5# Nicketyst


Około 2 dni wcześniej
                     
                               
Nick

Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, wyszedłem z pokoju, a moim oczom ukazały się klejnoty. Jessica i mama przywitały się grzecznie ze wszystkimi i przytuliły tatę.

- Siema - przywitałem.

Podszedłem do Ametyst i po chwili poszliśmy wspólnie do pokoju.

- Jessica, możesz na chwilę pójść do brata, żeby go przypilnować? - Zapytał ojciec.

Mimo, że udawałem, że mnie to nie interesuje, byłem ciekawy o co chodzi, więc podsłuchiwałem.

Wkurzył mnie komentarz ojca. Przypilnować mnie?! Ja mam trzy lata czy co?!
To jakiś żart, jesteśmy w tym samym wieku!

- Oczywiście - Odpowiedziała Jessica.

Po chwili otworzyła drzwi, a ja w ostatniej chwili złapałem równowagę.

- Ładnie to tak podsłuchiwać? - Zapytała siora domyślając się czemu stałem pod drzwiami.

Przemilczałem.
Ona zamknęła drzwi i spędziliśmy jakiś czas w trójkę dopóki klejnoty z wyjątkiem Ametyst nie wyszły i Jessica nie wyszła na dwór.

Powygupiałem się z Ametyst przez kilka godzin. Było tak fajnie, że nie zauważyliśmy utratę czasu.

- Masz film ,,Chili kontra Meduza"?!
Możemy obejrzeć? - Zapytała w pewnym momencie.

Zgodziłem się i po pół godzinie usiedliśmy na moim łóżku, a laptop z filmem podłączyliśmy do telewizora na przeciwko. Na stoliku przed nami stanęły chrupki, chipsy, cola, żelki i popcorn.

Obejrzeliśmy cały film. Ponieważ film był na DVD, do płyty były zamieszczone dodatki. Postanowiliśmy obejrzeć niektóre, ale w pewnym momencie Ametyst usnęła.

Uśmiechnąłem się. Wiedziałem co prawda, że klejnoty nie potrzebują snu, a Ametyst robi to zazwyczaj dla frajdy, jednak mimo to nie miałem zamiaru jej budzić. Przykryłem ją kołdrą.

Tylko, gdzie ja będę spać? Wszyscy już pewnie śpią, więc nie mogę wyjść z pokoju, bo jeszcze kogoś obudzę.

Postanowiłem, że położę się obok Ametyst.
Bo przecież przyjaciele mogą spać w jednym łóżku, prawda?

                 
Następnego dnia

                        
Ametyst

Obudziłam się rano i poczułam rękę na mnie. Podskoczyłam z zaskoczenia i spojrzałam w bok.

Obok mnie leżał Nick.

My naprawdę razem spaliśmy?!

To nic takiego, prawda?

Poczułam jak złośliwe rumieńce wypływają na mojej twarzy.

- Ami, już nie śpisz? - Zapytał sennie Nick.

Kurde! Musiałam go obudzić, gdy podskoczyłam!

Przyjaciel usiadł, przeciągnął się i przetarł oczy.

                             
Nick

Usiadłem, przeciągnąłem się i przetarłem oczy.

Spojrzałem na Ametyst. Jej włosy były w nieładzie, a ona wydawała się na twarzy bardziej fioletowa niż zwykle.

Mimo nieładu nie wyglądała wcale źle.

Na myśl o tym się zarumieniłem.
No cudownie.

Po chwili postanowiłem przerwać niezręczną ciszę.

- Sorki, nic się nie wydarzyło, spałaś nie chciałem cię budzić i przysnąłem. - Wyjaśniłem.

- Nic nie szkodzi. - Odpowiedziała i uczesała swe długie, gęste i lśniące włosy.
Poprosiłem, żeby zaczekała i poszedłem do łazienki się przebrać.

Byłem pewny, że jak wrócę do pokoju, jej już dawno nie będzie, bo Ametyst jest trochę buntowniczką, ale kiedy wróciłem, czekała.
           
- Zapomnijmy o tym, okej? - Zapytałem zmieszany.

- Oki - Odpowiedziała.

Potem nastąpiła chwila ciszy.

