Kokichi Angst + Fluff ||oumasai
Shuichi pov.
Tak jak każdego jesiennego wieczoru, siedziałem w swoim domu na kanapie, czytając najnowszy tom, mojej ulubionej książkowej serii o detektywach oraz popijałem ciepłą herbatę. Jedyne co słyszałem to krople deszczu, odbijające się od moich szyb. Oprócz tego była całkowita cisza. Tak wyglądał praktycznie każdy mój dzień o tej porze roku i skłamałbym gdybym powiedział, że takie dni nie były moimi ulubionymi. Podczas nich mogłem w spokoju usiąść i poczytać, nareszcie nikt i nic mi nie przeszkadz...
Właśnie w tamtym momencie, mój spokój został przerwany przez pukanie do drzwi.
Westchnąłem, niechętnie odkładając na bok książkę i herbatę, po czym wyszedłem z salonu. Choć wolałem zostać na kanapie, to nie mogłem tak poprostu zignorować tej osoby. Tak więc po chwili otworzyłem drzwi, tylko po to aby zobaczyć...Kokichiego.
Był cały mokry, z jego włosów skapywała woda i na dodatek nie miał na sobie kurtki ani chociażby bluzy. Do tego jego oczy wyglądały tak jak by przed chwilą płakał.
-H-hej Shuichi. - przywitał mnie drżącym głosem, po czym po chwili dziwnej ciszy, nagle wybuchnął płaczem i mnie przytulił.
-K-Kokichi? - powiedziałem tylko tyle, niepewnie obejmując zapłakanego fioletowłosego. - Co się stało? Czemu płaczesz? - zapytałem zaniepokojony.
Kokichi praktycznie nigdy nie płakał. A jednocześnie...stał przy mnie, płacząc i mocząc swoimi łzami moją koszulkę. Nie miałem jednak nic przeciwko, bardziej mnie martwił fakt, że stało się coś co doprowadziło go do takiego stanu.
-K-kiibo.. - zaczął mówić Kokichi, jednak nie potrafił powiedzieć nic więcej, przez łzy, które wciąż wypływały z jego oczu.
Kiibo był chłopakiem Kokichiego i moim dobrym przyjacielem. Dlatego też, pierwsze co mi wpadło do głowy to to, że może coś mu się stało. Z drugiej strony...był robotem, więc prawdopodobnie dało się go naprawić. Wywnioskowałem więc, że przyczyna płaczu Kokichiego może być inna.
Chcąc najpierw uspokoić fioletowowłosego, przytrzymując go, zaprowadziłem go do kanapy, aby mógł usiąść. Gdy to zrobiliśmy, mocno go przytuliłem i zacząłem delikatnie głaskać po głowie.
-Ciii, nie płacz Kichi, wszystko będzie dobrze. - wyszeptałem, używając nicku, który wiedziałem, że Kokichi lubił.
Fioletowowłosy jednak, mocniej mnie przytulił i dalej płakał. Nie poddawając się, wciąż szeptałem mu do ucha uspokajające rzeczy. W końcu, przestając go obejmować jedną ręką, położyłem ją na jego policzku, który delikatnie zacząłem głaskać, jednocześnie ocierając spływające łzy.
-K-kiibo p-powiedział, że... - próbował powiedzieć Kokichi, jednak jego głos co chwilę się załamywał.
-Nie musisz mi tego mówić od razu. Na razie weź głęboki oddech i spróbuj sie uspokoić. Mam dużo czasu. - przerwałem mu, nie przestawając głaskać jego policzka.
On tylko pokiwał głową i schował swoją twarz w mojej klatce piersiowej. Słyszałem jak próbował brać głębokie oddechy i przestać płakać.
-Mhm, bardzo dobrze Kichi. - pochwaliłem go, nie przestając go przytulać.
Po parunastu minutach, zobaczyłem, że przestał drżeć, a jego oddech się uspokoił. Odsuwając się lekko od Kokichiego, zauważyłem, że zasnął.
Z jednej strony to było dobrze, bo może dzięki temu choć trochę się uspokoi, natomiast z drugiej...wątpiłem aby to było zdrowe aby spać w przemoczonych ubraniach.
Oczywiście nie miałem zamiaru go przebierać, to byłoby naruszeniem prywatności.
