Rozdział I

🤍

Polka siedziala w ogródku, wyrywała chwasty i zasadziwszy troszke nasion buraków, marchewki czy ogórków, to było ulubione jej miejsce w którym mogła sie odpreżyć i pomyśleć na spokojnie. Uśmiechneła sie widząc młode dzieci które przebiegły obok jej białego nie wysokiego płotu. -ach te dzieci hah. - parskneła śmichem wstając, otrzepała spodnie, wzieła konewke i ruszyła do tutejszej pobliskiej studni gdzie można było pobierać wode oczywiscie opłacając wode. Ale że polaka niestety zaówarzyła że woda z kranu szkodzi jej roślinką musiała pobierać wode z sutdni płacąc do tego ale to nic. Podeszła i zarzuciła wiadro wody do studni, nabrało sie troche wody zaczeła sznurek ciągnąc w swoją strone gdzie wiadro z wodą zaczeło wydawać dźwięk ocierający sie o kamienie. Po chwili kobieta nie tak stawiła noge i poleciała do przodu prawie nie wpadając do studni, no właśnie "prawie", czując męskie dłonie które obejmowały jej talie popuścila nie chcacy wiadro z czego wpadło do wody ale sznurek nadal w dloni kobiety. Spojrzała na nie znajmego który uratwywszy jej życie. Jej oczą ukazał sie Mocarstwo, Pan Rosja, kobieta zaczepiła sznurek aby nie uciekł jej -Witam. -odwróciła sie szybko i pokłoniła zestresowana. Meżczyzna podeśmiał sie i puścił kobiete -witam piękną dame.- ściągnął kapelusz i także sie lekko ukłonił -czy nic panience nie jest? Prawie pani wpadła do studzieńki.- złapywszy za sznurek sam, wiadro nabrało wody a sam meżczyzna po chwili wyciągnął pełne wiadro wody. -to nie jest zadanie dla drobnej kobiety jak pani. Gdzie pani mąż?.-
Kobieta tylko wyszerzyla oczy -mąż? Nie posiadam męża mieszkam sama i spokojnie poradziłabym sobie.- uśmiechneła sie lekko i wzieła wiatro zaczynając nalewać do konewki wody. Rosja dość zaskoczony był, z owej panienki była sztuka 10/10, kiedy usłyszał że nie ma męża wyczuł okazje ale jednak musiał sprawdzić panienke aby być pewnym czy to dobra kobieta. -może pani pomóc z tym?.- Kobieta zerkneła na meżczyzne odkładając po chwili wiadeeko i zakryła studzienke -nie trzeba, na prawde! Poradze sobie.- rzekła -ale dziękuje za propozycje ..- ukłoniła sie lekko, wzieła do ręki konewke i poszła powoli w strone domu z nie małymi przerwami bo jednak sama woda była ciężka. Rosja posbiegł i zatrzymał kobiete. -nalegam..- Polka zmrużyła oczy -trudno już nie odmówić..- szepneła i dała konewke na ziemie. Rosja podszedł tylko po swojego rumaka, podszedl -usadze panią na koniu aby sie już tak pani nie przemęczała. - złapał deliaktnie polke i usadził ją na koniu. Złapał za wode i wziął konewke zaczął iść w strone domku o którym wspominała kobieta. Polka dość była zaskoczona tą szybką akcją ale nie narzekała chociaż było jej głupio siedzieć na koniu samego mocarstwa, co powiedzą inne babki w miasteczku?! Dużo jej myśli kołatało w głowie, nie zaowarzyła nawet kiedy już byli przed jej domkiem. Meżczyzna zdjął kobiete i postawił. -prosze bardzo. - Polka dłużej juz nie zamierzała milczeć -może pan wejdzie na kawe czy herbate? Jeżeli pan ma ochote nie zmuszam..- zarumieniła sie lekko. Rosja uśmiechnął sie - dziękuje za twoją propozycje ale niestety nie moge zbytnio, może jeśli ujrze cie gdzieś blisko domu z chęcią wpadne ale z uprzedzeniem i zapytaniem.- puścił do niej oko łapiąc delikatnie za dłoń, ucałował ją i puścił -żegnam cie panienko, do zobaczenia!.- wsiadł i zaraz odjechał. Kobieta lekko sie uradowała jednak, jej serce sie rozpłyneło ale juz za dużo nie myślała. Wzieła konewke i ruszyła w strone ogórdka po chwili już podlewając ogródek.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top