ROZDZIAŁ 68.

SYRIUSZ I REMUS

Reszta maja była podobna do dnia powrotu Lupina ze skrzydła. Jeśli Syriusz liczył na ocieplenie jego stosunków z Remusem, a w najmniejszym stopniu wybaczenie, to się grubo przeliczył. Już od następnego dnia po powrocie, Remus udowodnił, że na poważnie bierze sobie swoje słowa i za wszelką cenę starał się unikać bruneta, którego cała ta sytuacja coraz bardziej bolała. Zielonooki spędzał cały czas albo z Lily albo z Hamishem, co niezwykle irytowało Syriusza. Cały piąty rok odpuścił sobie wyjścia do Hogsmeade skupiając się na nauce do SUMów. Remus i dziewczyny, a także Hamish prawie cały czas siedzieli w bibliotece, a Lupina można było wszędzie widzieć z książką. Syriusz, James i Peter także wzięli się za naukę, w której pomagali im starsi uczniowie przy wieczorkach przy piwie kremowym albo mocniejszych trunkach. Prawda była taka, że Syriusz zaczął szukać pocieszenia w imprezach i nie przejmował się negatywnym nastawieniem do tego swoich przyjaciół i komentarzami od Jamesa. Peter chcąc chyba przypodobać się Blackowi zwyczajnie to akceptował i nie komentował a czasem sam pozwalał sobie na więcej swobody. W sumie u Syriusza nie było już dnia kiedy nie byłby na kacu albo wstawiony. Prawda była też taka, że Remus ciągle go obserwował i mimo tego jak chłopak go zranił, nie mógł patrzeć jak ten się stacza. Raz nawet rozmawiał o tym z jego bratem, jednak gdy Regulus chciał porozmawiać o tym z szarookim, wywiązała się tylko między nimi sprzeczka i tylko rzucali sobie "cześć" nie rozmawiając od tamtej pory. To zdołowało starszego Blacka jeszcze bardziej. Dodatkowo szkołę obiegła informacja, że wpadli z Dorcas podczas umizgów na korytarzu podczas ciszy nocnej, zauważyli ich prefekci ze Slytherinu i odjęli punkty. Remus dowiedział się o tym zupełnie przypadkiem, gdy Dorcas chwaliła się Marlene, Mary i Lily. Lupin odrazu wtedy opuścił bibliotekę i udał się na błonia wypłakać. Mimo że doskonale wiedział o tym jak Dorcas jest zauroczona w szarookim to wiadomość o tym, że Syriusz tak szybko zapomniał o ich uczuciu w pewnym stopniu bolała, a dokładniej rozrywała i tak rozerwane już kawałki serca szatyna. Tylko Syriusz wiedział, że wszystkie te plotki są bezpodstawne. To prawda był w nocy na tym korytarzu, ale nie w głowie mu była Dorcas. Szukał wtedy Remusa, który razem z Lily był na obchodzie, chciał z nim spróbować porozmawiać, jednak nigdzie nie mógł go znaleźć. Wtedy wpadł na Dorcas, która widząc jego smutek przytuliła go. W tym momencie wpadli ślizgoni i Syriusz szybko odepchnął od siebie dziewczynę myśląc, że to Lily i Remus. Zadziałało to jak lawina i plotki szybko obiegły cały zamek. Dorcas szczyciła się tym i nie przejmowała, że kłamie innym w oczy, a Syriusz najzwyczajniej był po prostu tym wszystkim zmęczony i nie wnikał co myślą sobie inni. Po pijaku przyznał się tylko do prawdy przed Jamesem, Peterem i Richardem. Od tamtej pory zauważył też, że Remus nie tyle co go unika, a zwyczajnie gdy tylko ich spojrzenia nawet na zajęciach się spotykają, patrzy na niego z czystym żalem. Już nie raz próbował się wytłumaczyć przed szatynem, ale żaden moment nie był dobry. Szatyn ewidentnie dalej nie chciał go widzieć, a nawet znać i Syriusz to rozumiał. Cierpiał jak nigdy, ale rozumiał. W końcu zaczął się ogarniać i zauważać swoje żałosne zachowanie. Picie na tygodniu i to od rana? Nie ma mowy. Zrezygnował z rujnowania siebie i powoli stawał na nogi. Najbardziej szokujące było w tym to, że pomogła mu nauka. Dzięki niej mógł zająć myśli i skupić się na dobrym napisaniu SUMów. Przesiadywał z Jamesem i Peterem nad książkami na błoniach. Remus wolał zaszyć się w bibliotece i mimo że James nie raz próbował go nakłonić do wyjścia z nimi, zawsze odmawiał.

