Rozdział 16

Tracę oddech. Czuję jak coraz ciężej przychodzi mi wypuszczanie powietrza z ust. Zamykam oczy z obawy, że stchórzę. Wiem, że nie mogę, bo pragnę tego mężczyzny. Chcę zaufać mu najbardziej jak się da i pokazać, że zamierzam walczyć o coś prawdziwego.

- Otwórz oczy – rozkazuje gardłowym głosem.

Uchylam powieki, po czym unoszę prawą dłoń do jego twarzy. Dotykam lekko szorstkiego policzka i oddycham z ulgą, gdy mnie nie odtrąca. Staram się nie czerwienić jeszcze bardziej pod wpływem jego rozpalonego spojrzenia.

- Russel – szepczę ledwie słyszalnie.

Sunie dłonią w górę mojego ciała pieszcząc delikatnie piersi. Zatrzymuje się na dłużej przy sutku i powoli zaczynam odkrywać, że ta pieszczota podoba mi się równie mocno co dotykanie pomiędzy nogami.

- To był kurewsko zły pomysł – oznajmia z westchnieniem zbliżając się ustami do moich warg.

Zapominam czym jest walka.

Muszę uciekać. Nie mogę zostać tu choćby sekundy dłużej, bo to by oznaczało coraz większą porażkę. Jedynym wyjściem jest ucieczka i zapomnienie, że kiedykolwiek zrobiłam coś tak głupiego.

Odpycham go nagle od siebie i podnoszę się wybiegając z łóżka. Zabieram pościel okrywając nią swoje nagie ciało i staram się nie wybuchnąć płaczem. Biegnę do salonu przeklinając w myślach jak wielki jest ten apartament. Po co ktoś wynajmuje całe pieprzone mieszkanie na zaledwie jedną noc?!

- Maddeline, stój!

Jest wkurzony. Słyszę to po głosie i coraz bliższych krokach. Jednak nie spełniam jego rozkazu i biegnę dalej. Mijam otwartą kuchnię wpadając do przestronnego salonu. Zatrzymuję się rozglądając dookoła w poszukiwaniu drogi ucieczki. Zauważam zamknięte drzwi po prawej stronie i ruszam ponownie w ich kierunku. Potrzebuję jakiegoś pokoju w którym mogłabym się zamknąć na chwilę i pozwolić na wylanie łez.

Nie jest mi smutno. To łzy złości z powodu swojej głupoty.

- Ja pierdole, stój! – warczy chwytając mnie nagle w pasie. – Co Ty odpierdalasz?

Wyrywam się trzymając mocno za materiał pościeli. Nie chcę stanąć przed nim naga, bo to byłby poważny błąd. Skoro położenie się obok bez jakiegokolwiek ubrania, było dla niego złym pomysłem, to już tego nie powtórzę.

- Puszczaj! – krzyczę szarpiąc się z całych sił.

- Uspokój się.

Nie poluźnia uścisku a zamiast tego jeszcze mocniej zacieśnia chwyt. Oplata mnie ramionami stojąc z tyłu i drgam lekko, gdy wyczuwam wzwód przylegający do moich pleców.

- Przestań się kurwa szarpać i daj mi dokończyć słowa.

Zamykam oczy słysząc jego wściekły głos. Wkurzyłam go i to poważnie. Uspokajam się na chwilę, by nie wpadł na pomysł wzięcia mnie siłą. Mógłby bez problemu unieść moje ciało i zanieść je z powrotem do sypialni.

- Nigdy nie uprawiałem seksu z kobietą, która coś dla mnie znaczy – dodaje zdyszanym głosem. – A Ty znaczysz więcej niż ktokolwiek inny na tym świecie.

- Ale przecież...

- Jestem w chuj napalony – przerywa mi całując czule miejsce obok ucha. – Kutas stoi mi jak tylko o Tobie pomyślę. Chcę pokazać Ci wszystko co sprawia przyjemność i nauczyć pieprzyć do utraty tchu.

Zaciskam uda wydając z ust cichy jęk.