Zamiast tego, wstałem z kanapy i wziąłem suchy ręcznik, po czym ostrożnie aby go nie obudzić, zacząłem wycierać jego twarz, dekolt i włosy.
Wciąż nie był całkowicie suchy, ale to było najwięcej co mogłem zrobić.
Chcąc aby wygodnie mu się spało, wziąłem ze swojego pokoju ciepły koc i poduszkę, po czym podłożyłem mu ją pod głowę i przykryłem go.
Nie wiedząc co dalej ze sobą zrobić, poszedłem do kuchni, aby przygotować mu coś dobrego do jedzenia kiedy się obudzi. Miałem też nadzieję, że w mojej lodówce jest chociaż jedna butelka panty, aby choć trochę poprawić mu humor.
Wciąż nie wiedziałem co się stało i bardzo mnie to martwiło. Jedyne czego się dowiedziałem to to, że Kiibo coś powiedział. Nic więcej. Niestety, musiałem czekać w niepewności, do czasu aż Kokichi się obudzi.
Na szczęście, jak się okazało w mojej lodówce były dwie butelki panty. Znając Kokichiego, wypije je w pięć minut, ale lepsze było to niż nic. Wyciągając je z lodówki, przeszukałem jeszcze resztę kuchnii w poszukiwaniu czegoś słodkiego. Zazwyczaj nie jadłem zbyt wielu słodyczy, jednak jakimś cudem, znalazłem nieotwarte opakowanie czekoladowych ciasteczek. Wyjąłem je z szafki i wysypałem na talerzyk, po czym razem z pantą zaniosłem na stolik kawowy w salonie.
Spojrzałem na śpiącego Kokichiego. Na jego policzkach wciąż były ślady łez, jednak poza tym spał całkiem spokojnie.
Bałem się jak bardzo poważna była sprawa z Kiibo. Kokichi nigdy nie płakał o byle co...albo przynajmniej nie wylewał na to prawdziwych łez. Fioletowowłosy był mistrzem aktorstwa i pranków, więc w mgnieniu oka potrafił zacząć "płakać", jednak tym razem byłem pewny, że nie udawał.
Ostrożnie siadając na kanapie, obok Kokichiego, zacząłem delikatnie go głaskać po wciąż jeszcze wilgotnych włosach. Zawsze zastanawiało mnie, jak on to robił, że zawsze mu się zakręcały, w nienaturalną i zaprzeczającą wszelkim prawom fizyki stronę. Ogólnie cały Kokichi był ciekawą osobą. Był nieprzewidywalny i nigdy nie mogłem się domyślić co planuje. Większość osób go przez to nie lubiło (jak również przez jego kłamstwa) jednak ja...widziałem go jako kogoś interesującego. Kogoś kogo chciałbym lepiej poznać i zrozumieć. Takim sposobem zostaliśmy przyjaciółmi. Niestety, później kontakt trochę się urwał kiedy on i Kiibo zostali parą. Oczywiście cieszyłem się ich szczęściem, jednak w głębi duszy, brakowało mi spotkań z Kokichim. Wciąż miałem Kaito, Maki i Kaede, jednak on zawsze był kimś innym. Nigdy nie byłem bardziej podekscytowany niż wtedy kiedy miałem się z nim spotkać...Może nawet w pewnym momencie myślałem o nim jako kimś więcej niż tylko przyjacielu? Niestety na końcu i tak czekało mnie rozczarowanie kiedy zaczął spędzać więcej czasu z Kiibo niż ze mną.
Westchnąłem, nie zauważając, że Kokichi powoli zaczął się budzić i otwierać oczy.
-Shuichi...?- powiedział cicho, patrząc na mnie.
-Mhm. Jak się czujesz Kokichi? - zapytałem go, uśmiechając się lekko.
-...Chyba lepiej.. - odpowiedział. Wbrew jego słowom, jego ton głosu był dosyć smutny i wciąż lekko drżał.
-Przyniosłem ci panty. - powiedziałem mu, podając mu puszkę z jego ulubionym napojem. Na razie wolałem nie zaczynać rozmowy o powodzie jego płaczu.
