Capítulo 3Llamadas telefónicas misteriosos

Tajemnicze telefony

  <Sofia>  

Tata i Manuela wracają do domu koło dziewiętnastej. Więc wpół do pożegnałam się z chłopakiem i usiadłam przed telewizorem, oglądając jakiś nudny serial. Chanel dotrzymywała mi towarzystwa. Byłam strasznie głodna, ale nie chciało mi się iść do kuchni.

Piętnaście minut po dziewiętnastej, drzwi do domu otworzyły się. Chanel zaczęła szczekać, broniąc swojego terytorium. To jest tak poczciwy pies, jakiego świat jeszcze nigdy nie wiedział. Nie szczeka tylko na mnie i na tatę. Ale, kiedy jest on w towarzystwie Weroniki Chanel coś trafia i zaczyna na nią szczekać, jak opętana. Tylko tata jest za tym, żeby ona tu była. Ja i nawet mój pies, jesteśmy za tym, żeby ona stąd jak najszybciej zniknęła.

– Cześć, tatku! – zawołałam, kiedy ujrzałam, jak wchodzi do domu. Za nim szła ta idiotka.

– Cześć, kochanie! – Uśmiechnął się do mnie serdecznie, po czym przywitał się z Chanel.

– Jak było w pracy? – Wyłączyłam telewizor, definitywnie kończąc dzieje tej głupiej komedii, która właśnie leciała.

– Jak zwykle... –Zaciął się, odwieszając przewiewną marynarkę. – Ciężko, ale sama wiesz, jak jest.

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.

Manuela minęła mnie, widocznie zdenerwowana, że jej się nie zapytałam o pracę. Ona w ogóle mnie nie obchodzi, nie zapytałabym się jej o nic, bo jej życie jest tylko nieistotnym faktem we wszechświecie. Jeszcze zrobiła taką minę, jakby naprawdę myślała, że porozmawiam z nią, jak matka z córką. Prędzej moja Chanel stanie się krokodylem.

– Kochanie, jadłaś coś? – zapytał mnie tata.

– Nie, niestety nie.

– To, co robiłaś cały dzień? – zaśmiał się. – Oglądałaś telewizję?

– Nie, widziałam się z chłopakiem. – Uśmiechnęłam się.

Tata wtedy odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

– Z Filippo?

– Tak jest.

– Sofio, wiesz, co o nim sądzę – powiedział spokojnie.

No tak, zaczęło się. Ta jego nadopiekuńczość naprawę działa mi na nerwy. To najlepszy tata na świecie, takiego to idzie ze świecą szukać, ale w sprawach miłosnych, mam ochotę go udusić. Boi się o mnie, jakby każdy chłopak to potencjalny morderca, albo gwałciciel. Krzywi się, jak przyprowadzam do domu chłopaka, odwraca głowę, jak tylko o nich mówię. Z jakiegoś dziwnego powodu, obawia się każdego, kto tylko się koło mnie kręci. Dlatego też, czasami nie mogę iść do kogoś, kogo on nie zna.

– On jest naprawdę w porządku. – Starałam się go przekonać, tak dla zasady.

– Nie znam go, więc nie mogę tego ocenić. Do tego czasu, proszę cię, nie spotykaj się z nim za moimi plecami.

– Przecież widziałeś zdjęcia, to nie jest jakiś morderca.

Tata to przemilczał. Miałam wrażenie, że chciał powiedzieć coś w stylu: Nie masz pewności, ale tego nie powiedział.

Manuela tylko na nas patrzyła. To na nas, to na tatę.

– Mogłabyś nas zostawić samych...? – wycedziłam przez zęby.

Kobieta przewróciła oczami i zniknęła za drzwiami do sypialni.

– Tato, dlaczego nie mogę się z nim spotykać?

Nie pytałam się dlatego, bo mi zależy. Bo nie zależy mi na nim, aż tak, aby błagać tatę o błogosławieństwo. Pytałam się dlatego, bo nie chcę, aby tata nienawidził każdego, kto tylko staje przy mnie, albo nawet na mnie spojrzy.

– Jesteś jeszcze młoda, znajdziesz kiedyś kogoś, kto będzie dla ciebie odpowiedni.

– Mówisz więc, że Filippo nie jest dla mnie odpowiedni? – Zmarszczyłam brwi. – Wnioskujesz to, po paru zdjęciach i moich opowiastkach o nich.

– Kotku, w jakich ty żyjesz czasach... – Chwycił mnie za rękę. – Chłopakom w twoim wieku tylko jedno w głowie. Za parę lat im przejdzie, więc wtedy będziesz mogła kogoś szukać.

Miałam wrażenie, że nie do końca o to mu chodzi.

– Przecież go znam. Gdyby miał mi coś zrobił, już by mi to zrobił.

– Nawet tak nie mów! – Uniósł się. – On czeka tylko na odpowiedni moment.

– Tato, nie bądź taki staroświecki! – powiedziałam. – Wszyscy u mnie w szkole mogą się normalnie spotykać i ich ojcowie nie mają nic przeciwko.

– Ale ty nie jesteś wszyscy!