Ten mężczyzna mnie odurza.

- Chcę dać Ci rozkosz jaką nie zapewni Ci... - milknie szarpiąc mocno za materiał pościeli. – Co ja pierdolę – szepcze odkrywając moje ciało. – Nikt już Cię nie dotknie, bo na to kurwa nie pozwolę. – warczy sunąc dłonią po płaskim brzuchu. – Kochanie, to był zły pomysł, bo przysięgam, że dziś nie zaśniesz.

Obraca mnie nagle w swoich ramionach i wpija się ustami w moje zdezorientowane wargi. Łapie mocno za uda unosząc moje ciało do góry. Owijam nogi wokół jego pasa zarzucając ramiona na kark. Rozchylam usta pozwalając, by jego język dotknął mojego.

- Chcę tylko Ciebie Russel – szepczę odrywając się na sekundę.

Puszcza mnie stawiając na podłodze, przez co zaczynam mieć obawy, że powiedziałam za dużo. Patrzę przestraszona w jego ciemne tęczówki i piszczę nagle, gdy przewiesza mnie sobie przez ramię. Odwraca się wychodząc z salonu i bez słowa kieruje nas do sypialni.

- Dlaczego Ty mnie tak nosisz?! – krzyczę wkurzona.

Bolesny klaps odbija się echem na moim lewym pośladku.

- Zostaw krzyki na później – odpowiada rozbawionym głosem.

Wchodzi do pokoju zamykając kopniakiem drzwi. Staje przed łóżkiem, po czym rzuca mnie na materac patrząc z uznaniem na nagie ciało. Pochyla się powoli jak drapieżnik czyhający na swoją ofiarę. Opuszcza wzrok na moje piersi i to nim poświęca całą uwagę. Drażni językiem lewy sutek, przez co odchylam głowę do góry. To uczucie jest tak wspaniałe, że mogłabym leżeć godzinami i pozwalać na takie pieszczoty. Ssie lekko sprawiając dziwny ból zmieszany z przyjemnością. Nie jestem w stanie opisać tego uczucia, ale wiem w stu procentach, że mi się podoba. Unoszę dłonie do jego głowy i wplatam palce w krótkie włosy.

Przesuwa się na prawą pierś robiąc z nią to samo, ale o wiele krócej. Zniża się tworząc mokrą ścieżkę wzdłuż mojego brzucha, aż w końcu dociera do cipki. Rozchyla moje uda owijając wokół nich dłonie i zaczyna lizać wrażliwe miejsce.

- O mój Boże... - wzdycham zamykając oczy.

Mam wrażenie, że odlatuję. Czuję wzbierające się ciśnienie, które sprawia, że zaczynam wiercić się jak szalona. Poruszam pupą w przód i tył chcąc więcej, ale silna dłoń mnie powstrzymuje.

Unosi głowę do góry ukazując zarozumiały uśmiech.

- Jeszcze pozwolę Ci ujeżdżać mój język, ale teraz... - milknie zbliżając się do mojej twarzy. - ...teraz czas na kutasa.

Wsuwa dłoń pomiędzy moje nogi i masuje lekko nabrzmiałą cipkę. Chwyta za swojego kutasa ocierając go lekko o moje wnętrze. Dyszę ciężko bojąc się tego pierwszego razu i oplatam ramiona wokół jego szyi trzymając się jakby spadała.

- Nie bój się kochanie – mówi wyczuwając moje spięcie. – Jeśli zaboli, przestanę.

Całuje krótko moje usta, po czym odrywa się ode mnie zostawiając samą na łóżku. Chwyta za swoje spodnie wyciągając z nich malutkie opakowanie. Rozrywa folię ustami i nakłada prezerwatywę na całą długość imponującego kutasa. Jak to ma we mnie wejść? Już sam fakt, że on jest ode mnie wyższy o jakieś dwie głowy, sprawia, że zaczynam pocić się ze stresu. Nie dam rady wpuścić go całego do środka i...

- Rozsuń nogi szerzej – rozkazuje podchodząc do skraju łóżku.