- To... Idziemy gdzieś? - Zapytałem.

- Tak, czemu nie. - Odpowiedziała, po czym wstała.

Jednak najwidoczniej wczoraj wieczorem zrzuciliśmy butelkę, bo potknęła się o nią i wpadła na mnie.
Ja się przewróciłem i po chwili znalazłem się na podłodze, a na mnie leżała Ametyst.
Czułem jej ciepły oddech na policzku i zarumieniłem się.

Ona szybko się poderwała, pomogła mi wstać i zaczęła przepraszać. Przerwałem jej mówiąc, że nie musi przepraszać.

Wyszliśmy z domu i poszliśmy do parku rozrywki. Powygupialiśmy się razem całkowicie zapominając o niezręcznych sytuacjach.

Potem mój brzuch dał o sobie znać, więc poszliśmy na pizzę.

Rozkoszowałem się smakiem soczystego dania z szynką. Wreszcie mogłem zjeść jakieś mięso.

Po uczcie poszliśmy do galerii pooglądać gry i filmy. Byliśmy tam jakiś czas i kiedy wyszliśmy zrobiło się ciemno.

- Ja chyba muszę już wracać do domu. - Oznajmiła.

- Jest już późno. Ja wiem, że umiesz walczyć i dasz sobie radę, ale jednak Cię nie puszczę samą do domu. - Stwierdziłem.

- Wtedy ty będziesz wracać sam, a ty nawet walczyć nie umiesz, no i wiemy jak jest z twoją orientacją w terenie. Na bank się zgubisz. Ja cię odprowadzę. - Powiedziała stanowczo.

Chciałem skomentować tę "obrazę", ale odpuściłem. W sumie, to miło, że się troszczy. Poczułem się cieplej na sercu.

Poszliśmy pod mój dom. Wtedy zaczęła się burza.

- To pa. Muszę iść. - Oznajmiła Ami i już miała iść, gdy złapałem ją za rękę.

- W taką ulewę? Nie ma mowy! - Odparłem i zaciągnąłem ją do środka.

                          
Ametyst

Kiedy odprowadziłam Nicka rozpętała się burza.
Czym prędzej się pożegnałam i już miałam iść, ale mnie zatrzymał łapiąc za moją rękę. Jego dłoń była ciepła i silna. Pomimo moich oporów zaciągnął mnie do swojego domu, mówiąc, że w taką ulewę mnie nie puści.

Zarumieniłam się.

Puścił moją rękę, gdy zamknął drzwi. Wtedy do nas podszedł Steven.

- Nick! Dlaczego tak późno wracasz?! Martwiliśmy się. - Oznajmił.

- Przepraszam ojcze. - Odpowiedział posłusznie Nick.

Rzadko widziałam, żeby Nike [Najk - przezwisko Nicka] był posłuszny, ale czasem mu się to zdarzało.

Pół klejnot przyjął najwidoczniej przeprosiny swego syna, bo po chwili odezwał się do mnie.

- Witaj Ametyst! Miło cię widzieć! Jest już późno i jeszcze deszcz. Może zostaniesz u nas? Pokój gościnny jest wolny, tylko trzeba pościelić łóżko. No chyba, że nie chcesz spać, to w pokoju jest też telewizor, jakieś książki i komputer. - Zaproponował Steven.

Zgodziłam się.

Pościeliłam łóżko z pomocą Nicka, który nalegał żeby mi pomóc.
Potem zapytał czy chcę do łazienki, a kiedy dostał przeczącą odpowiedź, to sam do niej poszedł.

A ja się położyłam i włączyłam telewizor.

Po chwili usłyszałam kroki i domyśliłam się, że Nike wraca do swojego pokoju.

Po dwóch godzinach wszyscy już spali z wyjątkiem mnie. W telewizji film się skończył i nie miałam co robić.
Postanowiłam, że może też się zdrzemnę, bo czemu nie, ale nie mogłam zasnąć.

Po pół godzinach ktoś zapukał cicho do drzwi. Otworzyłam i Nick wszedł do pokoju gościnnego.

- Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam? - Zapytał niepewnie Nick.

