Rozdział 9
Następnego dnia budzi mnie telefon od nieznanego numeru
-Hallo? Kto mówi?- pytam
-Twoja zapomniana przyjaciółka- w tej chwili właśnie mnie zamurowało... Scarlett. Przyjaźniłyśmy się w dzieciństwie, bardzo długo bo aż do czasu wypadku. Wtedy mieszkałam jeszcze w Doncaster. Nasi rodzice się ze sobą przyjaźnili, a my poszłyśmy w ich ślady... Mój brat podkochiwał się długo w Scar, dopóki oczywiście nie stwierdził, że bardziej ciągnie go do chłopców. Urwałyśmy kontakt po wypadku. Louis wtedy stwierdził, że najlepiej będzie jeśli przeszłość zostawimy w tyle i zaczniemy od nowa. Bardzo ciężko było mi się z nią rozstać i długo później nie mogłam się pozbierać. Ona była dla mnie zawsze kiedy tego potrzebowałam... Było mi bardzo trudno dopóki nie poznałam Jake'a, natomiast Louisowi pomógł bardzo Harry.
-Hallo jesteś tam?- wyciąga mnie ze wspomnień.
-Tak, jejku, zdziwiło mnie, że dzwonisz. Co się stało?- nie rozmawiałyśmy ze sobą 2 lata, nie wiem co powiedzieć.
-Chciałam złożyć Ci spóźnione życzenia urodzinowe i zapytać czy nie miałabyś nic przeciwko jeśli przyjechałabym do Ciebie...? Znaczy, przeprowadzam się do Bradford i póki czegoś nie znajdę może mogłabym się u ciebie zatrzymać?- nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, ale bardzo się cieszę.
-Tak, oczywiście! Nie mogę się doczekać tylko jest jeden problem...-zaczynam -Słucham?
-Mieszka ze mną przyjaciel Louisa, no wiesz, on wyjechał na studia i stwierdził, że będzie lepiej jeśli ktoś będzie mnie miał na oku- opowiadam przyjaciółce
-Oh, nie ma sprawy, a przystojny?- wiedziałam, że o to zapyta.
-I to jak!- odpowiadam z rozbawieniem w głosie.
-W takim razie widzimy się za tydzień, już się nie mogę doczekać kiedy Cię zobaczę! Buźka- i rozłącza rozmowę.
W tej chwili przypominają mi się wspólne chwile ze Scarlett. Nigdy się nie nudziłyśmy. To ona wyciągnęła mnie na pierwszą imprezę, z nią pierwszy raz spróbowałam alkoholu i z nią wciągałam pierwsze proszki. Ona zdecydowanie była tą „niegrzeczną". Zawsze byłam spokojniejsza od niej. Zawsze do niedawna. Stara Tessa nigdy nie wskoczyłaby do łóżka byle jakiemu facetowi. Ale jak widać wszystko się zmienia...
Jestem ciekawa jak teraz wygląda i czy bardzo się zmieniła... Zawsze była bardzo ładna i miała powodzenie u chłopaków. Teraz jest na pewno piękną kobietą.
-Śniadanie!- Słyszę wołanie Zayna.
-Już idę, tylko się ubiorę- mówię i kieruję się w stronę szafy. Zakładam czarne rurki i szarą bluzkę po czym kieruję się do łazienki, żeby się umyć i pomalować.
-Dłużej nie można było?- pyta mnie mulat kiedy wchodzę do kuchni.
-Dzień dobry- uśmiecham się do niego słodko.
-Słuchaj jest sprawa...- kontynuuję.
-Dawaj- rzuca.
-Za tydzień przyjedzie do mnie stara znajoma, będzie tu spałam dopóki nie znajdzie jakiegoś mieszkania dla siebie. Mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzała, myślę raczej, że bardzo ją polubisz- mówię.
-Nie ma spawy- mówi po czym całuje mnie w policzek, bierze kluczyki i wychodzi. Pewnie jedzie do mamy.
Ubieram buty po czym zamykam drzwi. Schodzę na dół i kieruję się w stronę domu Jake'a. Długo pukam, ale nikt nie otwiera. Pewnie leży na łóżku i słucha głośno muzyki jak zawsze.
DO: Jake xx
Otwórz drzwi pajacu bo je zaraz wyważę *wkurzona emoji*
Nie muszę długo czekać bo mój przyjaciel zaraz otwiera drzwi.
-Nie musisz mnie od razu straszyć okej?- mówi i całuje mnie w policzek.
-Ile można do ciebie pukać człowieku?- pytam z ironią w głosie.
-No sorka.- mówi i razem idziemy do jego pokoju.
-Za tydzień przyjeżdża moja stara przyjaciółka z dzieciństwa...
-Scarlett? Ta o której mi tak dużo opowiadałaś?- przerywa mi
-Taaak, właśnie ona. Będzie u mnie dopóki nie znajdzie dla siebie jakiegoś mieszkania. Bardzo chcę żebyś ją poznał! Macie tak samo pojebane charaktery i myślę, że będziecie się świetnie dogadywać!- mówię cała w skowronkach.
-Mam nadzieję, bo wiesz, że ja nie toleruję nudziarzy...- mówi
-Nudziarzy? Ona w ogóle nie jest z tych ludzi, zresztą zobaczysz- mówię i się szeroko uśmiecham.
