Maraton #5
W skrócie:
WAKACJE W KRAKOWIE SIĘ SKOŃCZYŁY, ROBOTA W DOMU, OGRANICZENIE DOSTĘPU DO LAPTOPA, TORTY NA ZAMÓWIENIE, PRZEDAWKOWANIE SŁODYCZY, ZAKWASZENIE ORGANIZMU, ODWYK BEZCUKROWY ;-; + praca.
UWAGA: ŻEBY NIE ROBIĆ ZNÓW TAKIEJ PRZERWY, ZAMIAST KILKU NA RAZ BĘDE WRZUCAĆ PO JEDNYM ROZDZIALE NA DZIEŃ PRZEZ KILKA DNI Z PRZERWAMI, ŻEBY MIEĆ CZAS NA PISANIE. (+ normalne rozdziały.. obym się wyrobiła ;-;) módlcie się, żeby rodzinka nie zabrała mi laptopa bo będzie klops
****************************************
(Peggy)
Spojrzałam na ekran telefonu, chcąc sprawdzić godzinę i wyliczyć ile minut pozostało do przedstawienia, które z każdą minutą widziałam w coraz czarniejszych barwach. Z resztą, nie tyko ja. Zapewne tak samo odbierali to obecni ze mną Kastiel, Iris, Kim, Melania, Wioletta, oraz... dobra, Klementyna nie wyglądała na zbyt przejętą.
- Sofi, błagam! Nie teraz! - Poprosiłam, choć doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że moje słowa są nic nie warte, nie wspominając o zmianie w tej sytuacji czegokolwiek. Stało się, i nic nie mogliśmy na to poradzić.
- I co teraz? - Zapytał Kentin, obejmując blondynkę która oparła głowę o jego tors z męczeńskim wyrazem twarzy. - Odwołamy przedstawienie?
- Tak, pewnie. Od początku mówiłem, że to beznadziejny pomysł!
- Kastiel, o czym ty w ogóle mówisz? - Oburzyła się Melania. - Nie możemy odwołać przedstawiania, o czym ty w ogóle mówisz?!
- I czego się boisz? Dyrektorka chwilę na nas pokrzyczy, a później nagada coś rodzicom i po krzyku.
- Tak. Szczególnie po tym, jak musieliśmy płacić za kostiumy! Jak sobie to wyobrażasz?!
- Możecie przestać ją stresować?! - Zapytał Kentin, mocniej przytulając do siebie blondynkę. - To nie jej wina!
- CO TU SIĘ DZIEJE?! - Drzwi od sali otworzyły się, i do sali wpadła zdyszana Rozalia.
- Sofi złapała migrena. - Poinformowała dziewczynę Iris, za co osobiście byłam jej wdzięczna. Gdyby to musiał zrobić ktoś inny, skończyłoby się jedynie na krzykach i wytykaniu dziewczyny palcami.
- ŻE JAK?! WŁAŚNIE TERAZ, GDY NIEDŁUGO MAMY WEJŚĆ NA SCENĘ?!
- Może to lepiej? Nie była zbyt dobrą aktorką. - Wtrąciła swoje trzy grosze Klementyna, która w przeciwieństwie do reszty była całkiem zadowolona, i niespecjalnie się z tym kryła. - Skoro ona nie może nic zrobić, rolę powinna przejąć za nią Amber.
- Zapomnij mała! Nie mam zamiaru grać z barbie dłużej, niż to koniecznie.
- Kim ma rację, to nie jest najlepszy pomysł... - Poparła dziewczynę Wioletta, której również nie podobał się ten pomysł.
- Ach tak? Jeszcze zobaczymy! - Dziewczyna tupnęła nogą, i z impetem wyszła z gabinetu pielęgniarki.
- Kto jeszcze obstawia, że poszła szukać blondi? - Zapytałam, na co odpowiedziało mi zbiorowe westchnięcie przepełnione ludzką irytacją. - Więc? Co robimy? Jakby nie patrzeć, Klementyna ma rację. Skoro Sofi jest niedyspozycyjna, a Amber nie gra żadnej znaczącej roli...
