Różowy lakier: Roy
Od kiedy zamieszkał z Oliverem, Roy zauważył pewne zachowanie, które tamten dzielił ze swoim przyjacielem, Halem. Mianowicie, czasami po cięższych misjach, mężczyźni lubili napić się czegoś mocniejszego. Co prawda, zazwyczaj pamiętając że jest z nimi dziesięciolatek wypijali jednie pół butelki któregoś z trunków przechowywanych przez Olivera w jego ulubionym barku. Zdarzały się jednak, tak jak tego dnia, wyjątki.
Kładąc się wcześniej spać, Roy obiecał, że bez wyraźnego powodu nie będzie szwądał się po domu. Oliver może i nie był najlepszy w wychowywaniu dzieci, ale miał wystarczająco dużo rozumu, by nie pozwolić swojemu przybranemu synowi słuchać pijackich kłótni. Dla chłopaka pijacki kłótnie nie były jednak ważne, poczuł bowiem palącą potrzebę udania się do toalety.
Teraz więc, najciszej jak potrafił, schodził do toalety, starając się przy okazji zajrzeć do kuchni, jadalni, gabinetu Olivera czy jakiegokolwiek innego pomieszczenia, w którym starsi mężczyźni mogli przebywać. Jeśli się czegoś dowie, to wszystko wina Olivera. Mógł dać mu pokój z własną łazienką, nawet pokoje gościnne je miały, ale nie, bo po co. Lepiej niech pokój z łazienką dostanie Dinah, która nocuje tam może raz na dwa tygodnie. Oto sprawiedliwy podział w wykonaniu Olivera Queena.
Przez lata, gdy ze śmiechem wspominał tą sytuację, zastanawiał się, jak mógł nie zaniepokoić go fakt, że w żadnym ze sprawdzanych pomieszczeń nikogo nie było. Wtedy też może nie doznałby takiego szoku, gdy wszedłszy do toalety zastał Olivera i Hala leżących na podłodze i trzymających w powietrzu wagę.
-Co robicie? - zapytał zdezorientowany. Nawet jeśli wiedział, co to znaczy że ktoś jest pijany, miał dopiero dziesięć i nie pojmował logiki która wówczas kieruje człowiekiem (czy też jej braku) - Po co wam waga?
-Dziewczyny trzymają nogi na ścianie, żeby schudnąć. Więc jak ktoś będzie trzymał wagę na nogach, to będzie ważył mniej. Looogika - Odpowiedział mu Ollie, a następnie obaj z Halem zanieśli się głośnym śmiechem.
-Możecie stąd wyjść? Muszę się załatwić - chłopak spojrzał na nich błagalnie.
-Jak wyjść, jak wyjść? - odparł tym razem Hal - To nasza toaleta, znajdź sobie swoją!
-Właśnie. Ja to zawsze powtarzam, że dzieciak to sobie musi umieć radzić! - krzyknął Oliver - Wypijmy za to!
Stwierdzając, że nic nie wskóra, Roy pokręcił głową i wyszedł z pomieszczenia. Może Dinah nie zamknęła drzwi do swojego pokoju na klucz i tam będzie mógł wejść.
Już po chwili okazało się, że miał szczęście i już po kolejnej minucie, jego jedynym celem było udanie się z powrotem do łóżka. Pomyślał jednak, że w takiej sytuacji sprawiedliwości nie stałoby się za dość i ludzie którzy nie pozwolili mu wejść do toalety nie zostaliby za to ukarani.
Wówczas jego uwagę przykuła mała, szklana buteleczka stojąca na umywalce. Nie zauważył jej wcześniej, a teraz, po dokładnym przyjrzeniu się, miał już pewność - był to lakier do paznokci. Różowy.
Roy nie był co prawda do końca pewny, po co Dinah trzymała lakier w tym kolorze. Z tego co pamiętał, w ogóle go nie lubiła. Nie miało to jednak znaczenia. Jedynym, co liczyło się w tym momencie, była zemsta.
Niewiele myśląc, złapał kosmetyk i wybiegł z łazienki. Czas na żart roku.
Wbiegł do pomieszczenia, gdzie ostatnio zastał dorosłych i nie rozczarował się - mężczyźni ciągle podejmowali próby schudnięcia. Byli tym tak zafascynowani, że nie zwrócili uwagi na chłopca wbiegającego do pomieszczenia.
-Jeszcze nic wam się nie udało? Kiedy te cudowne sposoby zaczną działać? - zapytał zaczepnie.
-Spokojnie, mały. Takie wielkie przedsięwzięcia wymagają właściwej motywacji - odpowiedział mu, ciągle wielce zainteresowany wagą, Oliver.
Siedzący obok niego Hal z wielką powagą pokiwał głową. W całości zgadzał się ze swoim przyjacielem, nawet jeśli nie do końca był pewien, w jakiej sprawie.
-No właśnie! Motywacja! A wiecie, co najbardziej motywuje kobiety gdy się ważą? Różowy kolor paznokci - Roy nie był pewien, czy nie przesadził. Żaden z mężczyzn nie wydał się być przekonany.
-Ale Roy... - zaczął Oliver - Nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale żaden z nas nie jest kobietą. Nie wiem jakie masz plany na przyszłość, ale na ten moment mogę z całą pewnością stwierdzić, że umiem odróżnić, jakiej jesteś płci.
-Na przyszłość, sprawdzaj, czy nie podgląda cię w łazience - szepnął konspiracyjnie Hal.
Roy pokręcił głową. Oni naprawdę byli w tym momencie dziwni. Bardziej, niż zwykle.
-Przecież sam wiem, że jestem chłopakiem. Ale wy papugujecie od kobiet. Więc - tu spojrzał na nich z satysfakcją - powinniście się też zachowywać tak, jak one.
Mężczyźni przyglądali mu się zaciekawieni, kiwając głowami w rytm jego słów.
-Mądrze gada - stwierdził wreszcie Hal.
-No w sumie - mruknął Ollie - Ale Hal... - spojrzał na przyjaciela niepewnie - Ja nigdy tego nie robiłem...
-W sensie, że nie malowałeś paznokci? Nie martw się, ja też nie. Ale Roy wydaje się na tym znać - wykonał zamaszysty gest w kierunku chłopaka - Pomożesz nam, co nie, młody?
Przynajmniej będzie co wspominać - pomyślał rudzielec.
-W sumie, to mogę wam je nawet sam pomalować, jeśli oczywiście chcecie - zaproponował niepewnie.
Gdy kilka godzin później wracał do swojego pokoju cały umazany na różowo, chłopak niczego nie żałował. Wiedział, że wszystko wynagrodzi mu poranna reakcja superbohaterów.
Tak też się stało. Być może, po części dlatego, że okazało się, iż poprzedniej nocy próbowali przez SMS-y zaprosić Batmana, by się do nich dołączył, zachęcając go zdjęciami swoich paznokci.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top