-W takim razie nie mogę się doczekać!- mówi i się śmieje.
Leżymy i oglądamy filmiki na yt, Jake śmieje się jak głupi gdy widzi śpiewającego kota, a dla mnie to nie jest śmieszne, to żenujące... Ale fakt jest faktem, że Jake śmieje się praktycznie z wszystkiego, wystarczy, że patrzę na niego dłużej niż powinnam, a ten już wybucha śmiechem. Jednak lubię w nim to, jest bardzo optymistycznie do wszystkiego nastawiony co jest po prostu niesamowite.
-Idziemy do Nando's?- nagle pyta.
-Jasne, czemu nie. Jak zaraz czegoś nie zjem to chyba umrę z głodu.
Siedzimy w naszym ulubionym Fast foodzie i czekamy na zamówione jedzenie. Moją uwagę przyciąga blondyn - Niall, który siedzi przy stoliku z jakimś chłopakiem. Przytrzymuję wzrok zbyt długo i nagle nasze spojrzenia się stykają nie patrz tak na niego idiotko Jego oczy hipnotyzują, nie potrafię oderwać od niego wzroku. Widzę jak jego wargi podnoszą się ku górze.
-TESSA! MASZ ZAMIAR TO JEŚĆ CZY NADAL BĘDZIESZ POŻERAĆ WZROKIEM HORANA?!- mówi na tyle głośno, że Niall mógł to słyszeć.
-Oh, zamknij się!- odpowiadam mu tak samo głośno.
Nagle blondyn wstaje i podchodzi do naszego stoliku i OCZYWIŚCIE bez zaproszenia dosiada się do nas zostawiając swojego kolegę samego. Przybija z Jake'iem piątkę co okeeej jest dość dziwne i puszcza do mnie oczko.
-Co tam skarbie- zwraca się do mnie.
-Jest okej- odpowiadam mu. Po tym co zrobił dla mnie w urodziny staram się być dla niego mniej szorstka.
-Nie wiem czy słyszałaś, ale organizuję imprezę u mnie w domu w sobotę, mam nadzieję, że wpadniecie- teraz mówi do mnie i Jake'a.
-Pewnie byłabym tam pierwsza, ale przyjeżdża do mnie stara przyjaciółka z Doncaster.
-Wpadnij z nią, to, że nie znam swoich gości nie byłoby niczym nowym.- mówi i się śmieje.
Jejku, w życiu nie słyszałam słodszego śmiechu.
-Okej, myślę, że nie będzie miała nic przeciwko- odpowiadam mu.
Niall wraca do swojego kolegi, a ja z Jake'iem opuszczamy lokal.
-Tessa, czy on Ci się podoba?! Ale szczerze!!- krzyczy znacznie podniecony.
-Nie Jake?! Nie podoba mi się... Znaczy jest przystojny, nawet bardzo, ale wiesz jak jest- mówię i go szturcham dla lepszego efektu.
-Może powinnaś skończyć to swoje motto „związki są chujowe" bo wcale takie nie są. Znaczy niektóre tak, ale jeżeli dwie osoby do siebie pasują, właśnie tak jak Ty i Niall to nie powinniście zwlekać- mówi dumny z prawienia mi życiowych rad.
-Ja jednak myślę, że po pierwsze znamy się zbyt krótko, a po drugie, lubię moje życie takie jakim jest teraz. Niczym się nie przejmuję, robię co chcę. Na związki kiedyś na pewno będzie czas, ale jeśli tego teraz nie czuję to znaczy, że ten czas jeszcze nie nadszedł- odpowiadam mu.
-A właśnie, podałem Niallowi twój numer, no wiesz, jakby chciał się umówić czy coś- no kurwa mać nie.
-Czy ty człowieku myślisz?! Przecież jeżeli chciałabym, żeby miał mój numer to bym mu sama dała- syczę.
-Oh daj spokój, po tym co zrobił na Twoje urodziny nie możesz go nienawidzić- przecież nie wspominałam mu o tym co działo się kiedy zniknęłam.
-A skąd ty wiesz co on takiego zrobił?- pytam ironicznie.
-Bo ja mu w tym pomogłem. Myślisz, że skąd znałby datę twoich urodzin? Spotkał mnie po szkole i poprosił, żebym mu pomógł zorganizować coś na przeprosiny, a akurat idealnie się składało bo Twoje urodziny wypadały niedługo po tym, ale nie mów, że Ci się nie podobało- mówi i podnosi kilka razy brwi do góry.
-Było idealnie, nawet bardzo. Romantycznie i w ogóle, ale to nie moje klimaty. No znaczy, podobało mi się okej? Ale nie sądzę, żebym mogła tak często, raz było fajnie i tyle.- Odpowiadam i wzruszam ramionami.
-Słuchaj Tess, po prostu myślę, że mogłabyś dać mu szansę nawet cię lepiej poznać, nie jest taki zły jak się wydaje-
I co ja mam teraz zrobić? Dać mu szansę? Spędzać z nim więcej czasu? Ja nie wiem czy tak umiem...
//Mam nadzieję, że rozdział się podoba x Do zobaczenia xx
3 kom --> next
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top