Rodzina wróbli
Maribel Lynx i jej słodcy chłopcy. Najlepsza matka chrzestna, którą nie jeden chciałby mieć, pomimo że jest niewidoma. Byłam dość zaniepokojona, kiedy zobaczyłam ile mam rysunków Maribel z Aysel czy Undertakerem i dosłownie jeden z Cielem. Dlatego powstał ten rysunek z bliźniakami!
Jak już się domyślacie każdy wróbel symbolizuje kogoś z tej trójki. Dwójka młodych wróbli to oczywiście dzieciaczki a jeden na ramieniu hrabiny to jej odpowiednik. Początkowo wszystkie trzy wróble miały latać, ale skoro miały również reprezentować matkę chrzestną i jej chrześniaki, to jeden nie może latać, bo jest niewidoma.
Ciel i jego brat ubóstwiają swoją matkę chrzestną! Uwielbiają kiedy ich odwiedza i spędzają razem czas. Oprowadzają ją po swoim dworze, psocą i możecie być pewni, że podjadą ciasteczka w kuchni, hihi. Kiedy nie mogą spać w nocy, idą do komnaty Maribel i słuchają jej opowieści aż zasnął, wtuleni w czułe objęcia kobiety.
Są. Jej. Małymi. Rycerzami.
Don't touch their godmother.
Bliźniaki szukali swojej matki chrzestnej od pół godziny. Uwielbiali swój rozległy dom, ale w takich sytuacjach stawał się istnym labiryntem i szukanie zajmowało więcej czasu, niż by tego sobie życzyli. Rozglądali się w poszukiwaniu znajomej sylwetki z czarnymi włosami we fioletowej sukni. Niemożliwe, by Maribel nagle wyjechała do siebie, prawda? Nigdy nie odjeżdżała bez pożegnania i obietnicy powrotu.
Usłyszeli zakłopotany głos swojej matki chrzestnej w jednej z komnat. Dyskutowała o czymś z Vincentem, ojcem bliźniaków i Undertakerem, tajemniczym, mrocznym grabarzem, który często odwiedzał ich dom. Byli zbyt młodzi, by zrozumieć, że dorośli rozmawiali o śledztwie królowej, krwistych morderstwach i porwaniach. Maribel napotkała przeszkodę w swoim śledztwie i pragnęła pozyskać pomoc swoich najbliższych druhów.
- Zostawcie nasza matkę chrzestną w spokoju! Obronimy ją! - niespodziewanie chłopcy weszli do środka salonu i stanęli przed ciemnowłosą damą w obronie. Pozostali uczestnicy rozmowy zmierzyli małe pociechy zaskoczonym wzrokiem. Undertaker szybko wybuchł gromkimi śmiechem kończąc na dywanie. Vincent również był rozbawiony zachowaniem jego młodych synów.
- Moi rycerze! W samą porę - Maribel znalazła ich dłońmi i zbliżyła do siebie. Objęła ich z rozczulonym uśmiechem i chichotem pod nosem. Chłopcy przytulili ją w pasie, przebijając się przez gęsty dół sukni. - Dwugłowy smok by mnie zjadł, gdyby nie wasze przybycie. Tacy rycerze zasługują na buziaki! - zniżyła się do poziomu dzieci i każdemu dała po jednym, pożądanym buziaki w policzka.
PRZECZYTAJCIE "LALKARZA KRÓLOWEJ", MÓJ FANFIK O KUROSHITSUJI, W SOBOTĘ WYCHODZI DRUGA CZĘŚĆ.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top