REMUS

Dzisiaj był ostatni dzień przed egzaminami, 1 czerwca, początek kolejnego miesiąca. Wszyscy pięcioroczni odczuwali stres wiedząc, że już od jutra zaczynają się ważne, jak nie najważniejsze egzaminy w ich życiu. Remus wstał tego dnia bardzo wcześnie, po słabo przespanej nocy. Nie budząc innych szybko przemknął do łazienki z ubraniami, by wziąć prysznic i oporządzić się szybko, po czym jak zwykle udać się do biblioteki. Wczoraj dyrektor ogłosił, że dzisiaj jest ostatni dzień przed egzaminem i prosił by ten dzień spędzić na odpoczynku oraz ewentualnych, ostatnich powtórkach. Lupin przez ostatnie dni prawie wcale nie sypiał, męczyły go sprawy z Syriuszem. Nie mógł wyrzucić z głowy myśli o tym, że szarooki i Dorcas mają się ku sobie. Bolało go to prawie tak samo, jak kilkanaście dni wcześniej wiadomość o zdradzie jego sekretu przez Blacka. Czas może leczy rany, ale pozostają głębokie blizny, które nie znikną nigdy. Podobnie miał Remus. Zaakeptował to co się stało i próbował żyć dalej nie myśląc o tym, ale dalej z tyłu głowy czaiły się te straszne wspomnienia. Nie umiał dalej wybaczyć Syriuszowi, ale wiedział, że ich relacja jest conajmniej niezdrowa, przez co cierpią także inni. Zwykłe siedzenie razem w Pokoju Wspólnym kończyło się sztywną atmosferą i dziwnym zachowaniem innych. Lupin nie mógł tego wytrzymać, ale też nie chciał by było jak dawniej, wiedział, że nie dałby rady patrzeć jakby to co się stało, wcale się nie wydarzyło. Piętno zostało wypalone i trzeba było się liczyć z tym, że ciągle istnieje. Z tymi smutnymi myślami wszedł do pokoju i cicho zebrał swoje książki, po czym ruszył do wyjścia.

- Kolejny dzień unikania mnie? Nie wiem ile jeszcze wytrzymam Rem. - szepnął cicho Syriusz, a Remus zaskoczony odwrócił się i spojrzał na niego.
- Uwierz Black, że też już nie wytrzymuje. Może Dorcas zdoła Cię pocieszyć? - powiedział i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Ruszył schodami w dół. Trochę się zdziwił będąc już w Pokoju Wspólnym. Zauważył kilku starszych uczniów, w tym Richarda i Ashley, a także Franka z Alicją, Lily, Marlene i Dorcas. Na siedzeniu obok kominka siedział także z książką w ręce Hamish. Zdziwiony podszedł do nich.

- Co to za dziwne spotkanie o tak wczesnej porze? - zapytał Lily, która podskoczyła słysząc go.
- Remus na Merlina nie strasz tak. - zaśmiała się nerwowo i przytuliła przyjaciela. - Starsi uczniowie postanowili zrobić nam niespodziankę i szykują na wieczór pewnego rodzaju przyjęcie.
- A po co im gitara? - zapytał widząc jak Carter bierze instrument do ręki.
- To dla Blacka. Tylko on umie grać, a chórowi i tak dzisiaj się nie przyda. - wyjaśnił Richard.
- Dla Blacka? - zapytał niepewnie Remus.
- No raczej! Syriusz cudownie gra na gitarze i do tego śpiewa. - wtrąciła się Dorcas.
- Wiem. - odpowiedział jej szorstko. - Słyszałem jak śpiewa.

Remusowi przypomniał się bal i to jak Syriusz zrobił mu niespodziankę dając jedyny w swoim rodzaju koncert specjalnie dla szatyna. Pamiętał ten dzień. To właśnie wtedy wszyscy się dowiedzieli o ich uczuciu. Westchnął ciężko pozbywając się tych myśli, gdy usłyszał kroki na schodach. Ruszył szybko do wyjścia słysząc tylko, że to Syriusz, James i Peter zeszli na dół.

- Widzieliście Remusa? - usłyszał pytanie Syriusza.
- Przed chwilą był tutaj. - odpowiedziała Marlene. - Pewnie poszedł do biblioteki.

