Rozdział 30

Ciche skrobanie pióra, zostało zagłuszone przez pukanie do drzwi. Harry ze zdziwieniem spojrzał na Salazara, który tylko wzruszył ramionami i wstał, aby otworzyć. Kiedy to zrobił, obu wężoustym ukazała się stojąca w drzwiach, patrząca na nich niepewnie Hermiona.

- Cześć, Sal... Harry, możemy porozmawiać?- spytała cicho, tylko siłą woli nie patrząc się na swoje buty, a na swojego przyjaciela.

Chłopak skinął powoli głową, nie pokazując żadnej konkretnej reakcji na twarzy. Było to zarówno jego zadanie domowe od Snape'a i Salazara, jak i ćwiczenie na przyszłość, aby nie dać odczytywać swoich emocji, które później mogłyby zostać wykorzystanie przeciwko niemu. Sądząc po reakcji dziewczyny, całkiem mu to wyszło, bo wydawała się jeszcze bardziej niepewna. A kiedy Salazar zostawił ich ze stwierdzeniem, że powinni porozmawiać w cztery oczy, ślizgon miał wrażenie, że krukonka zaraz się popłacze.

Jeszcze przez dłuższą chwilę odkąd zostali sami, dziewczyna milczała, uważnie przyglądając się swoim paznokciom i dając tym samym Harry'emu czas na dokończenie myśli w notatniku. W końcu odetchnęła głęboko i podniosła niepewny wzrok na przyjaciela.

- Harry, ja... przepraszam. Przepraszam, że tak wtedy na ciebie naciskałam i nie odpuszczałam. Nie rozumiałam... Wiesz, że postrzegałam świat w ściśle określony sposób, a teraz, kiedy wszystko się zmieniło, grunt osunął mi się pod stopami. I to nie jeden raz. Od momentu twojej ucieczki miałam wrażenie, jakby ziemia zapadała się pode mną raz za razem, a podczas rozmowy z Voldemortem miałam wrażenie, jakbym cały czas spadała, tylko okazjonalnie odbijając się od jakiejś półki. Nie rozumiałam wielu rzeczy, nie nadążałam za waszym sposobem pojmowania świata. Kiedy miałam wrażenie, że coś zrozumiałam, wy byliście już trzy tematy dalej, a to o czym rozmawialiście wydawało mi się niepojęte. Muszę przyznać, że dalej ciężko jest mi pojąć wiele rzeczy, ale rozmowa z Astorią trochę mi to ułatwiła. W dzisiejszym świecie moje ideały mogą mnie zgubić. Teraz to widzę. A ty postrzegasz świat takim, jakim się prezentuje. Jakim jest naprawdę i potrafisz to wykorzystać na swoją... nie... na naszą korzyść! Cały czas to robiłeś. A ja nie byłam w stanie tego zrozumieć. Nie mogłam zrozumieć, że nie można mieć wszystkiego. Że żeby coś zyskać, trzeba coś poświęcić. I za to, jak i za moje wszystkie krzyki i pretensje bardzo cię przepraszam, Harry. Nie mogę powiedzieć, że teraz wszystko rozumiem, bo na pewno tak nie jest, ale przez cały czas będę starała się zrozumieć. I tym razem, jeśli nie będę czegoś pewna, jeśli moje wnioski będą niejasne, będę pytała, jak ty na to patrzysz i postaram się zrozumieć.

Kiedy dziewczyna skończyła swój monolog, Harry jeszcze przez chwilę milczał, choć już nie był zły na przyjaciółkę. Po prostu chciał ją potrzymać w niepewności. Odczekał kilka sekund i uśmiechnął się do niej delikatnie.

- Ja też muszę cię przeprosić. Nie powinienem był tak na ciebie wtedy krzyczeć. Po prostu... byłem przytłoczony Voldemortem. Myślałem, że kiedy opuściliśmy Wrzeszczącą Chatę, odetchnę z ulgą, ale ty cały czas krzyczałaś. Wyładowałem się na tobie, chociaż nie powinienem, bo wiedziałem, że nie chciałaś źle. Dlatego ja też przepraszam. Naprawdę nie powinienem się na tobie wyładowywać. To co? Zgoda?

- Zgoda!- wykrzyknęła dziewczyna i uwiesiła się przyjacielowi na szyi.

- No nareszcie!- westchnęła Astoria wchodząc do pokoju.- Super, że się pogodziliście, ale następnym razem darujcie mi te ckliwe przemowy, okej?

- Przecież wcale nie mówiliśmy głośno.- zauważyła ze zdziwieniem Hermiona, odgarniając kosmyk włosów za ucho.

