ROZDZIAŁ 61.
SYRIUSZ I REMUS
Kac na początek maja nie brzmi dumnie, ale tak właśnie w przypadku Huncwotów było. Już od samego rana pierwszego dnia maja ledwie zdołali ruszyć się z łóżek. Jakie było ich szczęście, że dzisiaj jest sobota i nie mają zajęć, na których pewnie by polegli. Mechanicznie wręcz ubrali się i ogarnęli poranną toaletę, a później ruszyli na dość późne śniadanie. W Wielkiej Sali okazało się, że nie tylko oni mają dzisiaj poważny ból głowy. Carter wręcz zasnął na swoim miejscu, dziewczyny piły wodę i co chwilę musiały używać zaklęcia by napełnić na nowo dzbanki. No cóż można powiedzieć... impreza była udana. Remus siedział nad herbatą, nie czując głodu. On z tej czwórki pół najmniej, ale i tak miał ból głowy, Syriusz również był w stanie funkcjonować, Peter był w dobrym stanie zważywszy na to że większość treści żołądka w nocy i rano zwrócił, największym zgonem był James, który gdy tylko głośniej się coś powiedziało jęczał, że mają się zamknąć. Dzisiaj nawet jeśli by chcieli to nie dadzą rady iść do Hogsmeade.
- To może cały dzień na błoniach? Pogoda jest idealna. - zaproponował Syriusz.
- Mi obojętne! Byle było cicho i można było spać. - jęknął James.
- Mi pasuje. - dodał Peter.
- Miałem iść do biblioteki. - wyjaśnił Remus.
- Weźmiesz książkę ze sobą. - wtrącił Potter.
- Jesli wy też weźmiecie. Mamy maj, naprawdę mało zostało czasu a materiału jest bardzo dużo. - powiedział Remus.
- Czytać w takim stanie? Rogaczowi to literki będą się zlewać w jedno, a Peter obrzyga podręczniki. - wyjaśnił Syriusz.
- A ty? - zapytał Remus, a Black upomniał się za brak wyjaśnienia dla siebie.
- Ja... Ym..
- To świetnie! - James spróbował się uśmiechnąć. - Ja i Glizdek odpoczywamy, a Luniek z Łapą wkuwają.
- Wkopałem się. - jęknął Syriusz.
Remus zaśmiał się pod nosem. Resztę śniadania spędzili na rozmowie o tym, że "nie dotkną już alkoholu" jednak całą czwórką (nawet Remus) doskonale wiedzieli, że to tylko chwilowe gadanie. Po śniadaniu wpadli szybko do pokoju po rzeczy, Remus po książki, James po swoją imitację znicza, z którą się prawie nie rozstawał, Peter po zapas czekoladowych żab, a Syriusz po paczkę papierosów, którą odkupił wczoraj od jednego starszego gryfona. Jak tak dalej pójdzie to zbankrutuje na tym nałogu, szczególnie, że gryfoni liczą sobie naprawdę dużo, w końcu nigdzie (nawet w Hogsmeade) nie da się ich kupić. W końcu gotowi ruszyli na błonia. Jak zwykle wybrali swoje ulubione miejsce nad brzegiem jeziora. Pogoda diametralnie się zmieniła. Jeszcze wczoraj Remus siedział w kurtce, a dzisiaj musiał ją zdjąć, bo było mu za gorąco. Siedzieli w ciszy. James pochrapywał leżąc na trawie, Peter objadał się, a Syriusz oparty o ramię Remusa jezdził sobie leniwie dłonią po nodze szatyna, który starał się czytać.
- Rozpraszasz mnie. - mruknął cicho Remus.
- Ja? - Syriusz uśmiechnął się niewinnie. - Wydaje Ci się.
- I to niby moja ręka hm? - mruknął nie odrywając wzroku od książki.
- Wiem, że to lubisz. - brunet szepnął mu na ucho.
- Ah... - jęknął cicho, gdy Syriusz ścisnął jego udo. - Zabieraj te łapska!
- Ktoś tu próbuje spać! Jak zamierzacie się pieprzyć i przy tym jęczeć to sobie znajdźcie jakieś krzaki! - jęknął James dalej mając zamknięte oczy.
- To ten napaleniec... - oburzył się Remus i odsunął kawałek od Syriusza.
- Wiem, że kochasz jak tak robię. - zaśmiał się i przysunął do zielonookiego.
- Niedobrze mi. - jęknął Peter.
- Było nie jeść tylu tych żab. - skomentował Syriusz. - Jak będziesz rzygał to nie na nas i nie do wody, inaczej już nigdy nie wejdę tu do jeziora.