Remus przełknął ślinę i prędko wybiegł z Pokoju Wspólnego. Czego jak czego, ale spotkania i rozmowy z Blackiem, po tym co wcześniej mu powiedział, wolał uniknąć. Zbiegł po schodach i szybkim krokiem wcale nie udał się do biblioteki, a na błonia. Pogoda była przyjemna, lekki wiaterek mierzwił jego włosy, a na trawie utrzymywała się rosa. Promienie słońca przedzierały się przez korony drzew. Szedł wolno przed siebie rozmyślając o wszystkim i o niczym. Usiadł pod ulubionym drzewem nad brzegiem jeziora i wyjął książkę, a także tabliczkę czekolady, która smakowała jeszcze bardziej gorzko niż zwykle. Zaczytany w zaklęcia obronne nie zwracał uwagi ile czasu minęło. Siedział i od czasu do czasu wyczarowywał małe ptaki używając zaklęcia "Avis" patrząc jak latają wokół niego by w końcu zniknąć mu z pola widzenia. W pewnym momencie oparty o drzewo, zamknął oczy i udał się w objęcia Morfeusza.

SYRIUSZ

Zaraz po wyjściu Remusa, Syriusz wręcz wyskoczył z łóżka i zrzucając Jamesa i Petera z łóżek przebudził także i ich.

- Muszę go dogonić, więc ruszcie tyłki! - krzyknął szarooki szybko zakładając na siebie ubrania.
- Wolnego Łapo. Kogo musisz gonić? Czemy nas budzisz rano, gdy mamy wolne? - zapytał zaspany James, podnosząc się z podłogi.
- Remusa. Przed chwilą wyszedł stąd, a wcześniej mówił coś o Meadowes. On nie wie, że my nic, wtedy... - zaczął.
- Rozumiem. To co robimy? - zapytał James także razem z Peterem ubierając się szybko.
- Szukamy go i wyjaśniamy. - dodał Peter.

Syriusz myślał o tym, czy szatyn w ogóle będzie chciał go słuchać, jednak postanowił się tym martwić już później. Gotowi ruszyli na dół i być może tylko przez zaskoczenie nie zauważyli Remusa stojącego przy wyjściu. Ich przyjaciele siedzieli przy kominku żywo o czymś rozmawiając, a Black zauważył leżącą samotnie gitarę, jednak powstrzymał się od złapania jej. Miał ważniejsze sprawy do ogarnięcia.

- Widzieliście Remusa? - zapytał całej grupy.
- Przed chwilą był tutaj. - odpowiedziała Marlene zaskoczona, nie zauważeniem kiedy Remus zniknął. - Pewnie poszedł do biblioteki.

Może to tylko wyobraźnia, ale Syriuszowi wydawało się, że słyszy kroki i otwarcie przejścia w obrazie, a potem znowu nastała cisza.

- Co tutaj się dzieje? - zapytał po chwili James.
- Dzisiaj ostatnia impreza przed egzaminami. Tylko piwo kremowe, byście jutro nie mieli kaca. - wyjaśnił jeden ze starszych uczniów. - Nawet zgarnęliśmy gitarę z chóru.
- Syri liczymy na koncert. - dodała Dorcas podchodząc do bruneta i chciała go przytulić, ale ten nie pozwolił jej na to cofając się.
- Idę szukać Remusa. - wyjaśnił mordując wzrokiem Dorcas, przez którą wszystko się skomplikowało. - Rogacz, Glizdogon idziecie?
- No idziemy. Trzeba pomóc Ci ratować związek. - zaśmiał się Potter.
- Związek? Że z Lupinem? - zapytała zdezorientowana Marlene. - To ty nie jesteś z Dorą?
- Na Merlina! - warknął Syriusz. - Nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy razem. Może Meadowes w końcu wam wyjaśni co tak naprawdę się zdarzyło feralnego dnia, gdy spotkaliśmy ślizgonów?

Pytając, patrzył wrogo na speszoną dziewczynę, po czym odwrócił się i ruszył do wyjścia. Jego celem była biblioteka.

- Co tak ostro stary? - zapytał James, gdy schodzili po schodach.
- W sensie, że z czym? - zapytał okularnika.
- No z Dorcas. Postawiłeś ją do pionu w pięknym, ale ostrym stylu. - zaśmiał się.
- Mam już dość, że przez nią Remus unika mnie jeszcze bardziej. I jeszcze ten tekst dzisiaj.
- Co dokładnie powiedział? - zapytał Peter.
- Może Dorcas zdoła Cię pocieszyć. - zacytował Syriusz czując jak mięśnie mu się napinają. - Nawet nie dał mi nic powiedzieć, tylko wyszedł z pokoju.
- Wyluzuj Łapo. Znajdziemy go i z nim pogadamy.

Jak się okazało kilka minut później, po przejrzeniu całej biblioteki, wcale nie miało być to łatwe zadanie. Remus dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Szukali wszędzie. Na Astronomicznej, w kuchni, nawet w skrzydle.

- Dobra to głupie. - odezwał się w pewnym momencie okularnik. - Chodźmy na śniadanie, a później po Mapę.
- Mi pasuje. - dodał Peter. - Zgłodniałem.
- Ja... - zaczął Syriusz.
- Nie Łapo. Nie będziesz go szukał. Idziemy zjeść, a później po Mapę. - wtrącił James widząc minę Blacka.

