13

Ach ten most... Piękny, kolorowy niemalże bajkowy. Cedella spojrzała na Lokiego, denerwował się była przekonana że wspomina tamtą okropną noc. Mocniej ścisnęła jego dłoń, chciała dać mu znać że cały czas jest przy nim. Musiało to poskutkować ponieważ od razu rzucił jej interesujące spojrzenie.

— Jesteś piękna... — Zaczął rozmarzony nie spuszczając z niej wzroku.

— Nie... — Pokręciła przecząco głową. — To ty jesteś piękny i chyba... — Urwała, stając z nim twarzą w twarz. — Muszę zmienić swoją wiarę, jestem ateistką, ale potrzebuje w swoim życiu Boga... — Urwała, udając chwile namysłu. —Ciebie... — Cedella padła przed nim na kolana, nie uniosła głowy, nie spojrzała mu w oczy. Chciała żeby poczuł się wyjątkowy, to on musiał kłaniać się przed Odynem, Thor miał być Królem Asgardu... Musiał wiedzieć że dla niej jest wszystkim.

— Co ty wyprawiasz Cedello? — Zapytał całkiem zdezorientowany.

— Oddaje ci swoją cześć, jesteś moim Bogiem, królem, wszystkim kim jesteś i chciałbyś być, musisz o tym wiedzieć.

— W takim razie... — Westchnął i padł na kolana przed nią samą. Chwycił jej podbródek i uniósł do góry by spojrzała mu w oczy. —Mówiłem, że jesteś moją słabością... — Urwał, powoli zbliżając swoją twarz do jej. — To nieprawda, jesteś moją siłą, moim życiem, wszystkim bez czego nie mógłbym żyć... —Kończąc zdanie wpił się w jej usta. Z początku pocałunek był agresywny, jakby obydwoje w ten sposób odreagowywali całe wcześniejsze napięcie. Loki jedną wolną dłonią chwycił ją delikatnie za szyje, zaczął powoli zjeżdżać nią coraz niżej. Zatrzymał się na zapięciu sukienki w okolicach dekoltu. Udało mu się rozpiąć jej sukienkę, jednak musiał użyć do tego też drugiej dłoni.
Cedella w tym samym czasie próbowała ściągnąć z niego wszystkie jego szaty. W połowie jej się to udało.

— Czy Bogowie mogą się kochać? —Wypowiedziała między pocałunkami. Loki na jej pytanie oderwał się od niej i uśmiechnął się naprawdę szeroko. Zbliżył usta do jej ucha, jego ciepły oddech drażnił jej zmysły.

— Bogowie kochają się więcej, częściej i dłużej droga Cedello — Wyszeptał dość dosadnie, akcentując każde słowo. Nieco się od niej odsunął bo chciał zobaczyć jej reakcje. — Ta wiadomość cię usatysfakcjonowała?

— No nie wiem... — Westchnęła ciężko. —Muszę wyrobić własną opinie na ten temat. —Dodała z ogromną powagą.

— W takim razie — Wstał na równe nogi, poprawił nieco swoje ubranie i wyciągnął otwartą dłoń w kierunku Cedelli. — Pozwolisz? — Zapytał z szarmanckim uśmiechem na ustach.

— Z ogromną przyjemnością — Przyznała, chwytając jego dłoń. Stanęła na równe nogi, poprawiła podwiniętą suknie i przegryzła dolną wargę by tylko się nie zaśmiać. Ma nadzieje że Frigga nie zobaczy ich w takim stanie. Obydwoje wyglądają jakby przerwano im chwilę uciech albo jakby w pośpiechu się ubierali i niestety nie skończyli...

***** ***

Weszli do komnaty Lokiego. Od razu zaczęli wzajemnie pozbywać się własnych ubrań. Loki zgasił światło, zaczęła panować ogromna ciemność w całym pokoju.

— Zapal światło — Poprosiła. — Chyba że nie chcesz na mnie patrzeć — Uśmiechnęła się posyłając mu zachęcające spojrzenie.

— Nie spuszczę z ciebie wzroku — Wyszeptał do jej ucha, powodując przyjemne dreszcze przechodzące przez całe jej ciało. Zapalił światło i uśmiechnął się do niej łobuzersko.

Cedella pchnęła Lokiego na łóżko, usiadła na nim okrakiem. Z tej perspektywy wyglądał zupełnie inaczej. Uległy, bezbronny i niewinny, całkowite przeciwieństwo tego kim był naprawdę. Jego oczy pożerały ją wzrokiem, uśmiechnęła się na samą myśl jak wielką władze nad nim ma...

