14. Rycerz Śmierci

-Ale że jak? Że kim ty jesteś?

-Poczekaj, poczekaj, zgubiłem się - trójka chłopaków siedziała w gabinecie Izuku i słuchała jego wyjaśnień

-Jestem Rycerzem Śmierci. Okej, jeszcze raz, powoli. Jak dobrze wiecie, 80% ludzi na świecie posiada quirk

-No tak, to wiedza z przedszkola

-20% takiego quirk nie posiada. Skupmy się właśnie na nich. Mamy te 20%. Nikt na świecie nie wie, że 1% z tych 20 to Rycerze Śmierci. Oczywiście poza nimi. Ich moc to wcale nie quirk. Oni istnieli wcześniej, zdecydowanie wcześniej. Ich zadaniem było utrzymywanie świata w całości, likwidowanie potencjalnych zagrożeń i torowanie drogi dla ewolucji. Później pojawiły się quirk. No i Rycerze mieli więcej roboty. Bo to jeden z nich to zapoczątkował. W jakiś sposób przekazał swoją moc dalej, rozszczepiając ją. I tak dalej i tak dalej i teraz mamy obecną sytuację.

-I ty jesteś tym... Rycerzem?

-Tak. Moja moc polega na zmianie wektorów - ich oczy wyrażały niezrozumienie. Zielonowłosy westchnął i powiedział

-Todoroki, użyj 1% swojej mocy i stwórz lodową rzeźbę. Świetnie, postaw ją na ziemi. A teraz daj rękę - chłopak chwycił wyciągniętą dłoń. Todoroki poczuł przyjemne ciepło rozchodzące się po całym jego ciele

-Teraz zrób to samo, taką samą ilością mocy - wykonał polecenie. Wkrótce dwie lodowe rzeźby stały obok siebie

-Jak widzicie, jedna z rzeźb jest zdecydowanie większa. Zmieniłem wektor quirk Todorokiego, czyniąc go silniejszym. Dodatkowo jest jeszcze coś. Bakugo, rozwal tą rzeźbę

-Już, szybko poszło

-To teraz rozwal tą większą - chłopak wystrzelił wybuch w kierunku lodu. Skrzywił się, gdy nic się nie zmieniło. Spróbował znowu, bez rezultatu

-Co jest z nią nie tak?!

-Zmieniając wektor wzmocniłem też sam twór. Dzięki dotykowi mogę zrobić cokolwiek, co zależy od konkretnych wektorów. Wesprzeć moc. Zabrać ją. Całkowicie wymazać. Zmienić wspomnienia człowieka. Jesli się postaram mogę też zatrzymać go na pewien czas

-Jak to możliwe, że lekarze nie wykryli twojej mocy?

-Oni szukają quirk. Ta moc jest niezauważalna, dopóki nie wiesz, jak jej używać

-Więc jak ty się niby dowiedziałeś? Przecież w UA miałeś quirk All Might'a

-Uraraka. Gdy jej dotknąłem, chciałem, żeby się obudziła. Wyczułem słabe tętno. Zabrałem ją i można powiedzieć, że ukryłem. Wciąż próbując ją "obudzić"

-Okej. Załóżmy, że rozumiem. Pomijając fakt, że masz quirk Symbolu Pokoju i równocześnie jakąś chorą moc, po co sprowadziłeś tu tych ludzi? Po co kazałeś im się wzajemnie zabijać?

-Już wam mówiłem. Nikt nie kazał im się zabijać

-Przecież widzieliśmy, jak... - zielonowłosy posłał blondynowi znaczące spojrzenie. Ten pomyślał przez chwilę

-Zmieniłeś nasze wspomnienia

-Nie do końca. Nastawiłem wasz umysł na odbiór konkretnych obrazów

-Deku! - chłopak zacisnął zęby i wyciągnął dłoń w stronę chłopaka - Zabiję cię! - zielonowłosy jednym ruchem chwycił go za nadgarstek, wykręcił mu ramię za plecy i pchnął w kierunku ziemi. Usiadł na jego plecach i powiedział

-To też ci chyba mówiłem. Jeszcze długa droga przed tobą

-Ile ty ważysz...? - blondyn stęknął, próbując się podnieść

-Teraz jakieś 450 kilogramów. Już 500. 550

-Skończ!

-To się opanuj. Inaczej znów będę musiał zmienić wektor masy. Todoroki, co tak zamilkłeś?

