18# Wtajemniczenie
Connie
Po jakichś dziesięciu minutach przyszła Jess, prosząc mnie o pomoc w opiece nad dzieckiem Cebuli - Szczypiorem.
Zgodziłam się, a ona zaprowadziła mnie do domu klejnotów.
- Czemu akurat tutaj? - Zapytałam.
- Bo...e... Klejnoty miały chwilę go popilnować, póki ja po ciebie nie pójdę! - Odpowiedziałam, a ja czułam, że chodzi o co innego.
Weszliśmy do środka i ujrzałam tam wszystkie klejnoty, Nicka, Szczypiora i... Stevena?!
On także był zaskoczony nie spodziewając się, że tu przyjdę.
- Co ty tutaj robisz?! - Zapytaliśmy siebie jednocześnie powodując u mnie zakłopotanie.
- Miałem pomóc Ametyst ze Szczypiorem. - Odpowiedział Steven.
- A ja miałam pomóc Jessice ze Szczypiorem. - Odpowiedziałam.
Oczywiście... To był podstęp.
- Jessico, Nickolasie co wy kombinujecie?! - Powiedzieliśmy jednocześnie podniesionym głosem.
- Ej! Czemu ja?! Ja tu tylko siedzę, przecież nic nie zrobiłem! - Odpowiedział Nick powodując oburzenie Jess.
- Nic nie wymyśliliśmy. Po prostu potrzebujemy pomocy! - Odpowiedziała uparcie stojąc przy swoim, Jessica.
- Ej... Chwila... Gdzie jest Szczypior? - Odezwała się w pewnym momencie Ametyst.
W panice cała nasza rodzinka zaczęła się rozglądać po mieszkaniu, z wyjątkiem opanowanej Granat.
- Wiesz, gdzie on jest? - Zapytałam ją.
- W Homeworld. - Odrzekła spokojnie.
- Co?! Jak? Przecież nie jest klejnotem i nie ma odłamka! - Zapytał Steven.
- Em... Ups. - Skomentował nieśmiało Greg.
- Dziadku? Co się stało? - Zapytała Jessica.
- Kiedy poszedłem się umyć, położyłem mój naszyjnik z odłamkiem na stole, by go nie zmoczyć i zapomniałem go włożyć. - Wyjaśnił zakłopotany.
- Nie ma go na stole. - Odpowiedziała Perła.
- Co? Czyli on na serio jest w Homeworld! - Wykrzyknęliśmy chórem wraz ze Stevenem.
- Cebula nas zabije! - Dodała Ametyst.
- Steven. Trzeba będzie częściej robić kursy bezpieczeństwa ze Słonecznym Kwarcem. - Skomentowała Granat.
- Ale my nie robimy żadnych takich kursów. - Przypomniał fuzji mój mąż.
- I to był błąd. - Odparła.
- Dobra. Ja idę go poszukać, a wy popilnujcie bliźniaków, by nie narobili więcej szkód. - Powiedział Steven i pobiegł do innego pomieszczenia z teleporterami.
- No i znowu chcesz zrobić wszystko sam! O nie, ja także będę szukać i znajdę go pierwsza, zobaczysz! Bo w porównaniu do ciebie, ja słucham! - Wykrzyknęłam i pobiegłam za nim do teleportera.
Użyłam swojego odłamka i po chwili także byłam w Homeworld'dzie.
Jessica
- No i znowu chcesz zrobić wszystko sam! O nie, ja także będę szukać i znajdę go pierwsza, zobaczysz! Bo w porównaniu do ciebie, ja słucham! - Wykrzyknęła matka i wybiegła z domu.
- To nie miało tak wyglądać. - Skomentował Nick.
- Chyba tylko jeszcze bardziej ich skłóciliśmy. - Zauważyłam.
- Gdybyś tylko pilnowała Szczypiora, byłoby okej. - Stwierdził brat.
- Że co?! To ty go miałeś pilnować, nie ja! - Odpowiedziałam.
- Dość! Stało się i trudno. Nic im nie będzie. - Odpowiedziała Granat.
- A co jeśli się rozwiodą? - Zapytałam smutno.
- Kłótnie się zdażają i to normalne. A ja znam Stevena od jego narodzin, a Connie od wielu, wielu lat i jestem pewien, że ta mała sprzeczka nie spowoduje tego, że nie będą razem. - Pocieszył dziadek, uspokajając mnie.
Steven
Ona jest taka uparta. Oczywiście nie mogła dać za wygraną i musiała się wtrącić.
Ale robi to nie potrzebnie. Znajdę Szczypiora i przyniosę go z powrotem wraz z odłamkiem Grega.
Plusem było to, że większość klejnotów żyje w pokoju, minusem, że planeta była wielka i pełna wielkich budowli i przedszkoli, co znacznie utrudniało znalezienie.
