Ruletka
Emmm, hej... Ugh, chyba pierwszy raz w życiu tak naprawdę brakuje mi słów, żeby coś wyrazić wprost. Powiedzmy, że nie chciałem tego, okay? Ech... Tego też nie chciałem robić... O to, że mnie teraz widzisz możesz śmiało posądzić Richiego i Janine. To był ich pomysł. Ugh... Nawet nie wiesz jak dziwnie się czuję mówiąc sam do siebie przed obiektywem. Totalna paranoja! Szczerze mówiąc sam nie wierzę w nic co za chwilę ma mieć miejsce. Też kompletnie nie wiem co i jak mówić. Nigdy przed NIKIM się nie spowiadałem tak naprawdę. Przyznam się bez bicia, że nie umiem sobie wyobrazić, co teraz możesz czuć. Tsa... Gdy to widzisz jest już dawno po wszystkim. Skąd wiem, że minęło trochę czasu? Nie oszukujmy się, bałeś się tego co się tutaj kryje. Strzelam, że nikt nie był na tyle wspaniałomyślny by ci sam to podrzucić. Strzelam... Tak wiem to określenie brzmi pewnie tragicznie po tym wszystkim... Albo może jednak nieco zabawnie? Teraz siedzisz zapewne w biurze, co nie? W sumie głupio pytam, przecież zawsze tam trzymam swój laptop. Ugh... Jestem cienki w określaniu emocji i dobrze o tym wiesz. Ale gdzieś w biurku są chusteczki. Strzelam, że w tej po lewej. Wybacz... Tak strzelam, że powinienem przestać mówić o strzelaniu... Wybacz... Nie mogłem się powstrzymać... Jezuniu nie powinienem teraz być rozbawiony... Rany... Bawi mnie to... Jakoś... Olej te dziwne rzeczy, które są wrzucone tam z nimi. Dobra wiem, że tego nie zrobisz. Kiedyś ci to wytłumaczę... Znaczy w sumie bym musiał teraz. Ugh... To nie tak, że tego chciałem. Naprawdę, jestem teraz całkowicie szczery jakkolwiek abstrakcyjnie to nie brzmi. Umm... Cholera... Znowu się zaciąłem. Właśnie poznałeś powód, przez który w sumie nikt nic o mnie nie wie. Tak bardzo nienawidzę mówić prawdy o sobie. Po co komu ona no nie? Zawsze wolałem kreować coś innego, trzymać pozory. Wiesz coś jak Richard w teatrze, tylko codziennie, przez większość swojego życia z wyłączeniem kilku nocy kiedy zostawałem sam. Zawsze zadawałeś abstrakcyjnie dużo pytań, ale ostatnio przechodzisz samego siebie. I to naprawdę. Może przynajmniej uda mi się w część wstrzelić i przynajmniej w jakimś małym stopniu rozwiązać twoje zawiłe obliczenia czy co ty tam masz teraz w głowie. Wybacz... Heh... Te obliczenia, ugh matematyczne zboczenie. Tak bardzo nie wiem, co powiedzieć, że to aż śmieszne. Wiem nie powinienem, sory *śmiech* Sory, nie mogłem się powstrzymać. Wiem jestem jebnięty, nie musisz mi tego mówić. Nie umiem być poważny mimo tego wszystkiego. Wybacz. Od czego zacząć... Może od tego, że nawet się tak nie nazywam. Od dawna używam swojego drugiego imienia. Nienawidziłem ludzi, którzy się ze mnie naśmiewali, a wbrew pozorom z takich osobników zawsze składała się większość. Jak przejrzysz jakiekolwiek dokumenty szkolne, czy coś to wszystko ogarniesz. Facet z imieniem, które samo by go w pewnym sensie obrażało... Ugh... Szczerze mówiąc to jak usłyszałem je po latach to zgłupiałem. Paddy* to, Paddy tamto. Nie no w Anglii by to nie przeszło. Miałbym jeszcze bardziej przewalone niż zawsze. A tego by już było zbyt wiele. Pewnie nurtuje cię od dłuższej chwili kwestia tych "zabawek", które też były w szufladzie. Przyznaje nie były tam tak po prostu. W sumie dość dziwnie by było w czyimś biurku znaleźć rozrzucone luźno żyletki i inne takie. Tak ciąłem się, nie pytaj. To uspokaja. Ból pozwala odwracać uwagę. Nie znaczy to, że ktokolwiek by to zauważył... Jak długo to robię? Emm, chyba od szesnastych urodzin, więc to nie jest nic nowego. Na to dlaczego się tak to skończyło przyjdzie jeszcze czas. Pytałeś też kiedy pierwszy raz zabiłem. Okay sam tego chciałeś... Nie miałem nastu lat, a jakieś z pięć. To był wypadek w sumie, chociaż mam cały czas wrażenie, że mój dziadek od początku to planował. W sumie też byś mógł tak pomyśleć, gdybyś zauważył, że zamiast zabawkowego pistoletu podał dziecku prawdziwy. Tak nie ogarnąłem różnicy. Byłem na to za mały, okay? Nie chciałem tego, ale chłopak dostał headshota... Jak się domyślasz tak jakby już nie wstał. Biedny George... Pewnie ogarnąłeś, czemu nie lubię o tym mówić. Może jednak nie jestem taki pusty skoro pewne kwestie mnie prześladują do tej pory... Nie wiem. Naprawdę się nie znam na tych całych emocjach. Czemu zawsze milczałem, gdy pytałeś? Czemu się darłem przez sen jak opętany? Ugh... Tego też nienawidzę mówić. Miałem być szczery, co nie? Dobra rzucę tym raz. Nie chcę, żeby mój pojebany umysł ponownie mi o tym przypominał. Zgwałcili mnie jak byłem jeszcze dzieciakiem. Koniec, pozwól, że nie będę się w tej kwestii rozwijał. Ech... Nienawidzę tego... Wolałbym gdyby nikt tego nigdy nie wiedział...
