Randka W Ciemno~ Saiouma

Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza, że dodaje swoje ulubione piosenki do rozdziału 👀💦

Shuichi pov

-Kaede, proszę nie...!- prosiłem ją, podczas gdy ona ciągnęła mnie w stronę kawiarnii.

-Za późno Shuichi! Mam dosyć widzenia jak siedzisz samotny.- odpowiedziała mi stanowczo.

-Nie jestem samotny!....Mam się doskonale. - zaprotestowałem.

-Zobacz Shuichi. Jestem pewna, że będzie fajnie. Może nawet zdobędziesz nowego przyjaciela... albo kogoś więcej. - uśmiechnęła się złośliwie stojąc przed kawiarnią.

-Być może, ale to nie zmienia faktu, że nigdy nie zgodziłem się na randkę w ciemno! - powiedziałem, nie chcąc wchodzić do środka.

Ostatnio, Kaede wymyśliła sobie, że jestem samotny i potrzebuje bardziej się otworzyć na ludzi. Już samo to mi nie pasowało, ze względu, że byłem introwertykiem i nie potrzebowałem dużej grupy przyjaciół.
Poznanie nowych ludzi jeszcze nie byłoby najgorsze gdyby nie fakt, że stwierdziła również, że potrzebuję "drugiej połówki" i zaczęła myśleć co ze mną zrobić.

Takim właśnie sposobem, stałem przed ładną, kawiarnią mając spotkać się z nieznaną osobą i pójść z nią na randkę.

Już czułem, że będzie niezręcznie.


-Powiedz mi chociaż kto to jest. - westchnąłem, patrząc na jej nadmierne podekscytowanie.

-Przykro mi Shuichi, ale to by zniszczyło cały efekt nie spodzianki! - uśmiechnęła się, jednak jeśli miałem być szczery, wątpiłem aby nawet ona wiedziała kim będzie osoba, z którą miałem się spotkać.

Westchnąłem po raz kolejny, niechętnie patrząc przez okno kawiarni. Aktualnie nie było w niej zbyt wielu ludzi, co było całkiem dobre, jednakże mimo wszystko stresowałem się przed poznaniem tej 'nieznanej' osoby.

-Oops już czas abyś wszedł do środka! Wasz stolik ma numer pięć! - powiedziała entuzjastycznie, po czym wepchnęła mnie do środka.

-Zarezerwowała nam nawet miejsca..? - westchnąłem tysięczny raz tego dnia.

Było gorące, letnie popołudnie, jednak na szczęście nie odczuwałem tej temperatury, ponieważ w kawiarnii była klimatyzacja.

Nie patrząc w twarze innych ludzi, usiadłem przy stoliku z tabliczką z numerem pięć.

Z każdą minutą co raz bardziej się stresowałem. Nie tylko nie wiedziałem kim jest ta osoba, to nawet nie wiedziałem jakiej jest płci. Nie to, żeby mi to przeszkadzało, ponieważ byłem biseksualny, ale zawsze byłoby lepiej wiedzieć.
Z drugiej strony, doceniałem to, że Kaede troszczyła się o mnie i o moje samopoczucie. Nie wiele osób to robiło.

Patrząc znudzony na kwiaty w wazonie, nie usłyszałem jak szybkim krokiem, ktoś podchodzi do stolika i wskakuje na krzesło przede mną.

Podniosłem lekko głowę, aby zobaczyć kim jest ta tajemnicza osoba.

-K-Kokichi?

Przede mną siedział niski, fioletowowłosy chłopak, ubrany w koszulkę z krótkim rękawem i chustą zawiązaną wokół włosów, ponieważ było za gorąco, aby mógł użyć jej jako szalik.

-Nishishi tak to ja~! - zaśmiał się, wystawiając język oraz pokazując dwa palce, tak jakby pozował do zdjęcia.

Z pośród wszystkich osób... Musiał to być Kokichi. Chociaż jeśli miałbym być szczery, nie miałem o nim żadnej opinii. W roku szkolnym rozmawialiśmy parę razy i jedyne co o nim wiedziałem to to, że jest kłamcą i to, że zawsze był wulkanem energii. No i oczywiście był superlicealnym liderem.

-Oww czyżbyś był zawiedziony, że to jestem ja...? - powiedział dokuczliwym tonem, ocierając nieistniejące łzy.

-N-nie, poprostu nie spodziewałem się, że to będziesz ty! - powiedziałem szybko, nawet jeśli wiedziałem, że nie było mu naprawdę smutno.

-Ohhh czyli jednak jesteś zawiedziony hm~? No cóż i tak mam ważniejsze sprawy na głowie niż siedzenie z jakimś Emo detektywem. - zignorował moje słowa Kokichi, po czym wstał z krzesła i zaczął iść ku wyjściu.

-H-hej czekaj..! - zawołałem za nim, widząc jak wzrok innych ludzi kieruje się na mnie. Spojrzałem w ziemię, aby uniknąć ich spojrzeń.

Nie wiedziałem czy udawał czy nie, ale czułem się winny, że może go uraziłem i przeze mnie chce wyjść.

