Świętej pamięci Alfie Evans


Chyba wszyscy znacie tą sprawę. Przynajmniej mam taką nadzieję. Może ktoś jakimś cudem nie słyszał, więc naświetlę na szybkości sprawę. Niestety już był sobie prawie (zapamiętać prawie!) dwuletni chłopiec imieniem Alfie.

Alfie miał problem - miał neurologiczny zanik mózgu z rzekomo nieznanego powodu. O tym dlaczego rzekomo będzie potem. No i przez tą chorobę mózgu Alfie zapadł w śpiączkę. W poniedziałek 23 kwietnia lekarze wbrew protestom rodziców podjęli decyzję o odłączeniu dzieciaczka od dostaw tlenu. 

Dalsza część to kopia z grupy na fb gdzie wszystkie relacje zostały ładnie spięte "Polska dla Alfie Evans"

"Oto jak zmarł Alfie Evans
ŻYCIE I BIOETYKA 01-05-2018
Alfie przeżył wyłączenie respiratora podtrzymującego życie, ale Alder Hey nie wyraził zgody odmawiając dostarczenia tlenu dziecku. Chłopiec nie był karmiony przez 36 godzin, a infekcja jego płuc nie była leczona, mimo wszystko wciąż był stabilny, więc Thomas był przekonany, że ma szanse opuścić szpital, który wynegocjował z nim milczenie prasy praz ludzi protestujących pod szpitalem w zamian za większy ich wkład w pomoc chłopca. Tuż przed tym, dziecko dostało mała dawkę leków.

Prawdą jest, że skandaliczne jest to co przytrafiło się małemu Alfiemu Evansowi.
Przez 15 miesięcy był intubowany i wentylowany oraz odmówiono mu tracheostomii, ponieważ w miesiąc od przyjęcia (grudzień 2016 r.) zdecydowano, że chłopiec musi umrzeć bez postawionej diagnozy.
W rzeczywistości, nawet jeśli prawda jest to co pisały gazety, że Alfie cierpi na chorobę mitochondrialną nigdzie nie było dowodów w postaci badań klinicznych które by to udowodniły.

Niepokojące jest to, że rurki wentylacyjne Alfiego nie zostały wymienione przez ostatnie 5 miesięcy od ich zastosowania i czego przyczyna było znalezienie w nich pełno pleśni, jak to pokazał ojciec chłopca na zdjęciach (niektóre opublikowane przez nas), a które także świadczą o licznych zaniedbaniach przez Arder Hey Szpital w Liverpoolu.
Mariella Enoc, prezes Bambin Gesù, której odmówiono wejścia do pokoju Alfiego w szpitalu, jest głęboko dotknięta ta sytuacja.
Wszystko opisane tutaj jest prawda, ale to nie te zaniedbania były przyczyna śmierci Alfiego.

Alfie przed odłączeniem respiratora przeszedł ogromne leczenie a jego płuca były wykorzystywane do mechanicznego rozszerzania się, dlatego lekarze musieli stopniowo odstawiać go od leków i aparatury aby nie sprowokować jego bezpośredniej śmierci.

To dlatego Alfie, tak jak powiedział Thomasowi włoskie lekarz z którym ojciec chłopca był w stałym kontakcie, Alfie potrzebował natychmiastowej antybiotykoterapii, której im odmówiono. Mimo wszystko chłopiec jednak oddychał sam bez żadnej pomocy przez wiele następnych godzin.
Lekarze odmówili mu nawet maski niezbędnej do oddychania.

Dlatego w poniedziałek wieczorem 23 kwietnia, po wyłączeniu respiratora o godzinie 22:15 Thomas wystosował apel z prośbą, o to by ktoś przyniósł tlen do szpitala, niestety policyjna blokada uniemożliwiła jakąkolwiek zewnętrzną pomoc.
Thomas zadzwonił po jednego z prawników rodziny Pavel Stroilov informując aby natychmiast pojawił się w szpitalu.

