Serafin
Pierwszy oficjalny rysunek Ethana, Serafina występującego w mojej książce "Lalkarz Królowej". Przedstawmy się moim czytelnikom, co ty na to, Ethan?
Ten anioł jest Serafinem. Nie dajcie się zwieść typowym opisom tej rangi aniołów. To nie są słodkie aniołki, o nie. Serafin to strażnik tronu Bożego, najwyższy i najpotężniejszy w hierarchii aniołów. Ma trzy pary skrzydeł, jedne zasłaniają twarz, drugimi lata a trzecie zasłaniają jego nogi, według opisu biblijnego. Ci, którzy czytali pierwszą część Lalkarza wiedzą, że moje opisy aniołów są raczej zgodne z wyobrażeniami Biblii, a przynajmniej staram się tak robić, więc prawdziwa forma Ethana nie wygląda tak ludzko. Są to przecież istoty nadludzkie, formę zbliżoną do ludzi mogą przyjmować kiedy schodzą na ziemię. Tak więc Ethan może wyglądać w anielskiej formie mniej więcej tak:
(Focia z internetu)
Albo jeszcze bardziej groteskowo.
Ethan jest BARDZO wierny Bogu, można go nazwać fanatykiem w pewnym stopniu. Jest uosobieniem jego miłości i wiary. Jest również byłym szefem Aysel, która po upadku z Królestwa Niebieskiego jest nieustannie śledzona przez niego. Serafin uznaje ją za nieczystość i skazę, więc jego obowiązkiem jest wytępienie jej. Oczywiście na drodze stoi mu przebiegła hrabina i jej poplecznicy.
Teraz odrobinę o rysunki. Lilie. Symbol czystości i niewinności. Kwiaty są splamione krwią. Dlaczego? To nie jest trudne do odgadnięcia. Spojler z książki, w pewnym momencie Ethan trafia do Czyśćca za coś, co zrobił przeciwko Radzie Najwyższej, tworzonej przez inne anioły.
Mam love hate relację z tą postacią. Wiem o nim więcej niż wy na razie, to dlatego. Ale spokojnie, mam zamiar bardzo rozwinąć jego postać w kolejnych częściach książkowej serii.
Ethan przyglądał się upadłej anielicy z ukrycia. Nie mógł wejść do dworu na którym się ukrywała, sprytna hrabina Maribel odebrała mu to pozwolenie. Kiedy jego bystre, złote oczy śledziły sprzątającą kurz Aysel, nie mógł się powstrzymać od grymasu na twarzy. Jego wiecznie przyjazna, spokojna mimika nieco zniknęła pod burzliwym wyrazem nienawiści i obrzydzenia.
Aysel nie powinna egzystować. Została wygnana, upadła ze świętego domu u boku Pana. Dłoń Serafina spoczywała na jego świętym mieczu. Gładził kciukiem rękojeść, jakby starał się uspokoić broń, która pragnęła tego samego co on. Krwi Aysel.
W tym samym momencie pomyślał o hrabinie Lynx. Maribel i Aysel były złączone niejako umową. Jeśli jedna zginie, druga podzieli jej los. Upadła anielica ukrywała się w murach dworu, ale hrabina wyszła. Miała swoje obowiązki, śledztwa. Nowa myśl zakwitła w umyśle potężnego anioła na którą jego niepokorna twarz uspokoiła się, by zdołał się uśmiechnąć pod nosem. Może wywabić Aysel, gdy będzie miał hrabinę pod ostrzem miecza. Nie będzie usatysfakcjonowany, jeśli zabije ją przez śmierć śmiertelniczki. Może zmusi ją do pokłonu, by łaskawie zostawił Maribel w spokoju?
- Boże, dodaj mi siły. Miej w opiece tych, którzy na prawdę zasłużyli miana twoich dzieci i sług - dodał szeptem. Musi wyruszyć na polowanie. Tym razem na hrabinę. Znajdzie ją, złapie i przyprowadzi pod stopy Aysel, by dodać jej cierpienia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top