ROZDZIAŁ 53.

SYRIUSZ I REMUS

Gdyby nie budzik Petera to raczej nie wyrobiliby się na śniadanie, a nawet na zajęcia. Remus otworzył zaspane oczy już po pierwszym sygnale. Pierwsze spostrzeżenie to spokojna twarz Syriusza, chwilę później ogarnięta grymasem prawie, że bólu. Goniony dziwnym przypływem pewności siebie Lupin pochylił się i swoimi ustamu musnął prawie niewyczuwalnie te Blacka. Brunet nie otwierając oczu uśmiechnął się i gdy szatyn chciał się odsunąć, albo co gorsza wstać, objął rękoma jego talię i przyciągnął całując tym razem dłużej i pewniej ciepłe usta Remusa, który początkowo zaskoczony szybko zaczął oddawać pocałunek.

- Ekhem. - na ziemię sprowadziło im odchrząknięcie.

Syriusz niechętnie odsunął się od Remusa i spojrzał z mordem w oczach na przerywającego im delikwenta. Złość szybko zamieniła się w zaskoczenie, a później rozbawienie, gdy zauważył Jamesa stojącego naprzeciw łóżka i trzymającego jego koszulę, a także spodnie i różdżkę szatyna. Poczuł jak Remus nerwowo łapie go za rękę i ją ściska. Uśmiechnął się szeroko do okularnika.

- Jak chciałeś pożyczyć ciuchy to było nie pytać. - Black zaśmiał się, pocałował czerwony policzek Remusa i podniósł się do siadu.
- Jednak spytam. - odezwał się James unosząc znacząco brwi. - Co te rzeczy robiły w łazience? Twoje rzeczy Łapo to jeszcze rozumiem, ale Luńka?
- Coś sugerujesz? - zapytał szarooki nie ukrywając rozbawienia.
- A powinienem? - odbił pytanie.
- Przestańcie. - jęknął Remus czerwony po całe uszy. - Dzięki, że przeniosłeś mi różdżkę Rogacz.
- Życzyłbym Ci najlepszego... - odezwał się okularnik do szatyna rzucając mu różdżkę, którą ledwo złapał. - ...ale myślę, że w nocy już to miałeś.
- Uznam to za komplement Łosiu. - Syriusz się wyszczerzył.
- Jak ja was nie znoszę. - skomentował zawstydzony do granic możliwości Remus i szybko wstał z łóżka.
- I tak wiemy, że nas kochasz. - zaśmiał się Potter i rzucił na łóżko obok Syriusza. - Swoją drogą jak było?
- Świet... - zaczął Black, ale dostał swetrem po twarzy od szatyna.
- Niczego nie było. - wtrącił szybko Lupin.
- Oj Luniek, nie pytam czy było, bo było na pewno, pytam jak było. - zaśmiał się znowu Potter. - Mam nadzieję, że Pchlarz stanął na wysokości zadania.
- Stać na pewno stałem i nie tylko to stało. - Syriusz zaśmiał się jeszcze głośniej i po chwili przybił piątkę z Potterem.
- Merlinie za jakie grzechy? - mruknął pod nosem Remus wywracając oczami i zgarniając jakieś ubrania wyszedł do łazienki.

Syriusz wstał i przeciągnął się. Zauważył, że Peter nadal śpi. No tak, pewnie ma takiego kaca, że tylko wstał, wyłączył budzik i poszedł spać dalej. Spojrzał na leżącego obok okularnika.

