. Hej Alex - powiedział jeden z nich i zaczął się szczerzyć jak głupi do sera
- Coście odwalili tym razem? - zapytałem i oparłem się plecami o ścianę
- O co Ci chodzi?
- Już ty doskonale wiesz o co cwaniaku - powiedziałem zirytowanym głosem
- Nie mam zielonego pojęcia - odpowiedział dalej się szczerząc
- Eh... Daruje wam tym razem gnojki. A teraz won za nim się rozmyśle - na te moje słowa obaj zmyli się w błyskawicznym tempie
Westchnąłem głośno i poszedłem w kierunku kuchni. Gdy byłem na miejscu to podszedłem do lodówki i wyciągnąłem z niej butelkę napoju. Odkręciłem ją i chciałem się napić, gdy nagle ktoś klępnął mnie w ramię, na co ja gwałtownie się odwróciłem i zobaczyłem Kas.
- No cześć skarbie - powiedział do niej i wziąłem duży łyk
- Hej...
- Coś nie tak? - zapytałem, gdy przełknąłem to co miałem w ustach
- Nie tylko... Wciąż mam wrażenie że jesteś na mnie zły
Odstawiłem butelkę na blat, i odwróciłem się do Kasji, a następnie dwoma palcami uniosłem jej podbródek.
- Nie jestem na ciebie zły. I zapamiętaj sobie to, że ja nie potrafię się na ciebie długo gniewać kotku - powiedziałem i spojrzałem jej w oczy z troską
Ona się tylko uśmiechnęła i mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk, na co Kasja się we mnie wtuliła.
- Kocham cie - wyszeptałem jej do ucha
- Ja ciebie też - powiedziała z uśmiechem na swoich pięknych ustach
Trwaliśmy chwilę w szczelnym uścisku i w całkowitej ciszy.
- Alex?
- Hm?
- Pamiętasz co masz dzisiaj do zrobienia?
- Nie. A co takiego?
- Miałeś zabrać grupę młodych wilków do lasu, na ich pierwszy trening w terenie
- A tak. Zupełnie o tym zapomniałem - powiedziałem i puściłem dziewczynę
- Jak zwykle - zaśmiała się
- Nie wiem co ja bym bez ciebie zrobił - złożyłem na jej ustach lekki pocałunek i opuściłem pomieszczenie w którym aktualnie byłem
Szybko ubrałem odpowiednie buty i wybiegłem z domu. Po paru minutach byłem już na placu treningowym, na którym zebrała się spora grupa wilków. Oczywiście, gdy zobaczyli, że idę w ich stronę od razu stanęli w dwu szeregu.
- Witam wszystkich na dzisiejszym treningu
- Witaj alfo - powiedzieli wszyscy na raz
- Dzisiejsze ćwiczenia będą trochę nie typowe - gdy to powiedziałem spojrzeli po sobie, a potem ich oczy znowu skierowały się na mnie - kontynując. Tym razem zrobimy trening w lesie. Popracujemy nad praktyką przemiany i innym rzeczami które powinniście umieć. A teraz biegiem do lasu - wszyscy spojrzeli po sobie i nie wiedzieli o co mi chodziło - co? Na zaproszenie czekacie? Jazda do lasu!
Gdy to powiedziałem to wszyscy ruszyli pędem do lasu. Akurat to że moja wataha musi robić co im karze, lubie w byciu alfą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top