Część druga - Wielki Piątek

Bóg nie obiecywał

słońca bez deszczu

radości bez smutku,

pokoju bez bólu.

Wielki Piątek

Poranek był spokojny i rodzinny, wstali dość wcześnie i w pidżamach siedzieli w kuchni z kubkami parującej herbaty w dłoniach. Harry ciesząc się nieobecnością Gemmy, która z samego rana wymaszerowała z domu idąc nie wiadomo gdzie, spędzał czas z Jo, przesiadując w salonie i oglądając wraz z chłopcem bajki. Ich głośny śmiech, brzmiał dźwięcznie w całym domu i Louis nie potrafił przestać myśleć o tym, jak cudownie byłoby mieć w domu dziecko, które uszczęśliwiałoby Harry'ego i wzmocniłoby jeszcze bardziej ich miłość.

- Chciałabym żeby był taki szczęśliwy przez cały czas – zaczęła cicho Anne, słuchając zabawnego przekomarzania swojego syna i wnuka.

- Przez większą część czasu taki właśnie jest – zapewnił ją z uśmiechem Lou i naprawdę nie kłamał, Harry tryskał energią i promieniał, chwile smutku i zadumy dopadały go zazwyczaj, gdy spotykał się z Gemmą lub przypadkiem usłyszał, jakieś nieprzychylne słowa skierowane w swoją stronę – nie przejmuj się Anne.

- Zaprosiłam was wszystkich, ponieważ chciałam, by Gemma w końcu pogodziła się z Harrym i zrozumiała to co wszyscy od dawna wiemy, ale ona ciągle obstaje przy swoich poglądach. Nie wiem, co mam z nią zrobić.

- Ona kiedyś taka nie była – wtrącił Niall – jasne, była wierząca, ale miała też swój rozum. Odkąd Harry się ujawnił totalnie jej odbiło, nie jest już tą samą osobą.

- O dobrze, że wszyscy jesteście – Gemma weszła pewnym siebie krokiem do kuchni i usiadła jak najdalej od Louisa – czas najwyższy zrobić małą interwencję, porozmawiałam z księdzem i naprawdę nawet on uważa, że wystarczy tylko jakiś dobry terapeuta, rozmowa i oczywiście modlitwa i nasz dawny Harry powróci.

- Harry nie jest chory – zaczął Louis nie mogąc słuchać głupot, wygadywanych przez siostrę loczka.

- Ty też jesteś chory Louis, naprawdę mi przykro – wyciągnęła rękę, chcąc poklepać go pocieszająco po dłoni, ale niezdecydowana się na to – co wy na to? Mam już nawet namiary na dobrego terapeutę.

- Gemma – Niall odezwał się pozornie spokojnym głosem – posłuchaj mnie uważnie, Harry jest zaręczony z Louisem, za pół roku odbędzie się ich wesele, czy ty naprawdę nie możesz zrozumieć, że oni nie są chorzy, a to co wygaduje ten twój ksiądz to jedna wielka głupota i nieprawda? On cię okłamuje, idź do innego kościoła, porozmawiaj z kimś innym, ponieważ wygadujesz naprawdę straszne rzeczy.

- Niall, proszę cię przestań, chyba sam nie wierzysz w to co mówisz. Bóg nie bez powodu stworzył mężczyznę i kobietę tak? Bóg jest miłością Niall, a nasz Bóg potępia homoseksualizm, co oznacza że w ich związkach nie ma prawdziwej miłości. Muszą odrzucić swoje zboczone praktyki i dzięki temu, powrócą do kościoła. Nie rozumiecie? Geje to egoiści dążący tylko do własnej przyjemności i zaspokajania żądzy, to złe z natury.

- Czyli co, Twoim zdaniem, Harry ma żyć bez miłości? – Louis podniósł głos.

- Bez miłości? O czym ty mówisz? Chyba bez nieczystości i zboczenia. Zresztą ty nie będziesz mi zwracał uwagi, sam jesteś... zaburzony, nawet nie chcę słuchać tego co do mnie mówisz. Mój brat nie jest gejem.

