O tym jak Midoriya zniszczył Ligę Złoczyńców, a Shigaraki trafił za kratki

Po spotkaniu z Bakugo zielonowłosy podbiegł do miasta. Było coś, co musiał zrobić, choć wcale nie był przekonany, czy mu się to uda. Wiedział, gdzie ma iść. I wcale mu się to nie podobało. Z jego obecną mocą, szanse na powodzenie wzrastały z 0.1% do niemal 90%, jednak wcale go to nie pocieszało. Zbyt wiele razy spotkał tę grupę. Jednak, ku jego zdziwieniu, z każdym kolejnym krokiem, który zbliżał go do celu, na jego twarzy pojawiał się uśmiech. Nie jakiś tam zwykły. Uśmiech, który mógł się śnić w koszmarach. Czuł moc, która go wypełniała. Niewielkie zielone błyskawice skakały między jego palcami. To było połączenie obu jego mocy. I dodawało całkiem fajnego efektu. Tak przynajmniej uważał. Wybiegł z centrum miasta i wbiegł w dosyć zapuszczoną dzielnicę. Parę klubów się tu utrzymywało, jednak czasy świetności miały już za sobą. Nogi same go niosły tam, gdzie trzeba. Zwolnił do marszu. Uspokoił oddech. Plan, który miał w głowie, zakładał zaskoczenie, rozmowę i zwycięstwo. Musiał dopilnować, by wszystko potoczyło się zgodnie z nim. A jednym z założeń było sprawienie odpowiedniego wrażenia. Budynek baru pojawił się w zasięgu jego wzroku. Na twarz przywołał uśmiech. Odegnał niepotrzebne emocje i zwolnił krok. Musiał wyglądać na pewnego siebie. Z marszu wszedł do baru. Drzwi zamknęły się za nim. Teraz już nie było odwrotu. Następne drzwi prowadziły, o ile dobrze pamiętał, do głównej części siedziby złoczyńców. Nie mylił się. Za ladą stał teleporter, który natychmiast przerwał wycieranie szklanek, gdy tylko usłyszał kroki.

-Shigaraki Tomura. Musimy pogadać - Izuku sam był zaskoczony, jak chłodno brzmiał jego głos

-Myślę, że zbyt długo to ty sobie nie pogadasz - właściciel głosu zamknął drzwi za przybyszem. Zielonowłosy odwrócił się

-Dabi. Świetnie, ciebie też mi potrzeba. Gdzie Toga?

-Izukuś mnie szuka? - blondynka wychyliła się zza następnych drzwi. Chłopak siedzący przy ladzie wstał

-Nierozważnie było przychodzić tu samemu, Midoriya Izuku. Nie przemyślałeś tego

-Myślisz się. Myślałem nad tym od dwóch tygodni. I wciąż dochodziłem do wniosku, że to najlepsze rozwiązanie

-Na śmierć?

-Na zwycięstwo - chłopak z ręką na twarzy roześmiał się

-Jest nas czwórka. Ty jesteś sam. Myślisz, że masz jakieś szanse?

-Nie lubię tyle gadać, kiedy mam coś do zrobienia. Powiem wprost. Chcę was na moich usługach - nastąpiła chwila ciszy. Potem rozległ się śmiech

-Żartujesz sobie? Dawno nie słyszałem takiego dobrego dowcipu

-Jestem całkowicie poważny. Nie wyjdę stąd, dopóki nie dostanę tego, czego chcę

-Więc nie wyjdziesz stąd już nigdy - zielonowłosy złapał rękę Dabiego, zanim ta chwyciła go za gardło. Rzucił jej posiadaczem o ziemię. Zrobił pół kroku w bok, by uniknąć płomieni, a później puścił chłopaka, blokując jego moc. Ten leżał na ziemi, nie wiedząc co się stało

-Co jest, Dabi? Spal go!

-Nie mogę. Moje quirk nie działa - Izuku odchylił głowę, by usłyszeć jak strzelają mu kości szyi. Rozprostował ręce

-Tak jak mówiłem. Wyjdę stąd dopiero wtedy, kiedy będę miał to, co chcę. A mam dzisiaj jeszcze parę spraw do załatwienia. Nie na rękę mi przedłużać ten etap

-Jesteś zbyt pewny siebie, dzieciaku - Shigaraki sięgnął w stronę twarzy chłopaka. Izuku pozwolił mu na to. Ręka dotknęła jego skóry. Po chwili ciszy zielonowłosy się odezwał

-I co,  już załapałeś? Nie możesz mi nic zrobić tą swoją mocą - chłopak chwycił przeciwnika za nadgarstek i wykręcił mu rękę. Uderzył go w krzyże bez użycia mocy.  Tomura zawył

-Dabi!  Toga!  Kurogiri!  Załatwcie go! - całą trójka rzuciła się w stronę przybysza.  Ten odskoczył w bok. Chwycił dziewczynę i rzucił nią o ścianę, zanim zdołała się do niego za bardzo zbliżyć.

