s ᴇ ᴠ ᴇ ɴ ᴛ ᴇ ᴇ ɴ


Noc opanowała już parking obok skateparku. Światło zebranym dawały jedynie palące się latarnie wzdłuż ulicy.

Trójka chłopaków siedziała na masce samochodu najsatrszego z nich. Jednym z tych chłopaków był Seungmin, który nerwowo ściskał telefon w ręce jakby czekając na wiadomość albo spodziewając się, że ktoś zadzwoni.

Jisung natomiast mocno trzymał za ramię równie zmartwionego, Seo.

Wtem usłyszeli warkot silników, a chwilę później zobaczyli dwa zbliżające się, rozpendzone i tak bardzo wyczekiwane auta. Widzieli jak przysuwają się coraz bardziej w ich stronę.

- Jeszcze jedno okrążenie - szepnął niby do siebie Changbin, sprawiając, że pozostała dwójka odwróciła na niego wzrok.

Nawet nie zauważyli, kiedy samochody przejechały obok, zostawiając po sobie jedynie podmuch wiatru.

- Co jak coś się stanie? - spytał z widocznym strachem, Han. - To będzie nasza wina.

Chłopak zaczął się trząść, a Seungmin pomimo iż nie lubił ani nie miał jakiś dobrych relacji ze starszymi objął Jisunga ramieniem, dodając mu trochę otuchy, której sam rówież potrzebował.

- Będzie okay. Wszystko dobrze się skończy zobaczycie.

- Changbin ma rację. Nie mamy powodów do większych obaw - Han westchnął, a wszyscy zaczęli wypatrywać samochów ich przyjaciół i nie tylko.

Rozległ się głośny huk.

- Huh?

- Co? O co chodzi?

- Też to słyszeliście - bardziej stwierdził niż spytał Kim.

Zza zakrętu wyjechał samochód Minho, który zahamował gwałtownie i nawet nie wyłączając silnika, wyskoczył z pojazdu zaczynając biec w stronę miejsca, z którego wyjechał.

Trójka chłopaków szybki kodując, co mogło się stać zeskoczyła z maski i również zaczęła biec w stronę zakrętu.

...

Z oczu Seungmina ciągle lały się łzy, a Changbin chodził w tą i z powrotem obmyślając, co dalej.

- Seungmin - w końcu odezwał się brunet. - Lepiej jakbyś poszedł do domu i nie mówił nikomu, że wiesz co się stało.

- C-co? Chyba ża-rtujesz. Nie zostawię go, kiedy mie potrzebuję - Kim zaczął jeszcze bardziej płakać, totalnie nie panując nad tym co robi.

- Tak będzie lepiej. Nie wiemy, co pomyślą o tym jego rodzice, a chyba chcesz mieć dostęp do Hyunjina.

Seungmin wypuścił drżący oddech i niepewnie kiwnął głową. Już miał wychodzić z sali, kiedy w drzwiach niespodziewanie pojawiła się matka Hyunjina.

- O nie...

- Słucham? Co tam mruczysz?

Wchodzący za kobietą doktor, widząc złość wipisaną na jej twarzy i lekki strach na tej Kima, wycofał się i zamknął za sobą drzwi.

- Wyjdź, Seungmin. A ty - wskazała na Seo. - po co tu jesteś? Nie masz własnego domu czy jak?

- Byłem jakby świadkiem wy-

- Tak, tak, bardzo ciekawe. Też wyjdź.

- Do widzenia - powiedział Seungmin wychodząc z sali, jednak zatrzymała go jeszcze pani Hwang.

- I Seungmin. Nie zbliżaj się do mojego syna.

- D-dobrze.. - Kim wybiegł z sali, chcąc najzwyczajniej zniknąć. Chciał, żeby to wszystko okazało się głupim snem, nie miało miejsca, żeby okazało się jedną wielką bzdurą, wymyśloną przez jego wyobraźnię.

- Nie powinna pani, zakazywać mu kontaktu z Hyunjinem. To nie jego wina.

- Nie będziesz mi rozkazywał, gówniarzu! Przyjdź tutaj jutro, sam albo z kimś, obojętne mi to. Mam do was wielką prośbę - uśmiechnąła się trochę złośliwie, po czym nakazała wyjść chłopakowi z pomieszczenia.

~~~~~~~~~

Mam dziewczynę sksjjskaj

Miłego~

~Mia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top