Szarooki nic już nie mówił, dał się zaciągnąć na śniadanie, gdzie tak jak podejrzewał nie było Remusa. Zaraz po nim gdy chcieli ruszyć do Pokoju Wspólnego zostali zatrzymani przez Cartera, Franka i dziewczyny i kilku starszych uczniów.

- Idziemy na błonia. Wpisujecie się? - zapytał Richard.
- Gdzie Lily? - zapytał okularnik nie widząc rudowłosej.
- Poszła gdzieś ze Severusem. Ostatnio często się kłócą. - wyjaśniła Marlene.
- Jest ładna pogoda, szkoda z niej nie skorzystać. - wyjaśniła Dorcas jednak nie patrzyła Syriuszowi w oczy.
- Meadowes zawstydziłaś się? - zaśmiał się Richard. - A jak rozpowiadałaś innym jak to Black cudownie całuje to...
- Wystarczy Carter. - warknął Syriusz. - Dołączę do was później. Spotkamy się później chłopaki.
- Jesteś pewny? Może iść z Tobą? - zapytał James.
- Akurat umiem trafić do naszego pokoju Łosiu i z szukaniem też nie powinno być problemu.
- Pod moją poduszką. - wyjaśnił James.
- Domyślam się.

Syriusz nie kontynuując tej rozmowy ruszył szybko do dormitorium. W pokoju znalazł szybko mapę i celując w nią różdżką wymówił formułkę. Zaczął ją przeglądać, jednak po kilkunastu minutach dalej nigdzie nie zauważył Remusa. Już myślał czy może nie jest przypadkiem w pokoju życzeń, gdy zauważył jego nazwisko na błoniach, na ich miejscu pod drzewem przy jeziorze. Uśmiech szybko mu znikł, gdy zauważył zbliżający się do szatyna podpis "Hamish Frater". Przeklnął pod nosem.

- Koniec psot! - krzyknął celujący różdżką w mapę po czym schował ją do kieszeni i ruszył wręcz biegiem na błonia.

REMUS I SYRIUSZ

Remus jak przez mgłę usłyszał czyjeś kroki i otworzył lekko zaspane oczy. Rozejrzał się i zauważył zmierzającego w jego kierunku Hamisha. Starał się uśmiechnąć, ale wyszedł mu tylko grymas.

- Cześć. - odezwał się do gościa.
- Nie było Cię na śniadaniu i w bibliotece, zastanawiałem się gdzie zniknąłeś. - wyjaśnił Hamish.
- Ciebie też miło widzieć. - jęknął Remus. - Powiedzmy, że zupełnie przypadkiem mogłam przespać śniadanie pod drzewem.
- To do ciebie podobne. - zaśmiał się Frater. - Co czytasz?
- Oh, teraz konretnie siedzę nad składnikami eliksirów. Z nimi mam największy problem.
- Nie pomogę Ci. Jestem pewny, że Slughorn mnie dalej nie przepuści. Jestem badziewny z jego przedmiotu.
- Wyszedłeś na spacer? - Remus postanowił zmienić temat.
- Właściwie myślałem, że znajdę Cię w bibliotece. Chciałem pierwszy powiedzieć Ci nową plotkę. - zaczął.
- Za dużo ostatnio plotek. Mam ich dość. - Remus przypomniał sobie znowu o Dorcas i Syriuszu.
- Chodzi o Blacka i Dorcas... - Remus prychnął w odpowiedzi, jednak to nie zraziło chłopaka. - Dora przyznała się, że...
- Frater słyszałeś, że obgadywanie innych za ich plecami jest nie kulturalne? - wtrącił się mu w wypowiedź Syriusz opierający się niedbale o jedno z drzew.

Remus wzdrygnął się na jego widok, ale nie mógł powstrzymać nikłego uśmieszku od jego komentarza upominającego Hamisha i trafiającego w punkt. Na chwilę ich spojrzenia się spotkały, jednak Lupin szybko odpuścił i spojrzał w stronę jeziora.

- Co tu robisz Black? - sarknął Hamish.
- Stoję, opieram się o drzewo. - wymieniał i dalej patrzył na Remusa. - Podziwiam widoki.
- Ta. Właśnie widzę, jak podziwiasz. - wręcz warknął Hamish. - Remus to ja już będę iść. Będziesz dzisiaj w bibliotece?
- Co? - zapytał szatyn.

Remus odwrócił się słysząc swoje imie zdezorientowany. Prawda była taka, że zamyślił się nad tym co Hamish chciał mu powiedzieć o Syriuszu i Dorcas. Czyżby znowu między nimi do czegoś doszło? Remus aż wzdrygnął się.

