... Coś... Plus fakty o istocie
Nie wiem czemu to dodaję. Nie jest to nic wielkiego, bardziej moje rozgrzewanie i ćwiczenie pamięci ręki do rysowania danej postaci. Często tak robię ale staram się nie dodawać takich bazgrołów.
Więc czemu to dodaję? Cóż... Bo to dobra okazja do podzielenia się z wami kilkoma faktami o tej istocie stworzonej przez Willema.
Pierwsza rzecz to te czarne wypustki na plecach potwora. Potrafi je nastroszyć jak jeż swoje igły. Nie mają większego znaczenia, nie są trujące czy coś w tym stylu. Po prostu po ich nastroszeniu wydaje się większy niż jest normalnie.
Drugą rzeczą, którą wcześniej nie miałam okazji aż tak pokazać to zęby istoty. Są stosunkowo małe, ale bardzo ostre i chropowate jak u rekina. Co więcej potrafią się ruszać jak kły wężów. No wiecie, do przytrzymywania ofiary i wciąganiu jej do gardła, gdzie swoją drogą ma kolejny rząd zębów (jak mureny). Normalnie ma zęby ukryte w fałdzie skórnym w paszczy, ale w każdej chwili może je pokazać i boleśnie ugryźć.
Potwór ma bardzo dobry metabolizm pozwalający mu zachować chudą ale umięśnioną sylwetkę zdolną do pokonywania w krótkim czasie dużych dystansów oraz użycia dużej siły w walce.
Specjalne oczy pozwalają mu widzieć w ciemności tak dobrze jak w dzień i widzieć w podobnej ostrości jak sokół.
Willem bardzo się postarał, aby jego stworzenie było zdolne do ochrony Riny przed wszelkim zagrożeniem jakie czeka na nią na każdym zakręcie. Jednak nie przewidział, że jego wytwór odwróci się przeciwko niemu...
Jestem tak strasznie zmęczona ostatnim tygodniem i wczorajszą nocą... Ugh... Dużo pracy i wyjazdów no i miałam koszmar o którym jeszcze nie mogę zapomnieć bo chyba dzięki niemu odkryłam swoją fobię. Może to zbyt wielkie słowo, ale na pewno odkryłam coś czego obawiam się bardziej niż czegokolwiek wcześniej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top