-Mm dzięki Shuichi. - odwzajemnił uśmiech, biorąc ode mnie pantę, po czym zaczął ją pić.
-A teraz...chcesz porozmawiać czy wolisz zająć się czymś innym? - zapytałem go niepewnie, nie chcąc aby znowu płakał.
-...Na razie chyba wolę o tym zapomnieć..Obiecuję, że powiem ci potem. - odpowiedział, nie patrząc mi w oczy.
-W porządku. Jeśli chcesz możemy coś obejrzeć. - zaproponowałem siadając obok niego.
-Masz netflixa? - spytał, siadając w wygodniejszej pozycji.
-Ah nie bardzo. - przyznałem się, włączając telewizor.
-To nic, podasz mi pilot? - poprosił.
Zrobiłem więc tak jak chciał i po chwili Kokichi zalogował się na telewizorze na swoje konto na netflixie.
Tymczasem ja, poszedłem do swojego pokoju po więcej kocy i poduszek, ponieważ wiedziałem, że dziecinna strona Kokichiego uwielbiała się nimi okrywać i przytulać. Po zaniesieniu ich do salonu, poszedłem do kuchni po popcorn. Kiedy wróciłem, zastałem Kokichiego zakopanego pod stertą kocy, przytulającego najbardziej puszystą poduszkę oraz trzymającego w ustach czekoladowe ciasteczko.
Zaśmiałem się cicho widząc to i usiadłem obok niego, po czym wziąłem miskę z popcornem i postawiłem ją na swoich kolanach.
-Wiesz jaki film chcesz obejrzeć? Jeśli mam być szczery nie oglądam nic za często, więc nie pomogę ci w wyborze. - powiedziałem, biorąc trochę popcornu do ust.
-Hmm...znam jedną baaardzo dobrą komedię, jestem pewien, że ci się spodoba~. - odpowiedział, uśmiechając się. - I to nie jest kłamstwo.
Odwzajemniłem uśmiech, ciesząc się, że Kokichi powoli dochodzi do siebie. Tymczasem fioletowowłosy już patrzył w stronę ekranu, szukając filmu, o którym mówił. Nie zajęło mu to długo i po chwili film się zaczął.
Nie minęło dużo czasu aż zaczęło być mi zimno.
-Ciekawe dlaczego. - pomyślałem przewracając oczami, patrząc na Kokichiego, który przygarnął wszystkie koce, nie zostawiając mi żadnego.
Nie mając ochoty marznąć, przysunąłem się bliżej niego i przykryłem się 'jego' kocami. Kokichi jednak tego nie zauważył, będąc zbyt wciągnięty w fabułę filmu. Wykorzystałem to i zabrałem mu jeszcze poduszkę. Niestety to już widział.
-Hej Shuichi ty podstępny złodzieju! - krzyknął, starając się nie śmiać.
-Mówi to osoba, która zabrała mi wszystkie koce. - odpowiedziałem, nie oddawając mu poduszki. - Poza tym, tam masz jeszcze cztery.
-Ale Shuuu, ta była moja ulubionaaa. - powiedział z udawanym smutkiem, starając się zabrać mi poduszkę.
-Naprawdę? Tak się składa, że ja też ją lubię. - uśmiechnąłem się złośliwie, przytulając ją do siebie.
-Jesteś taki niemiły..- westchnął, zostawiając mnie w spokoju, zanim dodał. - W takim razie ty będziesz moją poduszką!
Po tych słowach, przytulił moją rękę, opierając swoją głowę na moim ramieniu i spowrotem kontynuował oglądanie filmu. Oczywiście nie miałem nic przeciwko, więc tylko poklepałem go lekko po głowie i również zacząłem oglądać.
Po dwóch godzinach film się skończył. Było już po 22 i właśnie miałem zaproponować aby Kokichi został ze mną na noc, jednak zanim zdążyłem otworzyć usta on sam się wprosił.
-Hey Shu, może zrobimy maraton filmowy? Jestem pewny, że nie dasz rady wytrzymać całą noc. - powiedział z pewnym siebie uśmiechem na twarzy.
-Jeszcze cię zaskoczę. - odpowiedziałem, przypominając sobie każdą noc, którą zarwałem przez swoją insomnię
-W takim razie...co powiesz na horror? Maraton filmowy to nie maraton jeśli nie ma strasznych filmów! - zaproponował.
