I

Nazywam się Alison Grace. Mam 17 lat i jeszcze kilka miesięcy temu mieszkałam z rodzicami i siostrą na jednej z dzielnic Brooklynu. Rodzina nadal tam mieszka, jednak ja już nie. I nie zamierzam tam wracać. To co tam przeżyłam każdy człowiek mógłby uznać za problemy zwyczajnych ludzi, ale ja wiem że przez to wszystko zawsze byłam zestresowana i często płakałam. Na szczęście wszystko się już zmieniło i jestem teraz bardzo szczęśliwa.
Ale zacznijmy od początku.
To był zwykły pochmurny
poniedziałek. Obudziła mnie kłótnia mojej mamy z moją siostrą, Phoebe. -Wspaniale!- pomyślałam ironicznie- moja kochana rodzinka znów budzi mnie przed czasem do jakże ukochanej szkoły!- Chodziłam do pewnej małej szkoły położonej na granicy Brooklynu, więc musiałam trochę wcześniej wstawać by dojechać na czas liceum. Mimo że to bardzo mały budynek, to jest to jedna z najlepszych szkół. A przynajmniej tak twierdziła mama wysyłając mnie tam. A ja juz po kilku dniach wiedziałam ze tu bedzie okropnie! I nie myliłam sie- codziennie dziewięć lekcji, nauczyciele nie umieją uczyć, jedzenie na stołówce niedobre i wiele innych rzeczy przez które zawsze po szkole mówiłam: Nienawidzę tego miejsca!
Ubrałam sie w byle jakie ciuchy i poszłam do łazienki. Od razu mama napadła na mnie z tysiącami pytań "Umyłaś sie?", "Spakowałaś do szkoły?", "Co chcesz do jedzenia?"
-Nie chcę nic, mamo. Kupię coś w szkole.
-Musisz coś zjeść. Zrób sobie i Phoebe kanapki i herbatę.
-Nie chcę.
-Zrób sobie!!!
-Grr..! No dobra!
Tak jak kazała mama zrobiłam kanapkę z dżemem i zjadłam ją. Gdy popatrzyłam na zegarek z przerażeniem zobaczyłam że za pięć minut mam autobus! Wzięłam plecak i pobiegłam na przystanek. Chciałam żeby tata mnie podwiózł, ale jak widać, on już dawno pojechał do pracy. Gdy siedziałam w autobusie, dostałam SMS-a od mojej przyjaciółki, Victorii. Vic: "Kiedy będziesz w szkole?" Od razu jej odpisałam: "Za minutę. A co?" Vic: "Chcę po prostu pogadać z tobą o tej twojej sytuacji w rodzinie." Hmm... No tak. Zapomniałam że ostatnio powiedziałam jej o mojej sytuacji rodzinnej. Czyli o przemocy. Nie chciałam jej tego mówić, ale gdy się jest w stresie i gdy sie ktos boi, trzeba się wygadać.
Przemoc w moim domu to nie jest zwykłe klepnięcie dla upomnienia! To jest coś przez co często płaczę ze strachu. Mama nie bije tak mocno, za to tata... Lepiej nie mówić. Co tydzień chodzi na siłownię i przez to jest bardzo silny. Ale gdy jednocześnie mama i tata biją, to psychika mi się psuje!
Od razu gdy weszłam do szkoły, Vic przywitała się ze mną i pociągnęła mnie do szatni.
-Opowiedz mi wszystko!- zażądała.
Więc powiedziałam jej to, co wiem.
-...Ale obiecaj że nikomu tego nie powiesz!- rozkazałam.
-Alison, to straszne!
-Obiecaj!
-Obiecuję.
-Jesteś prawdziwą przyjaciółką, Vicky. Dziękuje!
Przytuliłam przyjaciółkę i pobiegłam na lekcje.
Byłam wyczerpana! 2 godziny chemii, 2 matmy, fizyka, angielski, francuski i 2 WF! Myślałam że padnę. Gdy poszłam do szatni przebrać buty podeszła do mnie dyrektorka, pani Lloyd.
-Alison, mogę cię prosić na chwilę?
-Oczywiście.
Poszłam z nią do jej gabinetu i usiadłam na krześle naprzeciwko jej biurka. Bałam się o co chodzi.