- A co jeżeli w przyszłości okaże się, że Jo jest gejem? Co wtedy zrobisz? – zapytał nagle Niall, podnosząc się gwałtownie z miejsca.

- Wyślę na terapię i wyleczą go z tej choroby, a teraz lepiej przestańcie się objadać, jest post, a wy opychacie się ciastem.

- Skończyliście już waszą rozmowę? – podnieśli głowy i zauważyli Harry'ego stojącego w progu – powiem to po raz ostatni Gemma, jestem gejem, taki się urodziłem, nie jestem chory i kocham Louisa najbardziej na świecie. Jesteś moją siostrą, chciałbym móc spędzać z tobą czas, rozmawiać i czuć się wtedy prawdziwym sobą, ale jeżeli nie masz zamiaru mnie zaakceptować, to po prostu uznajmy, że nie masz brata i skończymy to raz na zawsze.

- Nie jesteś gejem – drżący głos Gemmy rozległ się w kuchni, gdy wszyscy patrzyli to na nią to na loczka, który stał zdeterminowany i wpatrywał się w siostrę – nosisz krzyżyk, nie powinieneś go nosić jeżeli byłbyś gejem. To święty symbol, a geje są grzesznikami.

- Jestem gejem.

- W takim razie nie jesteś moim bratem – wstała i wyszła szybko z pomieszczenia, chwilę później Harry wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.

Po chwili słychać było tupot małych stóp i pojawił się Joseph ze smutną miną na dziecięcej buzi.

- Tato, dlaczego mama płacze w pokoju i jest taka smutna? - zapytał, a jego oczy zaszkliły się od łez.

- Zostań z babcią, a tata dowie się co się stało dobrze? – Niall podniósł się powoli i gdy już miał wychodzić, obrócił się do nich i powiedział – ona naprawdę kocha Harry'ego, tylko nie potrafi mu tego pokazać.

***

Harry zastanawiał się dlaczego pozwolił zaciągnąć się po raz kolejny do miejsca, gdzie obrażanie go było na porządku dziennym, może nie konkretnie jego osoby, bo przecież proboszcz nie wymawiał jego imienia, ale przecież ten przeszywający wzrok, było doskonale widoczny dla wszystkich wiernych w kościele. Siedział w ostatniej ławce, nie chcąc pchać się do przodu, po prawej stronie siedziała jego mama, a po lewej Louis, który kręcił się niecierpliwie, tak jakby szykował się do jakiegoś starcia. Przed nimi siedział Niall z Jo oraz Gemma, która z niezadowoloną miną zerkała na zajęte miejsca przed samym ołtarzem. Dziewczyna nie odzywała się do niego ani słowem od rozmowy, którą przeprowadzili w kuchni i może spodziewał się, że w końcu jego siostra zrozumie, ale jednak pomylił się. Zerknął na zegarek, wskazówki wskazywały godzinę dwudziestą pierwszą, co oznaczało, że droga krzyżowa powinna się już rozpocząć, stary proboszcz nigdy się nie spóźniał. Rozległ się donośny dźwięk organów, ministranci i cała służba liturgiczna pojawili się na ołtarzu, a Harry patrzył zszokowany, ponieważ zabrakło między nimi proboszcza, a w zamian pojawił się jakiś młody ksiądz. Gemma obróciła się w ich stronę i zerknęła zaskoczona na Anne, która wzruszyła tylko ramionami i wpatrywała się w ołtarz.

- Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,

a miłości bym nie miał,

stałbym się jak miedź brzęcząca

albo cymbał brzmiący.

Gdybym też miał dar prorokowania

i znał wszystkie tajemnice,

i posiadał wszelką wiedzę,

i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił.

a miłości bym nie miał,

byłbym niczym.

I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,

a ciało wystawił na spalenie,

lecz miłości bym nie miał,

nic bym nie zyskał.

Cichy głos księdza rozległ się w kościele i wszyscy skupili na nim swoją uwagę, niektórzy popatrzyli na siebie w zdziwieniu pierwszymi słowami, które skierował do nich nieznany mężczyzna, ale słuchali dalej, chcąc dać mu szansę.