-Nie przepadam za horrorami ale możemy coś obejrzeć. - zgodziłem się, ponieważ chciałem jakkolwiek uszczęśliwić Kokichiego, który miał dzisiaj ciężki dzień, z nieznanych mi wciąż powodów.
-M'kay! Już obejrzałem większość horrorów na netflixie, ale może coś jeszcze znajdę... - wymamrotał, przeszukując netflixa.
Po chwili znalazł jakiś film, którego nie oglądał. Z resztą tak samo jak ja. Zazwyczaj nie oglądam nic, ale jeśli już to robię, oglądam wiadomości aby cokolwiek wiedzieć o tym co się dzieje na świecie. Dlatego też, w głębi duszy miałem nadzieję, że nie będę się bać podczas oglądania horroru. Jeśli tak będzie, Kokichi nie zapomni o tym do końca życia.
Tak jak każdy horror, film zaczął się normalnie. Główna bohaterka była niema i niesłysząca, przez co byłem dosyć ciekawy jak to wpłynie na fabułę. Szybko jednak pożałowałem swojej ciekawości, kiedy za nieświadomą protagonistką, morderca brutalnie zadźgał jej przyjaciółkę.
-A-AH! - krzyknąłem kiedy zaczęła się scena brutalnego zabójstwa, jednocześnie łapiąc za ramię Kokichiego, przysuwając się do niego bliżej.
-Aw Shuichi spokojnie, to tylko małe dźganko~. - zaśmiał się fioletowowłosy głaszcząc mnie po głowie.
-M-mhm. - pokiwałem głową, zamykając oczy.
Przez chyba 5 minut słyszałem odgłos wbijanego w ciało noża.
-Już minęła ta scena, możesz otworzyć oczy. - powiedział nagle Kokichi, przestając bawić się moimi włosami.
Posłuchałem go i otworzyłem oczy, po czym kontynuowałem oglądanie filmu.
Jeśli miałem być szczery, brakowało mi tego uczucia, kiedy Kokichi głaskał mnie po głowie.
Westchnąłem więc tylko i odsunąłem się trochę od niego, aby miał więcej miejsca.
Nasze siedzenie nie wyglądało tak jednak za długo, ponieważ za chwilę nadeszła kolejna brutalna scena i znowu siedziałem praktycznie na Kokichim.
Reszta filmu minęła dosyć szybko. Moim zdaniem nie był zbyt dobry i straszny, głównie był...brutalny.
Jako iż było "dopiero" po 24, włączyliśmy kolejny film.
Był to film romantyczny. Nie było w nim scen 16+ i raczej był uroczy i pełen miłości. Nie wiedzieć czemu, momentami chciałem abym to był ja z Kokichim.
-Nie myśl o tym Shuichi, on ma chłopaka. - skarciłem sam siebie, po czym spojrzałem na Kokichiego, którego uśmiech zszedł twarzy i...wyglądał na smutnego.
-Hej wszystko w porządku? - zapytałem go, zatrzymując film.
-A mogę skłamać..? - zapytał wzdychając.
-Nie. Oczywiście nie musisz mi nic mówić jeśli nie czujesz się na siłach, ale...martwię się o ciebie i wolałbym wiedzieć co się stało. - powiedziałem, spokojnym tonem.
-W takim razie nie czuję się dobrze i-i chyba jestem gotowy aby ci wszystko opowiedzieć. - odpowiedział mi, przytulając do siebie poduszkę i patrząc w moje oczy.
-Dobrze...pamiętaj, że nie musisz się spieszyć mamy całą noc. - uśmiechnąłem się lekko, na co on tylko pokiwał głową.
-Dzisiaj rano kiibo do mnie napisał i powiedział, że musimy się spotkać.. - zaczął tłumaczyć Kokichi, lekko drżącym głosem. - P-pomyślałem, że to nic takiego a-ale kiedy się spotkaliśmy t-to powiedział, że... - dalej mówił, praktycznie płacząc.
Chcąc go uspokoić, zacząłem delikatnie głaskać go po plecach.