- Masz kaca? - zapytał głośno do ucha Pottera.
- Nie tak odczuwalnego i zamknij paszczę. - uderzył Blacka poduszką.
- Dzisiaj powtórka. - skomentował Syriusz.
- Nie mogę się doczekać. - zaśmiał się James. - Swoją drogą jak ty to robisz?
- Co robię? - zapytał wstając i podchodząc do swojego kufra.
- Namawiasz Luniaczka do... - nie dokończył, ale Black doskonale wiedział o co chodzi.
- Nie muszę. Sam przychodzi. - zaśmiał się szarooki zakładając koszulę.
- Zaraz po tym jak latasz przy mnie, podlizujesz i przystawiasz. - odpowiedział mu Remus śmiejąc się i wchodząc do pokoju. - Kto tu do kogo przychodzi?
- Nie ładnie tak podsłuchiwać. - odezwał się Syriusz puszczając szatynowi oczko.
- A obgadywać za plecami tak? - Remus uniósł pytająco brew.
- Od kiedy umiesz odpyskować? - zdziwił się Black.
- Trzyma Cię na krótkiej smyczu Łapo. - skomentował James.
- On przynajmniej ma kogo. - odciął się szarooki. - Evans dalej nie chce się umówić?
- Daj mu spokój. - odezwał się Remus do Syriusza. - Lily jest uparta, a Rogacz załamany nieodwzajemnionym uczuciem.
- Osobno trudno z wami wytrzymać. - jęknął Potter. - Razem jesteście nie do zniesienia.
- To samo powiedziała kiedyś McGonagall o tobie i Syriuszu. - odezwał się Remus.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - Syriusz ukłonił się i poszedł do łazienki umyć zęby, ajk wrócił zapytał. - Idziemy na śniadanie?
- A Peter? - zapytał Lupin wskazując głową na śpiącego blondyna.
- Idźcie. - odezwał się Potter. - Obudzę go i was dogonimy.
- Jesteś pewny? Możemy poczekać. - odpowiedział zielonooki.
- Spotkamy się w Wielkiej Sali. - odezwał się James i wstał z łóżka.
- Dobrze.

Remus zgarnął torbę z książkami i razem z Syriuszem wyszedł z ich pokoju. Schodząc po schodach Black złączył ich dłonie razem i przybliżył się do chłopaka. Lupina zaskoczyło to zachowanie, ale zaraz zrozumiał o co chodziło. Na dole schodów stał Hamish Frater.

- Tylko go nie zabij. - Remus szepnął Syriuszowi na ucho i pocałował w policzek.
- Spróbuje. - powiedział przez zaciśnięte zęby.

Zeszli ze stopni, brunet ścisnął mocniej ich dłonie, gdy Hamish uśmiechnął się do Remusa i ruszył w jego stronę. Podszedł i zatrzymał się tuż przed nimi.

- Wszystkiego najlepszego Remusie. - odezwał się i wyjął zza pleców prezent, po czym wystawił go w stronę Lupina.
- Dziękuję. - odezwał się i przyjął podarek, odsunął się od szarookiego dalej jednak łącząc ich ręce i przytulił Fratera.

Hamish odsunął się powoli i po niepewnym uśmiechu chciał odejść, ale Remus puścił dłoń Syriusza i złapał Fratera za ramię.

- Zaczekaj. - odezwał się do chłopaka, gdy ten odwrócił się uśmiechając ciepło. - Nie jestem pewny, ale chyba będzie dziś jakaś impreza. Przyjdziesz?
- Ja... - zaczął i spojrzał na Syriusza, który stał obok jak słup soli ttlko przyglądając się i nie komentując. - ...chętnie. To w końcu twoje urodziny.
- Ph. - prychnął cicho Syriusz. - Idziemy Remi?
- Co? A tak. - odezwał się. - To do później Hamish i jeszcze raz dziękuję.

Szatyn razem z Blackiem ruszył schodami w dół. Znowu Syriusz złapał go za dłoń. Zielonooki złączył ich palce razem.

- Myślałem, że nie brakuje Ci bliskości. - zaśmiał się Remus.
- Co? - zapytał Syriusz odpływając myślami do Hamisha i gestu z ramieniem wykonanym przez Remusa i tym zaproszeniem, czy to było czysto przyjacielskie?
- Zawieszasz się Łapo. - odezwał się Remus. - Wszystko okej?
- Tak. - pogładził kciukiem dłoń zielonookiego. - W jak najlepszym.

Remus nie dopytywał, ale widział, że coś po rozmowie z Hamishem się zmieniło. Weszli do Wielkiej Sali i zajęli swoje miejsca. I właśnie wtedy się zaczęło...