-Powiedz mi- zaczęła- czy masz jakieś problemy z rodziną?
-Eee... Nie- odpowiedziałam zdezorientowana.
-Na pewno?
-Tak.
-Słuchaj... Victoria powiedziała mi, że rodzice cię biją.
-Że co?!?!
-Czy to prawda?
-No tak. Niestety
-Możesz mi o tym opowiedzieć?
-A Victoria pani nie powiedziała?
-Powiedziała, ale...
-Więc przepraszam, ale ja nie chcę już o tym mówić.
I wybiegłam z pokoju. Byłam wściekła na Vic. Jak ona mogła??? Przeciez obiecała mi że nikomu nic nie powie! Ze łzami w oczach szłam na autobus, który zawiózł mnie do domu. A w domu czekała na mnie niemiła niespodzianka. Mama stała w kuchni gotując zupę, a Phoebe pisała przy stole wypracowanie. Gdy mama mnie zobaczyła, wygonią Phoebe do jej pokoju a mi kazała usiąść na krześle.
-Dzwoniła do mnie pani Lloyd.
-No i?
-Podobno powiedziałaś jej że cię bijemy!!!
-No tak. A czy to nieprawda?
-Czy ty musisz zawsze wmieszać w nasze kłopoty ludzi z zewnątrz?!!! Wiesz że to moze trafić do sądu i bedą z tego ogromne konsekwencje?!!
-Nie wiedziałam. Przepraszam.
Gdy wypowiedziałam te słowa, dostałam w twarz.
-Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny! Masz to wszystko odwołać!
Wytargała mnie za włosy. Popłynęły mi łzy.
-Nie bij mnie...
-Cicho bądź! Idź uczyć sie do pokoju. Teraz!
Pobiegłam do pokoju mojego i 14-letniej Phoebe, która wszystko słyszała, więc jak weszłam do pokoju przytuliła mnie. Jednak nic to nie dało. Bałam się strasznie i miałam zrytą psychikę tak bardzo że jedyne co potrafiłam to trząść się ze strachu. I tak było nawet w kąpieli i w łóżku. Około godziny pierwszej w nocy nieco się uspokoiłam i wtedy podjęłam decyzję: Skoro żyję w okropnej rodzinie, nie mam już przyjaciółki i wszyscy sie ode mnie odwrócili, to nie mam juz życia!
Postanowiłam uciec.
Wzięłam plecak, ubrałam sie, wpakowalam do plecaka wszystkie oszczędności, ubrania i jedzenie i wyszłam z domu. Ciemna, bezksiężycowa noc obejmowała cały Brooklyn. Zaczęłam biec przed siebie i nie zatrzymywać się nawet przed witryną mojego ulubionego sklepu "Tally weijl". Biegłam i biegłam aż w końcu zatrzymałam się ponieważ usłyszałam znajomy głos.
-Ali!- krzyknęła Victoria, która siedziała na balkonie swojego pokoju i patrzyła na mnie z przerażeniem.
-Odwal się!- krzyknęłam w jej stronę.
-Co ty robisz o pierwszej w nocy sama w tej części miasta?!
-A ty co robisz o pierwszej w nocy na balkonie?
-Myślę o tobie.
-Więc przestań. Widzisz mnie po raz ostatni!
-Co??? Czemu?!
-Bo sie wyprowadzam. Nie chcę cię znać. Zostaw mnie w spokoju, nie odzywaj się do mnie... Po prostu wymarz mnie z pamięci!!!
I zaczęłam biec dalej. Słyszałam jeszcze krzyki Vic: "Ali, stój! Alison!", lecz miałam juz ją głęboko gdzieś. Godzinę później postanowiłam zrobić sobie odpoczynek. Usiadłam na chodniku i zaczęłam płakać.
I nagle zobaczyłam przed sobą stację kolejową. Podeszłam tam i popatrzyłam na rozkład jazdy pociągów. Szukałam takiego który jedzie jak najdalej od tego parszywego miejsca. No i znalazłam- pociąg Nowy Jork- Los Angeles przyjeżdża o godzinie szóstej na stację w Brooklynie!😃 Bez namysłu kupiłam bilet i schowałam się w kącie, żeby nikt nie znalazł mnie do szóstej. Znużona zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top