Wskoczyłem na najwyższy budynek mając nadzieję, że dostrzegę zgubę, ale klejnotów było za dużo.
Zamiast tego dostrzegłem Connie, która maszerowała po dziedzińcu i pokazywała obrazek ze Szczypiorem pytając zapewne czy ktoś go widział.
Niestety żadne z nas nie mogło go znaleźć.
Opuściłem się na dół, przez co omyłkowo wystraszyłem jakiś klejnot dźwigający wielką wazę. Upuścił ją, a ona potoczyła się w moim kierunku. Była za blisko, bym mógł zareagować, ale na szczęście w ostatniej chwili popchnęła mnie Connie, która była świadkiem tego wydarzenia.
- Steven! Nic ci nie jest?! - Zapytała zaniepokojona ukochana.
- Jest okej, dziękuję. - Odpowiedziałem.
Connie syknęła z bólu.
- Wszystko dobrze? - Zapytałem zmartwiony.
- Chyba skręciłam kostkę. - Odparła.
Pocałowałem ją, powodując leczenie jej kostki i odwzajemnienie przez nią pocałunku.
- Już lepiej? - Spytałem z troską.
- Tak, dziękuję.
Wstałem i pomogłem jej wstać, po czym rozległa się chwila milczenia.
- Przepraszam. - Powiedzieliśmy oboje po dłuższej chwili i się uśmiechnęliśmy z sytuacji.
- Przepraszam, że byłam dla ciebie taka nie miła i, że cię szpiegowałam. Przepraszam, że na ciebie krzyczałam i ci nie ufałam. - Powiedziała.
- Nie, to ja przepraszam. Chciałaś mi pomóc, a ja cię tak potraktowałem i zagroziłem rozwodem. Ja nie chciałbym cię stracić i w życiu nie chciałbym tego rozwodu... - Powiedziałem.
- To zapomnijmy o tym, zgoda? - Zaproponowała ukochana.
- Zgoda. - Odpowiedziałem.
- Próbowałem dojrzeć go z góry, ale jest za dużo klejnotów. Bez ciebie nie dam rady. Jakieś pomysły? - Zapytałem.
- Może użyjesz swojej mocy i się z nim połączysz przez sen? - Zaproponowała.
- Mam teraz się położyć?! - Skomentowałem niepewny.
- Będę cię osłaniać. Zaufaj mi. - Odpowiedziała.
Położyłem się i zamknąłem oczy.
Connie
- Jest w saunie w domu Diamentów! - Powiedział Steven, gdy już się obudził.
Czym prędzej tam pobiegliśmy.
Gdy byliśmy na miejscu mieliśmy problem z wejściem, ponieważ Diamenty były wielkie, a ten dom był dostosowany do nich.
- Nie damy rady tam dojść. Jakim cudem Szczypior tam dotarł?! - Zapytał Steven.
- To w końcu syn Cebuli, a wiesz jaki jest Cebula. - Zauważyłam.
Obeszliśmy dom z nadzieją na znalezienie wejścia.
- Gdybym był sam, może użyłbym mocy wysokiego skoku i powolnego opadania. Ale z tobą wolę tego nie robić, bo nie wiem czy dam radę znaleźć jakieś miejsce, gdzie stanąć. - Skomentował.
- A może się połączymy? Stevonnie jest większa i ma twoje moce. Na pewno da radę wejść. - Zaproponowałam.
- Może jednak spróbuję się wznieść i otworzyć ci jakieś okno czy coś od środka? - Stwierdził wymijająco.
- Steven? Dlaczego nie chcesz się połączyć? - Zapytałam.
On z początku milczał unikając spojrzenia na moje oczy, ale po moim ponagleniu, w końcu się odezwał.
- Jak jesteśmy fuzją, oboje widzimy to samo, czujemy to samo, wiemy to samo...
Więc jeśli się połączymy, to pewnie dowiesz się o wszystkim, a ja naprawdę nie chcę cię martwić... - Wyjaśnił.
- Nie mamy za bardzo wyboru. Poza tym ja naprawdę chcę ci pomóc. A żeby to zrobić, muszę wiedzieć. Proszę, musimy przecież odzyskać Szczypiora. - Poprosiłam.
- Okej... - Odpowiedział niepewny Steven.
Stevonnie
Powstałam i przez chwilę czułam się przytłoczona. Winą były wszystkie wydarzenia, które Steven ukrywał przed wszystkimi w tym Connie.
Widziałam wszystkie sny, wspomnienia, walkę z Bluebird, jakiś tajemniczy dźwięk i tym podobne.
To mnie tłamsiło.
- Wszystko okej? Możemy się rozdzielić jeśli chcesz. - Powiedziała część Stevena.
- Nie, jest okej. - Odparła druga część mnie.