-Ooooczywiście to było kłamstwo i nie zamierzałem nigdzie iść! Nishishi jesteś taki naiwny~! - zaśmiał się i zawrócił.

Sam już nie wiedziałem czy to było kłamstwo, czy kłamał o tym, że kłamał.

-Poza tym, jestem głodny, nie jadłem jeszcze śniadania, więc nie zmarnowałbym takiej okazji! - powiedział entuzjastycznie i usiadł spowrotem na krześle.

Nie zbyt wiedziałem co odpowiedzieć, więc poprostu spojrzałem w swoje menu, zastanawiając się co zamówić.
Nadal czułem się trochę niezręcznie, więc postanowiłem przerwać ciszę.

-Uhm um.. Co zamawiasz? -zapytałem go, patrząc z nad swojego menu.

-Hmm... Pantę! - odpowiedział natychmiastowo, pokazując na zdjęcie winogronowego napoju.

-... Myślałem, że przed chwilą mówiłeś, że jesteś głodny? - zapytałem zdezorientowany.

-To mogło być kłamstwo! No wiesz... W końcu jestem kłamcą. - powiedział niskim głosem.

-Ah tak, racja. - pokiwałem tylko głową, czując dreszcz słysząc jego ton głosu.

-A ty co zamawiasz Shoe itchy? - zapytał.

-Nie jestem pewien, nie byłem tu wcześniej i nie wiem co powinienem wybrać. - westchnąłem.

-Hmm... Pozwól, że wybiorę za ciebie~! - uśmiechnął się i podszedł do kasy, aby złożyć zamówienie.

Nie miałem nic przeciwko, aby to on wybrał za mnie. Miałem tylko nadzieję, że nie wybrał nic za słodkiego, wtedy nie byłbym pewien czy dałbym radę to zjeść.

Po chwili, Kokichi wrócił na swoje miejsce, mówiąc, że trzeba chwilę poczekać.

(Tak więc... Jaki jest twój ulubiony kolor? - zapytał.

-Czemu nagle o to pytasz? - spytałem nie rozumiejąc czemu zadaje mi takie losowe pytanie.

-Nooo wiesz, w filmach ludzie na randkach zadają sobie różne pytania, więc robię to samo! - powiedział, szeroko się uśmiechając.

Jeśli miałbym być szczery, całkowicie zapomniałem, że to spotkanie miało być randką. Myśląc o tym poczułem, że lekko się zarumieniłem.

-Więęęęc? - zapytał jeszcze raz Kokichi, który wciąż czekał na moją odpowiedź.

-Nie wiem, lubię wszystkie kolory. Ale jeśli miałbym wybrać jeden to... Może żółty? - powiedziałem, nie umiejąc się zdecydować.

-Tak właśnie myślałem~! - powiedział głośno.

-Skąd miałeś to wiedzieć? - zapytałem, nie rozumiejąc.

-No wiesz. Intuicja lidera nishi~- odpowiedział mi tylko. - Teraz twoja kolej na zadanie pytania~!

Nie byłem pewny o co mogłem go spytać, jednak po krótkiej chwili, coś mi wpadło do głowy.

-Na czym dokładnie polega twój talent? - zapytałem.

-Ooo to proste~! Mam organizację, która ma ponad 10 000 członków! - oznajmił z dumą.

-Mówiąc 10 000 masz na myśli 10?- zapytałem, przypominając sobie, jak raz po szkole widziałem Kokichiego, który spotyka się z 10 osobami, które również nosiły czarno-białe chusty i dziwne maski.

-*Gasp* Shuichi, jak możesz mnie tak obrażać! - powiedział dramatycznie, kładąc swoją rękę na czole.

-N-nie o to mi chodziło. - odpowiedziałem szybko.

-Wieeem, i tak, mam tylko 10 członków. - przyznał. - Tylko nikomu o tym nie mów, mam reputację do zachowania. - dodał szeptem.

Zaśmiałem się lekko, widząc jak bardzo nie chciał aby wydała się ilość członków jego organizacji.

-Poza tym, to nie zmienia faktu, że wciąż jestem potężnym liderem i mam wpływy na całym świecie! Dlatego, nie masz prawa się ze mnie śmiać, bo inaczej może to się dla ciebie źle skończyć. powiedział, robiąc... przerażającą minę.

-T-to brzmi jak kłamstwo. - odważyłem się powiedzieć, mimo iż na jego twarzy gościł czarny uśmiech.

-OoOo moja panta, yay~! - zmienił temat fioletowowłosy widząc, że w naszą stronę idzie kelnerka z jego napojem, podczas gdy jego twarz wyglądała teraz jak podekscytowany 5 latek.

-Na pewno nie będziesz głodny? - spytałem, nie chcąc jeść sam.

-Nuh uh~! Jadłem dzisiaj duuuuuże śniadanie~! - odpowiedział, zaprzeczając temu co powiedział parę minut temu.