Peter spojrzał na nich zielony i faktycznie pognał w dalsze krzaki. Na szczęście z takiej odległości nie słyszeli symfonii zwrócenia czekolady przez Pettigrew. Syriusz zaśmiał się cicho i tym razem ręką wkradł się pod sweter Remusa.
- Miałeś się ze mną uczyć. - skomentował Remus.
- Ucze się. Poznaję części ludzkiego ciała, swoją drogą całkiem seksowny przypadek mi się trafił. - mówił szeptem, ale i tak Potter usłyszał.
- Ciszej, bo jeszcze ktoś usłyszy. - oburzył się Remus.
- Ja słyszałem. Sam Luniaczku mówiłeś, że nauka jest ważna. - zaśmiał się James.
- Nie taka. - uderzył w rękę Syriusza, ten zaskoczony ją cofnął i popatrzył pytająco na Remusa. - Zapanuj nad swoim zapędem.
Syriusz już otwierał usta by coś mu odpowiedzieć, ale niespodziewanie podszedł do nich Peter w towarzystwie Regulusa. Starszy Black spojrzał zaskoczony na swojego brata.
- Łapo... - zaczął Peter.
- Co ty tu robisz? - wtrącił Syriusz wstając ze swojego miejsca, Remus patrzył zdezorientowany, podobnie jak James.
- Chcę pogadać. - odezwał się Regulus.
- Ze mną czy Remusem? - burknął Syriusz.
- Z Tobą. - dodał młodszy z Blacków.
- I niby czemu mam się zgodzić? - dopytywał Syriusz.
- Cholera Syriusz! Regulus przyszedł z Tobą porozmawiać, więc nie bądź upartym posłem i się po prostu zgódź. - krzyknął Remus.
- Jak tak bardzo chcesz to sobie z nim gadaj. Ostatnio często to robiliście. - warknął mu Syriusz w odpowiedzi.
- Pięć minut, więcej Ci nie zabiorę. - dodał Regulus.
- Wyjmij kij z dupy i idź Łapo z nim pogadać. - mruknął James.
- Porozmawiaj z bratem, a my tu na ciebie poczekamy. - dodał Remus.
- Niech będzie. - burknął Syriusz i odwrócił się do Remusa. - Pamiętaj, że coś za coś.
Remus nie odpowiedział nic tylko wywrócił oczami. Syriusz ruszył wzdłuż brzegu razem ze swoim bratem.
SYRIUSZ
Początkowo szli w ciszy. Regulus nie wiedział jak ma zacząć rozmowę. Syriusz zatrzymał się na jednej z pomniejszych plaż i spojrzał na Regulusa.
- Mów. - Syriusz powiedział rzeczowo.
- Nie bądź zły i wysłuchaj mnie.
- Nie obiecuje żadnych z tych rzeczy. Przejdź do reczy. - dodał starszy.
- Wiem, że jesteś na mnie wściekły za to jaką drogę wybrałem, ale cholera Syriuszu to moje życie! Nie możesz nim decydować. - zaczął Regulus.
- I dlatego wybierasz źle?
- Lepiej wybierać tylko dobre rzeczy? Trafić do Gryfdindoru, zignorować zasady rodziny? Albo stanąć po przeciwnej stronie niż...
- Chciałeś mi tylko wygarnąć za to, że nie rozumiem twojej postawy? Więc po co ta rozmowa? - wtrącił Syriusz.
- Nie Syriuszu. Chciałem odzyskać brata. Chciałem byś zrozumiał, że mimo tego kim się stałem i jakie mam zdanie w pewnych kwestiach, to dalej jestem twoim młodszym bratem. - wytłumaczył spokojnie.
- Doprawdy? A "ja już nie mam brata"? - udał głos swojego brata. - To nic nie znaczy?
- Wtedy nie byłem sobą... - zaczął.
- Co znaczy nie byłem sobą? - Syriusz czuł, że drżą mu ręce.
- Byłem na ciebie wściekły. To jest moje życie i ty nie możesz wybierać za mnie. - wyjaśnił.
- Mówisz jakby ten wybór dotyczył błahostki. Czekolada czy owoc. To nie jest błahostka! Czarna magia Reg? Ten palant i jego świta? - Syriusz załamywał ręce.
- To mój wybór. - powtórzył Regulus. - To ja igram z ogniem i to ja najwyżej się sparzę. Zrozum to. Bracie.
- Bracie. - powiedział smutno Syriusz.
- Tęsknię za Tobą Syri. Możesz nie akceptować moich poglądów, poglądów rodziny, ale nie odtrącaj mnie.
- To ty mnie odtrąciłeś! - krzyknął. - To ty ze mnie zrezygnowałeś! Powiedziałeś, że nie masz już brata!
