19# Prawda

To pierwszy raz, kiedy ten dźwięk pojawił się w środku dnia i akurat w złym momencie.

Sam moment pojawienia nie napawał optymizmem, bo to znaczyło zmiany, zapewne na gorsze, ale też fakt, że byłam akurat Stevonnie i na dodatek w domu klejnotów też nie pomagał.

Ponieważ nie chciałam martwić rodziny, ostatkiem sił nie zakryłam uszy, ale nie wiedziałam na jak długo.

Dźwięk jak zwykle był okropny, ale jednocześnie kuszący. Trudno było mu się oprzeć, jakby był silniejszy niż zwykle. Pewnie był bliżej. Na szczęście i ja, jako fuzja byłam silniejsza i skutecznie wytrzymywałam jego dźwięki.
Przynajmniej przez pierwsze parę minut, bo on najwyraźniej nie zamierzał przestawać, a uszy zaczynały już boleć.

- Przepraszam. - Pomyślała jedna część mnie do drugiej.

- To nie twoja wina. - Odparła ta druga.

Klejnoty na szczęście nie zauważyły problemu, ponieważ wszystkie patrzyły się na Grega opowiadającego coś zabawnego.

Po chwili nie mogłam dłużej wytrzymać i się rozpadłam.

                            
Connie

Ten dźwięk był okropny. Jakim cudem Steven go wytrzymywał?!

Wtem dotarło do mnie, że mój ukochany dalej może go słyszeć, więc czym prędzej się do niego odwróciłam. Po jego minie domyśliłam się, że jeszcze go słyszy i w obawie, że nie wytrzyma i za nim podąży, złapałam go za rękę, a on ją uścisnął.

Rodzina patrzyła na nas zdezorientowana.

- Co się stało? Wszystko dobrze? - Zapytała zmartwiona Perła.

Zerknęłam kątem oka na Stevena.

- Tak, wszystko w jak najlepszym porządku. - Odparłam, wiedząc, że tak jak ja, Steven nie chce martwić klejnotów.

- Na pewno? Wasza fuzja się rozłączyła tak nagle, jakby oberwała od kogoś. - Skomentowała Ami.

- Wydawało Ci się. - Odpowiedział nagle Steven, a ja się uśmiechnęłam.

Dźwięk zapewne minął.

Popatrzyłam na niego zadając mu nieme pytanie. On zrozumiał je i podkręcił przecząco.
Czyli trzymamy to chyba w sekrecie. Nie cierpię tajemnic...

- Connie, możemy porozmawiać na chwilę na osobności? - Zapytał Steven podnosząc się z miejsca.

Przytaknęłam i poszłam za nim do innego pokoju.

- Przepraszam Cię. Nie wiedziałem, że ten dźwięk się teraz pojawi. Zawsze pojawiał się wieczorem. Nic ci nie jest? - Zapytał zmartwiony.

- Nie martw się, wszystko dobrze skarbie. Jedynie uszy mnie trochę bolą, ale to przejdzie. - Uspokoiłam.

On mnie pocałował podleczając moje uszy, a za chwilę podleczył i swoje.

- A u ciebie? Nic Ci nie jest? Po rozłączeniu dźwięk dalej się trzymał, nie? - Zapytałam z troską w głosie.

- Jest dobrze, dźwięk dość szybko minął. - Stwierdził.

- Tak jak i ty, nie chcę martwić klejnotów. Ale może to im pomoże w sprawie? - Zapytałam.

- Jak? To tylko dźwięk. - Odparł.

- Wiesz tak jak ja, że to coś więcej. Oni muszą wiedzieć, Steven. A jak nie to powiedzmy wszystko, a ukryjmy w tajemnicy tylko dźwięk. Przecież wiedza, że to Bluebird jest za tym może bardzo pomóc. - Poinformowałam stanowczo.

- Jeśli uważasz, że tak będzie lepiej... Ale nie mieszajmy w to nasze dzieci. - Zaproponował.

- Zgoda.

Wróciliśmy z powrotem. Ponieważ było już późno, z łatwością udało nam się wymusić, by dzieci poszły do domu.

Słońce już dawno zaszło, więc wyjątkowo wykorzystaliśmy domowy teleporter i ja wraz z Nickiem i Jessicą przeteleportowaliśmy się do domu, a następnie wróciłam z powrotem do pozostałych.

- To co porobimy? Może pogramy w planszówkę? Albo lepiej, porywalizujemy? - Zaproponowała Ametyst.

- Steven? Connie? Chcecie nam o czymś powiedzieć? - Zapytała nagle Perła zauważając nasze miny i nasz kontakt wzrokowy.

- Em... Connie chce wam coś powiedzieć! - Powiedział Steven pod wpływem impulsu.

- Ja? Ty lepiej się do tego nadajesz! - Stwierdziłam.

On milczał.
Westchnęłam.

- Bluebird stoi za porwaniem Diamentów. - Powiedziałam poważnie.

W odpowiedzi Ametyst, Perła i Greg zaczęli się śmiać, a Granat się uśmiechnęła.

- Bluebird? Proszę cię. To chodzące nie porozumienie. Nawet nie potrafi żyć ze sobą w zgodzie. No i jest mała. Jak więc miałaby porwać wielkie Diamenty? - Zapytała rozbawiona Ametyst.