Znowu chciałem powiedzieć, że to kłamstwo, jednak kelnerka właśnie postawiła przede mną talerz z... Najsłodszym czekoladowym ciastem jakie może istnieć. Nie dość, że miało na sobie mnóstwo słodkiego kremu, to jest posypane było różnymi kolorowymi cukierkami, tak, że nawet przez samo patrzenie, byłem pewien, że nie dam rady zjeść go więcej niż może 3 kęsy.

-TADAA! Ciasto ala D.I.C.E~! - powiedział zadowolony Kokichi, oczekując mojej reakcji.

-Dice? - powtórzylem zdezorientowany.

-Yup! Tak nazywa się moja organizacja~! - odpowiedział uśmiechnięty.

-Czy to znaczy, że zawsze jecie takie słodkie rzeczy? - spytałem, nie zbyt mając ochotę na to ciasto.

-Yuuuup~! Słodycze dodają mnóstwo energi!!- odpowiedział, wyraźnie czekając aż zjem ciasto.

-Oh to już wszystko jasne. - westchnąłem, widząc energicznego jak zawsze Kokichiego, który zaczął pić swój napój.

Niechętnie wziąłem widelec do ręki i ukroiem kawałek ciasta, po czym włożyłem je do ust. Tak jak myślałem - Było dobre, ale za słodkie.

-Iiiii jak? - zapytał.

-Mam być miły czy szczery? - zaśmiałem się nerwowo.

-Oczywiście, że szczery! Nienawidzę kłamców- odpowiedział Kokichi, po czym kontynuował picie panty.

-W takim razie, myślę, że to ciasto jest trochę nie w moim guście. Nie przepadam za aż tak słodkimi rzeczami. - przyznałem, nie chcąc urazić jego uczuć.

-Woops no cóż.. W takim razie daj mi trochę~! - powiedział i zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, wziął kolejny widelec i odkroił duży kawałek mojego ciasta.

-Mówiłeś, że nie jesteś głodny. - zaśmiałem się, widząc jak policzki Kokichiego są wypchane ciastem.

-Two bywo kwamstwo. - odpowiedział tylko, wciąż mając pełne usta.

Takim sposobem podzieliliśmy się ciastem. Moim zdaniem to nawet dobrze, ponieważ byłem pewien, że sam nie zjadłbym całego.

-Gdzie teraz idziemy~? - zapytał Kokichi, pijąc ostatni łyk panty.

-Hm? - "zapytałem", nie myśląc aż tak do przodu.

-Duh chyba nie masz zamiaru siedzieć tu cały dzień! - przewrócił oczami Kokichi.

-Ah racja. Umm nie wiem gdzie możemy iść, nie wychodzę za często z domu. - przyznałem.

-Jesteś jeszcze nudniejszy niż myślałem! Ale może to nawet dobrze... - zaczął mówić, po czym dodał niskim głosem. - ...zabawimy się jak Dice.

-Czyli...? - zapytałem niepewnie.

-No wiesz, mordowanie ludzi, sianie zniszczenia i takie rzeczy. - machnął ręką jak gdyby nigdy nic.

-Co.. - zacząłem mówić, jednak przerwałem, uświadamiając sobie, że to co mówi jest kolejny

-Nishishi żartowałem~! Myślałem, że możemy iść do arkady (Autorka nie wie czy dobrze odmieniła to słowo, ale chodzi o angielskie "Arcade") , a później się coś wymyśli! - zaśmiał się widząc moją minę

-Tam się gra w gry tak? - zapytałem chcąc się upewnić.

-Słysząc moje pytanie, Kokichi spojrzał na mnie jakbym był głupi.

-Nigdy tam nie byłeś? - zapytał zdziwiony.

-Nie. - przyznałem zawstydzony.

-To co ty robisz w wolnym czasie? - spytał mnie, patrząc na mnie jakbym był kosmitą z innej planety.

-Umm siedzę w domu i czytam książki? - odpowiedziałem, jednak zauważyłem, że fioletowłosy nie był usatysfakcjonowany odpowiedzią.

-Nu-da! Zatrzymałeś się w XIX wieku czy co~? - zażartował. - Nie martw się, obiecuję, że zapamiętasz ten dzień do końca życia~!

-Już się boję. - westchnąłem, jednak mimo wszystko uśmiechnąłem się, widząc dobre intencje Kokichiego.

On tylko się zaśmiał i pobiegł odłożyć talerz po cieście.

Po chwili, szliśmy już chodnikiem, w stronę większej części miasta, gdzie według Kokichiego znajdowała się arkada. Idąc, rozmawialiśmy na różne tematy i ku mojemu zdziwieniu, Kokichi nie był taką "złą", irytującą osobą, jak mówili inni. Według mnie jego żarty były dosyć śmieszne i będąc w jego obecności, szybko poczułem się komfortowo.

-Jeeesteśmy~! - powiedział w końcu, po 20 minutach.

Spojrzałem na kolorowe wejście, które wyglądało dosyć zachęcająco. Jeśli miałem być szczery, byłem dosyć podekscytowany, ponieważ nigdy jeszcze nie byłem w takim miejscu. Moje życie, zawsze było dosyć spokojnie i każdy dzień był podobny do drugiego. Może odmiana będzie dla mnie korzystna?