- Nie, akurat mi się nudziło. Ale i tak, powinieneś iść spać. Ludzie potrzebują snu. - Stwierdziłam.

- Wiem, ale nie mogę zasnąć. Mogę tu chwilę pobyć? - Zapytał mnie.

Gdy się zgodziłam, usiadł koło mnie.

Włączyliśmy Xbox i zaczęliśmy grać w Call of Duty.

Po chwili Nick oparł się o moje ramię, ale go nie zepchnęłam.

- dhjdjjsnsn. - wyszeptał.

- Co? - Zapytałam nie usłyszawszy co mruczy.

- Kocham Cię Ami. - Odpowiedział cicho, na co ja stałam się fioletowym burakiem, a może raczej śliwką/winogronem?

Obróciłam głowę i spojrzałam na Nicka, który miał zamknięte oczy.
Spał.

Pewnie powiedział to przez sen.

Czułam się dziwnie. Z jednej strony mogę udać, że nie słyszałam, bo Nick nie będzie sobie zdawał sprawy z tego wyznania, ale z drugiej strony czułam się z tym źle. Z oszukiwaniem i olewką.
Szczególnie, że ja chyba odwzajemniałam jego uczucia. O ile on serio tak czuje, ale chyba tak, nie? W końcu powiedział mój/moją ksywkę/skrót.

Postanowiłam się z tym przespać.

Delikatnie, tak, żeby nie rozbudzić podniosłam Nicholasa na ręce. Trzeba przyznać, że ma twardy sen.

Zaniosłam go do jego pokoju i delikatnie ułożyłam na łóżku i przykryłem go kołdrą, po czym wycofałam się na paluszkach.

Położyłam się i po paru minutach zasnęłam.

                             
Nick

Obudziłem się i pierwsze co zobaczyłem to Ametyst siedzącą na mym łóżku.

- Cześć Ami! Nie pamiętam, żebym tu zasypiał. - Stwierdziłem.

- Hej. Yhm..., Bo cię przeniosłam. - Odpowiedziała.

Zachowywała się dziwnie. Miałem wrażenie, że coś ją trapi, ale nie zapytałem jej o to, tylko czekałem, aż ona sama będzie chciała mi powiedzieć.

- Nick... Bo jak spałeś, to... Gadałeś przez sen i... Powiedziałeś, że mnie kochasz... - Powiedziała, końcówkę szeptając.

Zarumieniłem się. Czułem się tak głupio. Milczałem.

- To... Prawda? - Zapytała.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Z jednej strony to była prawda, kocham ją i w sumie czułem coś do niej od wielu lat.
Z drugiej strony, nie chciałam zniszczyć przyjaźni.

- Tak. Kocham Cię Ametyst - Przyznałem zakłopotany.

Ona zrobiła się znowu bardziej fioletowa, a mój rumieniec się pogłębił.

- Też cię kocham. - Odpowiedziała nieśmiało.

Pocałowaliśmy się, jednak po chwili Ami przerwała.

- O co chodzi? - Zapytałem zdezorientowany.

- Nie powinniśmy chyba... Jesteśmy rodziną. - Stwierdziła.

- Ale nie jesteśmy w żaden sposób spokrewnieni. - Przypomniałem.

- Wiem, ale sama nie wiem... Jakieś to nie właściwe... Jestem w końcu dla was jak ciocia. - Zastanawiała się.

- Teoretycznie jesteś, ale ja nigdy nie traktowałem cię jak ciocię, tylko jako przyjaciółkę, a potem ukochaną mi osobę. - Wyznałem.

Nastąpiła chwila ciszy.

- To może zostaniesz moją dziewczyną, a nasz związek będziemy trzymać w tajemnicy? - Zaproponowałem.

- Zgoda. - Odparła i wróciliśmy do pocałunku.

___________________________________________

Ciąg dalszy nastąpi!

Słów: 1391

Next: jutro

I jak podobało się? I mamy ship Ametyst × Nick.
Jakieś pomysły co do nazwy shipu?

Amenick, nicketyst, ametynick, Amini?
Te ostatnie raczej słabo brzmią.
To co?
Nicketyst?

A może jakiś inny jak np. Amenick? Piszcie w kom!

Co tu dalej mówić...

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top