٠•●Rozdział 13●•٠

Taeha przeszła u boku Junsu przez restaurację, by zająć miejsce na końcu sali przy okrągłym stole z eleganckim, czerwonym obrusem. Pośrodku stały duże, palące się świeczki, a gdy tylko zajęli swoje miejsca, kelner już nalewał do kieliszków wino i bez słowa odszedł, co dało dziewczynie jasno do zrozumienia, że Junsu zdążył już coś zamówić. Nie pytając jej o zdanie, oczywiście.

Ostatnie dni sprawiły, że miała totalny mętlik w głowie i już sama nie wiedziała, co czuła. Otrzymywała kwiaty oraz śniadania, które od czasu do czasu znajdowały się pod drzwiami do jej mieszkania. Był to miły gest, nie mogła zaprzeczyć. Nie zmieniało to jednak faktu, że odkąd oficjalnie została dziewczyną Junsu, ten nagle miał dla niej o wiele mniej czasu, a gdy już zdecydował się do niej przyjść, od razu chciał iść do łóżka. Nie poznawała go. Zawsze starał się kontrolować jej życie, jednak nigdy nie robił tego w taki sposób, by w ogóle nie pytać jej o zdanie. Zaczynała żałować, że podpisała ten przeklęty kontrakt na ekranizację swojej książki. Miała nadzieję, iż dzięki temu jej relacje z Junsu znów będą takie, jak dawniej, a było coraz gorzej.

Całe szczęście, że Jungkook dał jej spokój i w ciągu ostatnich kilku dni się na niego nie natknęła. Prawdopodobnie był w jakiejś trasie, ponieważ nie słyszała, by ktokolwiek krążył po mieszkaniu obok.

– Trochę potrwa, nim powstanie drama na podstawie twojej książki, ale jestem pewien, że będzie ona totalnym hitem – zaczął rozmowę Junsu, patrząc na dziewczynę z szerokim uśmiechem. Ubrany był w błękitną koszulę, w której prezentował się niebywale przystojnie. Blond włosy miał delikatnie ułożone do góry, a wytatuowaną dłoń położył na stole, dając jej wyraźnie do zrozumienia, by położyła na nim swoją.

Wyglądał, jakby wszystko było w jak najlepszym porządku, a przecież daleko odbiegało to od prawdy. Taeha nie mogła uwierzyć, że tego nie dostrzegał.

– Najważniejsze, żebyś był zadowolony – odparła bez entuzjazmu, skupiając wzrok na podchodzącego do nich kelnera.

Udała, że nie dostrzega grymasu na jego twarzy, który był spowodowany tym, iż nie podzielała jego entuzjazmu. Gdy kelner położył ich dania, podziękowała i od razu zabrała się za jedzenie. Miała wiele wątpliwości, które kłębiły się w jej głowie, ale było coś, co chciała poruszyć podczas dzisiejszego spotkania i miała nadzieję, że Junsu nie urządzi sceny.

– Przestaniesz w końcu się dąsać? – spytał znudzony Junsu, ściskając sztućce w dłoniach. – Co mam jeszcze zrobić, żebyś była zadowolona? Kupiłem ci piękny apartament w bezpiecznej dzielnicy, sprawiłem, że zaistniałaś i obecnie na twoim koncie jest pokaźna suma, a wszystko zawdzięczasz temu, że dzięki moim znajomościom, twoja książka zostanie zekranizowana. Wiesz, jak wiele wysiłku mnie to wszystko kosztowało?

Taeha przestała jeść.

– Nikt cię o to nie prosił. Nie wypominaj mi czegoś, co zrobiłeś z własnej woli, w większości nawet nie pytając mnie o zdanie.

– Żartujesz sobie ze mnie?! – uniósł głos, jednak zaraz się uspokoił, nie chcąc zwracać na siebie uwagi ludzi. – Przepraszam. Po prostu nie rozumiem, o co ci chodzi. Cokolwiek nie robię, jest źle. Staram się, jak mogę, a odnoszę wrażenie, że dostrzegasz we mnie jakiegoś potwora.

Gdy zobaczyła smutek w jego oczach, momentalnie poczuła się jak idiotka. Może rzeczywiście przesadzała? Była tak przyzwyczajona do obecności Junsu, że jej brak mieszał jej w głowie i sprawiał, iż zaczynała mieć irracjonalne myśli. Jak jednak miała sobie poradzić z wątpliwościami, które nie chciały jej opuścić?

Żałowała, że zgodziła się na ten związek i zniszczyła ich przyjaźń. Przez to wszystko się popsuło, ale najwyraźniej tylko ona to dostrzegała.

Westchnęła, skupiając wzrok na blondynie.

– Jesteś dla mnie bardzo ważny, Junsu. Zawsze tak będzie – zapewniła, zaciskając dłonie pod stolikiem. Nie pamiętała, kiedy ostatnio tak bardzo stresowała się podczas rozmowy. – Uważam jednak, że nigdy nie powinniśmy zostać parą. Przyjaciółmi byliśmy świetnymi, ale jako związek jesteśmy do kitu.

