(KuroMahi)- Leniwy Poranek
Na zamówienie Aszulka
************************************
- Mahiru...
- Nie.
- Ale ...
- Nie Kuro...
- Chce mi sie tej zupki...
- Wstaniesz i sobie zrobisz.
- Ale...
- Nie ma ale!Zjechałeś mi tyłek w nocy to przynajmniej zrób sobie śniadanie.- Mówie z wyrzutem patrząc na swojego Servampa jak i chłopaka. Leży w łóżku obok zadowolony po wspólnie spędzonej nocy i próbuje mnie nakłonić do zrobienia mu śniadania. Niedorzeczność. Jak użytkował na moim tyłku całą noc to nie był zmeczony?Chłopak wzdycha i podnosi sie idąc do kuchni.
- Upierdliwe...- Gotuje sie ze złości. Upierdliwe?Tak.No ,skoro tak chce sie bawić.To będzie tak miał.
- Kuroooo skarbie...- Patrzy na mnie podejrzliwie.- Skończyła mi sie masc na tyłek...Potrzebuje iść do apteki...
- Nie potrzebujesz masci.
- Potrzebuje.Inaczej nie będziesz mógł we mnie wejść przez resztę tygodnia o gotowaniu jedzenia tez możesz zapomnieć.- Dretwieje i patrzy na mnie chwile.Chyba go mam.
- Jest słońce.Nie każdy rozumie koty.- Wzdycham cicho patrząc na niebieskowlosego.
- Ehh... w szufladzie obok jest zapas różnych przekąsek.Weź je ,połoz na stoliku i chodź tu do mnie.- Poddaje sie i patrzę jak niebieskooki schyla sie do szuflady wyciągając to o czym mówiłem.
- Mahiuru... jesteś straszny...Jak mogles mi nie powiedzieć wczesniej.
- Nie mialbys co teraz jeść.- Zamykam oczy i lekko ukladam sie na brzuchu wtulajac twarz w poduszkę.Nadal pachnie Kuro,dlaczego ten servamp musi tak świetnie pachniec.Kiedy weszlismy na etap normalnego związku ukradlem parę jego koszulek w których chodził.Tak jak dziewczyna kradnie chłopakowi bluzę po randce.
Czuje jak łóżko ugina sie obok mnie i zerkam na chłopaka który ma teraz pocky w ustach.Je spokojnie patrząc na mnie. Wydaje sie być nieobecny. Trudno powiedzieć o czym myśli w takich chwilach. Zamykam oczy znowu słysząc tylko jego oddech a potem czuje obejmujące mnie delikatnie ręce i chłód ciała. Ale jest to ten przyjemny chłód.Usmiecham sie do siebie. Takie poranki lubię najbardziej. Spokojne.Ciche i mimo ze wiem że będę musiał potem wszystko zrobić sam to nie przeszkadza mi to. Kuro otula nas kołdrą i mizia mi włosy.Mimo ze on tu jest kotem to ja sie w niego wtulam.
- Mahiru..- Mruczy mi do ucha a mnie przechodzą dreszcze. Znam ten ton. Aż za dobrze.
- Nie Kuro...
- Ale nie sądzisz ze najlepiej będzie złagodzić ból?- Zsuwa zimne palce miedzy moje nagie pośladki a ja mimo wszystko cicho stękam bo w jakiś sposób jest to kojące dla mojej obolałej dziurki.
- Zgaduje ze na tym sie nie skończy.
- Obiecuje że będę delikatny...
- No nie wiem. Nie przekonujesz mnie za bar...- Czuje jak zatyka mi usta swoimi i caluje powoli delikatnie pieszczac mi podniebienie. Wie jak mnie przekonać. I działa to na moją niekorzyść.Nawet nie wiem kiedy palce zaczynają mi piescić dziurkę delikatnie,a druga ręką wykonuje ruchy po członku.Stękam mu cicho w usta kiedy wsuwa jeden do środka i czuje lekkie ukłucie bólu.Robi mi sie od razu gorąco przy tych pieszczotach a servamp zsuwa usta na moją delikatną szyje i ją piesci.
- Mahiru...- Mruczy głęboko patrząc mi w oczy z lekkim podnieceniem ,a palec we mnie przyspiesza na co wyrywa mi sie cichy jęk.- Zróbmy to znowu...
- Mhmm... no dobrze...- Sapie cicho czując jak uśmiecha sie robiąc malinki na mojej szyi,a kolejny palec wsuwa sie we mnie rozciągając mnie i zginajac w moim wnętrzu .Nie mam bladego pojęcia skąd wie jak to robić ale doprowadza mnie do szału tym.
- Ahh!Kuro...
- Mahiru- Obraca mnie na plecy i rozsuwa nogi wsuwając sie miedzy nie i całuje podbrzusze zbliżając sie do nabrzmialego członka,a potem wsadza go do ust zaczynając intensywnie ssać.Czuje jak odlatuje z przyjemności a on jeszcze przyspiesza ruchy głową.Patrzę na niego zauważając ze mi sie przygląda a na twarzy mam dorodnego buraka wiec jeszcze bardziej sie zawstydzam.
- Na co sie tak patrzysz...
- Na mojego jedynego partnera.- Mruczy i nawilza moją dziurkę chwile.Pojekuje cały czas czując pieszczoty a po chwili czuje jego ogromną męskość w sobie. Jęk przybiera na sile kiedy zaczyna sie we mnie poruszać i piescic moja szyje a ja drapie mu plecy kiedy tylko wbija sie mocniej.Robimy to w różnych pozycjach a ja czuje sie jak w niebie kiedy dochodzi prosto we mnie i razem opadamy w pościeli oddychajac ciężko.Oczywiście na jednym razie sie nie kończy. I ten Leniwy poranek stal sie bardzo bardzo intensywny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top