- Czym bylibyśmy bez miłości? Co znaczyłoby nasze życie bez tego uczucia ogarniającego dusze i serce? Miłość to człowieczeństwo. Miłość to życie. Miłość to wolność. Znaleźliśmy się w tym miejscu z powodu miłości, która wygrała ze śmiercią. Pozwólmy, by nasze serca otworzyły się dziś na słowo i bliźniego. Stańmy tu bez barier, sporów, nienawiści, nie myślmy o tym, że ktoś jest niegodny, by być tu dziś z nami. Idźmy dziś razem wsłuchując się w kolejną lekcję miłości.

Harry zerknął na Louisa, który wsłuchiwał się w słowa księdza ze skupieniem wymalowanym na spokojnej twarzy, ale po chwili obrócił się w stronę loczka i wyszeptał ledwie słyszalnie.

- Kto to jest?

- Nie mam pojęcia, ale mówi nie najgorzej prawda?

- Na razie tak – szatyn posłał mu lekki uśmiech i ścisnął jego dłoń.

- Miłość jest w stanie znieść wszystko, niesłuszne słowa, okrucieństwo, oszczerstwa. Miłość milczy i przyjmuje uderzenia z pokorą, daje sobą pomiatać na oczach świata i gdy serce rozrywa się z bólu, miłość jest silna, ponieważ w nią wpisana jest obietnica bólu. Nie ma szczęścia bez bólu, nie ma miłości bez bólu, nie ma życia bez bólu. Miłość jest darem, tajemniczym prezentem, który niesie ze sobą nadzieję na wieczność.

Miłość nie cieszy się z niesprawiedliwości.

***

Nie można potwierdzić istnienia miłości, dopóki nie poczuło się na plecach krzyża, który wgniata nas w ziemię, uniemożliwia wstanie i pozbawia nadziei. Miłość to coś więcej niż kwiaty w dniu zakochanych, wspólne wyjścia i publiczne deklaracje. Miłość, która dźwiga swój krzyż jest tą na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie, aż do śmierci. Prawdziwa i szczera miłość nie boi się krzyża, ponieważ ból to jej drugie imię. Miłość nie umiera.

Miłość nie szuka swego.

***

I upadła, leży tam w błocie, w kałuży, na ulicy, samotna pozostawiona na widok oczu złośliwców. Mijają ją ze śmiechem, wytykają palcami, gdy ktoś upada reszta z nas dobrze się bawi. I leżą tak dookoła nas te wszystkie miłości, te pełne wyrzeczeń i bólu, te odepchnięte i porzucone, te które złamały serca i te które pozostawiły serca puste bez uczuć, miłości pełne nienawiści i zazdrości, miłości potępione przez świat i te które nawet nie miały szans się narodzić, a on nie brzydzi się, żadną z nich, pochyla się i podnosi je do góry. Pozwólmy sobie upaść z miłości, ale nie pozwólmy upaść miłości.

Miłość nie unosi się pychą.

***

I biegnie teraz do ciebie, widzisz ją już, czujesz? Tak to ona, jedyna miłość tak prawdziwa, tak bezinteresowna i czuła. Miłość matki, która często wylewa łzy i oddałaby siebie dla swojego dziecka. Matka cierpiąca razem z dzieckiem, przeżywająca z nim każdy upadek, każde uderzenie, każde złe słowo. Patrzeć na krzywdę najbliższej osoby, wiedząc że nie można nic zrobić, tyle musi znieść miłość matczyna. Pomyślmy przez chwilę o naszych domach, ile razy ta czwarta stacja wydarzyła się właśnie tam, w czterech ścianach, ile razy miłość matki przeżywała tę stację.

Miłość nie unosi się gniewem.

***

Harry poczuł, jak ktoś chwyta go za dłoń, spojrzał na swoją mamę w której oczach błyszczały łzy.

- Co się dzieje? – zapytał ze zmartwieniem, ponieważ nie miał pojęcia, dlaczego jego mama płacze w kościele.

- Kocham Cię – nie patrząc na to, gdzie się znajduje, nie zważając na spojrzenie posyłane im przez innych ludzi, Anne przytuliła go mocno.