Na tym argumencie zwykle kończą się nasze kłótnie. Tak też było tym razem. Nie mogę się spotykać z Filippo, nie mogę się spotykać z nikim. Gdyby tata zobaczył, że z kimś się całuje, wysłałby mnie na Alaskę, albo gdzieś jeszcze indziej. Chociaż nie, bo mogłabym się zakochać w jakimś mieszkańcu Alaski. Nie, to jednak odpada. Tata wymyśliłby coś innego, co definitywnie wybiłoby mi z głowy wszelkich chłopaków. Pewnie wysłałby mnie do żeńskiego zakonu. Tak, to bardziej prawdopodobne. Nie będzie tam żadnych chłopaków.

Dabuten – do końca życia będę singielką...

***

Dochodziła już północ, czyli czas, kiedy szykowałam się do spania. Nie przejmowałam się zadaniem domowym, bo go spiszę od jakiegoś kujona, który dałby się pociąć, aby mi pomóc. Nauką też nie. Mam niby jutro kartkówkę z angielskiego, ale ten język jest dla mnie jakby drugim narodowym, więc nie muszę się go uczyć.

Miałam zamiar wziąć prysznic. Wyciągnęłam już z szafy piżamę i bieliznę, kiedy usłyszałam cichy szept dochodzący z salonu.

– To już koniec...

To był głos taty. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Koniec? Czego koniec? Jego związku z Manuelą? Brakowało tylko paru sekund, zanim zaczęłabym tańczyć. Jednak postanowiłam tego nie robić. Uchyliłam lekko drzwi, z zamiarem podsłuchania ich rozmowy.

– Wspomniałem chyba, że nie mam ci już nic więcej do powiedzenia, czyż nie?

To był znowu głos taty. Dlaczego Manuela nic się nie odzywała?

Po chwili doszłam do wniosku, że tata rozmawiał z kimś przez telefon. Dziwne... O tej porze?

– Nasze interesy zakończyły się w tej minucie, żegnam. – Z impetem odsunął telefon od ucha i ukrył twarz w dłoniach.

Przestraszyłam się. Tata nigdy nie wyglądał na takiego zaniepokojonego.

– Tato... – Uchyliłam drzwi szerzej i wyszłam mu naprzeciw.

Spojrzał na mnie zza zakrytej twarzy i natychmiastowo odgarnął włosy. Wydawało mi się, że wymusił na twarzy uśmiech.

– Kochanie, nie śpisz? – powiedział, dalej uśmiechając się w moją stronę.

– Kto dzwonił? – Zbyłam go z tematu. Musiałam wiedzieć. Nie mogłabym spać.

W domu mamy taką zasadę, że zawsze mówimy sobie prawdę. Nawet ja powiedziałam tacie, że jestem z Filippem, mimo jego dezaprobaty. Byliśmy ze sobą tak blisko, że nie wyobrażaliśmy sobie, aby drugie mogło skłamać w jakiejś ważnej sprawie. Takie bzdety, to bzdety – one się nie liczą. Ale ta sprawa wydawała się poważna. Tata jeszcze nigdy nie miał tak przerażonej miny poprzez jeden telefon.

– To z pracy – zapewnił mnie, dalej z uśmiechem. Lecz miałam wrażenie, że dalej jest on wymuszony.

– Tato... – Przeciągnęłam. – Wymagasz ode mnie prawdy, więc chcę tego samego.

– Gdyby to było coś poważnego naprawdę bym ci powiedział, nie masz się czym zamartwiać. – Poszedł do mnie i mocno przytulił. Pogładził mi włosy.

Uwierzyłam mu. Przecież powiedziałby mi prawdę, co nie? Jest moim tatą, jest jedyną osobą na świecie, którą szczerze i prawdziwie kocham. Nie mógłby mnie okłamać.

Uśmiechnęłam się do niego i poszłam z kierunku sypialni. Po wejściu do pokoju przez chwilkę nic nie robiłam, nasłuchując, czy czasami tata z kimś znowu nie rozmawia. Nie żebym mu nie ufała – bo ufam. Ale wydawało mi się to podejrzane.

Po kąpieli w naszej pięknej, marmurowej łazience nasmarowałam ciało kakaowym kremem, po czym ubrałam się i nałożyłam ręcznik na głowę.

Weszłam do pokoju i zastałam Chanel leżącą na łóżku. Dzieliłyśmy je zwykle na pół. Już do tego przywykłam.

Ułożyłam się na pościeli. Nie musiałam okrywać się kołdrą, bo było bardzo ciepło w pokoju.

Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam.

Tata nie był wybuchowym człowiekiem, więc zdziwiłam się, że tak bardzo uniósł się przy rozmowie.

To z pracy.

Z kim tak zawzięcie rozmawiał, że doszło do ostrzejszego głosu? Czy tak bardzo ktoś go zdenerwował? A może, to mój tata zawinił? Nie mogłam przestać o tym myśleć.

Próbując się odstresować włączyłam iPoda i puściłam cicho jedną z moich ulubionych piosenek Ariany Grande.

Kiedy przygrywała sprawdziłam szybko twittera i instagrama. To zawsze pozwalało mi odpłynąć w internetowy świat, ale nie teraz. Po prostu nie potrafiłam myśleć o niczym innym.

W końcu zmorzył mnie sen.

Tej nocy miałam koszmary.

________________________________

I jest, trzeci rozdział :). Jeszcze oczywiście akcja nie jest tak bardzo rozwinięta (jak we wszystkim), ale coś powoli zaczyna się dziać :).

Jak myślicie, kto dzwonił do Carlosa?

Dajcie znać, czy wstawiać kolejne rozdziały :).

N.B

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top