-Dlaczego sprowadziłeś tu tych ludzi?

-Ten złoczyńca potrzebował do życia quirk. Czerpał je z bohaterów. Zgromadziłem tu wszystkich, którzy byli zagrożeni

-Ale na cholerę były te całe igrzyska?!

-Żeby nie stracili kondycji. No i zapełniały nudne dni ekscytacją

-A dlaczego zabrałeś im quirk? I nam też?

-Uśpiłem je. Na początku tego nie robiłem, ale moi ludzie mieli za dużo problemów z gośćmi

-A jak przeciągnąłeś na swoją stronę tylu bohaterów? Nawet Mt Lady i Midnight!

-I Ectoplasma. Po prostu z nimi pogadałem. Wyjaśniłem całą sprawę. Otwarłem ich umysły na to, co chciałem. I już. Koniec

-A dlaczego nie zrobiłeś tego z nami? I pozostałymi bohaterami?

-Wtedy Plan Alfa by nie wypalił. Potrzebowałem potężnych quirk do ściągnięcia uwagi. A tych słabszych, o konkretnych właściwościach, do walki z tym śluzem czy co to tam było

-Wciągnąłeś w to też inne szkoły...

-Błąd. Sami do mnie przychodzili. Po pomoc. Udzieliłem im takiej, jaką uznałem za stosowne. Wszyscy ludzie, którzy wykonywali moje rozkazy byli tu z własnej woli. Żadnemu nie grzebałem w mózgu

-A co z Ligą Złoczyńców?

-Tak naprawdę, cóż, to skomplikowane. Najprościej mówiąc, potrzebowałem Kurogiriego, więc poszedłem tam tego dnia, w którym od was odszedłem. Próbowali mnie zabić, ale cóż, Rycerz Śmierci zawsze będzie potężnejszy od quirk, bo ono jest tylko namiastką jego mocy. Tak więc Shigaraki był naszym pierwszym gościem. Czy raczej moim. Kurogiri dość szybko uległ, jemu trochę pozmieniałem, ale nawet nie tak dużo, okazało się, że on wcale nie chciał być w Lidze. Jemu do szczęścia wystarczy bar, szmatka i szklanki. Więc tu poszło łatwo. Toga od samego początku chciała tylko dla mnie pracować, więc też nie było ciężko. Dabi się opierał, ale jak się dowiedział, że mogę ulepszać quirk, to też z chęcią dołączył

-Jak to ulepszać? Myślałem, że tylko je wzmacniasz?

-Pokażę wam to potem na przykładzie

-Gdzie jest teraz Liga?

-Kurogiri na zamku, Shigaraki w swojej celi, Dabi, Toga i pozostali na misjach

-Jakich? Przecież miałeś tylko się pozbyć tego złoczyńcy?

-Nie mogę wam powiedzieć. Co to za szef mafii, który prowadzi tylko jedno przedsięwzięcie? Jeszcze mam parę spraw, które chcę załatwić. A poza tym nie znaleźliśmy prawdziwego złoczyńcy. Mamy tylko ciało Minety, które wykorzystał

-Tak z innej beczki, jakby się zastanowić, to ten zamek pełnił rolę ośrodka poprawczego - zielonowłosy uśmiechnął się

-A więc zauważyłeś, Todoroki. Zgadza się. Chciałem chronić bohaterów, ale wśród złoczyńców też jest sporo potężnych quirk. Ich też trzeba było zabrać sprzed nosa temu, na którego polowałem. Przy okazji igrzysk i zasad, które ustanowiłem na tym zamku, stosowałem działania mające na celu resocjalizację. Udało się? - chłopak wyszczerzył zęby

-Myślę, że po części tak

-Deku, możesz w końcu że mnie zejść?!

-A, wybacz Kacchan - chłopak wstał i usiadł za biurkiem

-Jeszcze jakieś pytania?

-Po co były te wszystkie ataki terrorystyczne? Wiesz ilu ludzi mogło zginąć?

-Potrzebowałem ich do zwrócenia uwagi i stworzenia okazji do porwania bohaterów. Co do ofiar, to nie zauważyłeś, że nikt nie ucierpiał? Dbaliśmy o to, żeby było jak najmniej rannych. Jak coś poszło nie tak, to braliśmy go do zamku, a tutaj mam ludzi o leczenia

-Recowery Girl?