-Czemu tak stoisz? Chodź Saihara-chan~! - powiedział również podekscytowany Kokichi, ciągnąć mnie za rękę, do środka.

Wewnątrz było wiele różnych gier i będąc w środku, cały budynek wydawał się jeszcze większy niż na zewnątrz. Aby zagrać w każdą grę, na pewno trzeba byłoby spędzić dobre parę godzin.

-Więęc od czego chcesz zacząć? - zapytał.

-Nie wiem, będzie mi pasować wszystko co wybierzesz. - powiedziałem uśmiechając się lekko.

-Musisz mieć swoje zdanie Shuichi! Dlatego ty masz wybrać, to rozkaz od twojego lidera! - odpowiedział stanowczo, dając mi do zrozumienia, że mam z nim nie dyskutować.

Rozejrzałem się więc do okoła i podeszłem do pierwszej lepszej gry. Ku mojemu zdziwieniu znałem ją - Pacman.

-OOoO dawno w to nie grałem, ale Emo detektywi przodem! - powiedział uśmiechając się od ucha do ucha.

-Um dobrze, ale wątpię abym był dobry. - westchnąłem i uruchomiłem grę.

-Trochę więcej wiary w siebie Saihara-Chan, aczkolwiek wątpię abyś miał lepszy wynik ode mnie. - stwierdził, wyraźnie chcąc mnie wyzwać na pojedynek.

Wiedziałem, że nie mam z nim szans, ale postanowiłem zrobić mu przyjemność i zgodzić się na rywalizację.

-To się jeszcze okaże Kokichi. - zdobyłem się na pewność siebie, po czym zacząłem rundę.

Na początku było dosyć łatwo, jednak z każdym poziomem było coraz trudniej i na level'u 14 przegrałem grę.

-Hmm całkiem nieźle jak na introwertyczne Sushi. - skomentował tylko i zajął moje miejsce przy grze.

-A więc teraz jestem sushi hm? - pomyślałem, słysząc nowy nick, który dał mi Kokichi.

Dużo szybciej niż ja, fioletowłosy pokonywał poziomy, jednak w momencie gdy miał przejść 12 level, za nami usłyszeliśmy głos.

-..Hej hej..

-UWAH! - krzyknął Kokichi zwracając na nas uwagę, chyba wszystkich ludzi oraz tym samym przegrywając grę.

-Wybacz nie chciałam cie wystraszyć. - powiedziała dziewczyna, którą rozpoznałem, że również jest z naszej szkoły, jedynie jest klasę wyżej. Nazywała się chyba Chiaki, jednak nigdy z nią nie rozmawiałem, więc nie byłem pewien.

-Znacie się? - wtrąciłem się, będąc lekko zdziwiony, ponieważ nigdy nie widziałem aby razem rozmawiali.

-Yup, Chi jest moją starszą, czyhającą na moje życie siostrą. - odpowiedział mi Kokichi, dając Chiaki mordercze spojrzenie, za to, że przez nią przegrał grę.

-Powiedziałam ci, że nie chciałam cie wystraszyć. - powtórzyła jeszcze raz, nie robiąc sobie nic z tego jak Kokichi na nią patrzy.

-Ale przez ciebie przegrałem pojedynek z Shuichiiiim! - zaczął "płakać".

-Jestem pewien, że i tak byś wygrał. - pocieszyłem go, mimo tego iż wiedziałem, że to nie są prawdziwe łzy.

-Wiem nishishi~! - zaśmiał się. - Tak w ogóle co tu robisz Chi? - spytał, zwracając się do dziewczyny.

-Czekam na Hajime, mieliśmy się dzisiaj spotkać. - powiedziała, patrząc na godzinę w telefonie, po czym ziewnęła.

Tak jak mówiłem, nigdy wcześniej z nią nie rozmawiałem, przez co jeśli miałbym być szczery, czułem się lekko niekomfortowo i niezręcznie.

-Baaardzo interesujące, a teraz wybacz, ale ja i Sushi Shyhara, mamy przed sobą randkę, więc idziemy~! - powiedział entuzjastycznie Kokichi, który najwyraźniej zobaczył mój dyskomfort, po czym pociągnął mnie za rękę, w stronę kolejnej gry.

Na słowo 'randka', po raz kolejny, zaróżowiły mi się policzki, jednak chcąc nie chcąc, tak wyglądała sytuacja.

-Zagrajmy teraz w to! I pamiętaj, że tym razem nie będzie tak łatwo. - powiedział zdeterminowany i uruchomił grę.

Mimo moich starań, Kokichi wygrywał przez cały czas. Tak samo jak w kolejną grę. I kolejną. I kolejną.

Właśnie mieliśmy podchodzić do kolejnej gry, kiedy nagle w oczach fioletowłosego zaświeciły się gwiazdki, po czym zmienił kierunek i pociągnął mnie w stronę... Maszyny gdzie można wygrać pluszaki.

-Naprawdę chcesz w to zagrać? - zapytałem niepewnie, chociaż wyraz twarzy Kokichiego mówił wszystko.