Junsu prychnął pod nosem, patrząc na nią z niedowierzaniem. Przez chwilę myślał, że stroi sobie z niego żarty, ale jej mina dała mu wyraźnie do zrozumienia, że tak nie było.

Poprawił się wygodnie na siedzeniu, tracąc apetyt. Był wściekły i żałował, że zabrał Taehę do tak eleganckiego miejsca. Miał ochotę wykrzyczeć jej prosto w twarz wszystko, co leżało mu na sercu, a tutaj musiał się powstrzymywać.

– Zabawne, bo jakoś tego nie zauważyłem – rzucił szorstko.

– Zanim zostaliśmy parą, miałeś dla mnie o wiele więcej czasu i bardziej zwracałeś uwagę na moje uczucia...

– Jestem zajęty. Prócz marki z ubraniami muszę zajmować się jeszcze innym miejscem, które zapewnia mi dostatnie życie. To chyba nic dziwnego, że czasem widzisz mnie rzadziej?

– Dlaczego więc nie chcesz powiedzieć mi, czym jeszcze się zajmujesz? Dlaczego jest to tak wielką tajemnicą?

– Bo to nie twój interes! – warknął, uderzając dłonią o stół. Widząc jej przerażone spojrzenie, dodał łagodniejszym tonem: – Nie mogę wtajemniczyć cię we wszystko. Tłumaczyłem ci, że robię to dla twojego dobra. Po prostu mi zaufaj.

Westchnęła, odwracając od niego wzrok. Nie rozumiała, dlaczego ten temat zawsze wywoływał w nim tak negatywne emocje. Przeczuwała, że Junsu wplątał się w jakieś bagno i bała się, że miało to związek z jego dawnym nałogiem, ale aż do tej pory starała się nie zawracać tym sobie głowy. W obecnej chwili chciałaby jednak znać całą prawdę. Czy związek nie powinien opierać się na szczerości?

– W związku nie powinno być żadnych tajemnic.

– Niektóre tajemnice utrzymują innych przy życiu. Nie stawiaj mnie pod murem. Wiesz, że jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko, ale nie oczekuj ode mnie, że zaryzykuję twoim życiem tylko po to, by zaspokoić twoją ciekawość.

Nagle maska obojętności, którą starała się utrzymać przez całą rozmowę, pękła, ukazując jej łzy, cierpienie oraz strach. Nie potrafiła dłużej patrzeć w jego oczy, dlatego pospiesznie podniosła się z krzesła i chwytając malutką torebkę, ruszyła do wyjścia. Długie włosy zasłaniały jej twarz, chroniąc ją przed ciekawskimi spojrzeniami gapiów. Nie chciała, by obcy widzieli jej łzy.

Nie zdążyła za daleko odejść. W chwili, gdy znalazła się przy przejściu dla pieszych, została wepchnięta do samochodu i nawet Junsu, który wybiegł chwilę po niej, nie zdołał odnaleźć jej wzrokiem.

– Jimin?! – Patrzyła z niedowierzaniem na chłopaka, który wciągnął ją do dużego samochodu. Była przerażona do momentu, aż nie rozpoznała jego twarzy.

W pierwszym odruchu chciała się do niego przytulić i spytać, jak mu się wiodło przez te trzy lata, ale szybko przypomniała sobie o tym, że nawet się z nią nie pożegnał i zniknął z jej życia. Dlatego też odsunęła się od niego i fuknęła z niezadowoleniem:

– Wypuść mnie, bo zadzwonię po policję! Nie wierzę, że twój kierowca zgodził się na coś takiego!

– Cześć, sąsiadko! – Uniosła zdumiony wzrok, słysząc znajomy głos. – To tylko ja, Suga. Los chyba specjalnie przeplata ze sobą nasze drogi, nie sądzisz?

Zmarszczyła gniewnie brwi, napotykając radosne spojrzenie chłopaka w lusterku.

– Nie sądzę – odburknęła, krzyżując dłonie na piersi. – Wypuście mnie. Ja wcale nie żartuję.

– Najpierw porozmawiamy – zarządził Jimin, wzruszając ramionami. – Wiedziałem, że po dobroci się nie zgodzisz, dlatego musiałem coś wymyślić.

Otarła mokre od łez policzki i westchnęła, spoglądając przez okno. Nie miała zamiaru odezwać się już ani słowem. Przebywanie w towarzystwie byłego przyjaciela było dla niej bolesne, ale jednocześnie odczuwała ulgę, ponieważ nie musiała dłużej rozmawiać z Junsu. Wiedziała, że gdyby za nią wybiegł, znów by mu uległa, a naprawdę nie chciała tkwić w związku, w którym brakowało pełnego zaufania.

Jimin wpatrywał się w Taehę szczerze zmartwiony. Akurat przejeżdżali obok, gdy ujrzał ją, wybiegającą z restauracji. Zareagował momentalnie i kazał Yoongiemu się zatrzymać, co ten zrobił z radością.