- Pytał czy będziesz dzisiaj w bibliotece. - powtórzył Syriusz, którego także interesowała odpowiedź chłopaka.
- Raczej nie. Wykorzystam taki ładny dzień, by posiedzieć na dworze. - mówił do Hamisha.
- A będziesz na tej imprezie wieczorem? - Frater nie dawał za wygraną.
- Mam dziś obchód. Poza tym nie wiem czy... - spojrzał na Syriusza, który patrzył na niego badawczo. - Czy w ogóle chce.
- No okej. Jeśli zmienisz zdanie to widzimy się w bibliotece. Cześć. - powiedział Hamish i ruszył do zamku.
- Pa. - szepnął Remus i wrócił do czytania książki, czuł na sobie wzrok Syriusza.

Czytał to samo zdanie przez kilka minut, dalej nie pamiętając ani słowa. Nie mógł się skupić wiedząc, że Syriusz stoi obok. Oparty niedbale o drzewo ze schowanymi w kieszeniach spodni dłońmi, w koszuli opinającej jego mięśnie i poluźnionym krawacie. "Skup się idioto" zganił się w myślach.

- Przeszkadzam Ci? - zapytał Black.
- Skąd ten pomysł? - szepnął Remus, bojąc się, że mówiąc głośniej jego głos się załamie.
- Ściągasz brwi i marszczysz czoło, gdy się czymś denerwujesz. Dodatkowo zagryzasz wargę.
- Ja wcale... - Remus czuł, że pieką go policzki.
- Robisz tak. - wtrącił Syriusz. - Znam Cię Rem jak nikt inny.
- I ranisz jak nikt inny. - szepnął jeszcze ciszej tak by Syriusz nie usłyszał.
- Wiem. - odezwał się Black, który usłyszał słowa szatyna. - Staram się to naprawić.
- A jest co naprawiać? - zapytał szatyn wstając z miejsca i biorąc swoje rzeczy.

Syriusz podszedł do szatyna i złapał jego dłoń, którą zielonooki dopiero po kilkusekundowej chwili zabrał i cofnął się kilka kroków pilnując by nie wpaść przypadkiem do wody.

- Wiem, że jest. - powiedział Syriusz, widząc rumieńce Remusa, uśmiechnął się ciepło. - Czemu nie może być...
- Nie kończ Black. - wtrącił Remus i ku zdumieniu siebie i Syriusza podszedł do bruneta i stanął przed nim. - Jeśli uważasz, że da się wrócić do tego co było, to jesteś w błędzie.
- Daj mi szansę. Wybacz mi. - powiedział i wyciągnął dłoń chcąc dotknąć policzka Remusa.

Nim Remus zdążył zareagować, usłyszeli kroki, szatyn cofnął się, a brunet tracąc uśmiech opuścił dłoń i schował ją do kieszeni spodni. W końcu zauważyli idących w ich kierunku przyjaciół. James wisiał na plecach Richarda, tak jak Alicja na plecach Franka. Obok szły Marlene, Dorcas i Mary, a na szarym końcu szedł Peter jedząc czekoladową żabę.

- Jak tam gołąbeczki? - zapytał Richard.
- Co tu robicie? - zapytał Syriusz.
- Jak to co? - zaśmiał się James. - To najlepsze miejsce.
- Towarzystwo też fajne. - dodała Dorcas. - Syriusz dołączysz? Oczywiście ty Remus także.

Remus spojrzał na dziewczynę, której rumieńce były jeszcze mocniejsze niż jego. Co musiało się miedzy nimi stać, że nawet nie umiała na niego spojrzeć i była tak czerwona? Remus przypomniał sobie w jakich momentach on sam się tak wstydził, a były to dość intymne momenty. Pokręcił lekko głową zamykając oczy, by wymazać sobie z głowy myśli, że Dorcas i Syriusz...

- Ja już pójdę. - odezwał się o ruszył w stronę szkoły, ale zatrzymała go dłoń Syriusza, który złapał za tę szatyna.
- Nie idź Rem. - odezwał się cicho. - Proszę.

Do Remusa zaraz z tym dotykiem powróciły wszystkie wspomnienia z Blackiem. Od tych najprzyjemniejszych po te jedno najgorsze. Czuł się strasznie przypominając sobie ich rozmowę i błaganie o wybaczenie przez szarookiego.

- Ja... - zaczął wyrywając delikatnie rękę z uścisku Syriusza, czuł, że łzy kumulują się w kącikach jego oczu. - Nie jestem w stanie...