- NIE-MA-TAKIEJ-OPCJI! - Wyraziła się dobitnie Rozalia. - Przecież to będzie większa katastrofa, niż Sofi grająca w tym stanie na scenie!
- Ale co-
- WIEM! - Przerwała mi, a w jej głosie dało się słyszeć dziwny entuzjazm. - Dajcie mi 10 minut, zaraz wracam!
Nie uraczywszy nas żadną więcej informacją wybiegła na korytarz, a mój dziennikarski instynkt w lot wychwycił, że niedługo może zrobić się dosyć ciekawie. Nie wiedziałam co takiego Rozalia planuje, jednak coś podpowiadało mi, że będzie to warte mojej cennej uwagi.
Nie zważając na komentarze pozostałych pobiegłam za Rozalią, która gdyby tylko mogła pobiłaby wszelkie rekordy w biegu na wysokim obcasie. Musiałam przyznać, że jak na kogoś kto omija WF szerokim łukiem, miała nadzwyczaj dobrą kondycję. Przemierzyłam tak dosyć długi kawałek szkoły, który nie obszedł się bez zaglądania do poszczególnych sal gdy moim oczom ukazało się zbiegowisko uczniów, a do uszu dobiegł odgłos krzyków. Nie mogąc stracić takiej sensacji szybko przedarłam się przez gapiów, a moim oczom ukazał się widok nie z tej ziemi.
Jakaś nieznana mi dziewczyna, właśnie wycierała podłogę twarzą Amber! Jej włosy przypominały istne pobojowisko, nie wspominając już o ubraniach, ogólnym wyglądzie i rozmazanym makijażu. Szybko zaczęłam relacjonować całe wydarzenie, gdy brązowowłosa została porwana i odciągnięta przez jakiegoś chłopaka. Nie mniej, wystarczyło jedno słowo blondyny by ta znów się na nią rzuciła i zapewne wyniknęłaby z tego druga runda, gdyby ten ponownie nie interweniował.
- Co tu się stało? - Zapytałam jedną z dziewczyn, która niestety sama przyszła chwilę przede mną i nie za wiele wiedziała. Nie chcąc tracić takiej sensacji odłożyłam na bok sprawę Rozy, i postanowiłam dowiedzieć się co nieco o owej dwójce.
- Musiałaś tak reagować? Dałbym sobie radę z tym tanim plastikiem. - Odezwał się w pewnym momencie chłopak.
- Tak, widziałam jak "świetnie dajesz sobie radę". Radzę ci odkazić twarz, zanim się do mnie zbliżysz.
Wkurzona, sarkastyczna dziewczyna. Prosty wiosek: prawdopodobnie są parą. Amber pewnie kręciła się koło chłopaka.
- Chciałabyś, co? Mam przypomnieć, kto przez całą podróż piszczał mi do ucha, że "mam trzymać się na dystans"?
Tak, zdecydowanie para.
- Tak, wychodzi co to naprawdę znakomicie! Może znajdę ci jakąś nową laskę do lizania, co ty na to?
- Weź nie dramatyzuj!
- Co? Przepraszam, bo nie dosłyszałam. Że niby "Ja" dramatyzuję? Jakby było o czym!
Kłótnia pomiędzy tą dwójką powoli zaczynała się rozkręcać, do momentu gdy chłopak złapał dziewczynę za ramiona i pocałował na środku korytarza. Szybko schowałam się za szafkami by mnie nie zauważyli, choć wątpliwym było, że na cokolwiek zwracali w tej chwili uwagę. Zaczęłam żałować, że nie była to parka z naszej szkoły. Przynajmniej miałabym o czym napisać, a na moje nieszczęście, nikogo nie interesują związki obcych ludzi.
- ..Zamkniesz się w końcu? - Zapytał, gdy w końcu odsunął się od dziewczyny. - Czy mam cię uciszyć jeszcze raz?
- Zamknij się i daj jakąś gumę do żucia, ciągle czuć od ciebie tworzywo sztuczne! - Z rozbawieniem przyglądałam się, jak przeszukuje kieszenie chłopaka który stał tam w podobnym nastroju i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. - Gdzie ta paczka, którą dałam ci w samolocie do przechowania?!