- Ja też cię kocham mamo, wiesz przecież – odpowiedział zduszonym głosem, starając się nie rozpłakać. Poczuł, jak rodzicielka odsuwa się i przepycha stając pomiędzy nim, a Louisem i po chwili szatyn tonął w jej mocnym uścisku.

- Ciebie też kocham Lou, jesteś jak mój drugi syn, mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę?

- Jesteś dla mnie jak mama, tak było od samego początku Anne, ale chyba powinniśmy być ciszej – zaśmiał się cicho, gdy dostrzegł uśmiechniętą twarz Nialla.

- Hej czy to jest czas na rodzinne uściski? – zapytał blondyn i nie przejmując się niczym rozłożył swoje ramiona.

- Uciszcie się wszyscy – warknęła Gemma i obrzuciła ich złym wzrokiem.

***

Miłość jest pomocą. Wyciąga dłoń do każdego, nie obchodzi jej status, płeć, kolor skóry, orientacja, miłość chce pomagać. Czy my czasami musimy zostać zmuszeni do tego, by komuś pomóc? Gdzie podziała się nasza miłość? Nie nam dano moc osądzania komu pomagać, a komu nie. Nie bójmy się kochać tych którzy tej miłości nie chcą, nie bójmy się odrzuconych, opuszczonych, oczernionych.

Miłość nie szuka poklasku.

***

Miłość jest odwagą. Prawdziwa miłość pojawia się wtedy, gdy z odwagą, wbrew wszystkim, czasem wbrew światu jesteśmy w stanie ją pokazać, nie obawiając się donośnego krzyku tłumu, który z łatwością potępia, linczuje, krzyżuje. Miłość jest podarunkiem, odważna i pozbawiona wstydu, sprawia, że w naszym sercu maluje się obraz ukochanej osoby.

Miłość weseli się z prawdą

***

I znów leży, a dookoła tłum gapiów osądza, potępia, skazuje na wygnanie. Ile razy upadniemy, tyle razy podniesiemy się silniejsi. Miłość pozwala zawsze zacząć od nowa, zawsze daje nadzieję, zawsze otwiera serca na drugiego człowieka.

Miłość we wszystkim pokłada nadzieję.

***

Współczucie nie jest miłością. Wzrok pełen żalu nie jest miłością. Łzy nie są miłością. Nie wystarczy pocieszyć by wykazać się miłością, Miłość cierpi w milczeniu, w sercu odczuwa największy ból, ale idzie dalej z podniesioną głową.

Miłość łaskawa jest.

***

Harry patrzył na dwie najważniejsze dla siebie osoby i nie potrafił się nie uśmiechać. Słuchał uważnie słów księdza i pierwszy raz nie czuł się potępiony, czuł tylko wielką miłość przepływającą przez całe jego serce. Kochał tak samo jak każdy inny człowiek, jego miłość niczym nie różniła się od tego co czuła Gemma. Popatrzył na swoją siostrę, która chyba nie potrafiła się skupić, cały czas kręciła się i nerwowo bawiła dłońmi. Pierwszy raz w tym kościele rozległy się głosy, które nie mówiły o nienawiści i potępieniu, a przeciwnie głosiły ewangelię akceptacji i miłości. Czyżby jego siostra nie potrafiła otworzyć swojego serca na Boga o takim obliczu?

***

Prawdziwa miłość, ta ogromna pisaną wielką literą, ma ciężkie życie. Ta zwykła, mała, nieszczera upadła i już się nie podniosła. Miłość zdradzona – przestaje istnieć, miłość nieodwzajemniona – trudna jest do zniesienia, miłość stracona – skłania do upadku i nie pozwala się podnieść. Prawdziwa miłość, nigdy nie upada na zawsze, podniesie się z trudem, ale wstanie.

Miłość cierpliwa jest.

