Rozdział 7
Budzą mnie promienie słońca wchodzące przez okno. Biorę telefon w dłoń i od razu panikuję bo zaspałam. Mam 3 nieodebrane połączenia od Jake'a.
Biegnę do łazienki i przemywam twarz po czym szybko się maluję. Biorę pierwsze lepsze ubrania z szafy i idę do salonu.
Moją uwagę przykuwa Zayn śpiący na kanapie. Pamiętam, że zabrał mnie do domu jednak nie widziałam, że ma zamiar zostać na noc. Teraz muszę się pośpieszyć, później z nim pogadam.
Całkiem zapomniałam, że nie mam czym jechać do szkoły. Autobus jeździ bardzo rzadko...
Zostawiam Zayn'owi karteczkę, że pożyczyłam jego auto, biorę kluczyki i szybko wychodzę.
Umiem jeździć autem, nieraz uczył mnie tego Louis, problem w tym, że nie mam prawa jazdy. Ale chyba nic się nie stanie jeśli podjadę tylko do szkoły.
Wsiadam do cabrioleta Zayna i ruszam.
Na miejscu parkuję auto blisko szkoły i biegnę po schodach do budynku. Oczywiście na moje szczęście potykam się o schodek i wszystkie książki wysypują się z mojej torebki.
-Nie ładnie tak się spóźniać- słyszę głos Niall'a.
-Słuchaj, śpieszę się na lekcje, a Ty tylko gadasz, mógłbyś podejść i mi pomóc, a nie stać i patrzeć.- mówię do niego z pretensjami.
-To Ty je wysypałaś, więc Ty je teraz zbierasz- on nie ma za grosz kultury.
-Spierdalaj Niall, jesteś jebanym chujem- krzyczę do niego i wstaję.
-Wczoraj Ci to nie przeszkadzało kiedy ssałaś mojego kutasa- nic już mu nie odpowiadam tylko wchodzę do szkoły.
Szybko odnajduję moją klasę w której właśnie powinnam mieć biologię.
Wchodzę prawie niezauważona na lekcję i zajmuję miejsce w ostatniej ławce. Na szczęście nikogo w niej nie ma.
Ciekawe gdzie poszedł Niall.
Po skończonych lekcjach proszę dziewczynę, która jest wice kapitanem mojej drużyny żeby przećwiczyła kilka razy układ z dziewczynami bo ja muszę szybko wrócić do domu i oddać Zaynowi samochód.
Podjeżdżam pod mój dom i idę do góry.
-Wróciłam, przepraszam jeśli musiałeś długo czekać- mówię do niego. Czuję zapach pizzy.
-Jest okej. Tylko nie rób tego następnym razem bo twój brat mnie zabije jeśli się dowie, że jeździsz bez dokumentów. A teraz chodź zjeść pizzę, pomyślałem, że będziesz głodna więc zamówiłem.
-To miłe z Twojej strony. A czemu nie wyjechałeś z Louisem i Harrym? Słyszałam, że również miałeś w planach studia w Londynie.-
-Tak miałem, ale moja mama jest ciężko chora przez co nie chciałem zostawiać jej samej. Zacznę od przyszłego roku.- mówi mulat.
-To nie powinieneś być teraz w domu?- jest bardzo troskliwym facetem. Ale jego matka jest zdecydowanie ważniejsza niż ja.
-Właśnie Tessa, słuchaj... Rozmawiałem rano z Louisem i uzgodniliśmy, że będzie lepiej jeśli zamieszkam tu do jego powrotu. A do mamy będę jeździł w dzień.-
Okej, trochę mnie to zaskoczyło. Ale to miłe jak bardzo się o mnie martwi. I przynajmniej nie będę cały czas sama.
-Nie ma sprawy, sama w tym mieszkaniu czuję się jakoś nieswojo więc myślę, że będzie okej.- uśmiecham się lekko, dziękuję za pizzę i idę do pokoju.
Zayn chwilę później jedzie do domu po swoje rzeczy. Do samego wieczoru siedzę bezczynnie na Internecie.
Dostaję wiadomość na facebooku od Jake'a.:
„Idziemy gdzieś się napić?"
„Myślę, że mogłabym, chyba nie wymyślę co mam lepszego do roboty"
„Za 10 min na dole"
Wyłączam laptopa i idę się ogarnąć.
Do: Zayn:D
Wychodzę z Jake'iem. Wrócę późno jak coś. *Emotikon smile*
Zakładam buty i biorę torebkę po czym schodzę na dół. Jake zamówił nam taksówkę która już czeka, ponieważ inaczej nie mógłby pić. Jeden plus nie mania prawa jazdy to taki, że zawsze i wszędzie mogę pić. Jake płaci za taksówkę, przez co ja będę musiała postawić mu drinka.
Wchodzimy do klubu i od razu kierujemy się do baru, ja zamawiam dla siebie piwo z sokiem, a Jake prosi o Tequile.
Obracam się i zauważam Liama i Zayna naprzeciwko mnie.
Szybkim krokiem podchodzę do nich i się witam.
-Hej przystojniaki- śmieją się na moje słowa.
-Co tu robisz?- pyta mnie Liam
-Przyszłam z Jake'iem bo samej w domu jest zdecydowanie zbyt nudno- robię smutną minę.
