Blackout

Kapcie leżą w nieładzie przy łóżku, tak samo jak sterta mych ubrań. Rozładowany telefon spadł z biurka rzucony w biegu, ale nikt nie pokwapi się aby go podnieść. Z rozbitej ramki zostało zabrane zdjęcie i kawałek szkła, zdobiąc drewienko szkarłatnymi smugami. Przy lustrze leży zużyta do zera szminka, której czerwień zwija się w słowach na powierzchni zwierciadła. Niczym w zwolnionym tempie tuż obok niej ląduje kawałek szkła. Podnoszę wzrok i patrzę na siebie w lustrze. W oczach błyszczy ta część mnie, która zwykle chowa się pod łóżkiem. Taka, którą każdy ma i niejeden chowa przed nią stopy aby nie złapała go za nogę we śnie. Spoglądam sobie głęboko w oczy, a następnie czytam na głos czerwony napis: "Czas zaliczyć blackout".

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top