- Dałem Hori.
- Co?! Jasne, na facetów nigdy nie można liczyć! Jak zwykle zresztą! - Wkurzona obróciła się na pięcie, i zbiegła po schodach na piętro zapewne w poszukiwaniu owej "Hori", o której przed chwilą wspominał kasztanowowłosy.
Gdy w końcu cała scenka dobiegła końca, przypomniałam sobie o Rozalii i jej tajemniczym pomyśle. Na chwilę odłożyłam tamta dwójkę na dalszy plan, i ruszyłam do poszukiwań koleżanki, które okazały się być znacznie łatwiejsze niż się spodziewałam bo po zaledwie minucie od rozpoczęcia poszukiwań dostrzegłam ją ze szczytu schodów. Jednak to, co zobaczyłam sprawiło, że na chwilę dosłownie mnie zamurowało.
- JAK MNIE ZARAZ NIE PUŚCICIE SKOŃCZYCIE U PIELĘGNIARKI!
- Wykazałabyś choć raz nieco chęci współpracy! Przecież od tego nie zginiesz!
- Właśnie! Będzie zabawnie!
- ..Co wy przepraszam robicie? - Zapytałam przechodzącą obok mnie białowłosą, która w towarzystwie Alexego próbowała zaciągnąć na piętro szarpiącą się na wszystkie strony Hikari.
- Dowiesz się! A na razie pomóż nam zaciągnąć ją do gabinetu pielęgniarki!
- Po co? - Jakbym się nie starała, nie mogłam zrozumieć co takiego znowu wymyśliła.
- Nie pytaj, tylko pomóż! Już cztery razy mnie podrapała! - Alexy spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, podczas gdy spojrzenie ciemnowłosej mówiło jasno: "tylko się wtrąć, a zginiesz!"
Moja odpowiedź w tej sprawie była zdaje się prosta.
Po tych wszystkich szantażach i knowaniach, w które "chcąc nie chcąc" mnie wciągnęła..
- Jedno zdjęcie i już wam pomagam!
***********
(Narrator aka. Autorka =^.^=)
Wszyscy aktorzy zebrali się w gabinecie pielęgniarki, by przedyskutować sprawę i w miarę możliwości znaleźć najlepsze rozwiązanie problemu. Jedno było jasne. Sofi, grająca jedną z najważniejszych ról była niedyspozycyjna, a jej rodzice stwierdzili, że lada chwila zabierają ją do domu gdy tylko pomówią z dyrektorką. W dużym skrócie, sytuacja rysował się nieciekawie.
- Rozalia, mogłabyś łaskawie wytłumaczyć, na czym polega ten twój "wybawicielski plan"? - Zapytał wyraźnie zniecierpliwiony Kastiel.
- I przy okazji, co ja tu robię? - Dodała siedząca w kącie Hikari, której wzrok zawiesił się na Alexym usiłującym odkazić sobie zadrapania na rękach. - Mogę już iść?
- O nie, wszyscy zostają! - Zabrała głos Rozalia, której podobnie jak większości tu obecnych wcale nie było do śmiechu. No, może niektórym. - Sprawa jest prosta! Potrzebujemy zastępstwa dla Sofi!
- Przecież Amber nie da rady zagrać. - Pożaliła się Li.
- Niebiosom chwała. - Nie kryła swojego zadowolenia Kim, podobnie jak większość obecnych w sali osób. - Laska która ją tak urządziła ma u mnie kawę.
- Peggy, pokaż jeszcze raz tamte fotki. - Poprosił Armin.
- Możemy wrócić do sedna sprawy?! - Poprosiła Roza.
- Ale nikt inny nie zna tekstu, nie mówiąc o tym, że mamy swoje role. - Przypomniała Melania, z którą ciężko było się nie zgodzić. Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że w sztuce występuje dużo postaci i wiele musiało zostać pominiętych nie wspominając już o zmianach w scenariuszu, które zdołały sporo namieszać i zdezorientować aktorów którzy doskonale znali, i planowali odegrać znaną wszystkim tradycyjną sztukę.