-Nie myśl,  że skoro moje quirk przestało chwilowo działać, to możesz robić co chcesz - Dabi pojawił się za plecami zielonowłosego

-Wcale tak nie myślę.  Twierdzę jedynie,  że nie mam czasu na gadanie z wami - chłopak obniżył pozycję ciała i uderzył łokciem w tył.  Trafił Dabiego w brzuch,  przez co ten zwinął się. Zielonowłosy odwrócił się i uderzył kolanem w twarz chłopaka,  potem chwycił go za tył bluzy i wykręcił mu ręce w tył.  Wyciągnął z kieszeni kajdanki i założył mu je. Popchnął Dabiego na ziemię. Toga rzuciła się w jego stronę z nożem. Chłopak zwinnie unikał każdego pchnięcia, aż w końcu wyczuł schemat jej ruchów i uderzył ją w nadgarstek,  przechwytując nóż. Zakręcił dziewczyną i skuł jej ręce za plecami.  Odgiął palce,  wsłuchując się jak przeskakują mu kości

-Dwóch mniej. Wasza kolej, Shigaraki,  Kurogiri - chłopak z ręką na twarzy zacisnął zęby. Zielonowłosy chwycił leżącą na ziemi dwójkę i rzucił ją pod ścianę

-Postarajcie się nie przeszkadzać,  dobrze?  - uśmiechnął się złośliwie,  po czym wrócił do standardowej miny. Odwrócił się w stronę pozostałych dwóch złoczyńców

-Kurogiri,  weź nas stąd

-Chcesz uciec,  Shigaraki?  Nic więcej nie potrafisz? - chłopak wybił się w powietrze i dopadł teleportera, zanim zdążył on stworzyć czarne dziury. Zacisnął dłonie na jego kołnierzu. Po chwili dym zaczął wracać do ludzkiej postaci

-Tak jak mówiłem.  Nie wyjdę stąd dopóki nie wykonam planu.  Skoro ja nie wyjdę,  to wy też nie. Myślałem że to oczywiste

-Co ty mu zrobiłeś,  gówniarzu?! 

- Dokładnie to samo co tobie,  Dabiemu i Todze. Nie jest ważne co. Powtórzę się.  Chcę mieć was na swoich usługach.  Ale nie dostanę tego po dobroci. Więc zmuszę was do tego - zakuł w kajdanki pozostałych dwóch złoczyńców. Podszedł do dziewczyny i przyciągnął ją do siebie

-Damy mają pierwszeństwo - przyłożył jej dłoń do głowy.  Próbowała się  wyrwać,  jednak tylko chwilę.  Potem stała już spokojnie.

-Grzeczna dziewczynka - uśmiechnęła się szeroko i posłusznie usiadła na ziemi

-Co jej zrobiłeś?!

-Nagle zacząłeś się przejmować swoimi ludźmi,  Shigaraki? Chyba trochę na to za późno - chwycił jedną ręką twarz Dabiego.  Po chwili i on siedział bez ruchu,  jakby na coś czekając.  Chłopak z ręką na twarzy zaczął się rzucać

-Uspokój się,  Shigaraki.  Tylko się męczysz - zielonowłosy podszedł do teleportera

-Z tobą może być problem,  Kurogiri.  A nie ukrywam,  że na tobie zależy mi najbardziej.  Gdzie masz mózg,  co? - chłopak dotknął kołnierza.  Potem wsadził rękę w dym

-Trochę obrzydliwe,  ale jestem skłonny to zrobić.  Dla większego dobra - teleporter siedział bez ruchu.  Moc chłopaka była nie do pokonania

-Kurogiri,  przenieś nas do walijskiego zamku - chłopak podał mu współrzędne.  Natychmiast otwarła się czarna dziura

-Nie wykorzystuj moich ludzi!

-Twoich BYŁYCH ludzi. Chodź, Shigaraki.  Zostawię cię w takim stanie,  będziesz moją zabawką. Tylko pozbędziemy się tych obrzydliwych rąk

-Niedoczekanie

-Twoje.  Zobaczysz,  że nie ma sensu się mi opierać.  Dabi,  Kurogiri,  weźcie naszego kolegę,  jedziemy przystosować nasze nowe lokum do życia - oczy chłopaka rozbłysnęły zielenią.  Kryło się w niej niebezpieczeństwo.  Pięć postaci zniknęło w czarnej dziurze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top