-...p-powiedział, że pomylił się co do uczuć do mnie i-i zrozumiał co to miłość gdy lepiej poznał Miu i-i potem...p-potem.. - mówiąc to powoli zaczął płakać. -...p-potem ze mną zerwał. - kończąc zdanie, niekontrolowana ilość łez wypłynęła z jego oczu.
Zanim cokolwiek mu odpowiedziałem, przytuliłem go mocno do siebie, ignorując to, że moja koszulka znowu będzie mokra od jego łez.
-Nie umiem sobie wyobrazić jak się czujesz Kokichi, ale...jestem pewny, że pewnego dnia spotkasz osobę, która naprawdę cię pokocha i zostanie z tobą do końca. - powiedziałem szeptem, wciąż go tuląc.
-A-a co jeśli t-to ja nie byłem dobrym chłopakiem? C-co jeśli to wszystko to m-moja wina? - zapytał, praktycznie dławiąc się swoimi łzami.
-To nie jest prawda Kokichi. Jesteś idealny taki jaki jesteś. Każda twoja wada i każda twoja zaleta czyni cię poprostu Kokichim. Dlatego się nie zmieniaj, bądź taki jaki zawsze byłeś. Jestem pewny, że znajdzie się wiele osób, które pokochają cię za takiego jakim jesteś. Może nawet...już takie są. - zaprzeczyłem jego słowom, zaczynając trzymać go za rękę i delikatnie ją głaskać swoim kciukiem. - Poza tym masz jeszcze mnie i obiecuję ci, że kocham cię takiego jakim jesteś...P-po przyjacielsku oczywiście.
-...D-dziękuję Shuichi, chyba właśnie to potrzebowałem usłyszeć. - odpowiedział mi Kokichi, wciąż się jeszcze jąkając, ale równocześnie ocierając swoje oczy wolną ręką.
-Jeśli kiedykolwiek o tym zapomnisz, zawsze będę gotowy aby ci o tym przypomnieć. - uśmiechnąłem się lekko, odsuwając się od niego.
-Zapamiętam. - zaśmiał się lekko, ocierając resztki łez.
Przez chwilę siedzieliśmy tak naprzeciwko siebie, nic nie mówiąc i poprostu się do siebie uśmiechając. W końcu, poczułem, że zaczyna być niezręcznie więc zacząłem nowy temat.
-...A teraz...kontynuujemy maraton filmowy? Możemy obejrzeć coś innego jeśli chcesz. - zaproponowałem, nie chcąc aby film romantyczny przypominał mu o jego związku z kiibo.
-Mhm~ Mam ochotę na kolejną komedię, co o tym myślisz? - zapytał mnie, zabierając pilota i wyłączając poprzedni film.
-Nie mam nic przeciwko. - uśmiechnąłem się, przykrywając siebie i jego kocem.
Wkrótce po tym zaczął się film. Siedzieliśmy obok siebie w przyjemnej atmosferze, jedyne co słyszałem to dźwięki z filmu i od czasu do czasu uroczy śmiech Kokichiego. Nie wiedząc kiedy, fioletowowłosy przysunął się do mnie i oparł głowę na moim ramieniu. Spojrzałem na niego i zauważyłem, że jego oczy były praktycznie zamknięte.
-A to podobno ja miałem nie wytrzymać całej nocy. - zaśmiałem się, tylko po to aby zobaczyć jak mina Kokichiego zmienia się z zaspanej w 'złą'
-Wcale nie zasypiałem, nie jestem ani trochę śpiący. - powiedział, wyraźnie starając się nie ziewać.
-Mhm~. - przewróciłem oczami, delikatnie klepiąc go po głowie, po czym wróciłem do oglądania filmu.
Po chwili jednak usłyszałem ciche chrapanie, a parę minut później, również zasnąłem wtulony w Kokichiego.
Pierwszy raz od dawna miałem dobry sen.
...Może to dlatego, że był w nim Kokichi?
×××××××××
Mam nadzieję, że one shot wam się spodobał, a oto obiecany Fryderyk
I Fryderyk junior
Chyba uciekli od Kokichiego, jednak się nie dziwię też bym to zrobiła.
(Na 2 zdjęciu jest ręka mojej mamy tak btw)
Tak czy inaczej
Do zobaczenia za 2/3 dni ✨😩
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top