- Wszystkiego Najlepszego! - powiedziała do Lupina przechodząca obok ich stołu jakaś puchonka.
- Yyy dzięki. - Remus uśmiechnął się ciepło, gdy dziewczyna odchodziła do swojego stołu.
- Nie patrz tak na jej tyłek. - skomentował Syriusz.
- Nie... - zaczął, ale przerwał mu chłopak z Ravenclawu.
- Najlepszego Lupin. - uśmiechnął się.
- Dzięki. - zaśmiał się i spojrzał znowu na Syriusza. - Nie patrzyłem na jej tyłek.
- Mhm. - mruknął w odpowiedzi szarooki i zaczął nakładać sobie na talerz kanapki.
- Wesołych urodzin Remusie. - zaświergotała kolejna dziewczyna.
- Dziękuję. - odezwał się Remus przyglądając Blackowi. - Chodzi o Hamisha? Widzę, że coś się dzieje Syriuszu.
- Ugh. - Syriusz wypuścił nerwowo powietrze i złapał pod stołem dłoń zielonookiego. - Chodzi o to...
- Zdrowia i szczęścia. - wtrąciła jakaś gryfonka.
- Dzięki. - odezwał się Remus i spojrzał przepraszająco na zirytowanego już szarookiego. - O co chodzi?
- Czemu odpowiadasz osobom, których nawet nie znasz?
- Bo to kulturalne i miłe. Poza tym nie zmieniaj tematu.
- Najlepszego. - kolejna osoba.
- Czemu go zaprosiłeś? - zapytał patrząc jak ten odpowiada innym uczniom.
- Bo to mój przyjaciel? - odbił pytanie.
- A nie było tak, że...
- Najlepszego Lupin. - wtrącił starszy uczeń, a Syriusz już nie wytrzymał.
- Do cholery dacie mi w spokoju pogadać z moim chłopakiem? - wydarł się szarooki do uczniów idących w ich kierunku. - Życzenia złożycie mu później, cały dzień ma urodziny, a nie tylko godzinę!

Momentalnie osoby zmierzające do nich zamarły i szybko zmieniły kierunek przerażone, kilka osób zaśmiało się, a nauczyciele kręcili głowami, ale nie zwrócili brunetowi uwagi. Zaskoczony wybuchem chłopaka Remus patrzył na niego z otwartymi szeroko oczami.

- Znowu jesteś zazdrosny? Myślałem, że to przerobiliśmy. - odezwał się Remus.
- Nei chodzi o mnie, a nawet o ciebie. Nie ufam temu gnojowi Fraterowi. - jęknął nie chcąc kontynuować tej rozmowy, wstał z miejsca, ale został złapany za rękaw koszuli i znowu pociągnięty na miejsce.
- Ja mu ufam. Tak samo ufam Tobie. To moje urodziny i nie chce się z Tobą kłócić o Hamisha. - wytłumaczył.
- Ja też nie chce. Ten dzień należy do ciebie i postaram się by był niezapomniany. - ostatnie słowa powiedział szeptem do ucha szatyna.
- Po tym co robiliśmy w łazience jesteś na bardzo dobrej drodze. - zaśmiał się Remus, a mięśnie Syriusza na ten dźwięk momentalnie się rozluźniły.
- Zawsze możemy to powtórzyć. - Syriusz uśmiechnął się kładąc na chwilę dłoń na udzie szatyna i widząc jak tamtego przechodzi dreszcz.

Remus westchnął i już chciał coś odpowiedzieć, ale kolejna fala bardziej odważnych uczniów zaczęła ich dwójkę zalewać życzeniami dla Remusa i rumieńcami dla siedzącego obok Blacka. Po paru minutach w końcu znowu mieli chwilę spokoju. To jednak szybko się zmieniło, gdy do Wielkiej Sali wbiegł Richard, a za nim James i na szarym końcu Peter. Carter zatrzymał się obok i złapał Blacka za ramiona odchylając do tyłu tak, że prawie spadł.

- Słyszałem o waszej nocnej przygodzie. - zaśmiał się Carter nie przejmując tym, że ktoś mógł ich usłyszeć. - Lupin mam nadzieję, że prezent się podobał.
- Ja... - Remus zrobił się cały czerowny i spojrzał z wyrzutem na Jamesa.
- Spoko nie musisz mówić. A ty Black jesteś niewyżytym dzieciakiem. - Richard nie mógł się nie uśmiechnąć widząc ten chytry uśmieszek Syriusza i błysk w oku. - Kto by pomyślał?
- Yyy... - zaczął Potter. - Każdy?