- Ale to prawda! A do pomocy ma jakiś zielony klejnot. Nie wiem póki co kto to, ale na bank jej pomaga! - Zaczął bronić Steven.

- A skąd to niby wiesz. Nawet nie wiesz, jak ten klejnot się nazywa. Przyśniło ci się? Przecież to jeszcze nie oznacza, że to prawda, a jedynie to, że jesteś przemęczony. - Stwierdziła Perła.

Steven zamilkł, gdyż zielony klejnot faktycznie widział tylko we śnie i we wspomnieniach. Jednak ja nie miałam zamiaru odpuścić.

- Bluebird dwa razy zaatakowała Stevena, a raz wspomniała o zielonym klejnocie. - Poinformowałam.

- Walczyłeś z Bluebird?! - Zapytała zaskoczona Ametyst.

- Nic ci się nie stało?! - Zapytała Perła.

- Nic. Ale ona nas szpiegowała. Poza tym we wspomnieniach Diamentów za każdym razem ją widziałem. - Dodał Steven.

- To nie zmienia faktu, że nie dałaby rady porwać Diamenty. One są wielkie. - Stwierdził Greg, a Granat tylko kiwnęła głową.

- Używa specjalnego dźwięku, który pomimo okropnego brzmienia, hipnotyzująco przyciąga do siebie.
Aczkolwiek posiada bardzo dziwne właściwości sprawiające, że tylko Diamenty słyszą ten dźwięk lub fuzje z choć jednego Diamenta. Jednak dźwięk najwidoczniej nie wpływa w tym samym stopniu na słuchaczy, ponieważ Diamenty po pierwszym razie złapały się w pułapkę, a Steven pomimo częstego słyszenia jego brzmienia, nadal stawia opór. - Wyjaśniłam.

- Co?! Steven słyszy jakiś dźwięk, który go przyciąga?! - Wykrzyknęli chórem.

- Musiałaś im to mówić? Mieliśmy powiedzieć tylko o Bluebird, zielonej i snach. - Skomentował Steven.

Ja nie odpowiedziałam czując zakłopotanie.

- Steven... Nie usłyszeliśmy potwierdzenia. - Powiedziała po raz pierwszy tego wieczoru Granat.

- Em... Już późno. Powinniśmy wracać Connie. Poza tym znając Nicka pewnie nie śpi i trzeba by go przypilnować. - Powiedział Steven zbywając słowa fuzji.

Wziął mnie za rękę, pożegnaliśmy się i przteleportowaliśmy się do domu.

- Ale wiesz, że to nie było kulturalne? - Skomentowałam w domu.

- Może i tak. Ale to pierwsze co przyszło mi do głowy. Co ja miałem niby zrobić? - Odparł ukochany.

Poszliśmy się przebrać i po chwili leżeliśmy już w łóżku.

- Steven... Może byśmy się złączyli? - Zapytałam nieśmiało.

- Po co? - Odpowiedział mąż.

- Ja... Nie chcę, żeby coś ci się stało. A jak ten tajemniczy odgłos się pojawi? - Wyjaśniłam zmartwiona.

- Dlatego tym bardziej to zły pomysł. Nie wyśpisz się i będziesz go słyszała. - Zauważył Steven.

- Może i tak, ale jako fuzja jesteśmy silniejsi, a ja nie chcę cię stracić... - Wytłumaczyłam.

- Nic mi nie będzie. - Zapewnił.

- Proszę... - Odpowiedziałam.

On westchnął, ale uległ i po chwili byliśmy Stevonnie.

                         
Bluebird

Stałam obserwując ofiarę i jej przyjaciół.
Steven wraz z żoną siedzieli z niepewną miną.

Teraz miałam już pewność, że ukochana ofiary wie o wszystkim, jednak to mnie nie zaskoczyło. Nie można było nie przyznać, że Connie jest osobą inteligentną. To, że się dowie, pozostawało jedynie kwestią czasu.

Jednak aby się upewnić, po raz pierwszy w dzień pozwoliłam sobie użyć pewnego dźwięku. No i także dla zabawy.

Wiedziałam, że oboje nie będą chcieli martwić klejnotów i zachowają to w tajemnicy, więc ciekawiło mnie jak długo dadzą radę. Kiedy dźwięk się pojawił, uśmiechnęłam się widząc jak fuzja z ofiary i jej ukochanej cierpi i tak jak myślałam, starali się tego nie ujawniać.
W pewnym momencie Stevonnie się rozpadła, jednak ja nie miałam zamiaru skończyć. Przestałam dopiero chwilę później, gdyż wiedziałam, że jeszcze trochę, a klejnoty zauważyłyby problem.

Potem ofiara odesłała swoje dzieci do domu, a ja zaczęłam mieć złe przeczucie, które mnie nie oszukało, bowiem chwilę później Steven i Connie wygadali o wszystkim. Uśmiech zszedł z mojej twarzy.

Nie sądziłam, że to zrobią, ale nic nie szkodzi. Pora to zakończyć i przyśpieszyć plan. Już wystarczająco długo szpiegowałam rodzinę ofiary.

___________________________________________

Ciąg dalszy nastąpi!

Słów: 1206

Next: w poniedziałek

Podobało się?

Klejnoty wiedzą o wszystkim, a Bluebird zdaje sobie z tego sprawę.

Jak myślicie? Co zrobi czerwono- niebieska fuzja?

Piszcie komentarze, chętnie poczytam różne teorie.

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top