Włożył więc monetę do środka i zaczął grę. Jednak jakimś cudem, tym razem przegrał. Próbował jeszcze parę razy i nie wyglądało na to aby miał się poddać.

-Poczekaj, może ja spróbuję. - zaproponowałem, wyciągając monetę ze swojego portfela, nie chcąc aby Kokichi doszczętnie zbankrutował.

Włożyłem monetę do maszyny i spróbowałem złapać pluszaka, którego wcześniej próbował zdobyć Kokichi. Po paru(nastu) próbach, role się odwróciły i nareszcie udało mi się zdobyć zabawkę.

-Proszę. - podałem mu pluszaka.

Widok jak Kokichi cieszy się niczym 5 latek sprawił, że na moją twarz również wkradł się uśmiech.

-Aww dziękuję Shu, nie musiałeś~. - powiedział tylko, dając mi kolejne zdrobnienie.

-Nie ma problemu, przynajmniej w końcu udało mi się w czymś wygrać. - zaśmiałem się, czując dumę, że udało mi się ucieszyć Kokichiego.

On tylko się zaśmiał, po czym po raz kolejny tego dnia, wziął mnie za rękę i zaprowadził do innej maszyny, która była trochę większa i różniła się od innych.

-Co to za gra? - zapytałem.

-Karaoke~! - powiedział entuzjastycznie i zaczął przeglądać dostępne piosenki.

-O nie, nie będę śpiewać. - zaprotestowałem.

-Dlaczego nieee~?- zapytał z zawiedzionym wyrazem twarzy.

-Uh um, poprostu nie umiem no i... się stresuję. _ przyznałem.

-Awe nie ma się czego wstydzić Shyichi, będzie fajnie~! - próbował przekonać mnie fioletowłosy.

-Nie jestem pewien. - odpowiedziałem, wciąż się wahając.

-Możemy zaśpiewać razem, ale się zgóóódź. - dalej męczył mnie Kokichi, podczas gdy ja zrozumiałem, że nie mam innego wyboru.

Podeszłem więc bliżej ekranu i razem z Kokichim wybrałem piosenkę. Fioletowłosy podał mi mikrofon i jedyne co zostało to śpiewać. Wiedziałem, że to tylko zabawa, ale trochę się stresowałem. Co jeśli będę fałszować? Co inni ludzie wtedy pomyślą?
Z zamyśleń wyrwał mnie jednak głos Kokichiego, który już zaczął śpiewać.

-I only know how to lie~
I guess I really can't dodge it this time
No law to pardon my crime, no clemency for this evil of minee~!

Zaśmiałem się lekko, słysząc jak Kokichi fałszuje, a mimo wszystko nie przeszkadzało mu to aby się dobrze bawić.

Nie wiedząc kiedy, pokonałem swój strach i do niego dołączyłem, tak, że po chwili oboje fałszowaliśmy i śmialiśmy się, słysząc nasze błędy.

-Say WOOOAAAH! - Śpiewał, a raczej krzyczał Kokichi, chcąc zaśpiewać wysokie dźwięki.

W tym momencie zaczem się śmiać jeszcze bardziej, widząc jego nieudane próby. Wiedziałem jednak, że sam lepiej bym tego nie zrobił, więc kontynuowałem śpiewanie, do momentu, aż piosenka się skończyła.

-I j-jak ci się podobało? - zapytał Kokichi, biorąc oddech, wyraźnie zmęczony po wymagającej piosence.

-Szczerze mówiąc, dawno się tak dobrze nie bawiłem. - zaśmiałem się.

Może jednak faktycznie powinienem przestać siedzieć tyle w domu?

-Widzisz, jak zwykle mam rację~! - również zaśmiał się Kokichi, odkładając mikrofon.

-Co teraz robimy? - zapytałem go, ciekawy i podekscytowany aby zobaczyć czym teraz zaskoczy mnie Kokichi.

-Nie wiem jak tobie, ale mi się już znudziło granie! Chodźmy gdzieś indziej. - odpowiedział i zaczął iść w stronę wyjścia.

Jeśli miałem być szczery, to nie znałem za wielu miejsc w naszym mieście, ponieważ zazwyczaj odwiedzałem tylko szkołę, bibliotekę i czasem sklep, jeśli mój wujek był zajęty i nie mógł zrobić zakupów.

-Więc Shu, masz jakieś ulubione miejsce? - zapytał, jednak byłem pewny, że znał moją odpowiedź.

-..Nie..

-O mój boże Shuichi, załamujesz mnie. Myślałem, że może Kayayday i Kaidiota wyciągali cię z domu czy coś. - powiedział przewracając oczami wychodząc z arkady.

Może Kaede miała rację, że powinienem się bardziej socjalizować.

-Wybacz. - przeprosiłem go tylko sam nie wiedząc za co.

-Oww no nie rób takiej miny, w zasadzie mam jeden pomysł gdzie możemy iść.

-Gdzie? - zapytałem ciekawy.

-Tajemnicaaa~-zaśmiał się.

