Rozdział 11

WŁĄCZ MUZYKĘ DOPIERO JAK CIĘ O TYM POINFORMUJĘ:)

Niall's pov

Budzę się wcześnie rano, ponieważ jest mi bardzo gorąco. Staram się podnieść, ale coś mi w tym przeszkadza, nie coś a raczej Tess... Jej głowa leży na moim brzuchu, owinęła mnie ramionami z dwóch stron. To zdecydowanie mój najlepszy poranek. Nikt nigdy mnie tak nie przytulał... Ale to jest przyjemne. Delikatnie podnoszę ją do góry i kładę na poduszce. Idę się umyć i ubrać, a potem kieruję się do kuchni, bo postanawiam jej zrobić śniadanie, żeby nie wyszła głodna.
Moja mama powinna wrócić za godzinę, ale już dawno zdążyła się przyzwyczaić, że sypiają u mnie różne dziewczyny. Wyciągam z lodówki potrzebne mi rzeczy do zrobienia omletów. Chwilę później śniadanie jest gotowe, a ja słyszę, że Tessa schodzi po schodach.

-Dzień dobry- mówi do mnie, przecierając swoje oczy. Chyba się nie wyspała.
-Jak spałaś?- pytam.
-Dobrze, dziękuję za wczoraj Niall. Nie powinnam była wchodzić Ci do łóżka- zagryza wargę, żeby nie uśmiechnąć się na wypowiedziane przez nią zdanie.
-Nie przejmuj się. Miałaś do tego prawo, a teraz chodź jeść- mówię do niej i wskazuję na stół.

Drzwi do domu się otwierają i wchodzi moja mama.
-Dzień dobry syn...- przerywa kiedy widzi Tessę.
-Nie wiedziałam, że masz gościa- mówi i się wycofuje. Widzę, że Tessa jest zmieszana.
-Niech Pani zostanie. To Pani dom. Przepraszam jeśli robię kłopot- mówi. Dziwi mnie jej sposób bycia. Czasem jest chamska i wulgarna, a czasem słodka i miła. Kręci mnie to w niej. Jest inna.

-Jestem Tessa- mówi i podaje mojej mamie rękę. Żadna z dziewczyn która tu spała nie traktowała tak mojej mamy. Najczęściej nawet nie starała się jej zauważyć. Widzę, że moja mama jest zdziwiona.
-Jestem Caroline, mama Nialla- robi ten sam gest w stronę Tessy i się uśmiecha.
-Miło mi Panią poznać. Przepraszam, nie chciałam robić kłopotu, zaraz wychodzę.
-Nie robisz kłopotu skarbie- odpowiadaj jej moja mama.

-Ale Ty robisz.- wtrącam się i kieruję wypowiedź do matki.
-Aa, ja już idę na górę, nie przejmujcie się mną, tylko zrobię sobie kawę- mówi.

Tessa's pov

-Ale Ty robisz- Niall zaczyna podnosić głos. Nie podoba mi się w jaki sposób blondyn odnosi się do własnej rodzicielki. Pani Horan chyba zdążyła się przyzwyczaić do takich odzywek, ponieważ wcale nie dziwi ją zachowanie syna.
-Aa, ja już idę na górę, nie przejmujcie się mną, tylko zrobię sobie kawę-odpowiada mu spokojnie matka.
-Wypierdalaj!- krzyczy do niej Horan i wskazuje ręką na schody. Widzę jak jego matka wybiega z kuchni z płaczem. Nie wahając się wymierzam dłonią w jego policzek. Niall również podnosi na mnie dłoń na co się wzdrygam. Przypomina mi się jak uderzył mnie ostatnim razem, więc jeśli zrobiłby to znów wcale mnie by to nie zdziwiło. Jednak cofa swoją rękę w dół.

-Przepraszam... Ja nie chciałem to był odruch- zaczyna się tłumaczyć. Jednak mnie to nie obchodzi. Biorę mój telefon z lady i dzwonię po Jake'a żeby po mnie przyjechał, po czym wybiegam z domu z trzaskiem drzwi. Idę chodnikiem w stronę mojego domu. Widzę już z oddali samochód Jake'a. Podjeżdża do mnie i wsiadam do niego. Staram się z trudem powstrzymać łzy.

-Co jest Skarbie? Niall cię nie mógł odwieźć?- pyta mnie, patrząc na ulicę.
-Jest chujem. Nie jest nim tylko dla mnie. On jest taki dla wszystkich! Nie wiesz jakim tonem mówił do swojej mamy. Ona płakała rozumiesz?! Mało brakowało, żeby znów mnie uderzył! Kim on jest Jake?!- mówię do niego zalana łzami. Jego ręka chwyta moją i zaczyna swoją wypowiedź.
-Z potwora nie zrobisz od razu ideału Tess... Każdy wie jaki jest Niall Horan. Ostrzegał Cię przed nim brat i Zayn, ale ty jak zwykle nie chciałaś ich słuchać. Wiem, że z jednej strony to moja wina, bo ja cię do niego namawiałem, ale spójrz... Nie uderzył cię, powstrzymał się. Może ty tego nie zauważasz, ale Niall nie jest przy tobie taki jak przy innych. Przy tobie on się zmienia... Staje się lepszy- nie wiem już w co mam wierzyć. Może Jake ma rację... Ale dlaczego to właśnie ja go zmieniam?!
Czemu nie mógł wybrać innej ofiary...?

Czuję, że ten rok będzie ciężki...