Wszyscy oprócz zawstydzonego Remusa się zaśmiali. Ten tylko rozglądał się patrząc ile osób się przysłuchiwało ich wymianie zdań. Na szczęście nikt się nimi specjalnie nie zainteresował. Odetchnął z ulgą i oparł głowę o ramię Syriusza uspokajając się pod wpływem jego ciepła i zapachu.

- Dzień się dopiero zaczął Lupin. - odezwał się Richard. - Dzisiaj świętujemy!
- A właśnie. Zgadzasz się na imprezę? - podłapał James.
- Zaprosił Fratera, więc chyba tak. - syknął Syriusz i objął ramieniem Lupina przybliżając do siebie, tak jakby bał się, że ktoś może mu go zabrać.
- Pizdokleszcz i Black na jednej imprezie? Będzie zabawnie! - zaśmiał się Richard.

To szokujące, że to on pił wczoraj najwięcej, a wcale po nim nie widać by miał kaca. Za to Peter wewnętrznie i zewnętrznie umierał, każdy krzyk był jak uderzenie pięścią w twarz. Po zjedzonym śniadaniu i kilkunastu "dziękuję" do innych uczniów, udali się na zajęcia. Przez dzień Remus zdążył powiedzieć "dziękuję" więcej razy niż przez całe życie. Syriusza to irytowało, ale przez wzgląd na Remusa nic nie mówił. Najgorzej było na obiedzie i kolacji, ale dali radę. Początkowo impreza miała odbyć się w Pokoju Życzeń, ale nikomu nie chciało się tłumaczyć innym gdzie on się znajduje i stanęło na tym, że zrobią ją w Pokoju Wspólnym. Dorcas i Marlene razem z Richardem zapraszali osoby przez cały dzień, a Remus wywracał oczami. Po kolacji ruszyli razem na trening Quidditcha. Remus i Lily także mogli iść z nimi, bo dzisiaj nie mieli obchodu, więc mogli spędzić czas na oglądaniu gryfonów w akcji. Lupin w końcu zrozumiał co miał na myśli Black mówiąc, że Hamish się na niego uwziął. Postanowił, że musi z Fraterem o tym porozmawiać. Po treningu udali się do dormitorium umyć i przebrać. W pokoju Wspólnym zaczynały zbierać się już osoby. Remus zdecydował zostać w koszuli, na którą tylko narzucił bluzę Blacka, Potter założył czarną bluzkę i na to koszulę w kratę, Peter szary sweter, a Syriusz szarą bokserkę i na to swoją kurtkę.

- Mu idziemy. - skomentował James i razem z Peterem wyszedł z pokoju.

Remus siedział na łóżku i czemuś się przyglądał, Syriusz podszedł do niego i spojrzał na trzymaną w ręce rzecz. Była to książka, a Remus wpatrywał się w nią jak w obrazek.

- To prezent od Fratera prawda? - zapytał widząc papier do pakowania prezentu, taki sam widział dzisiaj rano u Hamisha.
- Przez SUMy całkowicie zapomniałem, że miała wyjść nowa część. - powiedział uśmiechając się słabo. - Rozmawiałem z Hamishem o książkach Rogera Zelaznego i to jest najnowsza część serii.
- Ręka Oberona. - przeczytał Syriusz. - Przepraszam.
- Co? - zapytał zaskoczony Remus i odwrócił się przodem do Syriusza.
- Jestem najgorszym chłopakiem. Zamiast dać ci prezent taki jaki Ci się spodoba to zrobiłem Ci dobrze zapomninając o reszcie. - zaśmiał się nerowo i ruszył do szafki, z której wyjął małe pudełko z kokardką. - To nie jest książka, mimo że wiedziałem że je kochasz, chciałem Ci to dać dzisiaj po imprezie, to prezent ode mnie. - podał pudełko zaskoczonemu Remusowi. - Wszystkiego najlepszego Remi.

Remus spojrzał na Syriusza, a później na pudełko. Powoli rozwiązał kokardkę i otworzył. W środku były dwa naszyjniki. Czarne rzemyki a na nich zawieszone... małe białe kamyki. Do tego na jednym narysowany był księżyc, a na drugim łapa psa. Remus poczuł, że pieką go oczy. Syriusz usiadł obok niego i położył mu dłoń na ramieniu.

- Chciałem byś miał coś przy sobie co będzie przypominać o nas. Są to kawałki kamienia księżycowego, który dostałem od Hagrida, a na nich coś związanego z nami. Ten z księżycem dla mnie, bym zawsze miał Ciebie przy sobie i ten z łapą dla ciebie byś zawsze miał mnie obok siebie.