Westchnęłam i odegnałam wszystkie te myśli. Musimy znaleźć Szczypiora.
Weszłam do domu Diamentów i po wielu pokonanych problemach, w których musiałam użyć mocy, udało mi się dotrzeć do celu.
Ku mojej uldze dostrzegłam Szczypiora z naszyjnikiem z odłamkiem, kąpiącego się w wielkiej saunie.
Wzięłam go, a on w odpowiedzi kurczowo złapał się za część drabiny i nie chciał puścić. Paradoksalnie, mimo, że był maleńki, to miał zaskakująco dużo siły. Mały był podobny do Cebuli nie tylko w kwestii wyglądu, ale także i zachowania. Od Cebuli różnił go chyba tylko wzrost (był wysoki) i upodobanie do koloru zielonego.
- Hej, Szczypiorku. Chodźmy stąd. W domu są gry, będziemy mogli razem w nie pograć. - Zaproponowałam, jednak ten milczał i dalej nie chciał puścić.
Westchnęłam.
- Jeśli pójdziesz ze mną to kupię ci zabawkę. - Powiedziałam, ale to nie pomogło.
- I zamówię pizzę. - Dodałam, a on w odpowiedzi się puścił.
Wzięłam go na ręcę, zdjęłam odłamek Grega z jego szyi na wszelki wypadek i włożyłam na swoją szyję, po czym pobiegłam do teleportera i przeniosłam się z powrotem.
Jessica
Siedzieliśmy i wyczekiwaliśmy rodziców, gdy nagle dobiegł nas dźwięk teleportera i kroki.
- Słyszycie? Ktoś wrócił! - Powiedziałam.
- Jak myślicie, kto? Ja stawiam na mamę! - Skomentował Nick.
- Ja na Stevena - Odparła Ametyst.
Jednak żadne z nich się nie pojawiło, a przynajmniej nie do końca, ponieważ do domu weszła Stevonnie ze Szczypiorem na rękach. Postawiła go, po czym oddała odłamek Gregowi.
Szczypior pociągnął ją za nogawkę, na co Stevonnie westchnęła.
- Jaką chcesz? - Zapytała, a mały narysował na kartce numerek.
Stevonnie wyciągnęła telefon.
- Halo? Chciałabym zamówić pizzę. Małą, numer osiemnaście. - Powiedziała, na co Szczypior niezadowolony pokazał, że chce większą.
- Nie umawialiśmy się na średnią. Poza tym nie zjesz tyle. - Skomentowała, przez co Szczypior skrzyżował ręce, ale odpuścił.
- A może nam też weźmiemy? - Zapytał Nick korzystając z momentu.
- I jeszcze dużą pizzę pół na pół. Numer pięć i... - Powiedziała Stevonnie do telefonu.
- dwadzieścia jeden - Odpowiedział Nick, a reszta się zgodziła.
Po zamówieniu pizzy, Stevonnie wręczyła Szczypiorowi zabawkę. Na szczęście tu nie było już żadnych problemów i mały zaczął się nią bawić.
- Widzę, że sporo nas ominęło. - Skomentowała Perła, powodując u Stevonnie rumieńce.
- Nie wiele, szukaliśmy tylko Szczypiora. - Odpowiedziała wymijająco.
- A jednak jesteście teraz Stevonnie, więc nie tylko. - Zauważyła Perła.
Stevonnie milczała, będąc zakłopotaną i nie wiedząc co powiedzieć.
Stevonnie
- A jednak jesteście teraz Stevonnie, więc nie tylko. - Stwierdziła Perła.
Ja jednak nie wiedziałam co powiedzieć. Zamiast tego przypomniałam sobie wydarzenia. Wcześniej, szukanie Szczypiora było priorytetem, ale teraz już było dużo czasu do analizy.
Sny, dźwięki, dwie walki z Bluebird, rozmowa na komisariacie, zielony klejnot... Bluebird szpiegująca nas podczas zawodów... Zniknięcie diamentów...
Aż dziwne, jak Stevenowi udało się to ukryć podczas poprzednich złączeń. Tyle, że wtedy nie było tego tak dużo.
Rozmyślenia trwałyby nadal, gdyby nie pewien dźwięk, który nagle się pojawił, męczący tak samo jak przedtem.
___________________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!
Next: jutro
Słów: 1562
Mamy pogodzenie i fuzję. Jak myślicie, co będzie dalej?
Podobało się?
Co sądzicie o Szczypiorze?
Nadałam mu takie imię, ponieważ z cebuli może wyrosnąć szczypior.
Ogólnie nie wiem dlaczego, ale to jedna z moich ulubionych części. Jestem nawet z niej zadowolona, mimo, że było jedynie o pogodzeniu i wtajemniczeniu Connie, czyli nic poważnego.
No to bez dalszego przedłużania,
Bye!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top