- Może i nie.- przyznała ślizgonka, rzucając się na łóżko z cichym westchnięciem.- Ale nie zapominaj, że mam nieco lepszy słuch niż inni. Ja jednak nie dlatego wam przerywam. Do Harry'ego przyszedł list. Sowa się dość niecierpliwi.

Chłopak słysząc to, zerwał się na równe nogi i wybiegł z pokoju. Z niecierpliwością czekał na dwa listy i zastanawiał się, który właśnie do niego dotarł.

Jeden z nich miał dotyczyć wznowienia negocjacji z Tomem i bardzo chłopakowi zależało na tym, aby zakończyć ten temat jak najszybciej, żeby jego bliscy byli względnie bezpieczni. Równocześnie bał się momentu zakończenia rozmów, bo nie wiedział, czego Tom zażąda w zamian, na jakich zasadach będzie działała ich współpraca.

Drugi list natomiast miał być od Syriusza i miał dotyczyć sztuki, nad której opanowaniem bardzo zależało Harry'emu, a którą pod pewnym kątem miał nadzorować jego chrzestny do spółki z Salazarem.

Kiedy brunet wpadł do pokoju wspólnego i zobaczył, że Hedwiga, choć zniecierpliwiona, była względnie spokojna, już wiedział, że sprawa dotyczy tej drugiej opcji.

Z szerokim uśmiechem wyminął idących do dormitorium pierwszaków i prawie rzucił się na przyniesiony przez sowę list, mówiąc do Hedwigi jakieś podziękowania. Kiedy tylko koperta znalazła się w jego rękach, od razu rozłożył się na fotelu i otworzył list.

Kochany Szczeniaku

Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłem, kiedy zapytałeś mnie o to, czy nie chciałbym zostać twoim mentorem! Można powiedzieć, że wręcz skakałem po całym domu z radości na wieść, że chcesz podtrzymywać dziedzictwo huncwotów (przynajmniej częściowe). Chętnie nauczę cię wszystkiego co wiem o animagii, ale pamiętaj, że to trudna sztuka i mogą potrwać długie lata, zanim będziesz w stanie dokonać przemiany, tak jak to było w przypadku moim czy twoich rodziców.

W kopercie znajdziesz kilka liści mandragory, jeśli z jakiegoś powodu musiałbyś przerwać pierwszy etap opanowywania tej trudnej sztuki, lub jeśli ktoś chciałby ci towarzyszyć w nocnych eskapadach. Będę trzymał za ciebie kciuki!

Pozwól jednak, że zapytam: Czy z tą nagłą chęcią zostania animagiem ma coś wspólnego córka Greengrass'ów? Słyszałem, że została ugryziona... Jeśli chcesz jej pomóc, jestem jak najbardziej za. Jeśli chcesz wykorzystać zwierzęcą formę do spraw o których nie można głośno mówić, też jestem za, chociaż trochę się martwię. A jeśli chcesz w postaci futrzaka robić dowcipy i utrudniać niektórym życie, masz moje całkowite poparcie!

Ałć! Remus właśnie zobaczył co piszę i mocno zdzielił mnie w głowę! On też się cieszy, że chcesz zostać animagiem, bo mógłbyś towarzyszyć nam podczas pełni, tak jak kiedyś twój ojciec, ale nie chce chyba, żebyś wykorzystywał to do robienia żartów. Chyba sam zapomniał, co robił w twoim wieku...! Ał! Remus, na Merlina!

No dobrze, powoli kończę, bo Remus za chwilę chyba mnie zabije! Liść należy trzymać w ustach od pełni do pełni przez cały miesiąc. Dokładniejszą instrukcję masz napisaną przez Remusa na drugiej stronie.

Razem z Remusem przesyłamy gorące pozdrowienia!

Syriusz

- Co tam masz?- spytała Hermiona, która razem z Astorią weszła do pokoju wspólnego podążając śladem przyjaciela.

Słysząc pytanie, brunet uśmiechnął się szeroko i wyciągnął z koperty jeden liść, który pokazał znajomym.

- Prezent, który może okazać się przydatny w przyszłości oraz który pomoże mi pomagać Astorii i Remusowi.

- I prezent, który podtrzyma Syriuszowskie dziedzictwo?- podpytał jeden z bliźniaków, wyraźnie rozpoznając liść.

- Huncwockie. W końcu nie tylko Syriusz był wśród nich animagiem.- poprawił Harry, po czym zmarszczył brwi i ponownie zajrzał do listu, mrucząc do siebie pod nosem.- Rodzice?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top