Capítulo 6 ¿Qué escondes?
Co ukrywasz?
<Sofia>
Po powrocie do domu, niemal od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam taka wściekła, że najchętniej zaczęłabym walić pięściami w ścianę.
Chanel patrzyła na mnie z niepokojem. Była psem, ale wiedziała, że coś się święci.
Nie wiedziałam, na kogo jestem bardziej wściekła. Czy na tę Gotkę Terciopelo czy na tego gbura, który mi pomógł – ale z jakim wahaniem. Kurde, pojęcie pomóc płci pięknej nic mu nie mówi? Skąd on jest? Z epoki kamienia łupanego, gdzie kobiety traktowano bez szacunku?
Gdyby istniały podróże w czasie, moja teza byłaby jak najbardziej słuszna.
I jeszcze ona. Policzek bolał mnie do tej pory. Obłożyłam go kompresem, tak, aby tata tego nie widział. Z jednej strony chciałam, żeby tę wariatkę spotkała zasłużona kara, ale z drugiej wiem, ile byłoby z tym zachodu. Tata by tego nie zostawił. Latanie po sądach, takie tam.
Nie kłamałam z tym, co mnie obmacywał na imprezie. Istniał taki i nadal istnieje.
Byłam na imprezie w mieście i jeden tak się do mnie przyczepił, żeby łapy mu się przylepiły tam, gdzie nie trzeba.
Facet dał mi swój numer. Po powrocie do domu opowiedziałam wszystko tacie. A on kocha mnie, więc nie pozwoli, aby jakiś byle kto naruszał moją przestrzeń prywatną.
Umówiłam się z nim, a na tym niby spotkaniu tata i jego podwładni przechwycili go. Po toku rozpraw, facet został zmuszony do płacenia kary grzywny.
Wyobraziłam sobie Terciopelo, kiedy siedzi na sali rozpraw i jest potulna jak baranek. Albo inaczej – kłapie paszczą na prawo i lewo i w końcu sędzia wymierza jej surowszą karę i zamyka nawet w zakładzie poprawczym. Cała szkoła byłaby mi wdzięczna, gdybym pozbyła się jej zza naszych murów.
Potem tata wygłosiłby mowę, gdzie jasno zaznacza, jakie prawo złamała. Tata byłby skłonny nauczyć się całego kodeksu prawnego, żeby wiedzieć, co grozi komuś, kto mnie skrzywdzi.
Terciopelo zaczęłaby się kłócić i wtedy ochrona zabrałaby ją z sali rozpraw. Sędzia orzekłyby wyrok, który w pełni zadowoliłby rodzinę Vanidad oraz całe liceum w Valle Essential.
Wszyscy byliby szczęśliwy.
Odłożyłam kompres. Jednak po chwili znowu go przyłożyłam. Nie chciałam kusić losu, ale po takim czymś moglibyśmy nie wygrać sprawy. Jeżeli się nie zmieni, wniosę sprawę do sądu, ale na razie będę łudzić się, że będzie mnie ona omijać szerokim łukiem, kiedy będę w szkole.
Po półgodzince opuchlizna na policzku zmalała. Trochę mnie jeszcze wszystko bolało. Najbardziej bałam się, że stracę zęba. Jednak wszystkie były na swoim miejscu.
Myślę, że zanim tata wróci do domu pozostanie tylko siniak i to nie taki znów obszerny. Nie wiem, jak Terciopelo mogła być wkurzona, ale nie jest zbyt silna i raczej nigdy nie będzie.
Dochodziła siedemnasta. Zamówiłam sobie chińszczyznę do domu i zjadłam ją przed ekranem MacBook'a. Uwielbiałam sushi. Zwłaszcza w tym pysznym, chińskim sosie, mmm... Palce lizać. Mogłabym to jeść godzinami.
Jak za mięsem nie przepadam – rybę dość lubię. Nie wszystkie gatunki. Właściwie, gdybym musiała zjeść sam, długi, czysty płat ryby, prędzej bym się porzygała niż to wzięła do ust, ale... Proszę was! Kto nie lubi łososia w sushi?
O dziewiętnastej dostałam smsa. Ujrzałam, że jest od taty.
Sofio, wrócę dzisiaj do domu później. Mała sprawa w pracy. Manuela jest ze mną. Nie zapomnij zrobić sobie czegoś do jedzenia! Kocham Cię.
Jaka znowu sprawa w pracy? Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał. Po tym wysłał kolejnego smsa.
Córciu, nie mogę rozmawiać. Nie bój się – to tylko jeden człowiek, który musi mieć dzisiaj załatwioną sprawę. Będę o jedenastej.