- Wiem. Doskonale wiem, co mówiłem, ale tego już nie cofnę. Teraz to rozumiem i uwierz, że żałuję. Jesteś moim starszym bratem. Moim oparciem i rodziną.
- Rodziną. - znowu smutno powtórzył. - Rodziny się nie porzuca i nie odtrąca.
- Rodziny się też nie ocenia. - dodał Regulus. - Nie neguj mnie za moje poglądy i wybory.
- Jesteś moim młodszym bratem. Jak mam akceptować to wszystko? - zapytał Syriusz.
- Nie musisz akceptować. Wystarczy mi tolerancja albo zwykła obojętność. - Regulus spojrzał w oczy bratu. - Bądź moim bratem tak jak kiedyś.
- Nie wiem czy potrafię. To co robisz i czemu jesteś wierny jest złe. Zasady rodziny. Czarna magia. Sam Wiesz Kto.
- Czy każdy z nas nie jest choć w małym stopniu zły?
- Nie porobić przekręcać moich słów Reg, wiesz o co mi chodzi. Nigdy nie zaakceptuje i nigdy nie będą tolerować twojej decyzji. Chcesz być taki sam jak...
- Nie chcę. Chcę być sobą i teraz robiąc to co uważam za słusznę proszę Cię o zrumienie mnie. Chcę odzyskać brata. - powtórzył.
- Wyobrażasz sobie to? Jeśli wybuchnie wojna staniemy po przeciwnych stronach.
- Wtedy o tym pomyślimy. Teraz po prostu bądźmy rodziną. Przynajmniej mnie zaakceptuj. Nie zasady rodziny, nie moje poglądy i reguły. Zwyczajnie mnie. Twojego młodszego brata.
- Reg. - odezwał się Syriusz.
- Proszę Syri. Zaufaj mi. - powiedział spokojnie.
- Ufam Ci. Nie ufam twoim ideałom. Dla mnie zawsze będziesz młodszym braciszkiem. Głupim młodszym bratem.
Syriusz objął Regulusa, czując, że ten powstrzymuje się od płaczu. To jest Regulus, którego Syriusz znał od najmłodszych lat. Bezbronny, niepewny, a zarazem ufny w stosunku do niego. Może jeszcze da radę sprowadzić go na dobrą drogę? Czy jest to jeszcze możliwe? Syriusz nie miał do tego pewności, ale nie chciał rezygnować z brata. Odsunął się od młodszego brata.
- O czym rozmawiasz z moim chłopakiem? - zapytał uśmiechając się.
REMUS
Remus czytał jedno zdanie chyba dziesiąty raz. Nie mógł się skupić. Miał cichą nadzieję, że ta rozmowa pomoże pogodzić się braciom. W końcu poddał się i rzucił książkę na bok.
- Będzie dobrze. - pocieszył go James siedzący teraz na trawie i patrząc na Remusa.
- Jeśli nie, to Syriusz znowu się załamie. - wyjaśnił Lupin.
- Będziemy przy nim. - wtrącił Peter. - Poza tym są braćmi. Pogodzą się.
- Rodzina nie akceptuje tego kim stał się Syriusz. - powiedział Remus.
- Ale Regulus zawsze był za Łapą. Chodził za nim jak cień. To rodziców ma strasznych. - dodał James.
- Rozmawiałem z nim kilka razy. Regulus nie jest pewny tego co robi. Jest zapatrzony w Sami Wiecie Kogo i w zasady rodziny. Nie imię tak samo jak Syriusz się zbuntować i sprzeciwić im. Nie wiem czy to oznaka siły czy słabości. - powiedział cicho Remus.
- Słabości. - odpowiedział Peter.
- Jesteś pewny? Czy słaba osoba trzymała by się jednych zasad i broniła ich za wszelką cenę? - zapytał Remus, a Peter lekko się zmieszał, odpowiedź nasuwała się sama. - Właśnie.
- Będzie dobrze. - dodał James. - Raze z Łapą wyperswadujemy Regowi z głowy bajeczki o czarnej magii i rzeczach z tym związanych.
- Tego nie da się zrobić Rogacz i ty takze dobrze o tym wiesz. On wybrał już swoją drogę. Nie musimy tego akceptować i tolerować, ale szanujmy zdanie Regulusa. - powiedział Remus.
- Długo ich nie ma.
- Cicho, patrz właśnie idą! - powiedział mu James i wskazał w stronę wzgórz, gdzie faktycznie Regulus i Syriusz szli ramię w ramię.
