Myśl!

-Kirishima! Co ty do cholery wyprawiasz?! Natychmiast przestań!

-Bakugo, weź tych ludzi i uciekaj

-Nie będziesz mi rozkazywał i zgrywał bohatera! - blondyn był wściekły. Czerwonowłosy trzymał na plecach odłam budynku

-Zabierz stąd tych ludzi

-Jesteś większym idiotą niż sądziłem! - chłopak chwycił dwójkę nieprzytomnych ofiar i wybiegł z nimi że strefy zagrożenia. Kirishima zrobił krok i ostatkiem sił odrzucił beton

-Co to miało być, półgłówku?!

-Inaczej by cię to przygniotło, Bakugo! Musiałem coś zrobić!

-Powinieneś czasem myśleć! Od czegoś mam wybuchy, pozbyłbym się tego! Poza tym naraziłeś tym nie tylko siebie, ale i tych ludzi! Nie mogłem użyć wybuchu, bo stałeś mi na drodze! Idiota! - czerwonowłosy skulił się w sobie.

-Już bym wolał pracować z Kaminarim! Jemu przynajmniej zdarza się myśleć od czasu do czasu! - blondyn z wściekłością się odwrócił i gniewnie rzucił przez ramię

-Odnieś ich do szpitala

-Zrozumiałem ... - Bakugo odszedł w stronę głównej kwatery, a Kirishima podniósł poszkodowanych. Skrzywił się natychmiast, bo rany na plecach otarły się o materiał kostiumu. Za późno się utwardził. Beton zdążył go uderzyć. Jak najszybciej mógł poszedł do szpitala, gdzie zostawił rannych. Bez słowa wyszedł z budynku. Zerknął na zegar. Jego czas patrolu się skończył. Pomyślał o Bakugo. Nie chciał wracać do kwatery. Skierował się w stronę jednego z barów. Nawet nie musiał nic mówić. Barman natychmiast rozpoznał, czego potrzebuje jego klient. Kirishima usiadł przy ladzie i zapłacił za pierwszą szklankę, którą mu podano. Usłyszał z boku głos

-Ciężki dzień? - westchnął. W sumie co mu szkodzi. Może pogadać. Nie odwrócił się, tylko zakręcił szklanką

-Można tak powiedzieć....

-Dostałeś ochrzan od przełożonych?

-Gorzej. Od partnera - kątem oka zerknął na postać. Siedziała w pelerynie i kapturze. Typowe dla tego baru.

-Za co?

-Wściekł się, bo mu przeszkodziłem w realizacji planu

-Specjalnie?

-Nie - wziął łyk - chciałem go uratować, wielki odłam budynku zniszczonego przez złoczyńców leciał w jego stronę. Nie miałem czasu myśleć, więc pobiegłem i zasłoniłem go i dwóch poszkodowanych swoim ciałem z użyciem quirk

-Nie docenił tego - czerwonowłosy ponuro kiwnął głową i wziął kolejny łyk

-Chciałem dobrze, ale wyszło na to, że to ja jestem tym złym - poczuł na swoim ramieniu rękę. Tak jakby obcy chciał go pocieszyć

-Ejiro Kirishima, proponuję ci współpracę

-Co takiego?

-Przyłączyć się do mnie, Kirishima Ejiro. Użycz mi swojego quirk, a ja zapewnię ci ludzi, którzy będą wdzięczni za to, że jesteś z nimi - czerwonowłosy rozejrzał się. Postać w kapturze stała i wyciągała dłoń w jego stronę. Pozostali goście w barze zdawali się nie zwracać uwagi na otoczenie. Barman zniknął na zapleczu. Chłopak pomyślał chwilę. Miał już dość tego, że Bakugo wciąż na niego narzekał. Nie mógł wykonać żadnego zadania bez jego ciągłych pretensji. Dopiero teraz poczuł jak bardzo go to denerwowało. Zerknął na wyciągniętą w jego stronę dłoń. Miał wrażenie, że oferuje mu ona akceptację. Bezpieczeństwo. Nowy sens życia. Jeszcze raz poczuł wściekłość na Bakugo. Złapał rękę obcego. Natychmiast opuściły go negatywne emocje. Uśmiechnął się, gdy nieznajomy wciągnął go w portal. Zobaczył pod kapturem zielone włosy. Rozpoznał je. Uśmiechnął się jeszcze bardziej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top