— Nie wiedziałam, że bogowie są tak mało dominujący... — Zaczęła się z nim droczyć.

— Chcesz żeby role się odwróciły? — Podsunął z durnym uśmieszkiem na ustach. — Nie wiem czy odpowiada ci... — Przerwała mu w połowie zdania.

— Pokaż mi tego boga, którym chcesz być... Nie udawaj niewiniątka.

Loki zaśmiał się na jej słowa, ale po chwili nagle spoważniał. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, aż przeszły ją ciarki na widok takiego Lokiego. Nagle obiema rękami chwycił biodra Cedelli. Jednym szybkim ruchem zamienił się z nią miejscami, teraz to on siedział na niej. Przeniósł ręce na jej nadgarstki i uniósł ręce Cedelli do góry za głowę.

— Teraz możemy się zabawić moje śliczne zwierzątko... — Wychrypiał prosto w jej twarz.

— Nie zapominaj, że to ty byłeś moim kotem — Zauważyła zwycięsko.

Loki uśmiechnął się na jej słowa, wyswobodził Cedelle ze swojego uścisku i usiadł na brzegu łóżka. Cedella nie wiedziała o co mu chodzi. Podniosła się z łóżka, podeszła do Lokiego, który siedział ze spuszczoną głową.

— Co się dzieje? — Zapytała zmartwiona. —Zrobiłam coś nie tak? Przepraszam, za tego kota, ale to przecież prawda...

— Na kolana... — Podniósł na nią swój chłodny wzrok.

— Że teraz?

— Natychmiast — Wycedził dosadnie.

— Nie jesteś niebieski, więc... — Ooooo —Jęknęła, zdając sobie sprawę o co może chodzić. — Czyli nie tylko niebieski ty jest tak dominujący.

— Na kolana! — Podniósł zniecierpliwiony głos.

Cedella padła przed nim na kolana. Spuściła wzrok na podłogę, licząc że tego właśnie sobie życzył. Dłoń Lokiego powędrowała na jej głowę, zaczął przeczesywać swoimi palcami jej włosy. Po chwili jednak mocniej chwycił garść jej włosów i oplótł je sobie wokół pięści. Szybkim i agresywnym ruchem pociągnął ją za włosy. Cedella mimowolnie odchyliła głowę do tyłu, chcąc czy nie chcąc musiała na niego spojrzeć. Cóż chyba właśnie o to mu chodziło. Mógł przecież poprosić...

— A teraz powiedz mi kim jesteś dla swojego asgardzkiego boga... — Wyszeptał z szerokim uśmiechem na ustach. Ten uśmiech wcale nie zamierzał znikać z jego twarzy...

— Jestem nie do zapomnienia... —Odpowiedziała całkowicie zadowolona ze swoich słów. Loki chyba chciał usłyszeć że jest jego zwierzątkiem, cóż musi być rozczarowany. Dlaczego w ogóle nazywa ją zwierzątkiem? To ona powinna raczej tak się do niego zwracać.

— Dlatego tak bardzo cię uwielbiam — Wyznał szczerze. — Jesteś nie do zapomnienia, Cedello — Schylił się do jej twarzy i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.

***** ***

Cedella przebudziła się jako pierwsza. Loki jeszcze spał, mogła w spokoju przyjrzeć się jego niewinnej twarzy. Był piękny, blada skóra, dłuższe kruczoczarne włosy, różowe usta, mocno zarysowana szczęka i ostre kości policzkowe. Zdecydowanie wyglądał jak istota boska...

— Wiem, że na mnie patrzysz — Wychrypiał zaspanym głosem. Cedella gdy tylko usłyszała jego głos wzdrygnęła się. Miał zamknięte oczy, była pewna że śpi...

— Myślisz że specjalnie wstałam wcześniej żeby tylko móc na ciebie popatrzeć? — Prychnęła nadąsana.

— Miałem dokładnie ten sam plan — Przyznał z uśmiechem, otworzył oczy i zaczął z ciekawością przyglądać się zawstydzonej Cedelli. — Ubiegłaś mnie wstając wcześniej.

— W takim razie przepraszam, że zniszczyłam twój plan — Oznajmiła z udawaną skruchą.

— Nic nie szkodzi, mam plan awaryjny — Połóż się i zamknij oczy — Polecił brzmiąc zdecydowanie bardziej łagodnie niż wczorajszej nocy.