SYRIUSZ I REMUS
Syriusz uśmiechnął się, gdy Regulus opowiedział mu o tym, jak Remus krzyczał na niego po tym wypadku z Evanem, podobno chciał udusić wszystkich biorących w tym zdarzeniu udział. Dowiedział się też, że rodzina była bardzo oburzona tym listem od dyrektora, podobno wiedzą już o tym wszyscy, a sama ich matka - Walburga udała się do rodziny Rosier przeprosić za swojego syna niewiarygodnie hańbiącego ród Blacków. Dodatkowo uważała, że dobrze się stało, gdy dowiedziała się, że Syriusz został zaklęciem. Stwierdziła wtedy, że "może to mu przestawi coś w tej głowie". Podobno wujek Alfard ostatnimi czasu gorzej się czuł, ale wszystko wróciło do normy. Okazało się nawet, że Andromeda pytała się Regulusa co tam u Syriusza. Planowała nawet wysłać mu list, ale podobno jej sowa złamała skrzydło i narazie nie daje rady, dodatkowo dochodzi opieka nad mała Nimfadorą. Usłyszał też o siostarch Andromedy, a jego kuzynkach - Bellatriks i Narcyzie, które w ostatnim czasie dość często odwiedzały ich dom na Grimmauld place. Jedyna Andromeda nie miała prawa wstępu do tego domu po tym jak rodzina się jej wyrzekła po ucieczce i ślubie z Tedem Tonksem - mugolakiem. Rozmawiali tak o tym do momentu gdy zauważyli na horyzoncie Huncwotów. Remus zauważając ich wstał ze swojego miejsca i przyglądał im się badawczo. W końcu podeszli do nich.
- Żyjecie? Wszyscy cali? - zaśmiał się James.
- Jeszcze tak. - odpowiedział mu Syriusz.
- Pogodzeni? - dodał Peter.
- Tak, raczej tak. - tym razem odezwał się Regulus.
Tylko Remus był cicho przyglądając się Syriuszowi i Regulusowi tak jakby samym wzrokiem chciał odkryć to o czym rozmawiali. Syriusz spojrzał na niego i ich spojrzenia się skrzyżowały. Uśmiechnął się ciepło i podszedł do szatyna.
- To dzięki tobie Rem. - powiedział i objął chłopaka.
- Co? - zapytał zaskoczony, ale odzwajemnił uścisk.
- To prawda. Gdyby nie ty, nie odważyłbym się pogadać z Syriuszem. Dzięki Lupin. - wtrącił Regulus.
- Ja... - zaczął Remus, ale nie wiedział co powiedzieć, odsunął się id Syriusza.
- Muszę już iść. Slughorn organizuje takie wieczorki dla wybranych.
- Klub ślimaka prawda? - zapytał Remus.
- Skąd wiesz? A no tak, Evan tam jest.
- Nie tylko, dostałem od profesora zaproszenie, ale odmówiłem. Nie lubię tego, że ocenia się uczniów i dzieli na gorszych i lepszych. - wyjaśnił.
- Slughorn kolekcjonuje gwiazdy Hogwartu. - zaśmiał się Regulus.
- Ty i gwiazda? Chyba tylko z imienia. - skomentował Syriusz i dostał kuksańca od Remusa. - Au! Za co to?
- Bądź miły dla brata. - mruknął Remus. - Trzymaj się Reg!
- Coś czuję, że polubię Cię Lupin jako drugą połówkę mojego brata. - zaśmiał się i odprowadzony morderczym spojrzeniem ruszył w stronę zamku.
Syriusz spojrzał na Remusa i podszedł do niego znowu obejmując.
- Dziękuję. - wyszeptał na ucho szatynowi. - Dzięki tobie odzyskałem brata.
Remus uśmiechnął się i nie bronił gdy Syriusz pocałował go, a wręcz przeciwnie oddał gest z taką samą intensywnością. Odsunął się od szarookiego.
- Luniek właśnie dostał błogosławieństwo od twojego brata Łapo. - zaśmiał się James.
Remus tylko wywrócił oczami. Syrius objął go w pasie, jednak robiąc krok w jego stronę nie zauważył korzenia i poleciał na trawę ciągnąc za sobą zielonookiego, który upadł na jego tors.
- Wygodnie? - zapytał Syriusz uśmiechając się do szatyna.
- Bywało lepiej. - mruknął Remus ale nie zamierzał zmieniać pozycji.
Pocałował przelotnie Syriusza w usta i oparł głowę na jego klatce piersiowej wsłuchując się w regularne bicie serca. Początek maja był dobrym początkiem. Remus uśmiechnął się na tę myśl. Nie myślał o niczym przygnębiającym, skupił się na tym miłym uczuciu. Choć góry mogą zostać zniszczone, a oceany wyschnąć... Jednak teraz liczyło się miłe popołudnie z przyjaciółmi. Leżeli w ciszy słuchając szum wody i inne dźwięki natury.
- Głodny jestem! - burknął Peter niszcząc tę wspaniałą chwilę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top