- Jest jedna osoba. Hikari da radę.
- ŻE JAK?! - Krzyknęli wszyscy, łącznie z ciemnowłosą.
- Ale o co wam chodzi? I tak nie mamy wielkiego wyboru! No chyba, że Nataniel da się wcisnąć w sukienkę.
- Czemu ja?!
- Nie mam nic przeciwko. - Kastiel jak zwykle musiał wykorzystać szansę, by podrażnić przewodnniczącego. - Peggy, upewnij się, że to uchwycisz.
- Czuję, że rozmowa zbacza na zły kierunek..
- Iris ma rację. Musimy po prostu wziąć się w garść i.. HIKARI WRACAJ TU! - Krzyknęła Roza, a spojrzenia wszystkich skierowały się na dziewczynę która już uchylała drzwi na korytarz. - Jeszcze nie skończyłam!
- Ale JA skończyłam. Nie mam zamiaru dać się w to wrobić. - Już była jedną nogą poza salą, gdy ktoś złapał ją za kaptur i wciągnął z powrotem zamykając drzwi przed nosem.
- O nie! Nie po to dałem się pokaleczyć, żebyś sobie teraz poszła! - Mówiąc to Alexy pomachał jej przed twarzą podrapaną dłonią, na której znajdowały się przyklejone dwa kolorowe plastry. - Roza ma rację! Znasz tekst, i nam pomożesz.
- Farba uderzyła ci do głowy? - Zapytał Kastiel. - Wyobrażasz sobie to coś na scenie?
- Osobiście się zgadzam, ale za "to coś" zaraz dostaniesz w pysk!
- Poza tym, nie była na próbach! Nie ma nawet stroju! - Krzyknęła Klementyna, o której istnieniu większość zdołała już zapomnieć. - I to w końcu Amber powinna zagrać!
- Jeszcze raz usłyszę ten tekst i ktoś wyjdzie z tej sali!
- Cóż, nie zatrzymuję cię. - Uśmiechnęła się dziewczyna, na co zdenerwowany Kentin przewrócił oczami.
- Stop przemocy! Nie bierzcie przykładu z Hikari! - Roza ponownie interweniowała, rzucając okiem na Alexego, który w dalszym ciągu trzymał Azjatkę za kaptur. - Słuchajcie, i tak nie mamy wielkiego wyboru! Nawet jeśli Hikari nie zagra, to będzie klapa!
- A z nią niby nie?
- Kastiel, weź się na chwile przymknij. - Poprosił Armin, kierując tym samym na siebie zaskoczone spojrzenia kilku dziewczyn. - Serio? Tylko mnie zaczyna wkurzać?
- Może pozwolimy Rozalii dokończyć to, co zaczęła?
- Dziękuję Melanio. - Białowłosa odchrząknęła, wyraźnie zmęczona przekrzykiwaniem klasy. - Słuchajcie. Hikari zna tekst, mam dla niej kostium, skoro z góry zakładacie, że przedstawienie to klapa to nie ważne z kim je wystawimy! Lepiej mieć to z głowy, niż później mieć dyrektorkę na karku. Nie uważacie?
- Zgłaszam sprzeciw! - Zawołała Azjatka.
- Skoro nie ma sprzeciwów, czas wreszcie wystawić tą sztukę!
- ROZALIA!
W sali rozległ się krzyk Alexego, który puścił dziewczynę gdy ta wbiła mu paznokcie w rękę. Wszyscy obecni spojrzeli na Hikari, która nie wyglądała na zadowoloną a w jej spojrzeniu wyraźnie dostrzec można było ten złowróżbny akcent.
- Może byś łaskawie zapytała, CO JA O TYM MYŚLĘ? Powiedziałam już, że nie mam zamiaru dać się wciągnąć w tą dziecinadę. - Mówiąc to wyszła z sali, z hukiem trzaskając za sobą drzwiami.
Wszyscy zerkali po sobie, myśląc nad swoim obecnym położeniem. W końcu, czy tego chcieli czy nie, powoli zaczęło do nich docierać. Rozalia miała rację, i naprawdę nie mieli wielkiego wyboru jeśli chodzi o wystawienie przedstawienia. Jeśli Hikari znała tekst, i co najlepsze, miała kostium, była ich jedyną opcją czy im się to podobało czy nie. A osób na "nie" akurat było całkiem sporo..