Gdy prawnik przybył na miejsce szlo za nim sześc innych osob, z których jedna miała maskę w ręce i próbowała ja wnieść bez powodzenia. Jak się okazało był to jednak dobry pomysł, ponieważ maska została przerzucona nad głowami funkcjonariuszy policji pozwalając tym prawnikowi ja złapać i zanieść ją do rodziców Alfiego.
Alfie jednak zdążył juz pokazać swoja waleczna stronę, udowadniając sędziemu Juddena jak bardzo się pomylił twierdząc ze chłopiec umrze w kilka minut po odłączeniu respiratora.

To jednak nie był koniec.
Lekarze próbowali pozbawić dziecko maski sugerując się tym iz nie pochodzi ona ze szpitala Alder Hey wydając rozkaz jej odłączenia. Thomas zagroził, że złoży skargę na personel, ponieważ protokół wyroku zatwierdzony przez sędziego Haydena nie mówił nic o pozbawianiu chłopca tlenu, ani o zaprzestania żywienia.
Z tego samego powodu, Thomas otrzymał jedzenie dla Alfiego który był go pozbawiony przez ostatnie 36 godzin. Tak, Alfie nie był karmiony przez 36 godzin, jest to bardzo długi czas dla tak małego dziecka, którego serce już wcześniej doznało dużego wysiłku po gwałtownym usunięciu maski tlenowej.

Co więcej, kiedy dostarczono chłopcu pokarm oraz tlen,były one podawane w minimalnych dawkach.
Dziecko cały czas było osaczone, zagrożone przez lekarzy a chronione przez rodziców przez ostatnie 4 dni, od czasu do czasu otwierając oczy oraz reagując.
Aby uciszyć media oraz tłumy protestujące przed szpitalem, szpital obiecał Thomasowi więcej tlenu i większe wsparcie.
Dwie godziny przed śmiercią nasycenie tlenem osiągnęło 98, a bicie serca 160 na minutę, więc Thomas był przekonany, że wkrótce pozwolą mu wrócić do domu (jak poinformowała go administracja szpitala w piątek po południu).
Przed śmiercią Alfiego , gdy Thomas wyszedł na chwilę z pokoju, zostawiając pół przytomną Kate i innego członka rodziny w pokoju, weszła pielęgniarka i wyjaśniła, że ​​musi podać dziecku cztery leki (nikt nie wiedział co dokladnie chciała podać).
Po około 30 minutach nasycenie spadło do 15. Dwie godziny później Alfie nie żył."

Koniec kopii. Ostrzegam, że za rzeczy, które wpiszę poniżej poleciało już kilka grup i kilkadziesiąt osób na fb.

Pierwsza sprawa - jego choroba. Czym mogła zostać wywołana? Może kogoś to zaskoczyć ale istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż zatruł się rtęcią albo aluminium, które powodują choroby neurologiczne. Ale skąd miał się taki mały chłopczyk zatruć takimi metalami? Bardzo proste, są to składniki każdej szczepionki. I to nie jest żadna teoria spiskowa, to jest prawda. Prawo dopuszcza odpowiednie dawki tych metali w szczepionkach, gdyż są one niezbędne w procesach produkcji. Najzwyczajniej w świecie organizm Alfiego był za słaby co w połączeniu z tym, że otrzymał 6 szczepionek nie pomaga. W skrócie Alfie dostał NOPa. To by nawet się zgadzało, bo nie miał ukończonych dwóch lat i w wypadku jego śmierci po ukończeniu tego wieku należałoby się rodzicom odszkodowanie.

Dodatkowo zachodzi podejrzenie, że był bity. Niech świadczy o tym fakt, że miał rany na ciele:

A co ja o tym myślę? Mamy teraz niepodważalny dowód, że żyjemy w państwach niewolniczych gdzie dzieci nie należą do rodziców a do państwa. I to państwo decyduje o tym kto może żyć a kto nie. I najstraszniejsze w tym wszystkim jest to, że nic nie można z tym zrobić. Kompletnie nic.

Jestem załamany tym światem ;-;

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top