III

Nagle znalazłam się w kuchni, gdzie jakaś para rozmawiała. Na nasz widok sie uśmiechnęli.

-Hejka!- odezwała się dziewczyna w długich blond włosach.- Ty jesteś Alison, tak?

-Mhm.- odpowiedziałam nieśmiało- A ty jesteś Alexa?

-Tak. A to jest mój mąż, Carlos.

Przywitałam się z Carlosem, po czym wszyscy zaczęli mnie wypytywać o moje życie i moją ucieczkę. Opowiedziałam ponownie całą historię i trochę mnie juz to znużyło.

-Spać mi się chce. Czy mogę sie gdzies położyć?

-No jasne! Przygotowaliśmy ci pokój na piętrze. Twój plecak już tam jest.

Alexa zaprowadziła mnie do pokoju. Było to małe pomieszczenie z fioletowymi ścianami, łóżkiem, biurkiem i oknem z widokiem na ogród.

-Mam nadzieje ze ci sie bedzie dobrze spało. Idz sie jescze wykąpać. Tylko uważaj na Kiki, lubi czasami pospać pod prysznicem 😉- Dziewczyna zamknęła drzwi. Ja wzięłam z plecaka piżamę i poszłam do łazienki, zastanawiając sie co to jest za zwierzęcie to "Kiki". Po minucie dowiedziałam sie ze to kot. Spał sobie słodko pod prysznicem. Położyłam go na podłodze w łazience i szybko sie umyłam. Następnie poszłam do pokoju i zasnęłam głębokim snem słuchając muzyki.

Następnego ranka obudziło mnie szczekanie Sydney. Usiadłam na łóżku i zastanawiałam sie co ze sobą zrobić. "Nie mogę tu zostać. Nadużyłabym ich gościnności, ale z drugiej strony nie mogę błąkać sie po Los Angeles i spać na ławce jak ostatni żul! Co zrobić?!!!"- myśląc w ten sposób ubrałam koszulkę, jeansy, swetr, rozczesałam moje falowane, brązowe włosy i zeszłam na dół. Zastałam tam Kendalla grającego na gitarze.

-No prosze, prosze! Nasz Kendizzle gra na gitarze! :D

-Hahah no tak. Czasami troche przygrywam sobie.

-A zagraj mi coś! Plooooose!

-Skoro chcesz...

Zagrał mi "The a team" Eda Sheerana. Gdy skończył, zaczęłam klaskać i prosić o bis.

-Niestety, musze lecieć załatwić pewną sprawę.

-A gdzie jest Carlexa?

-Pewnie w pracy.

-Zostawiasz mnie samą w domu?

-Oczywiscie ze nie. James juz tu jedzie...

Gdy wypowiedział te słowa, rozległo sie trąbienie samochodu.

-...Już tu jest.

Otworzył drzwi Jamesowi i przywitał sie z nim. Następnie ja przytulilam Jamesa przyjacielsko.

-No to ja juz zostawiam was samych. Bye!

Kendall wziął jakieś papiery i poszedł. Ja zaprowadziłam Jamesa do kuchni i zjadłam śniadanie.

-Jak ci sie tu podoba?

-Jest przepięknie! Bardzo ładny dom, ogród też, mili ludzie. Jest super!

-Cieszę sie ze ci sie podoba.

-Ale wolałabym raczej wynająć sobie jakies mieszkanie!

-Och przestań! Jak chcesz wiedziec, to formalności związane z mieszkaniem zajmują strasznie duzo czasu i potrzeba miec duzo pieniędzy!

-Akurat to mam.

-Nie zadreczaj sie tym wszystkim. Chodź ze mną na spacer!

To była niespodziewana propozycja, ale poszliśmy razem aż na plażę. Siedzieliśmy na piasku patrząc sie na błękitne niebo i rozmawiając o...mnie. A konkretnie o ucieczce.

-Dziś w radiu słyszałem, że policja szuka cie po całym kraju. Wiedzą jak wyglądasz, więc bez problemu cie znajdą w tydzien.

-Nie mów takich rzeczy. Juz o tym pomyslalam. Przefarbuję włosy i zmienię nazwisko.

-Proszę, nie zmieniaj nic. Jestes przepiękna i zostaw swój wygląd w spokoju.

-Ale sam mówiłeś ze mnie znajdą.

-Chyba, że...

-Że co?

-Zmienimy ci dane osobiste.

-To znaczy?

-No wiesz... Możemy udawać ze jestes siostrą Alexy czy coś w tym stylu...

-To w takim razie mam sie przedstawiać jako Alison Vega?

-Dokładnie.

-Dobry pomysł! Dzięki Jamie ;)

-Nie ma za co, Ali.

Maslow uśmiechnął się. Czułam, że zaraz sie rozpłynę pod wpływem jego cudownego uśmiechu, piwnych oczu i brązowych włosów. "On jest genialny!"- pomyślałam. I nagle poczułam jak bardzo jestem głodna. Zaburczało mi w brzuchu. Pech chciał, że James to usłyszał.

-Chcesz coś zjeść?

-Noo... Trochę zgłodniałam.

-Może skoczymy na pizzę? Ja stawiam!

-O nie! To ja stawiam! Musze sie jakos odwdzięczyć za to ze ty, Kendall, Carlos i Alexa tak bardzo mi pomagacie.

-I Logan.

-Kto?

-Logan Henderson, mój kolega. Studiuje geografię. Dzisiaj wieczorem przyjeżdża do Carlexy, wiec dzis go poznasz.

-Spoko. Ale jak niby on mi pomaga?

-Zobaczysz za dwa miesiące.

-Już się boję.

-Hahaha! Bój sie, bój.

-Okejj... To idziemy na tą pizzę?

No i poszliśmy. Zamówiliśmy dużą hawajską- moją ulubioną. Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka minut o Loganie, gdy nagle podeszli do nas dwaj mężczyźni w mundurach. Policjanci!!!

-Dzień dobry- odezwał sie jeden z nich- Czy pani to Alison Grace?

-Eee... Nie?-skłamałam- O co chodzi?

-Poszukujemy pewnej dziewczyny z Brooklynu, która wygląda jak pani.

Ten drugi pokazał mi moje zdjęcie zrobione miesiąc temu w moim pokoju.

-To nie pani?

-Nie. Nigdy nie byłam w tym pokoju.

-W takim razie prosze pokazać nam pani dokumenty.

-Nie mam ich przy sobie.

-No to pójdzie pani z nami.

-Że co?!?!?! Za brak dokumentów?!

-Nie. Za prawdopodobieństwo bycia zaginioną dziewczyną którą szuka cały kraj.

-Nie możecie tak po prostu zabrać mojej kuzynki!- krzyknął na policjantów James. Od kiedy ja jestem jego kuzynką?

Policjanci tez byli nieco zdziwieni.

-Pańskiej kuzynki?

-Tak. To jest Jessica Maslow, mieszka w Nowym Jorku i przyjechała mnie odwiedzić razem ze swoimi rodzicami.

-Gdzie są jej rodzice?

-Aktualnie razem z Carlosem PenaVegą i jego żoną, Alexą- to Kendall i Katelyn Maslowowie.

-Hmm... Nieważne. I tak musimy panią zabrać na komisariat. Już tam czekają rodzice Alison i trzeba potwierdzić ze to nie pani.

Zamurowało mnie. Co moi starzy robią w Los Angeles? Od jak długo tam są? Jak bardzo będę miała przerąbane za ucieczkę? Nie wiedziałam. Wiedziałam za to, że bede musiała pożegnać sie z Jamesem i chłopakami. A tak mało brakowało zebym została na zawsze w Hollywood!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top