Remus patrzył na wisiorki i czuł, że dłonie zaczynają mu drżeć. Jednym ruchem odwrócił się do Syriusza i pocałował go namiętnie. Black zaskoczony opadł plecami na łóżko, szybko się ocknął i objął w pasie Remusa przybliżając go do siebie i oddając pocałunki. Nie wiedział jak interpretować to zachowanie. Podobał mu się prezent czy może chciał mu zająć myśli, by nie zauważył jak wywala go cichaczem przez okno? Złapał go za biodra i podniósł się do siadu dalej całując szatyna i sadzając go sobie na udach. Odłączyli od siebie wargi gdy zaczęło brakować im powietrza.

- Podoba Ci się? - zapytał Syriusz niepewnie.
- Pomożesz mi go założyć? - odpowiedział mu Remus pytaniem.

Syriusz kiwnął na zgodę głową i chwycił za wisiorek z łapą po czym zapiął go na szyi całując ją krótko. Remus wziął drugi i pomógł założyć go Blackowi.

- Najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem. - odezwał się Remus.

Syriusz uśmiechnął się szeroko i pocałował Remusa pchając ga na łóżko, na które zielonooki opadł placami. Wplótł dłoń we włosy szatyna i pogłębił pocałunek. Książka od Hamisha upadła na podłogę, ale ani Remus ani tym bardziej Syriusz się tym nie przejęli. Całowali się wodząc coraz śmielej i pewniej dłońmi po swoich ciałach. Było zbyt pięknie i wspaniale, jak zawsze ktoś musiał przerwać im bliskość, w pewnym momencie usłyszeli cichy chichot i powolne oklaski. Oderwali się od siebie jak poparzeni i podnieśli na nogi. Spojrzeli w stronę drzwi gdzie stali oparci o framugę Carter i Potter szczerząc się jak wariaci.

- Ja rozumiem, że wolicie się ze sobą pieprzyć, ale wypadałoby nas poinformować. - odezwał się Richard.
- Raz dziennie wam nie wystarcza? - dodał James.
- Oj wyjmijcie te kije z tyłków i się tak nie spinajcie. Już idziemy. - skomentował Syriusz i ciągnąc Remusa za rękę wyminął dwójkę gryfonów i ruszył do Pokoju Wspólnego.

W pomieszczeniu były kilkunastu jak nie kilkudziesięciu uczniów. Remus ścisnął mocniej dłoń Syriusza, gdy wszyscy spojrzeli w ich kierunku. Po czym jakby na znak krzyknęli "Wszystkiego najlepszego".

- Po dzisiejszym dniu te dwa słowa będą przeze mnie znienawidzone. - szepnął Syriusz Remusowi na ucho.
- A jakie ulubione? - odpowiedział mu także szeptem.
- Kocham Cię Remusie Johnie Lupinie. - odpowiedział mu.
- To więcej niż dwa słowa. - odezwał się uśmiechając szeroko.
- Bez imion i nazwiska dokładnie dwa. - odpowiedział mu szarooki.
- W takim razie moje też będą. - odezwał się. - Kocham Cię Syriuszu Orionie Blacku.

Black chciał go pocałować, ale odpadły ich inne osoby chcące złożyć osobiście Remusowi życzenia i ewentualnie dać prezenty. Szarooki nie chcąc wysłuchiwać tego co mają do powiedzenia ruszył do stołu z alkoholem. Byli już tam James, Peter i Richard.