-Nie tylko - chłopak się roześmiał

-Mam i ją i jej uczniów. Więcej nie zdradzę - zapanowała chwila ciszy

-Kiedy wracasz do kwatery?

-Myślisz, że po tym wszystkim będą chcieli przyjąć tego, który zachowywał się jak złoczyńca?

-Jak im to wyjaśnisz tak jak nam, to jeszcze ci podziękują

-Wiedza o tym, że mam tą moc, nie może wyjść poza ten pokój - jego twarz pokazywała powagę sytuacji. W oczach było niebezpieczeństwo i ostrzeżenie.

-Jak chcesz....

-Rycerze są tajemnicą. Wy też nie powinniście o nich wiedzieć. Jeśli zobaczę w was zagrożenie będę musiał wypełnić obowiązki i się go pozbyć - te słowa zabrzmiały jak groźba. Zapanowała chwila ciszy

-Chodźcie. Pokażę wam co oznacza ulepszenie mocy - całą trójką wyszli na dziedziniec

-Znacie moc Tetsutetsu?

-Zmienia ciało w stal

-Tak. Mam nadzieję, że już go wyleczyli - chłopak przyłożył palce do skroni - Dobrze, zaraz tu będzie

-Wzywałeś, szefie?

-Todoroki i Bakugo chcą zobaczyć co oznacza ulepszone quirk. Pokażesz im?

-Się wie! - chłopak podszedł do stalowych drzwi i stanął przy nich. Uśmiechnął się szeroko, po czym zniknął

-Co tu się stało?

-Bakugo spokojnie. Zmienił ciało w stal i wtopił się w strukturę drzwi. Może w ten sposób całkowicie ukryć swoją obecność. Przyjrzyj się - na metalu pojawiła się twarz chłopaka. Po chwili cały z niego wyszedł

-Dzięki Tetsu. Idź odpocząć, zasłużyłeś po tym co zrobiłeś w nocy. Dzięki za ratunek

-Nie ma sprawy, to mój obowiązek - uderzył się w pierś i odbiegł w kierunku wejścia do zamku, w którym po chwili zniknął

-Jak widzicie, to było ulepszone quirk

-I możesz tak z każdym?

-Nie kombinuj. Tak, mogę

-No to...

-Nie, Bakugo. Tak silne quirk jak wasze ciężko ulepszyć. I jest to kompletnie zbędne. Quirk Tetsu czy też Yo były proste, bo nie są zbyt silne, choć mają potencjał

-Yo?

-Chłopak od drgań, poznaliśmy go na egzaminie na tymczasową licencję

-Jak niby można to ulepszyć?

-Drgania zmienić na fale, które te drgania wywołują. W ten sposób może wprawić w ruch powietrze i zakłócić sygnał. To zrobiliśmy przy okazji twojego ojca. Media nie dowiedziały się od razu o jego zniknięciu. Pozwoliliśmy im się dowiedzieć i to rozgłosić dopiero kilka godzin po fakcie - znów nastała cisza. Zielonowłosy wszedł do zamku. Pozostała dwójka poszła za nim. Po krótkim spacerze weszli do komnaty ze szklaną rurą. Izuku przyłożył dłoń i czoło do szyby. Maszyna pikała równomiernie.

-Liczyłem, że pokonanie macek w jakiś sposób poprawi jej stan, ale to chyba nic nie dało - zerknął na jej twarz. Otworzył szerzej oczy

-Ona... Się uśmiecha - pod maską podającą tlen kąciki ust dziewczyny uniosły się lekko

-A więc jednak coś się posunęło do przodu. Cieszę się - chłopak odsunął się od szyby z delikatnym uśmiechem. Pozostała dwójka stała w milczeniu

-Ciężko uwierzyć, że tak dokładnie wszystko zaplanowałeś. I że robiłeś to wszystko w dobrej wierze

-Cóż, mimo wszystko nie jestem już taki sam jak kiedyś. Zmieniłem się. Teraz jestem taki, jakiego mnie widziałeś w tamtym budynku, Kacchan. To drugi powód dla którego wolę nie wracać na razie do kwatery głównej. Zostanę tutaj. Będę działał na własną rękę. Jak ktoś z moich ludzi będzie chciał do was wrócić to go nie zatrzymam. Chociaż obawiam się że zostaną ze mną - trójka chłopaków wyszła z komnaty. Maszyna zapikała. Dziewczyna otworzyła oczy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top