Remus chciał by Syriusz usłyszał te słowa. Były one odpowiedzią na wcześniejsze zagadnienie, zaraz przed przyjściem przyjaciół. Ruszył przed siebie, nie słuchał udawanej przykrości Dorcas czy błagań Jamesa i Petera by został, a także komentarzy Cartera. Syriusz w tym samym czasie sparaliżowany i załamany stał w miejscu i patrzył jak szatyn odchodzi. Czuł, że łzy delikatnie płyną po jego policzkach, więc szybko wytarł je rękawem koszuli. James podszedł do niego i poklepał go pocieszająco po ramieniu, jednak to nie pomogło. Nic nie było w stanie pomóc.

Lupin do samego obiadu siedział na dziedzińcu czytając o eliksirach i starając się jak najwięcej zapamiętać. Od czasu do czasu musiał wytrzeć łzy, gdy przypomniał sobie o Syriuszu. Gdzieś na samym dnie jego serca, chciał spróbować mu wybaczyć, ale ból zdrady był tak silny, że szybko ta chęć znikała zastępując ją tylko smutkiem i żalem.

Syriusz mimo chęci ucieczki do zamku i zaszyciu się w pokoju, siedział na brzegu, mocząc stopy w zimnej wodzie i palił papierosa za papierosem od czasu do czasu robiąc kaczki. Reszta rozmaiwała o tym co mogą dzisiaj wieczorem porobić, a także o tym czy ktoś pokusi się na spróbowanie ściągać na egzaminie, jednak nikt nie chciał podjąć się wyzwania, które równało się z samobójstwem. James kilka razy podchodził do Syriusza, ale nic nie mówił, chciał, by szarooki wiedział, że jakby co, to on zawsze jest. Syriusz był mu za to wdzięczny. Siedzieli tak do samego obiadu, na który udali się całą grupą.

Remus słysząc głos Cartera i Dorcas, a także reszty szybko ruszył do zamku i do Wielkiej Sali. Przy wejściu spotkał Lily i razem z nią usiadł przy stole. Nie był specjalnie głodny, więc tylko zaczarował kubek soku w herbatę i wyciąnął czekoladę. Chwilę później zauważył jak do środka sali wchodzą jego znajomi. Jego dotychczasowe miejsce zostało zajęte przez Dorcas, co jeszcze bardziej zraniło szatyna.

- Nie martw się Rem i uśmiechnij. Z uśmiechem Ci do twarzy. - skomentowała Lily widząc smutek szatyna.
- Łatwo mówić. - jęknął cicho.
- Trudno. Szczególnie zaraz po tym jak pokłóciłam się z Severusem. Nie moja wina, że nie akceptuje czarnej magii.
- I dobrze, jakbyś akceptowała to nie moglibyśmy się przyjaźnić. - skomentował Remus.
- Nawet jakbym była Sam Wiesz Kim to i tak byś się ze mną przyjaźnił. - skomentowała. - Za bardzo mnie uwielbiasz.
- Rzeczywiście. - zaśmiali się.

Syriusz od wejścia do sali męczył się z natrętną Dorcas, która za wszelką cenę chciała go chyba zdenerwować. Usiadła na miejscu Remusa i nie dała mu w spokoju zjeść.

- ... i wtedy właśnie rzuciłam to zaklęcie. - mówiła kolejną historię swojego życia, której Syriusz nie słuchał.
- Mhm, ta fajn.... - urwał gdy usłyszał śmiech szatyna.

Spojrzał na Remusa siedzącego obok Lily i śmejącego się. To było tak cudowne, że uśmiechnął się ciepło. Czuł, że palą go policzki, ale zwyczjanie nie mógł oderwać wzroku. Remua szczęśliwy to ostatnio rzadki widok, dlatego oddałby za taki śmiech w jego towarzystwie wszystko. Do końca posiłku nie zamienił słowa z Dorcas, która nie zwracając uwagi na morderczy wzrok Syriusza, albo go przytulała albo zupełni przypadkiem szturchała swoją dłonią tę jego. Szarooki tylko wywracał oczami albo patrzył błagalnie na Jamesa i Petera, którzy byli wyjątkowo rozbawieni zachowaniem dziewczyny. Szatyn w tym czasie rozmawiał z Marlene.

- ... i tak o to wybrałam Runy. Swoją drogą nie jestem w nich dobra i nie wiem czy je zdam. - opowiadała czemu miała takie a nie inne przedmioty dodatkowe.
- Ja jestem zadowolony z tego przedmiotu. Mugoloznawstwo trochę mnie bawi, zważywszy, że moja mama jest mugolem. - wyjaśnił. - A ty Lily jak się czujesz na tym przedmiocie?
- Jakbym była w przedszkolu. Lekcja o elektryczności była zabawna. Panno Evans co to jest kabel? - zaśmiała się Lily w ostatnim zdaniu udając głos profesora.
- Albo dlaczego grzebień do włosów ma zęby, a szczoteczka do zębów ma włosy. - zaśmiali się na to wspomnienie. - Ciekawe jakie będą pytania na egzaminie.