***

I miłość dotarła do ostatecznego miejsca, miejsca gdzie chce się pozbawić ją wszystkiego co cenne. Zostaje rozdarta, pozbawiona moralności, godności, prawdy. Miłość staje się tania, nic nie warta, odkryta. To nie w cielesności jest miłość, nie w nagości, nie w hańbieniu drugiego człowieka. Czuła miłość, oddaje nam tą skradzioną godność. Miłości nie da się kupić, nie można jej sprzedać, miłość jest bezcenna. Ty który kochasz, pomyśl za ile sprzedałbyś własną miłość? Masz już cenę?

Miłość nie dopuszcza się bezwstydu.

***

Miłość pozwala się zranić, pozwala się skrzywdzić i cierpi nieprzerwanie. Każdy ruch sprawia ból, całe ciało płonie, nic nie jest w stanie przerwać tej męki, ale czy przestajemy wtedy kochać? Kiedy boli tak, że myślimy o śmierci? Kiedy nie potrafimy myśleć o niczym innym tylko o bólu? Miłość jest tak silna, że nawet ból nie potrafi jej zniszczyć i trwamy w niej, bo tylko ona może nas wyleczyć.

Miłość nie pamięta złego.

***

I umarła znienawidzona przez świat, opuszczona przez wszystkich, zdradzona, tak szczera i wieczna. I cieszą się wszyscy, bo zniszczyli ją wreszcie, a przecież straszna była, taka obrzydliwa, nie mająca prawa istnienia. I teraz można już odejść w spokoju, zadanie zostało wykonane, kolejna miłość zniknęła.

Miłość wszystko przetrzyma.

***

Harry chwycił szybko dłoń Louisa i popatrzył na niego ze strachem.

- Nie pozwolimy im na to prawda? Obiecaj, że im na to nie pozwolimy. Proszę cię obiecaj Lou – szeptał gorączkowo, zacieśniając swój uścisk na dłoni szatyna.

- O czym ty mówisz Hazz?

- Przetrwamy prawda? Oni wszyscy nas nie zniszczą, nie mogą nas zniszczyć tak? Nie przetrwam bez ciebie Lou. Kim jestem bez twojej miłości? Nie możesz się poddać. Obiecaj, że się nie poddasz.

- Boże Harry, oczywiście że będziemy razem, jak możesz w ogóle myśleć o tym, że gdzieś się wybieram? Zostaję z tobą na zawsze, nigdy się mnie nie pozbędziesz, nawet gdy będę stary i brzydki.

- Nigdy nie będziesz brzydki – przerwał mu zielonooki.

- Ty też nie będziesz skarbie – pogłaskał młodszego po policzku i przytulił go do siebie, obejmując ramieniem.

***

Miłość nigdy nie żąda, nie oczekuje, zawsze tylko jest i chce dać od siebie więcej. Miłość to dawanie. Miłość wspomina to co piękne i szczere, ale też to co bolesne i zakłamane. Nie ocenia, nie wymaga, tylko jest.

Miłość wszystkiemu wierzy.

***

Miłość jest z nami zawsze i wszędzie, nie opuszcza nas nawet po śmierci. Kwiaty na cmentarz przyniesie, znicz rozświetlający ciemną noc zapali, wspomni w rozmowach z przyjaciółmi, rozczuli się nad wspomnieniami i zamiast żegnaj na pożegnanie, powie do zobaczenia.

Miłość nigdy nie ustaje.

I stacja czternasta dobiegła końca, ale po niej są jeszcze kolejne.

Stacja piętnasta – miłość, która wróci dziś z nami i naszymi rodzinami do domu.

Stacja szesnasta – miłość, która pozwoli wybaczyć największe krzywdy wyrządzone przez bliźnich.

Stacja siedemnasta – miłość, która musi pożegnać kogoś bliskiego.

Stacja pięćdziesiąta- miłość zmuszona do życia w samotności.

Stacja setna – gdy słowa nie są już potrzebne.

Stacja tysięczna – gdy jesteśmy już tylko my i śmierć.

"Teraz więc trwają wiara, nadzieja i miłość - te trzy.

Z nich zaś największa jest miłość"

A gdy odjedziemy na drugą stronę, pozostanie już tylko Miłość, ta wieczna, prawdziwa, bez bólu.

Amen.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top