Dziedziczka rodu
-Nie!
-Rose, uspokój się!
-Nie mam najmniejszego zamiaru być spokojna! Próbowaliście ustawić moje małżeństwo! W jakim my niby wieku żyjemy?! - rodzicie dziewczyny stali pod drzwiami jej pokoju
-Ależ Rose, hrabia von Grüss to świetna partia!
-Dla mnie czy dla waszych interesów?! - odpowiedziało jej milczenie
-I właśnie o tym mówię! Nie wyjdę za niego! - gwałtownym ruchem otworzyła drzwi i dotknęła swoich rodziców w szyję. Jedno z niewielu odsłoniętych miejsc. Spojrzała każdemu z nich w oczy
-Wyjeżdżam. Nie zatrzymujcie mnie. Zapewnijcie środki do życia
-Oczywiście córeczko - pustka w ich oczach była dla dziewczyny czymś, czego wolała nigdy nie oglądać, jednak nie miała wyboru. Nie chciała wychodzić za człowieka starszego od niej o 40 lat. Jedyną możliwością była ucieczka z domu. Oderwała dłonie od ich ciał i z powrotem założyła rękawiczki. Wróciła do pokoju. Telefon poinformował ją, że na jej konto zostały przelane pieniądze. Smutno się uśmiechnęła
-I co teraz? Gdzie pójdę?
-Myślę, że mogę coś na to zaradzić - odwróciła się w stronę głosu. Zielonowłosy chłopak stał w jej pokoju i delikatnie się uśmiechał
-Kim jesteś? Jak się tutaj dostałeś? - musiała przyznać, że garnitur świetnie na nim leżał. Ręce trzymał w kieszeniach, przez co sprawiał wrażenie całkowicie wyluzowanego.
-Na imię mi Midoriya Izuku. Chcę ci zaproponować współpracę
-Co masz na myśli? - zaintrygował ją. Dziewczyna, która była wychowywana w separacji ze światem, chciała zobaczyć, czego może tam doświadczyć. Intuicja mówiła jej, że z tym chłopakiem może być ciekawie
-Użycz mi swojego quirk, Rose Valentine, a ja w zamian zapewnię ci rodzinę, której nigdy nie miałaś - zamarła na te słowa. Skąd wiedział?
-Zapewne zastanawiasz się, skąd wiem, że nie układa ci się z rodziną? - kiwnęła głową. Nie była w stanie wypowiedzieć ani słowa. Ten człowiek ją urzekał
-Cóż, wiem o tobie dużo. Zależy mi na tobie i twoim quirk. Pójdziesz ze mną? - wyciągnął dłoń w jej stronę. Uśmiechał się przyjaźnie, samą swą obecnością sprawiał, że czuła się bezpieczna. Kiwnęła głową i chwyciła jego rękę.
-Pokażę ci, jak wspaniała może być twoja moc, jeśli odpowiednio nią pokierujesz - chłopak wstąpił w czarną dziurę i pociągnął ją za sobą. Mimo niepewności uśmiechała się szeroko. Czekał na nią zupełnie nowy świat.
***jakiś czas później***
-Wiesz, muszę ci podziękować - dziewczyna zerknęła na zielonowłosego
-Za co? - uśmiechnął się delikatnie
-Uratowałeś mnie od poprzedniego życia. Pokazałeś, jak używać mocy, by dawała satysfakcję. Zapewniłeś dom, do którego chcę wracać. Dałeś mi nowe życie, Izuku
-Nie ma sprawy. Każdy zasługuje na coś lepszego
-Więc.... Jakie następne rozkazy, szefie? - naciągnęła rękawiczkę na dłoń. Chwyciła książkę, z którą nigdy się nie rozstawała. Teraz mogła zrobić wszystko, cokolwiek by jej rozkazał jej wybawiciel.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top