Różana Historia
Gdy różany kwiat, wypadł z dłoni kochanka, zaraz obok skapnęły gorzkie łzy. Powoli wtopiły się w glebę, zabierając rozpacz i przekazując ją Matce Ziemi. Kolejne łzy jej zrozpaczonego dziecka, któremu pękło serce. Jakże smutne, a jednocześnie tak typowe. Żałosne i prymitywne.
Dębowe drewno zostało powoli opuszczone w dół. Proch przykrył wieko trumny i pozwolił, by kolejne słone krople, zniknęły w jego wnętrzu. Smutne.
Antonio stał samotny. Poły płaszcza powiewały na chłodnym wietrze. Jakby nawet natura ubolewała po stracie Róży.
Zgniłozielony melonik wypadł mu z ręki. Potoczył się na nowo usypany grób. Jakby chciał powrócić w dłonie istoty, która go stworzyła. Nie było mu to jednak dane.
Ksawery podniósł nakrycie i ostrzepał je z ziemi. Zrobił to lekceważąco. Czyżby nic nie znaczyło dla niego to, że przed chwilą proch pochłonął jego łzy, wylewane po stracie siostry?
- Świat jest okrutny. - zaczął powoli, podchodząc do Antonio i oddając mu melonik. - Codziennie ktoś straci swoich bliskich. Nie możemy się jednak poddawać. Czy nasi bliscy, teraz odpoczywający w niebie, chcieliby, żebyśmy się smucili? Musimy się pogodzić z ich stratą. Nic nie zwróci im życia.
Słowa raniły poharatane serce wdowca.
- Chwalebne słowa. - zaczął chłodno Antonio i niechętnie spojrzał na Ksawerego. - Ale gówno warte.
I odszedł, jakby nic się nie stało. Szybkimi, wyważonymi krokami. Przerażająco spokojnie, jak na diabła, który stracił swojego anioła....
__________________
- Masz zamiar wrócić do wojska? - starszy mężczyzna patrzył na swojego syna, który pakował rzeczy zmarłej żony.
- Nie. - odparł mu zimno.
Tonem żołnierza, który wrócił z wojny. Tak jak jeszcze przed poznaniem Róży.
- Co więc zamierzasz robić?
Antonio spojrzał zimno na ojca. Poliki wdowca zapadły się, ale nie z wychudzenia. Była to czysta obojętność, która przenikała do szpiku kości. Nieprzyjemny chłód, raniący ludzi, którzy myślą, że ich wartości mają jakiekolwiek znaczenie.
- Zostanę ogrodnikiem.
W jego głowie kwitł jedynie ogród różany, zasadzony przed jego domem.
- A co z posiadłością? - Kajetan wskazał ręką dookoła, nadal nie rozumiejąc syna.
- Niech stoi. Dom należał do Róży. Jej śmierć nie sprawia, że magicznie zmieni właściciela.
Antonio porwał w górę skórzaną torbę. Nuty rozsypały się po pokoju, pogubiły się teksty pieśni.
Wdowiec zostawiał to wszystko, by móc pochwycić więcej wspomnień. A potem, gdy przejdzie całą drogę ich wspólnej miłości, umrze. I choć brzmiało to mało ambitnie, Antonio nie mógł się doczekać własnej śmierci.
_________________
Londyn miał w sobie coś, co przyciągało desperatów różnej maści. Naukowców, szukających nowych nieznanych faktów, poetów, piszących o miłości, choć sami nic o niej nie wiedzieli, muzyków, chcących podbić międzynarodowe sceny.
Przyciągnął także Antonio, aktualnie siedzącego na dachu jakieś tawerny. Nogi bezwiednie zwisały mu nad ziemią, a na kolanach trzymał akordeon.
- Kiedy kwitły nasze róże
Ty zrywałaś każdą z nich
Twoje jasne lico
Nie mogło bez nich żyć
A gdy opadły liście
Gdy płatki rozwiał wiatr
Twoje młode płuca
Pokrył szereg szram
Twój różany oddech
Zwiędł jak nasz krzak
Antonio zacisnął zęby. Po jego czerwonych policzkach spłynęły łzy. Bycie silnym jest trudne.
Niewidzialne dłonie już od dawna zaciskały się na jego sercu. Róża pojawiała się w snach, dając mu ukojenie. A potem się budził i rozumiał, że znów jest zupełnie sam. Wspomnienia wojen nawiedzały go, a cichy głosik szeptał mu "potwór", prosto do ucha.
I wdowiec wreszcie zdecydował.
____________
Jednego z pięknych poranków posadził miały krzew róży. Podlewał go i pielęgnował, z niepokojem czekając na pierwszy kwiat.
W międzyczasie zakupił wysoką fiolkę. Przyglądał się jej codziennie. Jakby tylko czekał, aż będzie mógł ją zapełnić.
I wreszcie nadszedł wspaniały dzień. Jego mały krzew wypuścił pąki, a on powitał je z ulgą. Dbał o różę jeszcze staranniej, wiedzą, że ten kwiat jest jego biletem do ukochanej. Już odliczał dni, do swojego powrotu. Moment, w którym stanie z różą w dłoni, pochylony nad grobem, którego pomnik jest różany, sławił się jako wybawienie.
Z niepokojem więc obcinał kwiat i wkładał do fiolki, zalewając żywicą.
____________
Z rosnącym podnieceniem stanął nad grobem. W jednej dłoni trzymał kwiat, który winien nigdy nie zwiędnąć, a w drugiej pistolet.
Odmówił krótką modlitwę i odstawił fiolkę na pomnik. Z ulgą przyłożył lufę do skroni.
- Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać. - szepnął, a potem nacisnął spust.
Ptaki odleciały z drzewa, przerażone odorem śmierci. Martwe ciało osunęło się na ziemię, a twarz wykrzywiał błogi uśmiech. Kochankowie wreszcie są razem.
____________
Mijały lata. Matki opowiadały swoim córkom różaną historię i wystrzegały przed chłopcami, którzy oferowali im róże.
A grób spokojnie niszczał. Kochankowie dawno pożegnali się ze światem, który nie pozwolił im istnieć razem. Wybrali się na drugi świat. Wrócili do Stwórcy, bo tylko tam mogli spokojnie trwać w miłości.
Gdy pomnik już zniknął, mało kto opowiadał różaną historię.
A po kochankach została tylko dzika róża, rosnąca wszędzie, gdzie złaczyli się w pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top