- No wreszcie zostawiłeś Lupina w spokoju. - odezwał się Carter podając brunetowi ognistą.
- Nie wiem czy powinienem być na was zły. Zepsuliście mi tak dobrą grę watępną. - odpowiedział im Syriusz. - Dałem mu prezent, on mnie pocałował, później ja go i pchnąłem na łóżko, czułem już podniecenie, a wtedy włazicie i bijecie brawo śmiejąc się.
- Niewyżyty erotoman. - zaśmiał się Richard. - Swoją drogą robiliście to gdy James i Peter spali za ścianą.
- Nie przypomniaj mi. Nie chce sobie tego wyobrażać. - skomentował Peter pijąc sok.
- Użyliśmy zaklęć wyciszających. - zaśmiał się Syriusz.
- A gumek? - wtrącił James.
- Stary jeśli myślisz, że wezmę Remusa w łazience to się grubo mylisz. - zaśmiał się Syriusz.
- A gdzie go weźmiesz? - zapytał Carter zdecydowanie zbyt ciekawy.
- Co weźmie? - zapytała Marlene, która właśnie do nich podeszła razem z Lily i Dorcas.
- Nic takiego. - odezwał się Syriusz.
- Męskie sprawy. - dodał James.
- Dosłownie męskie. - zaśmiał się Richard. - Marlene dasz się zaprosić do tańca?
- Skoro prosisz. - zaśmiała się i dała wyciągnąć na parkiet.
- Czyżby Carter podrywał McKinnon? - zapytał Black.
- Nie ma szans. - odezwała się Dorcas. - Ona chyba dalej leci na Lupina. Bez obrazy Syriusz.
- Obrazy? Jakiej obrazy. Ph. - prychnął Black przyglądając się tańczącej dziewczynie. - Nie ma ze mną szans.
- Oho. Znowu się zaczyna. - zaśmiał się James. - Lily idziemy na parkiet?
- Ja... No dobrze. - odezwała się i dała wyciągnąć do tańca.
- A ty zaprosisz mnie, czy zamierzasz czekać na Lupina? - zapytała Dorcas.
- Zamierzałem czekać, ale co mi tam. - powiedział i wyrwał Dorcas do tańca.

Remus w tym czasie zdążył pogadać z innymi i usłyszeć życzenia. Zamiast jednak iść do Syriusza, podszedł do Hamisha. Ten widząc go zerwał się na nogi i uśmiechnął szeroko.

- Przyszedłeś zaprosić mnie do tańca? - zaśmiał się chłopak.
- Nie, znaczy nie teraz. - wytłumaczył widząc lekki smutek na twarzy Fratera. - Chciałem podziękować za książkę, na pewno przeczytam.
- Nie ma sprawy, tak zaczęła się nasza bliższa przyjaźń. - ostatnie słowo ciężko przeszło mu przez gardło. - Można powiedzieć, że połączyły nas książki Zelaznego.
- Tak, można, swoją drogą... muszę o to zapytać. - zaczął Remus.
- Tak? - zapytał spokojnie.
- Przyjaźnimy się tak? - zapytał prosto z mostu.
- O to chodzi... Tak Remus. Nie chce Ci mieszać w głowie. Wiesz, że przynajmniej na razie moje uczucia się nie zmienią, ale chce naszej przyjaźni. - wytłumaczył spokojnie Frater. - Nawet jeśli się wiąże z widzeniem Ciebie liżącego się z Blackiem.
- Dzięki... Że zrozumiałeś. - odezwał się i ruszył do stołu gdzie jeszcze wcześniej widział Syriusza.

Teraz okazało się, że jest tam tylko Peter, a Syriusz lawiruje na parkiecie chyba z Dorcas. Podobnie Carter, Marlene, James i Lily.

- Czemu nie bawisz się? - zapytał Peter.
- Bawię, muszę odetchnąć. Tyle "dziękuję" to chyba nigdy nie powiedziałem. A ty?
- Ja mam kaca i staram się jak mogę. - zaśmiał się.
- Może idź się położyć?
- Zaraz pewnie pójdę, ale na razie jeszcze się trzymam.
- Remi! - krzyknął Syriusz i razem z resztą po skończonej piosence ruszył do szatyna.
- Hm? - mruknął Remus sięgając po kremowe piwo, raczej nie planował sięgać po mocniejsze trunki zważywszy, że jutro są zajęcia.

Syriusz podszedł do niego i objął w pasie po czym pochylił i pocałował w szyję. Remus poczuł od niego zapach ognistej. No tak, inni nie mieli tych samych myśli co on i nie przjemowali się kacem na lekcjach.

- Ty... Ja... Parkiet. - szeptał Syriusz za każdym słowem całując jego szyję.
- Mhm. - mruknął Remus i posłusznie ruszył na Syriuszem.
- Słodcy są. - skomentowała Lily.
- Na swój dziwny sposób do siebie pasują.- zaśmiał się James.
- Tyle złamali serc zaczynając być razem. - zaśmiała się nerowo Marlene.
- Jeśli twoje też złamali to chętnie je skleję. - powiedział Carter.
- Uroczy jesteś, ale nie szukam na razie pocieszenia. - zaśmiała się Marlene.
- Właśnie dostałeś kosza. Jak się z ttm czujesz? - zapytał James i zaśmiał się widząc mordercze spojrzenie Richarda.