- Ech.. Nataniel, idziesz ze mną. - Zadecydował po pewnym czasie Armin, który również ruszył w stronę wyjścia w towarzystwie przewodniczącego.
- Zaraz, co wy robicie? - Zapytał Kentin.
- A jak myślisz? - Odparł ciemnowłosy. - Idźcie się przebierać, my idziemy po naszą "Julię".
*************
(Nataniel)
Przedzieraliśmy się przez tłum osób na korytarzu, mijając rodziców, nauczycieli, oraz jakąś białowłosą dziewczynę w najlepsze dyskutującą z rodzicami Kastiela. Nie wiedziałem gdzie idziemy, ani tym bardziej gdzie szukać dziewczyny, która równie dobrze mogła już opuścić szkołę ze swoim ojcem.
- Na pewno wiesz, gdzie może teraz być? - Zapytałem, przepraszając szybko osobę na którą przez przypadek wpadłem.
- Zdążyłem ją już nieco poznać. - Armin bez cienia najmniejszych wątpliwości skierował się na parter, a mi nie pozostało nic innego jak po prostu zaufać, że wie co robi.
- Skoro wiesz gdzie jest, do czego jestem ci potrzebny? Doceniam gest, ale nie możesz sam z nią pogadać?
- Powodów jest kilka. - Wyszliśmy ze strefy tłumów, i skierowaliśmy do tej nieco spokojniejszej części szkoły. - Po pierwsze: Żeby ją przekonać, potrzebuję wsparcia. Dwa: Jesteś po naszej stronie, więc można ci jako tako ufać. Trzy: Serio chciałeś tam zostawać? Ja od dłuższego czasu kombinowałem jak wymknąć się Rozie.
"Jako tako". Oczywiście. Postanowiłem pozostawić to bez komentarza. Choć w kwestii ostatniej opcji trafił w dziesiątkę. Aż mnie skręcało na myśl, o wysłuchiwaniu kolejnych kretyńskich komentarzy Kastiela. Już lepiej użerać się z Hikari.
W końcu stanęliśmy przed drzwiami kantorka woźnego, które okazały się być z lekka uchylone. O ile dobrze kojarzyłem, było to to samo miejsce, gdzie miałem ją zamknąć podczas ostatniego incydentu z Delaney, jednak nadal nie rozumiałem, co takiego miałaby tam robić. Jak się jednak okazało, kolejny jego strzał był trafiony bo gdy tylko weszliśmy do środka, zastaliśmy siedzącą w kącie dziewczynę ze słuchawkami na uszach.
- No dobra, koniec tego dobrego! - Zawołał Armin, zdejmując zaskoczonej dziewczynie słuchawki. - Zbieraj się, scena czeka.
- Co wy tu robicie? Chyba wyraziłam się w tej sprawie jasno!
- Najwyraźniej niedostatecznie jasno. O co ci chodzi? To tylko głupi szkolny teatrzyk, a nie koniec świata.
- Hikari, proszę cię. - Włączyłem światło, które zamigało kilkukrotnie nim na stałe zawitało do ciemnego pomieszczenia. - Nie będzie aż tak strasznie, jeśli zapomnisz tekstu Suflerzy ci pomogą.
- Właśnie. - Poparł mnie Armin. - Choć co do tekstu, kto jak kto, ale ty powinnaś go znać. Jakby nie było, pomagałaś przy tworzeniu.
- Że co?
- Nic, nie ważne. To co, idziesz?
- Nie ma mowy, nie będę robić z siebie kretynki przed całą szkołą! A teraz oddawaj słuchawki i leć na scenę żebym mogła się z was pośmiać. - Uśmiechnęła się wrednie pod nosem, a zarówno jej ton głosu jak i mimika twarzy jasno dawały do zrozumienia, że nie ma opcji by zmieniła zdanie. Westchnąłem czując, że ta dyskusja prowadzi donikąd.