I to jest właśnie to. Mieć tatę, który posiada wpływową pracę w mieście. Widzę go rano przez zaledwie minutę, a potem wraca o kosmicznej porze. Chciałabym móc spędzić z nim więcej czasu. No i ta Manuela. Oczywiście, bez niej. Spędzę z tatą tyle czasu, ile tylko mogę, ale bez niej.
***
Jedenasta już dawno minęła. Siedziałam rozłożona na kanapie w salonie czytając najnowszy numer Vouge w różowym, miękkim szlafroczku. Chanel spała mi koło nóg. Obok mnie leżał zwinięty ręcznik. Miałam nim owinięte włosy, ale teraz były już zupełnie suche.
Szczerze powiedziawszy, miałam straszną ochotę iść spać. Byłam niezmiernie zmęczona dzisiejszym dniem. Ale nie mogłam iść spać, nie wiedząc, co się dzieje z tatą. Miał być w domu o jedenastej, a było już grubo po tej godzinie. I dalej nie odbierał na moje telefony. Strasznie się denerwowałam. Magazyn pozwolił mi się odstresować, ale zaledwie na chwileczkę. Potem wróciło strasznie uczucie niewiedzy i niepokoju.
W końcu drzwi do domu otworzyły się. Stanął w nich tata, z podkrążonymi oczami. Uśmiech nie gościł na jego twarzy, miał zmęczoną minę.
– Tato...? – Podniosłam się kanapy i przyjrzałam mu się uważniej. Miałam w głowie najczarniejsze przeczucia.
Ten jednak w jedną sekundę otrząsnął się i na powrót uśmiechnął. Znowu miałam to dziwne uczucie, że jest to wymuszony uśmiech.
– Już jestem – Podszedł do mnie i nachylił się. Ucałował mnie w policzek i dodał. – Głupia praca. Człowiek haruje cały dzień, ale to i tak jest mało – zaśmiał się lekko.
Do domu weszła Manuela.
– Cześć, Sofio – powiedziała do mnie, z udawanym wesołym akcentem. Nie zamierzałam udawać, że chociaż trochę mnie obchodzi jej obecność. Cóż, z pewnością mi przeszkadza, ale nie obchodzi.
– Jak było w szkole? – zapytał mnie.
Śliwy w ogóle nie było widać. Na szczęście. Obędzie się bez sądów. Przynajmniej dzisiaj.
– W porządku – odpowiedziałam, usiłując go lekko zbić z rozmowy o mojej szkole. – A w pracy? Tak długo dzisiaj zostałeś...
– Och, Sofio, żyj szkołą póki możesz i nie ładuj się do pracy, dobrze Ci radzę – zaśmiał się i usiadł obok mnie na kanapie. – Można z nerwów osiwieć. Zatrudniałem wykwalifikowanych ludzi, dostałem osłów, oto co się stało.
Wtedy rozbrzmiał telefon stacjonarny. Podniosłam się z kanapy.
– Odbiorę – zakomunikowałam od razu, ale tata mi nie pozwolił. Zatrzymał mnie gestem dłoni, po czym sam podszedł do telefonu.
Dalej trzymając wyciągniętą ręką, mającą zatrzymać mnie w miejscu, słuchał, co dzwoniący miał do powiedzenia. Po parunastu sekundach zupełnej ciszy odłożył słuchawkę na miejsce.
– Jakaś pomyłka... – odparł, marszcząc brwi.
Jednak byłam pewna, że nie o to chodzi.
– Tato, pamiętasz, co sobie obiecaliśmy? – powiedziałam.
– Nie okłamałbym cię. To była pomyłka. Ktoś pomylił nasz numer z dostawcą pizzy.
– Dochodzi północ. Wszystkie pizzerie są teraz zamknięte. – Trafnie zauważyłam.
Manuela patrzyła na tatę zupełnie niewzruszona. Łyknęła tą historię z pizzą?
– To tylko pomyłka. – Machnął zbywająco ręką. – Sofia, idź spać. Wyśpij się jutro do szkoły, proszę.
Chciałam z nim o tym porozmawiać. Nie mogłam tego tak zostawić. Ale jego wyraz twarzy natychmiast położył mnie spać.
Tato... Co ukrywasz?
Wiem, że jest bardzo wpływowym gangsterem, ale... Skoro jest taki wpływowy wszyscy muszą go lubić... Tak?
________________________
I jest, 6 rozdział :). Jak myślicie, o co chodzi z tymi telefonami do Carlosa :)? Dajcie znać, czy chcecie nowy rozdział :). Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki, ale nie obraziłabym się, gdybyście w komentarzach dali znać, co sądzicie :D :D <3
N.B
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top