Wychodzę z auta i kieruję się do swojego mieszkania. Otwieram drzwi i mój wzrok zatrzymuje się na Scarlett i Zaynie. Śpią razem na kanapie i wygląda na to, że oprócz koca, nic na sobie nie mają. UGH. Zamykam cicho drzwi i kieruję się w stronę swojego pokoju, żeby ich nie obudzić. Wyciągam z kieszeni telefon i zauważam 3 nieodebrane połączenia od nieznanego numeru. Postanawiam oddzwonić.

WŁĄCZ MUZYKĘ NA POCZĄTKU ROZDZIAŁU

–Hallo? Ktoś dzwonił do mnie z tego numeru.- mówię do telefonu.
-Tak, to ja Niall. Zanim się rozłączysz to chciałbym Cię przeprosić. Nie gniewaj się na mnie Tess... Jestem w gównie, sama widzisz- chyba płacze. Ale na pewno Niall? Niall Horan płacze?!
-Jesteś jedyną osobą która może mnie z tego wyciągnąć. Kiedy Cię poznałem od razu wiedziałem, że jesteś inna. Jesteś niesamowita Tess. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Zobacz co ze mną robisz.. Sprawiasz, że staję się lepszy.- kontynuuje. Zamurowało mnie.

Ten człowiek każdego pieprznego dnia coraz bardziej mnie zaskakuje...

-Powiedz coś proszę- niemal błaga mnie.
-To dla mnie nowość Niall.. Ja nie jestem bohaterem, jestem tylko człowiekiem. I tak naprawdę jestem dokładnie taka jak Ty. Nie wyszłam dlatego, że chciałeś mnie uderzyć... Zrobiłam to bo nawet nie wiesz ile bym oddała, żeby mieć normalną rodzinę i nie mogę patrzeć w jaki sposób Ty traktujesz swoją.
-Zejdź na dół i chodź się ze mną przejść, proszę- nie odpowiadam mu tylko rozłączam rozmowę i idę ubrać buty.

-Hej Tess, gdzie idziesz i kiedy wróciłaś- mówi do mnie Zayn z odsłoniętym torsem.
-Nie mogę rozmawiać w tej chwili, pa- całuję go w policzek i zbiegam po schodach. Może to przez to co powiedział mi przez telefon, ale chcę go zobaczyć. Chcę być dzisiaj z nim.

Już widzę jak się uśmiecha widząc mnie. Nie mogę się powstrzymać i robię to samo... Zauważam, że jego oczy są podkrążone od płaczu. On naprawdę płakał...
Podchodzi do mnie i znienacka mnie przytula.

-Pierwszy raz robiłem to wczoraj z Tobą. Nie wierzę jakie jest to miłe- mówi i wtula się jeszcze bardziej. To trochę dziwne. Nie pamiętam, żebym miała tak niecodzienne relacje z chłopakami. I nigdy bym nie pomyślała, że mogę mieć je z Niallem.

-Gdzie chcesz iść?- pytam go.
-Na spacer- mówi i chwyta moją dłoń. W tej chwili nie wiem jak się zachować. Nie mogę udawać, że nic się nie stało... Wyciągam moją dłoń z jego, a on udaje, że nic nie zauważył.
Niall zatrzymuje się koło budki z hot-dogami naprzeciwko parku do którego idziemy i kupuje 4. Wręcza mi 2 na co mu dziękuję uśmiechem. Spacerujemy po parku i jemy nasze hot-dogi. Gadamy o takich głupotach, że ludzie którzy by to słyszeli prawdopodobnie stwierdziliby u nas choroby psychiczne.

Siadamy na ławkę. Nagle Niall wymierza mi hot-dogiem w twarz i zaczyna się śmiać.

Czy ja już mówiłam, że jego śmiech jest piękny?

-Debilu! Ścieraj to! Mój makijaż poszedł się jebać!- krzyczę do niego, ale również nie mogę powstrzymać śmiechu.
-Co tylko powiesz księżniczko- blondyn nachyla się w moją stronę i zaczyna całować. Ja przerywam pocałunek i wycieram się w jego koszulkę po czym znów łączę nasze usta.
Wyglądamy jak świnie. Cali w ketchupie i musztardzie całujemy się siedząc na ławce.

-Dobrze smakujesz- mówi blondyn między pocałunkami.
-Ty lepiej- odpowiadam.

W końcu wstajemy i idziemy na pobliski plac zabaw. Huśtamy się na huśtawkach, zjeżdżamy ze zjeżdżalni. Czuję się jak typowe dziecko. W końcu postanawiamy wrócić.

Bawiłam się świetnie. Przy Niallu czuję jakbym mogła robić wszystko. Blondyn odprowadza mnie pod dom i przyciska mnie ciałem do ściany. Łączy nasze usta w namiętnym i pełnym emocji pocałunku. -Dziękuję Tess.- mówi i odchodzi w swoją stronę.

Niall's pov

Nie pamiętam kiedy ostatnio czułem się przy kimś tak dobrze. Moje życie zaczyna nabierać prawdziwego sensu bo poznałem ją.
Tessę.
Siostrę faceta który mnie nienawidzi...

Chcę tak spędzać dni częściej, chcę żeby mnie przytulała, całowała... Chcę żeby była moja.

Czy to możliwe, że zaczynam się zakochiwać? Czy mi na niej zależy?


//Mam wrażenie, że ten rozdział wgl mi nie wyszedł.. Jak myślicie?

3 KOM --> NEXT

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #fanfiction