-Tutaj też jest jakoś zbyt spokojnie.-odzywa się Liam
-Zdecydowanie- potakuję mu.
-W takim razie zatańczysz?- oczywiście zgadzam się na jego propozycję i idziemy w stronę parkietu zostawiając Zayna samego, ale on zaraz podchodzi do Jake'a.
Tańczę z Liamem 3 piosenki po czym słyszę:
–Odbijany- oczywiście Zayn
Teraz ocieram się o mulata. Wygłupiamy się. Robimy tak głupie kroki, że większość osób pewnie myśli o nas nie za dobrze, ale jakoś mnie to nie obchodzi.
Niespodziewanie Zayn wbija się w moje usta, jak zwykle mi to nie przeszkadza.
Ale nagle alkohol przestaje mną władać bo przypominam sobie, że Zayn darzy mnie uczuciem. I co prawda te buziaki nie są dla mnie niczym wielkim, ale boję się, że on może odebrać to inaczej.
Odrywam się od niego i wybiegam z budynku. Idę szybkim krokiem w kierunku domu gdy coś, a raczej ktoś ciągnie mnie w pustą i ciemną uliczkę.
Bardzo się boje. Nie wiem co się dzieje. Mam nakryte usta dużą dłonią.
-Nie bój się to tylko ja, Niall- momentalnie kamień spada mi z serca.
-Co robisz o tej godzinie sama, w tak niebezpiecznej okolicy-pyta mnie
-Musiałam wyjść z klubu, żeby zaczerpnąć powietrza i chwilę pomyśleć w samotności, ale Ty mi w tym przeszkodziłeś, dzięki- rzucam
-Daj spokój, możliwe, że właśnie uratowałem ci życie przed tymi ćpunami którzy tam stoją- wskazuje na grupkę mężczyzn w podobnym do mojego wieku.
-Skąd wiesz, że są ćpunami?- podnoszę brwi.
-Bo ja jestem ich dilerem skarbie- no oczywiście, bo kto by inny.
-Okej, w takim razie miło z twojej strony, ale ja będę już wracać bo myślę, że każdy mnie szuka- fukam mu w twarz
-A właśnie, słyszałem, że teraz mieszkasz z Malikiem, tylko nie doróbcie się dzieci bo nie chcę być wujkiem za szybko- tym razem on przekroczył miarę.
Robię coś czego nie planowałam, ale on sam mnie do tego zmusił. Wymierzam w jego twarz z otwartej ręki. Widzę po jego twarzy, że się tego nie spodziewał. Ale nie czeka długo i robi to samo z moją osobą. Nie spodziewałam się tego. Jakim pierdolonym chujem trzeba być żeby uderzyć dziewczynę...
Nic już nie mówię tylko odbiegam od niego ze łzami w oczach. Stoję pod klubem i piszę sms do Jake'a:
Weź Zayn'a i wracamy do domu już.
Widzę jak Liam, Zayn i Jake wychodzą w klubu i idą w moją stronę. Kierujemy się razem do samochodu Liama. Nic nie mówię bo nie chcę prowokować szczególnie Zayna do bójki...
Całą drogę nie zamieniam słowa z żadnym z chłopców. Na miejscu rzucam tylko szybkie „dobranoc" do Liama i Jake'a i biegnę po schodach na górę. Otwieram drzwi, Zayn wchodzi zaraz za mną.
-Tess, może chcesz o czymś pogadać?- pyta zmartwiony
-Nie jest okej, naprawdę- odpowiadam nie patrząc mu w oczy, żeby nie mógł się zorientować, że kłamię.
-Jak będziesz chciała się wyżalić to mów, możesz zawsze na mnie liczyć. I mam nadzieję, że twój smutek nie jest spowodowany przeze mnie. Wiem, że spieprzyłem tym buziakiem, przepraszam.- Nie wytrzymuje dłużej i idę go przytulić. Teraz potrzebuję tego najbardziej. Zayn z zachowania bardzo przypomina mi brata i cieszę się, że nie muszę teraz wypłakiwać smutków w poduszkę.
-Dziękuję- mówię cicho, odsuwam się od niego i kieruję się do mojego pokoju.
Szczerze nie pamiętam kiedy ostatnio płakałam. Wydaje mi się, że miało to miejsce po stracie rodziców. Moje smutki były topione raczej w alkoholu i jednorazowym seksie.
Muszę wytrzymać z Niallem cały rok szkolny, jak ja dam radę?
Włączam mojego laptopa i wchodzę na Twittera, nie wiem dlaczego ale mam potrzebę sprawdzenia profilu Nialla.
Jeden tweet szczególnie przykuwa moją uwagę.
„Zrobiłem dzisiaj coś czego będę żałował bardzo długo. Jestem pierdolonym chujem"
Sprawdzam specjalnie godzinę o której to napisał. Zamieścił tweeta 10 minut temu.
Eh, przestań Tessa, nie myśl sobie, że Niall Horan żałował by czegoś takiego, on to zrobił już nie raz, czemu miałby żałować właśnie teraz?
//Wczoraj nie mogłam wstawić rozdziału bo była tak wielka burza, że wyłączyli wszędzie prąd.
Nie wiem czy zauważyliście, ale zmieniłam okładkę "Salvation", zrobiła ją dla mnie asvpcyrxs, dlatego właśnie jej dedykuję ten rozdział x
2 KOM --> NEXT
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top