Dotychczas myślał, że Jungkook przesadzał, ale gdy patrzył na Taehę, rzeczywiście nie widział w niej radosnej, szczęśliwej dziewczyny ze zdjęć, jakie widniały w internecie. Ponadto nie potrafił przestać myśleć o tym, że ich wyjazd sprawił jej tak ogromny ból, iż targnęła się na swoje życie. Z początku chciał zostawić wszystko tak, jak było, by nie stawiać Eunhy w złym świetle, ale w końcu zrozumiał, że Eunha nigdy nie będzie swoją kuzynką.

To Taeha miała z nimi najlepszy kontakt i to na przyjaźni z nią najbardziej zależało chłopakom. Choć minęło tyle lat, jedynie Taehyung zdołał zapomnieć o czasie spędzonym w Maeju i radosnym uśmiechu Taehy.

Mam nadzieję, że wszystko zrozumiesz, gdy poznasz prawdę. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, pomyślał.

Nagle telefon Taehy się rozdzwonił.

Dziewczyna spojrzała na ekran i momentalnie nacisnęła czerwoną słuchawkę.

Tym razem to Junsu musiał poczekać, aż się odezwie.

Gaya z uśmiechem sprzątała pokój, jaki od jakiegoś czasu dzieliła z Eunhą. Bardzo zbliżyła się do tej dziewczyny i wierzyła, że nic lepszego nie mogło jej spotkać. To był pierwszy raz, gdy znalazła bratnią duszę wśród tej samej płci. Od dziecka nie potrafiła dogadać się z dziewczynami, które bardzo często szarpała za długie warkocze, gdy te wyprowadzały ją z równowagi. W szkole również wolała obracać się w męskim gronie, choć jej popularność nie pozwalała, by nie miała koleżanek. Nigdy jednak nie zyskała prawdziwej przyjaciółki.

Fakt, iż Taehyung i pozostali chłopcy z BTS również znali Eunhę sprawił, że zdołała całkowicie jej zaufać. Choć zaryzykowała, zabierając ją do klubu, w którym spotykały się same sławne osoby, nie żałowała tego. Dzięki niej Eunha odzyskała utraconych sprzed lat przyjaciół i w końcu wyglądała na szczęśliwą.

– Mam nadzieję, że dostanie pracę w tym biurze – powiedziała sama do siebie, układając rzeczy blondynki w staranną kostkę. – Naprawdę chciałabym móc upijać dziś jej sukces.

Nagle dostrzegła czarną torebkę, którą Eunha zawsze ze sobą zabierała, gdy gdzieś wychodziła. Momentalnie po nią sięgnęła, przerażona myślą, że przyjaciółka nie zabrała ze sobą potrzebnych dokumentów.

Pospiesznie zaczęła przeszukiwać torbę, jednak zamiast portfela, znalazła plik kopert, ściśniętych przez gumkę. Nie byłaby sobą, gdyby z ciekawości nie zerknęła, a gdy tylko ujrzała, że na kopercie zamiast imienia Eunhy, widniało imię jej kuzynki, szybko wyjęła pierwszy list.


Taeho...

Czy wszystko z Tobą w porządku? Ostatni raz widziałem Cię pod płonącym warsztatem i naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak nagle nie chcesz widzieć ani mnie, ani Jimina. Nawet Taehyung nie ma wstępu do waszego domu, a przecież on i Jimin nie są niczemu winni.

Chociaż nie... Rozumiem, dlaczego nie chcesz mnie widzieć. To wszystko przez ten wywiad, prawda? Wiem, że zachowałem się jak dupek, ale zrozum, nie mogłem postąpić inaczej. Wytwórnia kazała mi się wyprzeć, byś cokolwiek dla mnie znaczyła, a znaczysz dużo! Nigdy nie zapomnę naszego pocałunku i Twojego uśmiechu.

Wciąż nie mogę uwierzyć, że to wszystko potoczyło się w taki sposób. Nie wiem nawet, po co piszę ten list, skoro nie odpowiedziałaś na pozostałe, a było ich sporo. Pewnie wyrzucasz je zaraz po tym, jak przychodzą do skrzynki.

Tak bardzo chciałbym się z Tobą znów spotkać. Brakuje mi Ciebie. Tylko przy Tobie czułem się jak normalny nastolatek i nie musiałem martwić się o to, czy popełnię jakiś błąd. Nigdy nie byłem dla Ciebie gwiazdą. Jimin i Taehyung również. Widziałaś w nas zwykłych ludzi i właśnie to sprawiło, że tak bardzo Cię polubiliśmy.

Jeśli przeczytasz choć jeden z listów, błagam Cię, odpisz, czy z Tobą wszystko w porządku. Martwię się tak bardzo, że odchodzę od zmysłów.

Jungkook."


Gaya zmarszczyła brwi, z niedowierzaniem wpatrując się w imię swojego przyjaciela.

– Co list od Jungkooka do Taehy robi w torbie Eunhy?

Zaczęła przeglądać pozostałe listy. Cztery z nich były od Jimina, jeden od Taehyunga, a cała reszta od Jungkooka.

Gaya schowała większość z powrotem do torby, a pierwszy przeczytany zabrała ze sobą, by go schować.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top