- No trudno, chyba nie mamy wyboru... - Armin wyglądał na równie zdołowanego. Już myślałem, że zamierza się wycofać, jednak nim się spostrzegłem, ujrzałem jak porywa dziewczynę i wbrew jej staraniom przerzuca sobie przez ramię zupełnie, jakby nic nie ważyła i wymijając mnie wychodzi ze schowka. - Wszyscy w tym siedzimy, i wszyscy zrobimy z siebie kretynów!
- ARMIN! UPADŁEŚ NA GŁOWĘ?
- Przypominam jaśnie pani, że nam obu wisisz przysługę więc siedź cicho. Nataniel, idziesz? - Jak gdyby nigdy nic ruszył w stronę sali gimnastycznej, nie przejmując się zaskoczonymi spojrzeniami mijanych przez nas osób.
- Co to ma być?.. - Wręcz musiałem zadać to pytanie, gdy wreszcie ich dogoniłem.
- Nataniel, powiedz mu coś!
- Sam widziałeś, że rozmowa zawiodła. A teraz łaskawie pilnuj tyłów.
- UŚMIECH! - Nagle zza zakrętu wyskoczyła rozweselona, brązowowłosa dziewczyna oślepiając nas fleszem z telefonu. - Armin, stań bokiem! Chcę uchwycić coś więcej poza jej chudym tyłkiem!
- EIKO! Przydaj się na coś i pomóż mi łaskawie!
- Co tu się dzieje? - Zapytałem, przecierając podrażnione przez lampę oczy. Dopiero teraz rozpoznałem w niej dziewczynę ze zdjęć, które pokazywała nam Peggy. - Znacie się?
- Eiko, znajoma Hikari. Nataniel, przewodniczący. - Przedstawił nas sobie Armin, podczas gdy dziewczyna robiła fotki wkurzonej Hikari, starającej się odgonić gapiów ze starszej klasy którzy mieli z niej całkiem niezły ubaw. Oby byli również świadomi ryzyka wylądowania u pielęgniarki, bo ja nie chciałem mieć z tą sprawą nic wspólnego.
- Armin, masz u mnie plus. Ale wiesz, to nie ta godzina na tego typu sprawy. - Uśmiechnęła się, a jej mina jak i zdanie które wypowiedziała brzmiały dość dwuznacznie.
- Eiko, szykuj się na śmierć.
- Już się boję! - Pokazała dziewczynie język, po czym schowała telefon. - To, gdzie ją porywacie?
- Na scenę. Szykuj aparat, prześlesz mi fotki. - Oznajmił Armin, wyraźnie z czegoś zadowolony. - Widzimy się później?
- Jeszcze pytasz?! Musisz koniecznie wpaść do nas do hotelu. O, nie zapomnij zabrać brata!
- Jeszcze czego. Ta opcja nie wcho- AŁA! Nataniel, miałeś jej pilnować!
- Czy wy aby trochę nie przeginacie? - Szybko zabrałem Hikari długopis, który dosłownie przed sekundą zabrała jakiemuś przechodzącemu uczniowi. - Postaw ją, zanim stanie ci się krzywda.
- Zwariowałeś? - Zapytała Eiko. - Dopóki nie dotyka ziemi, jest w miarę nieszkodliwa. Przynajmniej w definicji.
- Dzięki za wsparcie.
- Spoczko kolego.
- Zabiję was.. - Szybko cofnąłem się od dziewczyny, usiłującej odzyskać długopis. - Nataniel oddawaj to!
- Eiko! Gdzie ty znowu- - Nagle z tłumu wyłonił się kasztanowowłosy chłopak, który bez cienia emocji rzucił na nas szybkie spojrzenie, ostatecznie zawieszając je na brunetce. - Masz fotki?
- Yeap.
- Wyślesz?
- Moje gumy, albo kasa.
- Przewodniczący, Minoru, Minoru, Przewodniczący. Teraz już wszyscy się znają, a my idziemy dalej.
- Zapomniałeś o Hori! - Zawołała za nami Eiko, jednak nie zatrzymywaliśmy się i we trójkę ruszyliśmy na salę gimnastyczną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top