Nie wiedząc jakie miejsce chciał pokazać mi Kokichi poprostu za nim szedłem, od czasu do czasu wymieniając pojedyncze zdania. Nie sądziłem, że zmuszenie przez Kaede na "randkę" w ciemno koniec końców okaże się... Fajne? Przez to, zaczynałem żałować, że nie poznałem go wcześniej mimo iż chodziliśmy do tej samej klasy przez ostatnie dwa lata. Miałem jednak nadzieję, że po wakacjach, kiedy wrócimy do szkoły, nasza przyjaźń będzie się kontynuować.

Moje myśli zostały przerwane kiedy zauważyłem, że Kokichi się zatrzymał.

-Coś się stało? - zapytałem.

-Nuh uh w zasadzie zaraz będziemy na miejscu aleeee...~ - zaczął mówić.

-Ale? - zapytałem nie rozumiejąc.

-To miejsce jest super ściśle tajne i nie możesz znać do niego całej drogi. - powiedział w końcu.

-O jakim miejscu mówisz? - spytałem zdziwiony.

-Duh oczywiście o tajnej bazie dice. - powiedział w końcu, przewracając oczami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

Jeśli miałem być szczery to nie wiedziałem co o tym myśleć. Z jednej strony ucieszyło mnie, że Kokichi ufa mi na tyle, aby pokazać mi 'tajną' bazę jego organizacji, jednak jeśli będą w niej jego członkowie... Przyniesie mi to sporo stresu.

-Aww nie martw się, nie powinno w niej nikogo być. - powiedział, czytając w moich myślach.

-Skoro tak mówisz... - uśmiechnąłem się lekko.

W pewnym momencie, Kokichi zdjął swoją chusto-opaskę, po czym (stając na palcach) zawiązał mi ją wokół głowy, abym nie widział dalszej trasy.

-Umm czy to na pewno bezpieczne? - zapytałem, nie będąc pewnym czy chodzenie po mieście nic nie widząc jest dobrym pomysłem.

-Yup! Postaram się, aby nie potrąciło cię auto.

-Dzięki... Czekaj c-co...?! - zacząłem jednak Kokichi wziął mnie już pod ramię i zaczął prowadzić w jakimś kierunku.

Czułem jak pot spływa po moim czole za każdym razem gdy obok nas przejeżdżał samochód, przez co wywnioskowałem, że szliśmy wzdłuż jakiejś ulicy.

-D-długo jeszcze? - zapytałem nie wiedząc ile już szliśmy.

-Spędzasz ze mną prawie cały dzień i jeszcze nic ci się nie stało, więc nie masz powodów do obaw Sushi-chan! - powiedział radośnie dalej mnie ciągnąc.

-Chyba masz rację. - zaśmiałem się cicho słysząc jego słowa.

Po tym jednym zdaniu, zacząłem się czuć lepiej i zdenerwowanie powoli mnie opuszczało. Wciąż nie czułem się 100% bezpieczny, ale miałem wrażenie, że mogę zaufać Kokichiemu.

-Iiiiii jesteśmy~! - powiedział w pewnym momencie Kokichi, zatrzymując się.

Ostrożnie zdjąłem chustę i podałem ją Kokichiemu.

Nie wiem czego się spodziewałem, ale na pewno nie zwykłego osiedla i średniej wielkości garaży, które stały przez blokami. W nowoczesnych budynkach, zazwyczaj są garaże podziemne, jednak w tym przypadku był to ten starszy rodzaj.

-To tutaj~! - pokazał palcem Kokichi, wskazując na jeden z garaży.

-To wasza baza? - zapytałem ze zwątpieniem, nie uważając, że znajdowała się w aż tak tajnym i nie dostępnym miejscu jak mówił Kokichi.

-Mhm~!....Czyżby ci się nie podobała...? - zaczął mówić ze smutkiem, a w kącikach jego oczu pojawiły się łzy.

-.. Nie.. - zacząłem ale Kokichi mi przerwał, wracając do energicznego siebie.

-W takim razie wejdźmy do środka~! - powiedział i wyjął z kieszeni klucz, aby mógł otworzyć garaż.

Zajęło mu to dosłownie kilka sekund i po chwili wchodziłem już do środka. Zamiast małego, ciasnego i nie przyjemnego pomieszczenia, zobaczyłem przestronne i ładnie urządzone wnętrze. Wyglądało na to, że kiedyś jedna ze ścian była zniszczona, co spowodowało przedłużenie pokoju, tak, że miał teraz wielkość dwóch garaży.
Na ścianach, namalowane farbami były różne dziecinne rysunki, oraz przyklejone plakaty, z ulubionych postaci z anime, zespołów muzycznych i tak dalej.
Na podłodze natomiast, leżało dużo poduszek, materacy, koców i kilka krzeseł, tak, że było sporo miejsca aby usiąść. Nie zabrakło również małego stołu, a nawet i komody, a w wolnych miejscach było parę lamp, aby nie było całkowicie ciemno.
Gdzieniegdzie porozrzucane były butelki po pancie i opakowania po różnych słodyczach.
Mimo nieporządku w 'bazie' była dosyć przyjemna atmosfera.