Reszta obiadu szatynowi minęła w miłej atmosferze, czego nie można powiedzieć o Syriuszu, który do samego końca posiłku musiał męczyć się z Dorcas, która wzięła sobie do serca to, że oszukiwała innych i chciała zrekomensować to jakoś Blackowi, wybierając gnębienie go przez cały obiad. Po obiedzie Syriusz, James i Peter udali się do Pokoju Wspólnego, a Remus razem z Lily na błonia. Ci pierwsi siedzieli patrząc na przygotowania do ostatniej imprezy przed egzaminami, a ci drudzy męczyli książki z historii magii i eliksirów. Tak im minął cały dzień i znowu Syriusz zobaczył Remusa na posiłku. Tym razem jednak Dorcas nie męczyła go swoim towarzystwem, a łapnie się na gapieniu na szatyna było zdecydowanie zbyt częste. Remus natomiast kontynuował rozmowy o dodatkowych zajęciach i o tym jakie marzą mu się wyniki z jakich przedmiotów. W końcu też zjadł porządny posiłek, dopilnowany przez Lily. Syriusz widząc jak Lily na siłę wpycha mu kanapkę do buzi uśmiechnął się. Pamiętał jak sam chciał nakarmić Remusa, jednak mu się to nie udało. Po kolacji udali się do Pokoju Wspólnego. Lily i Remus musieli wyjść na obchód, więc chcąc nie chcąc przegapili początek imprezy. Dyrektor i opiekunowie domów stwierdzili jednak, że obchody powinny się odbyć, zostały natomiast skrócone. Tak też po niecałej godzinie szatyn z rudowłosą wracali do ich domu, podczas gdy Syriusz, James i Peter bawili się w najlepsze. W końcu w pewnym momencie Syriusz dostał do ręki instrument i cały Pokój Wspólny momentalnie ucichł. W tym samym momencie do pomieszczenia weszli Remus i Lily. Black złapał kontakt wzrokowy z Lupinem i ciepło się uśmiechnął, wiedząc co chce zagrać i zaśpiewać.

- No dalej Black. - krzyknął Carter.
- The Eagles doskonale odzwierciedla w tej piosence co chce powiedzieć odkąd zrobiłem najgorszą głupotę. - dalej patrzył w oczy Remusowi, który stał sparaliżowany i obserwował Blacka jakby istniał tylko on. - Dostajesz to co najlepsze z mojej miłości.

Powiedział i puścił oczko do zarumienionego szatyna. Poprawił gitarę, ułożył na niej dłonie i po chwili zaczął grać. Zerkając to na struny to na szatyna. Już przy zagrywce dziewczyny zaczęły popiskiwać, najgłośniej Dorcas, która chciała być jak najbliżej szarookiego. Jednak ten nie zwracał na nią uwagi patrząc dalej Remusowi w oczy. W końcu otworzył usta.

- Every night I'm lyin' in bed
Holdin' you close in my dreams
Thinkin' about all the things that we said
And comin' apart at the seams
We try to talk it over
But the words come out to rough
I know you were tryin'
to give me the best of your love

Remusowi już po tej zwrotce serce stanęło w miejscu i tylko mógł patrzeć na to jak palce bruneta zahaczają o struny gitary, a słodkie usta wydobywają słowa piosenki. Był oczarowany i to go przerażało. Nie mógł odwrócił wzroku od Syriusza, który uporczywie skupiał na sobie jego całą uwagę.

- Beautiful faces and loud, empty places
Look at the way that we live
Wastin' our time on cheap talk and wine
Left us so little to give
That same old crowd
Was like a cold dark cloud
That we could never rise above
But here in my heart I give you the best of my love
Oh sweet darlin' you get the best of my love, oh
Sweet darlin', you get the best of my love

Słowa tej piosesnki dogłębnie raniły i jednocześnie sprawiały, że Remus był szczęśliwy. Słuchał Syriusza zapominając o oddychaniu i o tym, że są skłóceni, zaraz jednak wracało to wszystko ze zdwojoną siłą.

- I'm goin' back in time
And it's a sweet dream
It was a quiet night
And I would be all right
If i could go on sleepin'
But every mornin'
I wake up and worry
What's gonna happen today
You see it your way
And I see it mine
But we both see it slippin' away

Po tych słowach Remus poczuł, że po jego policzkach spływają pierwsze łzy. Za bardzo mogli utożsamiać się z tą piosenką. Syriusz także czuł piekące go oczy, ale kontynuował koncert dla tej jedynej osoby.

