P I Ę T N A S T Y

Wychodząc z kawiarni trzymałam ciepły kubeczek herbaty który przyjemnie ocieplał mi ręce, cholerna zima. Popijałam herbatę żeby nie zmarznąć w drodze do szkoły lecz po chwili dostrzegłam czerwonego Mustanga, wiedziałam doskonale do kogo należał ten samochód. Wzięłam szybkie głębokie wdechy żeby się uspokoić, niestety na próżno, mój strach był niedopisania. Cholernie się przeraziłam gdy Black wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi jakby był dżentelmenem.
Sranie w banie dżentelmen zajebany który mnie chciał udusić. Pomrugałam kilka razy patrząc agresywnie w jego oczy na co cicho się zaśmiał.

-Gdybyś miała trochę więcej siły ode mnie, i byś się mnie nie bała to bym się ciebie bał-powiedział z łobuzerskim uśmiechem, jebany staruch który miał już trzydziestkę na plecach.
Prychnęłam siadając do samochodu bo nie chciałam dłużej ciągnąć tej irytującej rozmowy, w samochodzie było przyjemnie ciepło lecz nawet to nie było warte żeby rozmawiać z tym człowiekiem.
-Jak treningi?-zapytał jeżdżąc w stronę mojej szkoły.
-Zajebiście, już nie umiem wytrzymać a zostało tylko trzy dni jak mi przykro-powiedziałam przesłodzonym głosikiem, nie chciałam dać mu tek satysfakcji że się jego bałam, prawda była taka że cholernie się jego bałam.
-Widzę że czegoś chcesz-mruknął nie spodziewając się mojej reakcji.
-Chce dwa miliony euro z walki-spojrzałam na niego oczekując jego odpowiedzi.
-Podaj mi dwa konkretne powody to się zgodzę-odpowiedział patrząc cały czas na drogę, szczerze mówiąc zaskoczyłam się i to bardzo, myślałam że mnie wyśmieje mówiąc „Chyba cię pojebało do reszty" ale pozytywnie się zaskoczyłam.
-Chce wyprowadzić się od ojca-szepnęłam cicho na co mężczyzna kiwnął głową po przełknięciu śliny kontynuowałam -Potem chce skończyć edukację w liceum, następnie udać się na studia-przegryzłam wargę nerwowo.
-Rozumiem, pewnie chcesz jeszcze te pieniądze zostawić na życie?-zapytał parkując na parkingu szkolnym, kiwnęłam głową na znak „Tak". Black chwilę się nie odzywał ale po chwili się odezwał.
-Zgadzam się, ale masz wykończyć ją w pierwszej rundzie. Jeżeli nie to dostaniesz milion euro rozumiemy się?-zapytał patrząc na moją twarz. -Pasuję ci ten blond-cicho się zaśmiał na co prychnęłam i wyszłam z auta.

Ruszyłam w stronę dziedzińca, dzisiaj pogoda była paskudna i nie miałam najmniejszej ochoty siedzieć w tym zimnie. Gdy prawie byłam przy drzwiach poczułam znane damskie perfumy, dostrzegłam Rozalię która uśmiechała się do mnie, zachowałam kamienną twarz i skinęłam na nią głową. Dziewczyna była naprawdę w porządku ale nie byłam w stanie jej zaufać nie wiedzieć dlaczego, irytowało ją to że praktycznie nigdy sama się do niej nie odezwałam, rozumiałam ją ale to nie od niej zależy jakiemu człowiekowi zaufam.

-Heja Reb, mam pytanko-powiedziała z uśmiechem na ustach, ruszyłyśmy w stronę szafek.
-Cześć,jakie?-szybko odpowiedziałam zachowując zimny ton głosu.
-Poszłybyśmy razem do butiku mojego chłopaka?-cicho zapytała, wiedziałam że bardzo chciała żebym przyjęła jej propozycję, lecz niestety miałam trening.
-Przepraszam Rozalio ale przez te trzy dni jestem niedostępna-mruknęłam z obojętnością, szybko ją wyminęłam ruszając do szatni gdzie odłożyłam swoje rzeczy. W kieszeni moich czarnych dżinsów poczułam wibrację telefonu więc szybko go wyjęłam.

Od:Lysander

Jesteśmy w sali A

Do:Lysander

Już idę.

Po szybkim wysłaniu wiadomości rozejrzałam się dookoła mnie. Z daleka dostrzegłam uśmiechniętą Iris oraz Kim, dziewczyny pomachały do mnie co również uczyniłam lecz bardziej z nieśmiałością, zresztą jak zawsze yhg. Szybkim ruchem udałam się do sali wskazanej przez Lysandra. Dostrzegłam ich rozmawiających na jakiś banalny temat, cicho odchrząknęłam na co spojrzeli na mnie.

-Witam debilkę-uśmiechnął się do mnie ciepło czerwonowłosy na co pokazałam mu środkowy palec pokazując język. Podeszłam do nich, witając ich skinieniem głowy.
-Mamy z czegoś...sprawdzian?-zapytał z niepewnością Lysander na co spojrzałam na niego z zmarszczonymi brwiami zastanawiając się nad wypowiedzią.
-Mamy sprawdzian z Historii na drugiej godzinie-powiedziałam zgodnie z prawdą na co chłopak cichą westchnął.
-A ja jestem zwolniony!-krzyknął uradowany Kastiel uśmiechając się szyderczo w naszym kierunku, podniosłam jedną brew do góry zastanawiając się dlaczego został zwolniony.
-Co będziesz robił?-zapytałam ze zaciekawieniem na co spojrzał mi w oczy.
-Borys ze starą mnie potrzebują w czymś, nawet ich nie słuchałem-wzruszył ramionami na co wywróciłam oczami.
-To się ciesz-burknęłam cicho bo zazdrościłam mu tego.
Po chwili usłyszeliśmy dzwonek na lekcje co zapowiadało że zaczyna nam się lekcja chemii z którą mamy z najgorszą babą na świecie czyli panią D. Ona nie zasługuje żeby mówić jej imienia oraz nazwiska.

-Witam młodzież..Szkoda że jesteście bo miałam nadzieje że nie będę musiała na was patrzeć-burknęła z niesmakiem na co wywróciłam z irytacją oczami.
-Szanowna pani Rebecca się nudzi?-patrzyła na mnie agresywnie, nie bałam się tej idiotki.
-Ależ nie proszę pani-mruknęłam sarkastycznie na co Kastiel który ze mną siedział cicho zachichotał.
-W tej chwili do tablicy-powiedziała surowo na co wzruszyłam ramionami.

-Siadaj i się nie odzywaj!-krzyknęła sfrustrowana ponieważ musiała mi wstawić piątkę z odpowiedzi. Przybiłam sobie mentalną piątkę, gdy podeszłam do stolika Kastiel puścił mi oczko na znak że jednak jestem zajebista.
Wiem mój drogi nie musisz mi tego powtarzać.
Fajny sarkazm Rebecca.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top