-Iii jak~? - zapytał z dumą Kokichi, wskakując na materac.

-Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że będzie tu tak dobrze urządzone. Nawet macie meble. - powiedziałem pod wrażeniem.

-Yup! Dziadek jednego z członków oddał nam starą komodę i stół nishishi~- zaśmiał się, ciesząc się, że wystrój mi się spodobał.

Usiadłem na materacu obok Kokichiego i rozejrzałem się jeszcze raz, podziwiając jak dużo pracy musieli włożyć aby stworzyć tak dobre miejsce.

-Nie wiem tylko, co chcesz abyśmy teraz zrobili. - powiedziałem, na co Kokichi podszedł do komody, po czym otworzył ją i zaczął czegoś szukać.

Po chwili wyjął kolorowe farby w sprey'u.

-Możemy pomalować całe miasto~ Oo albo nawet lepiej! Dom Miu~! - zaczął mówić podekscytowany.

-Czy to nie jest wandalizm..? - zapytałem niepewnie.

-Kogo to obchodzi? Ważne, że będzie dobra zabawa~. - odpowiedział wzruszając ramionami.

-Nie jestem do tego taki przekonany.. - powiedziełem, nie chcąc abyśmy mieli później problemy.

-Ughhhh w takim razie co ty na to aby pomalować tylko nasz garaż~? - zaproponował, trochę mniej podekscytowany.

-To brzmi lepiej. - przyznałem.

-Teoretycznie i tak nie mamy na to pozwolenia więc wyjdzie na to samo.. - zaczął mamrotać pod nosem. - Ale to nic, bo i tak zrobimy to dopiero wieczorem kiedy będzie ciemno~!

Westchnąłem tylko udając, że nie słyszę pierwszej części zdania. Jeśli miałem być szczery, chciałem zrobić coś... Co odchodzi od moich normalnych hobby jak czytanie, nawet jeśli było to 'nielegalne' malowanie garażu.

-Z tym, że do wieczora jeszcze sporo czasu. - zauważyłem, patrząc na godzinę w telefonie - 15:49.

-Możemy porozmawiać~! W końcu jest tyyyle rzeczy, których chciałbym się dowiedzieć o jakże interesującym panie detektywie. - powiedział, opierając się na poduszce i zakładając ręce za głowę.

I takim sposobem zaczęliśmy rozmawiać. Dzięki temu, dowiedziałem się paru rzeczy o Kokichim, co wydaje mi się dobrą rzeczą, aby umocnić naszą przyjaźń.

Dowiedziałem się między innymi, że Kokichi ma kota, który nazywa się Lucyfer oraz kiedyś przemycił do domu trzy małe żaby, które prawdopodobnie zostały zjedzone przez kota. Tak jak wcześniej się okazalo, ma siostrę Chiaki i często gra z nią w różne gry, które są ich wspólnym hobby. Opowiedział mi też, parę śmiesznych historii, które przydarzyły mu się z jego organizacją i mimo iż niektóre brzmiały nieprawdopodobnie, to utrzymywał, że są one w 100% prawdziwe.

Ja nie miałem za wiele do opowiadanie o sobie, więc głównie to Kokichi mówił podczas gdy ja słuchałem.

W międzyczasie zjedliśmy trochę słodyczy, które Kokichi schował przed resztą swojej organizacji i pokazał mi swoje ulubione piosenki.

Czułem jakbyśmy przyjaźnili się od dłuższego czasu, a nie dopiero zaczęli rozmawiać dzisiaj.

-Zobacz Shumai, już jest wieczór. Wiesz co to oznacza? - powiedział niskim głosem, uśmiechając się dosyć strasznie, tak jakby planował podbój państwa, a nie 'tylko' pomalowanie garażu.

-Nadal nie jestem do tego w 100% przekonany, ale zakładam, że warto spróbować. - uśmiechnąłem się lekko i wziąłem jedą z farb w sprey'u od Kokichiego.

-Yaay, w takim razie idziemy~! - powiedział radośnie, po czym wyszliśmy z garażu i stanęliśmy za nim, tak aby było miejsce do malowania.

-Panie przodem~. - zaśmiał się Kokichi, patrząc na mnie.

Nie skomentowałem tego, tylko podeszłem do ściany i niepewnie namalowałem... Kropkę.

-Wow kreatywnie Shuichi! - powiedział sarkastycznie Kokichi, patrząc na moje 'dzieło. '

-W takim razie ty spróbuj. - zaproponowałem, nie wiedząc jak i co powinienem namalować.

Pewnym krokiem, Kokichi podszedł bliżej garażu i wybierając odpowiedni kolor farby, zaczął coś malować.

Na początku nie wiedziałem co to jest jednak później okazało się, że grafitti przedstawiało żabę.

-To dla pamięci Fryderyka I. - wyjaśnił Kokichi dramatycznie ocierając nieistniejącą łzę.

Zaśmiałem się lekko i nabierając pewności siebie, spróbowałem narysować jakąś postać. Jednak tak jak można było się spodziewać, nie wyszło mi.
Westchnąłem z niezadowoleniem, patrząc na ładną żabę Kokichiego i na swoje c o ś.

