5. Take My Hand
Aurora:
Wróciłam do szpitala. Podziękowałam Mendesowi za spacer i on poszedł do domu. Przebrałam się w czystą pizamę i postanowiłam szybciej iść spać, lecz utrudniało mi to ciągłe myślenie o moim zmarłym bracie. W końcu zdecydowałam się zapytać pielęgniarki czy nie dałyby mi coś na sen. Zgodziły się i w mgnieniu oka zrobiłam się strasznie senna.
---
Obudziłam się i chyba miałam zwidy. Moja mama oraz Pan Mendes stali przy mnie oboje trzymali mnie za rękę. Nie rozumiałam, co się właściwie dzieje.
-Co się stało? O co chodzi? - zdawałam dużo pytań, by uzyskać tą jedną odpowiedź.
-Lunatykowałaś i krzyczałaś, że sobie coś zrobisz jak nie przywrócą życia Lucasowi - te leki to musiały być naprawdę silne, że aż lunatykowałam i gadałam takie chore rzeczy.
-Ale na szczęście nic ci się nie stało, chociaż prawie spadłaś z dachu - wytrzeszczyłam oczy, gdy usłyszałam to. Czy ja naprawdę chciałam umrzeć?
Moja mama wyszła z sali i poszła porozmawiać z lekarzem, a Pan Mendes został ze mną.
-A czy pan teraz nie ma lekcji? - zapytałam. Przecież jest jakaś 8 rano, a on tu jest zamiast w szkole.
-Nie mogłem prowadzić lekcji, myśląc o tobie- twoim stanie, w jakim jesteś - czy on właśnie potwierdził, że coś do mnie czuje?
-
-
-
-
14 gwiazdek i następny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top