Syrenka..

Dziś już nic nie mówię. Jestem zmęczona fizycznie i mętalnie. Wiecie święta gotowanie, pieczenie. Aby w ten jeden dzień w roku, niby rodzina ma się spotkać, wręczyć prezenty obejrzeć kevina a niektórzy poszli na pasterkę (Osobiście nigdy nie byłam ale ok...)

Wracając do wigilii jak od lat nic nie czuję, nic a nic z tego całego nastroju świątecznego.
Myślę że niektórzy z was też. Nie mam na myśli tej komercyjnej otoczki (Chociaż też ma wpływ) tylko rodzinną.
Niektórzy wyjeżdżają do rodziny aby się najeść, wyciągnąć kase i prezenty zobaczyć co nowego mają w domu "nasza rodzika". A mało jest po to aby świętować te narodziny boga, zawiązać w ten sposób relacje z rodziną. Czy w ogóle z nią być........
Ja na święta sprzątałam w pokoju i w domu wiele razy przez te nwm 4 dni. A i tak jutro rano będę musiała to zrobić jeszcze raz. I tak o to można przyrównać święta jak do sprzątania oczywiście tak metaforycznie...

*W realu wygląda lepiej naprawdę*
Jebać o to syrenka, która ma amputowaną rękę.
Jutro wyślę wam coś weselszego związanego ze świętami.

Ps. Część do ,,Opowieść o czerwonej mgle" będzie albo w poniedziałek albo we wtorek.
Miało być jutro ale nie dam rady....
Mam ogólnie doła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top