Posłusznie wypełniam polecenie i nagle zostaję przyciągnięta za lewą kostkę. Nogi opadają mi zwisając z łóżka, ale szybko oplatam je wokół jego pasa. Opuszczam spojrzenie na stojącego kutasa, który drga w oczekiwaniu na zbliżenie.

- Ja nigdy...

- Wiem – wtrąca się zachrypniętym głosem, po czym pochyla się do moich ust całując je czule, ale nagle się odrywa. – Patrz na mnie. Nie zamykaj oczu.

Kiwam głową zapominając jak się mówi. Chwyta mocno za moją pupę podnosząc ją nieznacznie do góry i wchodzi powoli do środka sprawiając, że zaciskam usta z bólu. Próbuję się rozluźnić, ale tarcie jest zbyt silne, by pozwolić na dalsze wejście. Przenosi dłoń na moją cipkę masując ją powoli.

- Jesteś cholernie ciasna kochanie – szepcze zostawiając na moich ustach lekki pocałunek.

Pojawia się wilgoć i przyjemne mrowienie. Przesuwam nieznacznie pupą dając mu znak, że może ruszyć dalej. Jednak on stoi nieruchomo patrząc dziwnym spojrzeniem w moje oczy. Wysuwa się nagle ze mnie i kładzie obok na materacu. Chwyta za moje ciało ustawiając je na sobie. Siadam zdezorientowana na umięśnionym brzuchu.

- Usiądź na nim.

Przesuwam się drżącym ciałem na jego uda. Unoszę ciało do góry i chwytam nieśmiało dłonią za kutasa. Ustawiam go naprzeciwko swojej cipki i opadam zamykając oczy. Wsuwam go powoli i stopniowo. Wykonuję nieznaczne ruchy w górę i w dół aż w końcu ból mija. Coraz więcej czuję przyjemności i zaczynam jęczeć głośniej.

- O tak kurwa – wzdycha łapiąc mocno za moje pośladki. Zaczyna poruszać mną w szybszym tempie zaciskając się boleśnie na udach. – Ujeżdżaj mnie.

Chwytam się metalowej poręczy wezgłowia pochylając piersiami nad jego twarzą. Czuję jak wciąga do ust jeden z sutków i odpływam. Odchylam głowę do tyłu wypuszczając z ust głośny jęk i przyspieszam opadając prawie do końca. Zaciskam się na nim mając wrażenie, że zaraz wybuchnę.

Unieruchamia mnie nagle, przez co otwieram natychmiast oczy. Opuszczam wzrok na jego rozpalone oczy i już mam zaprotestować, gdy to on zaczyna mnie posuwać. Wbija się do samego końca i to oznacza mój koniec. Rozpadam się na miliony kawałków pulsując na nim prawie boleśnie. Kilka sekund później czuję drganie pode mną i patrzę jak twarz Russela spina się jakby walczył teraz o coś ważnego. Dochodzi we mnie wbijając palce w pośladki, co z pewnością będzie oznaczało ślady.

Chcę unieść nogę, by z niego zejść, ale nie jestem w stanie. Przysuwa mnie do swojej spoconej klatki piersiowej i podnosi się nie opuszczając mojego wnętrza. Wstaje z łóżka niosąc mnie prosto do łazienki. Zatrzymuje przed kabiną prysznicową odkręcając ciepłą wodę, po czym zamyka nas w małej przestrzeni pod letnim strumieniem. Stawia mnie na kafelkach dopiero teraz wychodząc ze mną powoli. Przenoszę wzrok na podłogę zauważając krew.

- Boli? – pyta odrzucając gumkę w kąt prysznica.

- Nie – odpowiadam zgodnie z prawdą. Wspinam się na palcach, by dosięgnąć jego ust i całuję namiętnie ciepłe wargi. – Było idealnie.

Przeżyłam swój pierwszy raz z Bestią i nie żałuję tego.

To właśnie on, z każdym kolejnym dniem, staje się dla mnie wszystkim.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top