Remus obejmował szuję bruneta i opierał głowę na jego ramieniu. Syriusz szczelnie objął go w pasie i od czasu do czasu całował w skroń. Bujali się w rytm muzyki.

- Rozmawiałem z Hamishem. - zaczął Remus dalej wtulając się w Syriusza, poczuł jak ten się napina.
- O czym? - zapytał cicho Syriusz.
- O naszej przyjaźni. Wyjaśnił, że chce naszej przyjaźni i jest w stanie nas zaakceptować. Chce dać mu szansę. Chce byś ty dał mu szansę. - odpowiedział Remus patrząc mu w oczy.
- Zobaczymy Remi. - powiedział i krótko go pocałował. - Muszę znaleźć Ashley i z nią porozmawiać.
- Po co? W sumie nie wiem o co pytam. Chodzi o Hamisha prawda? Widziałem trening, faktycznie nie masz łatwo. - zaśmiał się cicho. - Wróć do mnie jak już załatwisz z nią sprawę.
- Zamierzam z Tobą przetańczyć całą noc, chyba, że wolisz robić coś innego. - szepnął mu do ucha.
- Taniec brzmi świetnie. - Remus zaśmiał się widząc grymas na twarzy Syriusza.
- O widzę Ash. Widzimy się później. - skomentował is ruszył do dziewczyny, a Remus podszedł do stołu gdzie byli jego przyjaciele.
- Gdzie poszedł Black? - zapytał Richard.
- Pogadać z Ashley. - odpowiedział.

Siedział na krześle kilka minut słuchając jak James i Richard próbują bez skutku poderwać Lily i Marlene. Zaskoczony został przez Hamisha, który jakby znikąd pojawił się przed nim.

- To co z tym tańcem? - zapytał Frater wyciągając do niego rękę.
- Tylko jeden. - zaśmiał się Remus i złapał jego dłoń.

Weszli na parkiet gdy muzyka znowu zmieniła się na powolną. Niepewnie położył dłonie na ramiona Hamisha i popatrzył mu w oczy. Frater położył dłonie na talii szatyna i zaczął trochę za szybko bujać się na boki, nie było w tym rytmu muzyki w tle.

- Twój chłopaczek gadał z Ash? Chce się mnie pozbyć z drużyny. - powiedział niby żartem.
- Nie chce. Po prostu on też jest człowiekiem i nie wszystko umie, a ty nie dajesz mu wytchnienia. - powiedział mu Remus.
- Nie potrzebnie się przejmuje. Sam zrezygnowałem z bycia kapitanem. To nie dla mnie. - zaśmiał się Frater.
- To go ucieszy, oczywiście bez obrazy. - zaśmiał się Remus.
- Nie mam Ci za złe szczerości.

Resztę tańca przemilczeli po czym Hamish pożegnał się z nim tłumacząc, że musi się wyspać na jutrzejsze zajęcia, co Remus naturalnie rozumiał. Wrócił do przyjaciół, gdzie był już także Syriusz.

- Remi mam wspaniałą nowinę! - poderwał się z siedzenia zauważając szatyna.
- Niech zgadnę, chodzi o rezygnację Hamisha. - odezwał się Remus. - Właśnie mi powiedział.
- Kto będzie nowym kapitanem? - zapytała Dorcas.
- Ash zostanie nim do końca, a później zobaczymy. - skomentował Syriusz i odwrócił się do Remusa. - Obiecałem przetańczyć z Tobą całą noc i słowa dotrzymam.

Nie czekając na odpowiedź, pociągnął Remusa na parkiet, chciał by szatyn zapamiętał te urodziny jak najlepiej. Bawili się dobrze większość nocy, dopiero około drugiej idąc spać, tym razem Syriusz w swoim, a Remus w swoim łóżku. Przed snem Lupin złapał w dłoń wisiorek i przytulając go do siebie zasnął. Zabawne było to, że Syriusz zrobił dokładnie to samo.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top