Czyli już po wszystkim, co nie? I nie, tym razem naprawdę jestem martwy i nie wyszedłem z tego w jakiś dziki magiczny sposób. Gdyby to była tylko jakaś baśń to może nawet i bym nie musiał tego robić. W końcu nie dla wszystkich byłem po prostu jakimś wrogiem numer jeden czy coś. Wiem, że nie wyglądam, ale tak w sumie to jestem naukowcem. Już wyobrażam sobie twojego mindfucka. To musi być piękny widok. Szkoda, że mnie ominie. Ech... Powiedzmy, że wlazłem w pewne gówno, z którego nie da się tak po prostu pozbyć jak to prawdziwe. Wszystkie papiery, z których ogarniesz szczegóły są w biurze. Jak nie zapomnę do tego czasu to postaram się je wyciągnąć na wierzch. Ech... Każda historia ma swój koniec... Serio nie chciałem, żeby się to wszystko tak skończyło. Walczyłem przez dłuższy czas o inne zakończenie, ale coś nie wyszło. I to serio tak po prostu przegrałem wszystko. W żadnym wypadku nie obwiniaj też o to siebie, bo to nie ma sensu. Jedynie biologia się do tego przyczyniła. No i może też sam przyłożyłem do tego swoją rękę na ostatnim półmetku. Jakby musisz mnie trochę zrozumieć miałem wybór zakończyć to tak jak jest lub doprowadzić do tego, żebyś był świadkiem mojego ostatecznego upadku. Przy czym tej drugiej opcji byś mógł nie wytrzymać. Na tyle cię znam, by móc to stwierdzić. Zamknąłem też wszystko co musiałem. Właśnie jest jeszcze jeden szczegół, który przeoczył Mycroft. Od piętnastego roku życia bawiłem się w służbach królewskich i w sumie nawet nigdy nie powinien mnie tknąć zwłaszcza, że według tamtego jakby rankingu to mam status jego przełożonego nawet. Także ten... Nic ci na pewno nie zrobią, masz załatwioną nietykalność. Proszę cię tylko nie rób nic idiotycznego, jasne? W końcu nie jesteś mną by robić coś idiotycznego... Ech... Nawet się nie baw moimi ostrymi zabawkami. Podkreślę to MOJE zabawki, więc nie masz na nie pozwolenia. Przepraszam Bastian za to wszystko. Nawet zacząłem do ciebie czuć coś więcej niż obojętność... Wiem dziwne, ale tak dla nas obu jest lepiej. To, że w tej baśni zniknął jeden czarny bohater nie znaczy, że zniknęli też wszyscy inni. Tak w ogóle apropo tego co będzie mały spoiler. Holmes przeżyje. Nie pytaj skąd wiem. Wytłumaczenie ci tego zajęłoby mi wieki, zwłaszcza, że nie wiem, w którym momencie to ogarniesz. Pewne jest, to że nie będziesz się nudził. Powodzenia z nim życzę. I też serio nie waż sobie nic robić! O wszystkim się dowiem! Jeszcze nie wiem dokładnie jak, ale się dowiem. Zostawiam ci w sumie wszystko, masz cały plac zabaw dla siebie i w końcu nikt ci nie będzie truł dupy o nic. No i możesz zamknąć przedszkole czy coś... Masz wolną rękę, a no może jeden szczegół. Gdzieś w plikach znajdziesz takie krótkie wkurzające video. Jak chcesz to je zapętl i możesz powkurzać nim Sherla. Jedna historia się kończy, a wszystkie inne ciągną się dalej i twoja też ma trwać. Możesz to potraktować jako ostatni rozkaz. Głupio mi z tym... Nawet bardzo... Pozwól, że wyduszę z siebie słowa, których osobiście kompletnie nie rozumiem i wiem, że wiesz o nich znacznie więcej niż ja. To ten... Trzymaj się Bastian, serio cię kochałem cokolwiek to znaczy, ale Janine twierdzi, że to właśnie ta miłość, której nie ogarniam, więc... Powodzenia Tygrysie! Twój czas nastał. Dobrej zabawy.
Cisza. Nagranie skończyło się. Blondyn wpatrywał się jeszcze w ciemny ekran monitora i na moje oko rozmyślał co ze sobą zrobić. Może warto nadmienić, że był pijany w trupa... Tsaa... Chyba nie ogarnia co i jak... Skąd to wiem? No przecież uprzedzałem, że się o wszystkim dowiem...
Życie to zwykła ruletka. Są farciarze i pechowcy. Cóż tym razem kula trafiła na mnie. Co za ironia losu, że w tym przypadku to nie tylko metafora. Ciao! Do zobaczenia w następnym wcieleniu albo coś w tym stylu... W sumie nie wiem jak to dokładnie działa, ale no cóż. Nauka jest od tego, żeby zgłębiać takie tajniki, czyż nie? Chociaż zawsze pozostają jeszcze baśnie...
______________________
*Paddy to z irlandzkiego Patryk, jednak w Anglii jest używane jako pogardliwe określenie Irlandczyka
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top