- You know we always had each other baby
I guess that wasn't enough
Oh, but here in my heart
I give you the best of my love
Oh, sweet darlin'
You get the best of my love
Oh, sweet darlin'
You get the best of my love
Every night and day,
You get the best of my love
Oh, sweet darlin' you get the best of my love
Oh, sweet darlin' you get the best of my love...

Remus nie wytrzymał. Podczas gdy inni bili brawo, gwizdali i krzyczeli, on ruszył biegiem w stronę schodów prowadzących do pokoju. Syriusz widząc to szybko odłożył instrument i odprowadzany zaskoczonymi i zdziwionymi spojrzeniami innych, pobiegł za szatynem. Wpadł do pokoju i widział jak Remus siedzi skulony na swoim łóżku.

- Rem... -- zaczął.
- Nie. - Remus uniósł dłoń. - Nic nie mów.
- Proszę Remi. - odezwał się Syriusz podchodząc do chłopaka.
- Czemu tak bardzo mnie ranisz? Śpiewasz tak wspaniałe piosenki patrząc na mnie, a chodzisz z Dorcas. - mówił szeptem.
- Nie chodzę z nią. - odezwał się Syriusz. - Plotki mówią, że dobierałem się do niej na korytarzu, ale to nie prawda Rem.
- Nie prawda? - zapytał podnosząc wzrok, by spojrzeć na Syriusza. - To co jest prawdą? Poza tym czy mogę Ci wierzyć?
- Nie możesz mi wierzyć. Nie możesz mi też ufać, ale wiedz, że to prawda. Miedzy mną, a Dorcas nic nie ma. Wiesz, że kocham tylko ci...
- Nie mów tego. - zapłakał. - Proszę nie mów i nie rań mnie.
- Nie chcę Cię ranić. - odpowiedział mu brunet. - Jednak nie chcę Cię też stracić i z ciebie zrezygnować. Nie chcesz miłości? Dobrze. Możemy być przyjaciółmi, tylko błagam Cię Remus wybacz mi. Wybacz to co zrobiłem i czego tak cholernie żałuję.
- Nie umiem tego wybaczyć, ty byś potrafił?
- Nie wiem czy bym potrafił, ale na pewno bym spróbował.

Remus patrzył na niego dalej płacząc. Drżącą dłonią sięgnął pod poduszkę i wyjął wisiorek. Spojrzał na niego ostatni raz, przejechał palcem po grawerunku łapy po czym powoli podał go zszokowanemu Syriuszowi.

- Czemu mi to oddajesz? - zapytał Syriusz, a jego głos łamał się.
- Był to symbol naszej miłości Black. Jednak tej więzi już nie ma. Została zerwana tak samo, jak wisiorek. Nie mogę tego zatrzymać.
- Owszem możesz. Było to nie tylko wyznanie dogłębnego uczucia jakim Cię darzyłem i do cholery dalej darzę, ale także pokazanie, że zawsze jestem i będę przy tobie. Skoro nie mogę być dla ciebie partnerem, chłopakiem czy kochankiem, to pozwól mi być przyjacielem. Wybacz mi i pozwól być przy sobie.

Remus patrzył na niego starając się zrozumieć wszystko to co się właśnie działo. Zamknął oczy i powstrzymując kolejne łzy, zawiązał wisiorek na szyi. Był to najwspanialszy znak dla Syriusza.

- Nie umiem Ci wybaczyć. Przynaniej nie teraz, jeszcze nie. Chcę jednak byśmy nie zrywali naszej znajomości. Poza tym mam już dość tej sztywnej atmosfery, gdy pojawiamy się w tym samym miejscu. - wyjaśnił Remus. - Mogę zostać teraz sam?
- Postaram się od nowa zasłużyć na twoje zaufanie i być może kiedyś wybaczenie. Nie chcesz do nas dołączyć?
- Chce iść spać. Zbyt wiele się wydarzyło, a od jutra egzaminy. Wy także z Peterem i Jamesem nie przesadzajcie. - upomniał go.
- Przed północą położymy się do łóżek. - zaśmiał się lekko Syriusz i ruszył do wyjścia, lecz zatrzymał się przy drzwiach i odwrócił do szatyna. - Remi?
- Tak? - zapytał zielonooki.
- Dziękuję.

Powiedział i wyszedł z pomieszczenie, zostawiając Remusa samego ze swoimi przmyśleniami. Czy może nie zrobił zbyt pochopnego kroku? Czy na pewno powinien Syriuszowi pozwalać na ich przyjaźń? Czy to wszystko miało jakiś sens? Cóż... czas pokaże.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top