Cedella posłusznie wykonała jego polecenie. Umiejscowiła głowę na poduszce i przymknęła oczy. Nie wiedziała za bardzo czego może się po nim spodziewać. Po wspólnie spędzonej nocy musi przyznać jedno, Loki jest nieprzewidywalny.

— Długo to będzie trwało? — Zapytała zniecierpliwiona po dłuższej chwili ciszy.

— Pozwól że popatrzę na ciebie tak długo, jak ty patrzyłaś na mnie...

— Jako kot miałeś mnóstwo okazji żeby to robić — Zauważyła, uśmiechając się pod nosem.

— Owszem — Przytaknął grzecznie. — I wszystkie te okazje w pełni wykorzystałem —Wyszeptał wprost do jej ucha.

— I jeszcze ci się nie znudziło? — Przewróciła oczami.

— Cedello twój urok nigdy mi się nie znudzi... — Przyznał nieco rozmarzony. — Dopiero teraz mam cię naprawdę i chce mieć już na zawsze.

— Loki, wiesz o tym że jestem człowiekiem? - Zawahała się przed zadaniem mu tego pytania. — Nigdy nie będę dla ciebie na zawsze — Dokończyła ciężko na jednym wdechu, on był bogiem przeżył już tysiące lat... A ona?

— Próbuje znaleźć z Friggą sposób, by... — Przerwała mu zaskoczona.

— Nie pytałeś czy też tego chce... — Zauważyła rozczarowana tym faktem. W końcu to jej życie, nie może już decydować za siebie?

— Bo jestem egoistą Cedello, nie zauważyłaś tego? — Wycedził zdenerwowany rozmową na ten temat. Sądził, że to przed nią ukryje?

— Myślałam że moje zdanie jest dla ciebie ważne, zwłaszcza jeśli dotyczy to mojej osoby...

— Odkryłaś mój sekret Cedello, chce zrobić z ciebie potwora, pamiętasz jak ci o tym mówiłem? — Zapytał z ciężkim oddechem. — Zrobię to jeśli będę mieć pewność... — Przerwała mu wściekła. Nie mogła w to uwierzyć...

— Nie możesz układać mi mojego życia Loki, nie możesz za mnie podejmować takich decyzji!

— Tak wiem — Przytaknął wymijająco. — Jestem toksyczny, wybacz Cedello, że nie potrafię sobie wyobrazić życia bez ciebie — Oznajmił z wyrzutami w jej stronę.

— Nie o to chodzi Loki... — Przyznała kręcąc głową. — Pamiętaj, że ostateczna decyzja będzie zależała ode mnie, nie zrobisz nic bez mojej wiedzy... Nie pozwolę ci na to. — W ogóle jest możliwe coś takiego? — Zapytała zaintrygowana, gdy tylko trochę ochłonęła. —Żebym żyła długo, wiecznie? — Dodała z niechęcią.

— Frigga ma wiele książek na ten temat są różne sposoby...

— Frigga mówiła, że jestem wyjątkowa, że księżyc nas połączył, wiesz coś o tym? — Zapytała, zdając sobie sprawę, że nie poruszała przecież z nim jeszcze tego tematu.

— Pytałem się jej dlaczego cię słyszę. — Wyznał niechętnie. — Nie wiedziałem kim jesteś, skąd i jak to w ogóle możliwe, że codziennie wieczorem patrząc na księżyc słyszałem twoje słowa skierowane do niego — Powiedziała tylko że księżyc ma w tym swój udział, nic więcej mi nie mówiła, nic nie wiem.

— Ciekawe, co miała na myśli mówiąc o mojej wyjątkowości... — Westchnęła bezradna. —Powinniśmy z nią o tym porozmawiać, wie więcej niż nam powiedziała...

— Jeszcze będziemy mieli taką okazje, dzisiaj chce ci coś pokazać Cedello — Wyjawił, łapiąc w swoją rękę jej dłoń. Ścisnął ją mocno i potarł jej wierzch kciukiem. Musiała przyznać, że każdy jego dotyk był magnetyczny... Dotykał ją, a ona już wiedziała, że to on. Czuła więź jaka ich łączyła, to było coś nieprzerywalnego. Nikt nie mógł im tego odebrać. Nic oprócz śmierci...

— Pokaż mi wszystko... — Wyszeptała w jego usta, które za chwilę pocałowała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top