-Hmm..- mruknął pod nosem Kokichi i widząc moje niezadowolenie, podszedł do mojego grafitti i zaczął je poprawiać.

Po chwili zauważyłem, że przerobił postać na mój wizerunek po czym dopisał z boku.... 'Sherlock Homo'.

-Nishishi, nie chce tego przyznawać, ale Miu ma czasem dobre przezwiska~. - zaśmiał się podczas gdy ja znowu nie wiedziałem jak to skomentować. Jednak w końcu, również się zaśmiałem.

Przez jakiś czas malowaliśmy jeszcze postacio-podobne rzeczy, jednak w końcu skończyło się miejsce na więcej plam.

-Nie martw się, znam jeszcze jedno miejsce gdzie możemy coś namalować. - powiedział, po czym zebrał farby i zaczęliśmy iść do tego 'tajemniczego' miejsca.

Po chwili staliśmy przed ładnym, zadbanym domem z ogrodem.

-Na pewno możemy tutaj malować? - zapytałem niepewnie.

-Yup! Totaaalnie mam pozwolenie~. - powiedział entuzjastycznie i podszedł do jednej ze ściań aby zacząć malować.

Jako iż ja wciąż nie byłem przekonany, że Kokichi może malować po tym domu, głównie patrzyłem jak Kokichi maluje więcej Fryderyków, mnie i innych rzeczy.

Nagle usłyszeliśmy hałas w domu, na co Kokichi podskoczył ze strachu, podniósł szybko farby i ciągnąc mnie za rękę zaczął biec.

-K-Kokichi, mówiłeś, że możesz tu malować! - powiedziałem biegnąc.

-N-nishi, to było kłamstwo. - odpowiedział, w o one u stając i biorąc oddech.

-W takim razie... Kogo to dom? - zapytałem bojąc się odpowiedzi, szczególnie po tym, jak w panice, Kokichi zaczął uciekać.

-Maki~! - uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic i spokojnym krokiem zaczął iść w stronę garaży i jego tajnej bazy.

-Zdajesz sobie sprawę, że jak tylko cię zobaczy to będziesz miał duży problem? - zapytałem, bojąc się reakcji Maki.

-Supergroźny lider niczego się nie boi! - odpowiedział tylko, wzruszając ramionami.

Przewróciłem oczami, pamiętając jak podskoczył, słysząc hałas w domu, ale nie powiedziełem nic więcej, dopóki nie wróciliśmy do jego bazy.

-Myślę, że powinienem już wracać do domu. - westchnąłem, dopiero wtedy czując jak ogarnia mnie zmęczenie.

-Oww szkoda... - powiedział ze smutkiem, po czym w sekundę zmienił swój nastrój i dodał: - Odprowadzić cię~?

-Jeśli chcesz. - uśmiechnąłem się lekko, ciesząc się, że nie muszę jeszcze się z nim rozstawać.

-Yay~!

Po chwili szliśmy już ulicą w kierunku mojego bloku, podczas gdy z każdą chwilą robiło się coraz ciemniej. Niestety nie był to już środek lata i dni robiły się coraz krótsze.

-Naprawdę dobrze się dzisiaj bawiłem. - przyznałem, uśmiechając się lekko.

-Wieeem, w końcu, kto by się nudził w moim towarzystwie~? - zaśmiał się.-  Z resztą, ty też nie byłeś najnudniejszy.

-Co to miało znaczyć? - również się zaśmiałem.

-No wiesz, jak się okazało że to z tobą będę szedł na randkę, to pomyślałem, że pewnie będziesz chciał iść czytać do biblioteki. - przewrócił oczami, wciąż się uśmiechając.

-Zakładam, że w takim razie nie jestem AŻ tak zły. - zażartowałem.

-Nuh uh. I właśnie dlatego musimy się częściej spotykać. - powiedział, podczas gdy ja zatrzymałem się przed swoim domem.

-Też tak myślę. - uśmiechnąłem się do niego.

-W takim razie... Teraz kiedy znam twój adres, ty nie znasz dnia ani godziny kiedy cię nawiedzę! - odpowiedział zakładając ręce za głowę.

-Już się boję. - westchnąłem.

Zanim jednak wszedłem do domu, wymieniłem z nim numery telefonu po czym dopiero wtedy pożegnałem się z nim i wszedłem do środka.

Wycieńczony po pełnym wrażeń dniu, od razu położyłem się do łóżka, czując się weselszy niż nigdy dotąd.
Zanim jednak poszedłem spać, odpisałem na wiadomość od Kaede.

          
  Kaede

-Jak poszła randka? 😏😜

               
                       Było świetnie.-

××××××
Ktoś wie jaką piosenkę śpiewał Kokichi z Shu? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Podpowiedź: ✨Vocaloid

Tak jak zwykle mam nadzieję że ten one shot wam się podobał i do zobaczenia w kolejnym (Muszę wymyślić jakieś nowe pożegnanie ale nie mam pomysłu).

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top