12. One Last Battle

Aurora:

Wróciłam do domu. Chciałam jak najszybciej zasnąć i zapomnieć o tym, że byłam tak blisko mojego nauczyciela, którego tak pokryjomu kraszowałam.

Czemu ja w ogóle do niego poszłam? Czemu się do niego przytuliłam? Czy to była chwila słabości?

Zastanawiałam się tak przez dłuższą chwilę. Te myśli nie pozwalały mi zasnąć. Postanowiłam wyjść na dwór.  Usiadłam na ławce w parku i dumałam:

Wpadłam w moją wewnętrzną histerię. Nie krzyczałam, nie płakałam głośno, nie biegałam i nie wyrywałam sobie włosów z głowy. Po prostu w jednej chwili coś we mnie stłukło się i przyrosłam do chodnika, nie mogąc zrobić kroku do przodu.

Moje dumanie przerwał ostry deszcz. Musiałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Zaczęłam biec. Biegłam tak, jak uciekałam jako mała dziewczynka przed pijanym ojcem i jego skórzanym pasem, którym mnie bił, gdy tylko nikt nie patrzył.

Zmęczona weszłam do domu. Moja mama na szczęście nie słyszała, że wchodzę do domu. Pewnie już śpi. Dobrze, bo ostatnio prawie wcale nie zmrużyła oczu. Przebrałam się w czystą pizamę i położyłam się na łóżku. Pomyślałam:

-To jest moja ostatnia szansa. Ostatnia walka. Muszę ją wygrać i nie mogę przepaścić tej jednej jedynej szansy. Nie mogę się poddać, nie teraz, gdy moje życie zaczyna być normalne. Nie teraz...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top