01

Od małego czekałam, aż będę mogła wyjechać z domu i nie myśleć o niczym i nikim. Wyjechać tak po prostu żeby nikt nie mógł mnie znaleźć. Uciec jak najdalej od mojej nadopiekuńczej mamy, której praktycznie nigdy nie było, bo ciągle pracowała. Moje najskrytsze marzenie się spełniło, ale nie w taki sposób jaki chciałam.

Nie byłam przygotowana na to, że dzisiaj będę lecieć do Stanów Zjednoczonych. To było zupełnie niespodziewane. Budziłam się spokojnie w swoim łóżku, nie zdając sobie sprawy, że ten dzień będzie dla mnie przełomowy. Klepalam się po twarzy żeby jak najszybciej się obudzić. Pobiegłam do mojej łazienki, która była w moim pokoju tuż za rogiem. Ochlapałam się zimną wodą aby poczuć świeże orzeźwienie na swojej twarzy.

Matka zadzwoniła, przerywając moje leniwe poranne przyjemności. "Joe, musimy porozmawiać. Lecisz do Stanów," powiedziała, a ja nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.

Poczułam się jakby ziemia uciekała spod moich stóp. "Ale dlaczego? Co się stało?" zapytałam, próbując ogarnąć szybkie zmiany w moim planie dnia.

Matka wyjaśniła, że muszę pojechać do rodziny w Stanach Zjednoczonych, która potrzebuje mojej pomocy. Ale również dla mnie będzie lepiej, bo nie będę musiała całych wakacji spędzać samotnie ponieważ, ona ma bardzo ważny wyjazd służbowy na całe wakacje z pracy. Wewnętrzny niepokój wzmógł się, gdy zaczęłam rozumieć, że muszę się zmierzyć z tą podróżą sama.

-I stwierdziłaś że to będzie najlepszy pomysł wysłać mnie na koniec półkuli do rodziny którą widziałam kilka razy??!!-krzyknęłam do słuchawki telefonu.

-Joe przecież wiesz, że nigdy nie zostawiłabym Cię sama w domu na tak długi okres. To byłoby nie odpowiedzialne z mojej strony.

Westchnęłam tylko do słuchawki i jak najszybciej się rozłączyłam. Pobiegłam szybko po moją walizkę. Pakowanie się było chaotyczne. Rzuciłam do walizy najpotrzebniejsze rzeczy, próbując uporać się z myślami, które krążyły w mojej głowie. To było jak gwałtowny skok w nieznane, który wywoływał dreszcze niepewności. Skarpetki, spodnie, ulubiona piżama. Zbiegłam do kuchni aby wziąć w rękę jabłko i wyruszyłam.

Kiedy wychodziłam z domu, patrzyłam na ulicę, którą znałam jak własną kieszeń. Teraz wydawała się obca i odległa, a ja czułam się jakby zostawiałam za sobą całe moje dotychczasowe życie. A przecież jadę TYLKO na wakacje pomóc rodzinie.

W samolocie, gdy usiadłam w fotelu, czułam się zupełnie sama pośród tłumu obcych ludzi. Patrzyłam przez okno na mijane miasta i krajobrazy, zastanawiając się, co mnie czeka w Stanach Zjednoczonych. To było tak niewiarygodne – z dnia na dzień moje życie zmieniało się w sposób, którego nie mogłam przewidzieć ani kontrolować.

Matka próbowała mnie uspokoić, dzwoniąc kilka razy i wysyłając mi wiadomości. "Będzie dobrze, Joe. Jestem z tobą myślami," powiedziała w ostatnim pożegnaniu przed odlotem. „Potraktuj to jako wakacje,które chciałaś mieć zawsze"-powtórzyłam zdanie które mama powiedziała mi przed chwilą przez telefon. Wyłączyłam telefon aby być gotowa do startu samolotu.

Mimo tych słów wciąż czułam się osamotniona i przerażona tym, co przede mną. Nie wiedziałam, jak poradzę sobie z samotną podróżą i nowymi wyzwaniami, które na mnie czekały.

Gdy samolot wzbił się w powietrze, czułam, jak serce bije mi szybciej z niepokoju. To był początek mojej przygody w Stanach Zjednoczonych, moich wakacji.

W trakcie lotu zaczęłam rozmyślać o mojej rodzinie w Stanach Zjednoczonych. Nie widziałam ich od lat, a teraz miałam pojechać do nich w nagłym pośpiechu. Pytania tłoczyły mi się w głowie: Jak się tam odnajdę? Czy zostanę dobrze przyjęta? Czy będę potrafiła im pomóc?

Spojrzałam na pasażerów siedzących obok mnie, którzy rozmawiali z rodzinami, wymieniali się uściskami i uśmiechami. Czułam się obca wśród nich, jakby byłam jedyną osobą na pokładzie samolotu, która leci w nieznane.

Kiedy wreszcie wylądowaliśmy, serce waliło mi tak mocno, że aż bolało. To był moment prawdy – kiedy musiałam wyruszyć w świat, który był mi zupełnie obcy. Zdawałam sobie sprawę, że teraz już nie ma odwrotu. Musiałam stawić czoła nowej rzeczywistości, bez względu na to, jak trudne mogły być wyzwania, które na mnie czekały.

Zerwałam się z fotela, chwytając swoją torbę podręczną i wybiegając z samolotu. Powietrze Stanów Zjednoczonych otuliło mnie ciepłem i zapachem nieznanym dla mnie. Serce waliło mi tak gwałtownie, że aż myślałam, że wypłynie mi z klatki piersiowej.

Kiedy przekraczałam granicę lotniska, spojrzałam w niebo, próbując złapać oddech. To był mój nowy początek – nowa ziemia, nowe oblicze życia. Może to był tylko samotny lot, ale w tej chwili czułam, że mogę zmierzyć się z każdym wyzwaniem, jakie los rzuci mi na drogę.

Teraz tylko trzeba było się odnaleźć w tej obcej rzeczywistości i zacząć budować nowe życie na tym kontynencie. Z niecierpliwością oczekiwałam na to, co przyniesie mi przyszłość w Stanach Zjednoczonych.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top